„Parys”

Jedyny raz w swoim życiu

Umówiłam się z facetem,

Który był bez kindersztuby

Ale miał piękną… sylwetę.

 

Oczywiście był przystojny,

A w mojej „dziesiętnej” skali

Dawałam Mu aż… dwanaście;

Tyle nie dostałby Parys!

 

Mieliśmy jechać na plażę,

Ale wstąpiliśmy jeszcze

Do McDrive-a, żeby kupić

Frytki, bo tam są najlepsze.

 

On zamawiał, ale przy tym

Darł się, że aż uszy puchły

Bardzo zirytowany, że

Obie kelnerki ogłuchły!

 

Nie dość, że nie dosłyszały,

To cicho się odzywały,

Że on nic nie mógł zrozumieć,

Czego one odeń chciały!

 

Zniesmaczona sytuacją

Zwróciłam jemu uwagę,

Że gdyby opuścił szybę,

Łatwo zamówiłby strawę.

 

Dalej było znacznie gorzej.

To choleryk w każdym calu.

Zerwałam znajomość  słowami:

„Ty się wpierw kultury naucz”!!!

 

Mój brzuch

Starsza pani dzisiaj rano

Uprzejmie mi ustąpiła

Siedzące miejsce przy oknie.

Poczułem się głupio, nijak!

 

Tłumaczenie, że to miejsce

Bardziej jej by się przydało

Wzburzyło Ją niepomiernie,

Rzekłbym, że… zirytowało!

 

„Bo kobieta w ciąży musi

Dbać o siebie i dzieciaczka.

A pani mi odmawiając

Postępuje jak dziwaczka”!

 

Rozbawiło pasażerki

To niewielkie zamieszanie,

Bo dziwnym zrządzeniem losu

Obok stały tylko… panie.

 

Mimo wszystko ja spokojnie

Wyjaśniałem ważną kwestię,

Że nie dziecko w brzuchu noszę,

Lecz grubym facetem jestem!

 

Do bani!

Straciłem nadzieję na to,

Że jedyny nasz syneczek

Przedłuży nazwisko rodowe,

On jedyny jest z „tym mieczem”.

 

Nie mam braci, tylko siostry.

Po nim tylko linia męska.

Dziś Go wzięli do… szpitala!

Przyczyna była błazeńska.

 

Po pijaku miał „fantazję”

Bardzo debilną i…chorą.

Wsadził na prącie sprężynkę

Czym wywołał… chyba krwiomocz.

 

Obyło się to bez szwanku.

On ma już dwadzieścia sześć lat.

Chyba ma kłopoty z seksem,

Mimo że wkoło… tyle bab!

 

Właściwie, to już straciłem

Nadzieję, że jakaś pani

Stworzy z mym synem rodzinę.

Moje życie jest do… bani!

Sprawdzam!

Wszyscy przyjaciele wiedzą,

Że od lat się durzę mocno

W naszym wspólnym przyjacielu.

Pragnę Go mieć na wyłączność.

 

Ten gość jednak ewidentnie

Mną się nie interesuje.

Ma dziewczynę i do żadnej

Innej niczego nie czuje.

 

Jestem jedną ze znajomych,

Może bliską, ale jednak

Wciąż tylko wzdycham do Niego

Niedoceniana i biedna…

 

Nie mam chłopaka, lecz w zamian

Mam gromadkę przyjaciółek.

One wiedzą, co niezmiennie

Do swojej „miłości” czuję.

 

Jedna z nich podjęła próbę,

By „pomóc” mi w mej niedoli.

Spróbowała go wybadać

I, jak się da, „poswawolić”.

 

Kręciła się wokół niego.

Nim minęła druga doba

Powiedziała w zaufaniu,

Że nie mam się czym przejmować.

 

Bo jest w łóżku beznadziejny

U niej… ostatni na liście.

Skąd ona wie tak dokładnie?

Sprawdziła to…osobiście!

Cham

Moja siostra była w związku

Z nałogowym kobieciarzem.

Często otwarcie flirtował

Na ulicy, w kinie, w barze.

 

Robił to w jej obecności

Twierdząc, że to jest zabawa,

Kiedy komuś zrobi jakiś

Wygłup, żarcik albo kawał.

 

Siostra zostawiła dupka,

Kiedy odkryła, że pisał

Jako fejkowa [1]osoba

Na trzech randkowych serwisach.

 

Do samego końca twierdził,

Że nie jest winny niczemu,

Bo dziewczyny z nim pisując

Wywnętrzały się… tamtemu.

 

Jego twarzy nie widziały.

Dane też nie były jego.

On tylko pisał, nie gadał.

Konto też było „tamtego”.

 

To była jego logika,

Taka pokrętna jak on sam.

Jednym słowem go określę:

To jest najzwyklejszy cham!

 

[1] fejkowy – fałszywy

Start w dorosłość

Mój ojciec mi opowiadał,

Że w latach swojej młodości

Przeprowadził się w Bieszczady,

By tam zażywać wolności.

 

Los go rzucił do Rzeszowa

I tam właśnie pracy szukał.

Był po studiach, pracę znalazł,

Ale nuda do drzwi… puka.

