Nie mnie, ale…

Bardzo długo byłam w związku,

Lecz gdy Kamil miał wypadek,

Coś się stało między nami.

Życie pełne jest… zasadzek.

 

Nasz związek nagle rozpadł.

Po wypadku. Tak! Poważnie!

Nie dlatego, że kontuzja

I skutki nader pokaźne,

Ale powód inny, dziwny.

Ja po prostu o tym fakcie

Dowiedziałam się od Niego

Dopiero dwa dni po kraksie.

 

Auto prawie się rozpadło.

On zaś był poważnie ranny,

Nic mi o tym nie powiedział.

Postąpił w sposób naganny!

 

Miałam do Niego pretensje,

Że bardzo się zamartwiałam,

Kiedy dwie długie doby

Nic o Miłym nie wiedziałam.

 

Nie potrafiłam zrozumieć,

Jak On mógł na to pozwolić

Żebym się tak zamartwiała.

Przecież powinien… zadzwonić.

 

Zrozumiałam wszystko, kiedy

Dzisiaj przez zwykły przypadek,

Znalazłam tekścik w gazecie,

Kto… przedwczoraj  miał wypadek.

 

Wtedy wracał z narzeczoną

Z siłowni Późnym wieczorem …

Narzeczona „wyszła cało”,

Kamil miał urazy spore.

 

Zabrało Go pogotowie.

Chirurdzy też „pozszywali”

Przez dwie doby leżał w śpiączce

Na obserwacyjnej sali.

 

Mi się nigdy nie oświadczył.

W tej sytuacji właściwie

Nie mnie zdradzał, ale… ze mną.

Tłumaczyłam sobie mściwie!

 

Angielski Polak

Szedłem spokojnie ulicą.

Gdy zobaczyłem wywieszkę:

„SZALE  – 10 % ”

Zatrząsnęło mną troszeczkę,

Bo ja jestem z wykształcenia

Dyplomowanym anglistą.

Wszedłem więc do tego sklepu.

Teraz wiem, że to… debilstwo,

Bo chyba nazbyt nachalnie

W tej materii postąpiłem,

Ale musiałem wyjaśnić

Błąd, który zauważyłem.

 

Bardzo grzecznie powiedziałem

Starszej pani – właścicielce,

Że ma błąd w angielskim słowie:

„SALE”, w wystawie na wywieszce.

 

To w Anglii magiczne słowo:

Znaczy – wyprzedaż, taniochę. –

„O Mój Boże”! woła pani

Nie opuszczę, ani trochę!

 

Patrzyła na mnie z ukosa,

Dobrotliwie, lecz… wnikliwie.

Stuknęła się przy tym w czoło

I odrzekła pobłażliwie:

 

Rozejrzyj się pan po sklepie.

Co my tu na półkach mamy?

Zobaczyłem. To był sklepik

Z czapkami i… szalikami.

 

Siła wyższa

Pomagaliśmy kumplowi

W przeprowadzce do… dziewczyny.

Mieszkał u rodziców, ale

Ciążył u dozór „matczyny”.

 

To nie była przeprowadzka

Z jednej ulicy na drugą.

Ona mieszka w innym mieście

I podróż trwa dosyć długo.

 

Jego ciuchy i manele

Upchaliśmy do „kombiaka”.

Choć nie wszystko się zmieściło,

Każdy z nas mocno się stachał.

 

Uznaliśmy, że nie można

„Na siłę” reszty upychać

I jutro przewieść tę resztę,

Niż dziś nabawić się „syfa”.

 

Byliśmy w połowie trasy,

Kiedy kombiak złapał „kapcia”.

Żaden problem, ja potrafię

Oponkę wymienić „rach-ciach”!

 

By się dostać do „zapasu”,

Trzeba było… rozładować

Prawie połowę maneli,

A potem znowu je schować.

 

No, troszeczkę mi ulżyło,

Gdy Wam o tym napisłem.

