Tylko przyjaźń

Moja serdeczna psiapsiółka

Już od jakiegoś miesiąca

Opowiada o mężczyźnie

Na okrągło, tak bez końca.

Że szarmancki, opiekuńczy.

Umie nawet piec ciasteczka.

Poczęstował nimi kiedyś.

Zjadła co do kawałeczka!

Widuje go raz w tygodniu

Na zajęciach z norweskiego.

Mówiła, że chciałaby się

Bardziej przybliżyć do niego.

 

Wczoraj, gdy przyszła do pracy,

Widziałam, że jest przybita.

Nie wiedziałam, co się stało,

Więc ją o to w przerwie pytam.

Opowiedziała, że „amant”

Na kolację ją zaprosił,

Gdyż chciał jej powiedzieć coś, z czym,

Jak kura z jajem się nosił.

 

Kolacja była u niego.

Była pewna, że zostanie

Przez cały upojny wieczór,

A może zje z nim śniadanie?

Sam jednak jej nie powitał,

Lecz w towarzystwie mięśniaka,

Którego zaraz przedstawił

Jako swojego… chłopaka.

Przypadek

Tonący brzytwy się chwyta.

To ratunek w zagrożeniu.

Ja znalazłem inny sposób.

Taki oto ze mnie geniusz.

 

Raz na dworcu w umywalni

Chciałem się trochę odświeżyć.

Nie spodziewałem się wcale,

Co mi wypadnie tu przeżyć.

Lubię spartańskie warunki,

Byle kran i zimna woda.

Nie szukam wcale natrysków.

Nieobca mi niewygoda.

 

Podszedłem do kranu w ścianie.

Umywalki tam nie było.

Jedyną kratkę w posadzce

Coś troszeczkę zabrudziło.

 

Zrzuciłem już wierzchnie ciuchy,

Gotów do zimnej kąpieli.

Odkręciłem kran, gdy nagle

Woda jak z lufy wystrzeli!

Odskoczyłem machinalnie,

Lecz wtedy się poślizgnąłem

I padając na posadzkę

Mogłem o kran wyrżnąć czołem.

 

Ale od czego mam refleks?

Ratując się przed upadkiem

Usiłowałem się chwycić…

Strumienia wody. Przypadkiem?

U źródła

W jednym pokoju biurowym

Pracuje nas kilka osób.

Pewnego dnia tak śmierdziało,

Że ścierpieć było nie sposób.

Pootwieraliśmy okna.

Drzwi także uchyliliśmy.

Nawet naszej koleżanki

Perfumy rozpyliliśmy.

Nie pomogło. Nadal syfi.

Trzeba było szukać źródła.

Szperaliśmy po szufladach,

Nawet w pełnych śmieci kubłach.

Jeden z kumpli obwąchiwał

Wszystkie szafki, krzesła, biurka.

Szukał, skąd się wydostaje

Ta bardzo śmierdząca chmurka.

 

Wreszcie siadł przy swoim biurku

I bardzo się zdenerwował,

Bo znalazł to, czego szukał:

Źródło tkwiło w jego… w nogach.

Super smartfon

Tylko z czystej ciekawości

Wczoraj zainstalowałem

Aplikację na smartfona,

Bo jeszcze takiej nie miałem.

Ten gadżet nas informuje,

Że pełna jest już bateria.

Dla roztargnionych rzecz cenna,

A nie żadna fanaberia.

By było jeszcze ciekawiej,

Kiedy się instalowała,

Zapytała mnie o imię,

Bo ona także gadała!

 

Przed snem włączyłem smartfona,

Niech przez noc się podładuje.

Ja usnąłem, bo wieczorem

Zwykle dość sennym się czuję.

 

W środku nocy nagle słyszę

Krzyk naglący do wstawania:

Kaziu! Odłącz mnie natychmiast!

Mam już dosyć ładowania!

Jak to dziecko…

Kilka dni temu mój synek

Kupił sobie nowe buty.

Cały czas w nich paraduje,

Choć jeden jest już nadpruty.

Zawsze chodzi w nich do sklepu,

Do kościoła, na spacery.

W domu także ich nie ściąga,

Czy to nie dziwne maniery?

Bardzo cieszy się z nabytku,

Jak robi to wiele dzieci.

Bo to wyjątkowe buty:

Przy chodzeniu każdy świeci!

 

Aaa, i jeszcze jedno

Powiem, choć powinnam szemrać:

Mój synek niedawno skończył

Tylko… dwadzieścia i pięć lat!