On już został z tą dziewczyną

Ja więcej Go nie widziałem….

Zamiana…

Koledze z pracy pierwszy raz

Przydarzyło się przemawiać

Do dosyć dużego gremium.

Bardzo się tego obawiał.

 

Bolek był zestresowany,

Więc Mu zasugerowałem,

Żeby rozpoczął przemowę

Jakimś niewinnym kawałem.

 

Bo dobry żart wprawia ludzi

W nastrój przyjazny, pogodny.

Słuchacze będą życzliwi.

To jest sposób niezawodny!

 

Oczywiście mnie posłuchał,

Lecz „rzucił” takim „sucharem”

Że salę… zamurowało

Całkiem, zupełnie, na amen!

 

Nikt z ponad trzystu słuchaczy

Nawet się nie uśmiechnął.

Za to on na własną prośbę

Sam wystawił się na śmieszność.

 

Nawet ja, Jego przyjaciel,

Nie potrafiłem wymusić

Choćby sztucznego uśmiechu.

Tej ciszy nikt nie zagłuszył…

 

Szczęściem reszta wystąpienia

Przebiegała już  wręcz świetnie,

Ale niedosyt pozostał

Gdyż w pracy wszyscy, powszechnie

Jego chrzcielne imię Bolek

Zamienili na… Karolek.

 

 

Po chińsku

Jestem położną od lat.

Mówią na mnie „Mama Aśka”

Wielu ludziom pomagałam

W zawodowych sytuacjach.

 

Ludzie są bardzo wrażliwi,

Szczególnie „młodzi tatusie”.

Zdarzało się, że niejeden

Z sali porodowej uciekł.

 

Zdarzyło się, że jeden mąż

Był wyjątkowo… spokojny.

Chyba on kiedyś już „rodził”,

Bo wyjątkowo odporny.

 

Żona miała skurcze „parte”,

Krzyczała więc w niebogłosy.

Widać było, że cierpiała

Jej mąż też miał chyba dosyć,

Bo poprosił mnie o kubek

Wody, ale dość… cieplutkiej.

Pytam, czy zrobić Jej okład,

Czy może córci malutkiej,

Bo właśnie się urodziła

Mała, śliczna dziewczyneczka…

A on patrzy jak na głupią,

Bo… chciał wodę do kubeczka,

Żeby chińską zupkę sparzyć,

Bo go w dołku mocno ściska!

 

 

„Męskie” sprawy

Kiedyś razem z rodzicami

Mieszkaliśmy w blokowisku.

Wokół kilka lichych drzewek,

Ruda trawka i… to wszystko.

 

Jedynie to na wakacjach

Miałem kontakty z przyrodą.

I właśnie tak w murach miasta

Upływała moja młodość.

 

Zdarzały się fajne rzeczy,

Które do dzisiaj pamiętam.

To były „sprawy chłopięce”.

Nie liczyły się dziewczęta.

 

Na wakacje wyjeżdżałem

Tylko na „męskie” turnusy.

Jest swobodniej, nikt z chłopaków

Na „język” uważać nie musi.

 

Kiedyś graliśmy w „podchody”.

Niestety pech chciał, że raptem

Ślizgnąłem się na psiej kupie

I…  jeszcze w następną wpadłem.

 

Przewróciłem się na plecy

I dokładnie ubrudziłem

Nową koszulkę i spodnie,

Które świeżo założyłem.

 

Po powrocie do kolonii

Musiałem wpierw umyć buty.

Po zdjęciu zauważyłem,

Że jeden z nich jest… rozpruty.

 

Zmartwiony siadłem na ławce.

Po chwili się okazało,

Że już wcześniej tę ławeczkę

Ptasie stadko obe***ło!

 

Antenat

Mój mąż zapowiedział wczoraj,

Że uprzedza mnie zawczasu,

Że odejdzie, gdzie pieprz rośnie,

Bo… dla Niego nie mam czasu.

Poświęcam czas tylko dzieciom.

Jego potrzeby olewam.

Czegoś więcej oczekiwał,

Gdy ochotę na seks miewał.

 

No, a teraz są bliźniaki

Dopiero sześciomiesięczne.

Wyrzynają Im się ząbki

Pechowo, bo jednocześnie!

 

Potrzebują mej opieki.

Chorują i to na zmianę.

Gdy mąż wychodzi do pracy

Z chłopaczkami ja zostaję.

 

A on je i… odpoczywa,

Bo jest wielce utrudzony.

Nawet nie pomyśli o tym,

By nająć pomoc dla żony.

 

Bo jego zdaniem opiekę

Zapisano w żeńskich genach,

A mężczyzna dla rodziny

To: ojciec, senior,  antenat…

 

 

Pieczyste

Kilka lat temu to było.

Moja Żona jechać miała

Na swą pierwszą delegację,

Gdy ta tragedia się stała.

 

Mnie przytrafił się wypadek,

Co nie skończył się „na guzku”,

Lecz na połamanych nogach

Oraz inwalidzkim wózku.

 

W tej sytuacji nie chciała

Mnie aż na tydzień zostawić,

Lecz wymogłem, by jechała.

Ja nie będę się mazgaić!

 

Nie mamy dzieci. Z pewnością

Dam sobie radę samemu.

Ona przez to, że wyjedzie,

Uniknie w pracy problemów.

 

Pojechała. Ja zostałem.

Odpowiedzialnie, świadomie.

Pierwsze dwa dni spokojne,

W trzecim… poparzyłem dłonie!

 

Chciałem na obiad… pieczyste.

Włączyłem „na full” piekarnik.

Przecież sam dam sobie radę,

I samemu się wykarmię!

 

Piekłem kurczaka w brytfannie.

Kiedy już był upieczony,

Założyłem rękawiczki –

Te „kuchenne” mojej żony.

 

Chwytam brytfankę za uszy…

Ból mnie uderzył gwałtownie

I w żaden sposób nie mogłem

Naczynia z pieczystym podnieść!

 

To był mój kompletny dramat.

Byłem w rękawicach żony

I nagle, nie wiedzieć czemu

Wyję z bólu poparzony!

 

Potem sobie przypomniałem,

(Tej prawdy wreszcie dociekłem)

Że Żona miała też „łapki”

Chroniące dłonie przed ciepłem.

 

Wylądowałem w szpitalu.

Żonie nic nie powiedziałem,

Bo wstydziłem się, że w kuchni

Okazałem się …. bęcwałem.

 

 

Wieczorem, wieczorem…

Będę się żenił, więc kumple

Na „Wieczór” mnie zaprosili,

Który w wigilię przed ślubem

Nad jeziorem urządzili.

 

Las, namioty i jezioro…

Więc troszeczkę… popłynąłem.

Rano „kacyk” trochę męczył,

Ale kiedy się ocknąłem,

Zobaczyłem, żem jest sam tu,

A wokoło cisza, puchy…

Nawet gacie nie zostały.

Zabrali mi wszystkie ciuchy!

 

Kumple mnie tu zostawili!

Nie chcieli mnie jednak … nękać.

Żebym nie „drałował” pieszo,

Został rower. Bez siodełka!

Amoroso…

To był  dziś wyjątkowy dzień

Nie ze względu na… pogodę,

Lecz przez osobisty kryzys

Związany z moim wyglądem.

 

Wiem. Jestem nieatrakcyjna,

Lecz On mnie kocha. To czuję.

I to jest powodem, że ja

Przeciw sobie się buntuję.

 

Dziś wyksztusiłam wyznanie:

„Nie mam pojęcia jak możesz

Kochać się ze mną bez wstrętu;

Dla Ciebie to jak w „hardkorze”!

 

W odpowiedzi usłyszałam:

„Radzę sobie nie najgorzej,

Gdyż to miłość mi pomaga,

A Amorek wszystko może”!