Wspomnienie

Scenkę z mojego dzieciństwa

Chciałbym tutaj wam przedstawić.

Wtedy byłem przestraszony,

Lecz dziś mnie to bardzo bawi.

 

W niedzielę całą rodzinką

Zasiedliśmy do śniadania.

Tata był w samych bokserkach,

Ja u taty na kolanach.

Dzieckiem byłem. Nie słuchałem,

O czym dorośli mówili.

Mnie co innego bawiło,

Więc zlazłem z kolan po chwili.

 

Pod stołem było ciekawiej.

Zacząłem przyglądać się tacie.

Wyglądał nie tak, jak zawsze.

Podwinęły mu się gacie.

Wtedy „to” zauważyłem.

Złapałem ojca za „coś tam”

I nie wiedząc o co chodzi,

Zacząłem „tym czymś” potrząsać.

 

Jedno mi przyszło do główki:

Przerażony nie na żarty

Krzyczałem ile sił w płucach:

„Tata zrobił kupę w majty”!

Siad!

Mieszkam na dziesiątym piętrze.

Trzy windy są w dyspozycji.

Zawsze z którejś z nich korzystam.

Na piechotę brak kondycji.

 

Dzisiaj wracałem do domu.

Na pierwszym piętrze się „dosiadł”

Barczysty blondyn z buldogiem.

To chyba nie był mój sąsiad.

Wyglądał dość podejrzanie,

Więc trochę spanikowałem

I kiedy zawołał „usiądź”

Zaraz rozkaz wykonałem.

 

Usiedliśmy razem z pieskiem.

Facet śmiał się jak szaleniec,

Chociaż nie wiedział, że wtedy

Zafajdałem swe odzienie.

 

Suma przyczyn

Robiłam zakupy w markecie

Takie duże, comiesięczne.

Mam spokój na cały miesiąc.

Po prostu tak mi poręczniej.

 

Uzupełniłam też zapas

Artykułów higienicznych

Oraz mydła, płynu, żelów

Do kąpieli i pod prysznic.

Cały wózek zapełniony:

Z wierzchu ręcznik papierowy,

Tampony, chustki do nosa

I papier toaletowy.

 

W oczekiwaniu do kasy

Stał gość o dość słusznej tuszy.

Miał pod pachą tylko wino.

Widać, że go bardzo suszy.

Patrząc na moje zakupy

Wycharkał jak z grubej rury:

Popatrzcie na tą dziewczynę!

Ona cieknie z każdej dziury!

Rejonizacja

Wracałem z pracy do domu.

Tramwaj nie był zatłoczony.

Usiadłem na wolnym miejscu,

Bo byłem trochę zmęczony.

Chyba nawet się zdrzemnąłem,

Gdyż nie widziałem babinki,

Która od dość długiej chwili

Serwowała mi docinki.

 

Chociaż były miejsca wolne,

Żądała bardzo niegrzecznie,

Żebym zwolnił dla niej miejsce

I to natychmiast, koniecznie!

 

Kulturalnie zapytałem,

Czy mogłaby usiąść obok,

A nie chcieć zabierać miejsce

Siedzącym na nich osobom.

Ona nic mi nie odrzekła,

Tylko jakimś twardym kijem

Przywaliła mocno w głowę.

Myślałem, że nie przeżyję.

 

Wściekły krzyknąłem, że zaraz

Wezwę policyjny patrol,

A ona powinna zaraz

Spotkać się z dobrym psychiatrą.

 

 Zaśmiała mi się prosto w nos

Mówiąc, że mnie wyśmieją.

Rzeczywiście. Powiedzieli,

Że tramwaj to nie ich rejon.

Oświadczyny

Mam dziewczynę na poważnie.

Jesteśmy z sobą dwa lata.

Poznaliśmy się w sylwestra.

Właśnie zbliża się ta data.

Dokładnie zaplanowałem

Jak przebiegną oświadczyny.

Miała to ma być tajemnica

Szczególnie dla mej dziewczyny.

 

Plan był taki, że w sylwestra,

Gdy nastanie Nowy Rok,

Będąc sam na sam z dziewczyną

Uczynię ten życiowy krok

Dając Jej piękny pierścionek

I róże krwistoczerwone.

 

Lecz moja mama zepsuła

Tą wymyślną niespodziankę.

Przed północą zadzwoniła,

Żeby spytać mą Wybrankę,

Czy podobał jej się nowy

Pierścionek zaręczynowy.

O różyczki nie spytała,

Bo o nich nic nie wiedziała.