 

Nikogo tam jeszcze nie znał,

Więc umieścił w prasie notkę,

Że pozna  miłą panienkę –

Fajną, wesołą… chichotkę –

Po to, by mu pokazała

Nieznane dla niego miasto

I nie zawsze tylko wtedy,

Gdy na dworze jeszcze jasno.

 

Zgłosiło się… trzech facetów.

Dwóch z nich chciało się dowiedzieć,

Czy ta metoda na podryw

Na pewno ich nie zawiedzie.

 

Ten trzeci chciał go przekonać

Że ojcu pokaże miasto

Z innej strony niż kobieta,

Bo preferuje… rubaszność!

Stalking

Wczoraj poznałam faceta

Na ulicy, tak zwyczajnie.

Fajny koleś, a ja przy Nim

Też czułam się bardzo fajnie.

 

On od razu mnie zaprosił

Na randkę do znanej knajpy.

Obiecał, że na kolację

Będzie bardzo pyszny… karpik.

 

Wiedział czym może mnie skusić,

Bo wcześniej mu powiedziałam

Co lubię, czego nie znoszę,

Choć jeszcze mało Go znałam.

 

Sam wyznaczył, gdzie będziemy

Kosztować to pyszne danie.

Ustalił też, kiedy musi

Odbyć się nasze spotkanie.

 

Pomyślałam, że to dziwne,

Lecz dla spokoju świętego

Zgodziłam się na warunki

Pana zapraszającego.

 

Już po dziesięciu minutach

Zauważyłam, że z kąta

Jakaś pani swym jestestwem

Jego uwagę zaprząta!

 

Zrozumiałam co jest grane.

Myślałam, że będzie miło,

A on ściągnął mnie tu po to,

Żeby stalkować swą „byłą”.

 

Ziomek

Kupowałem jakieś farby

W magazynie budowlanym.

Gdy wyjeżdżałem z parkingu

Zatrzymał mnie koło bramy

Facet razem z grupką pieszych,

Żebym im ustąpił przejścia,

Bo im się cholernie spieszy.

 

Chociaż tam nie było „pasów”,

By ich przepuścić, stanąłem.

Wśród pieszych był gość z donicą –

Znany mi z młodości Ziomek!

 

Często kiedyś robiliśmy

Sobie i innym psikusy.

Te nawyki do starości,

Pozostają w męskiej w duszy.

 

On też rozpoznał mą gębę

I tak jak wtedy udawał,

Że rzuci we mnie … donicą, –

Taki z dawnych czasów kawał.

 

A donica była ciężka,

Dosyć masywna, z kamionki.

U człowieka w naszym wieku

Już nie takie silne członki.

 

Nie utrzymał jej ciężaru

I faktycznie ją… wyrzucił.

Dobrze, że nie trafił w auto,

Ale tylko się przewrócił.

 

Śmiechom nie było końca, bo

Zabrałem Ziomka do knajpy.

Samochód został w garażu.

Niejeden popłynął karpik…

„Czyścioszek”

Mój mąż, tak jak większość mężczyzn,

Jest niezłym bałaganiarzem.

Wszędzie wszystko mi rozwala

W szczególności pliki… gazet.

 

Oczywiście ciągle sprzątam

Po nim popiół z popielniczki,

Rozrzucone części ubrań,

A skarpetki… przede wszystkim!

 

Wciąż go muszę upominać,

By dobrze buty wycierał.

Na jego bałaganiarstwo

Cholera mnie brała. Nie raz!

 

Ale w ukochanym aucie

Ciągle walczy z bałaganem.

Nie wolno w nim jeść ani pić.

Musi być „jak wydmuchane”.

 

Jego „autkowa” obsesja

Właśnie osiągnęła… szczyty!

Wczoraj mnie poinformował,

Że ma nowe dywaniki,

Bo ten od strony kierowcy

Był już nadmiernie… zużyty.

 

I cóż zrobił mój „Hołowczyc” ?

Ano, znowu przebrał miarę:

Żeby nie pobrudzić nowych,

Położył na nich… te stare!

Maksyma

Kilka lat temu mąż dostał

Od firmy auto służbowe.

Wcześnie jeździł nim dyrektor.

Ponieważ otrzymał nowe,

To dotychczas używane

Przekazał memu mężowi,

Czyli swojemu zastępcy –

Głównemu Inżynierowi.

 

Auto bez żadnej… obsady.

Jak inni użytkownicy

Będąc swym własnym kierowcą

Na siebie tylko mógł liczyć.

 

Mógł też, po koszcie paliwa,

Wóz prywatnie użytkować.

Zabrał nas więc na wakacje.

Wyprawa była… bombowa!

 

Dzieciaki były szczęśliwe

Zachwycone pięknym wozem,

A mój mąż  jako kierowca

Sprawdzał się też nie najgorzej.

 

W drodze powrotnej byliśmy

W odwiedzinach u rodziny.

Wpadliśmy tylko na chwilkę.

Przy kawce z ciastem siedzimy.

 

Moje i siostry dzieciaki

Przy oknie bawią się w ciszy.

Nagle… nasz synek z zachwytem,

Do męża piskliwie krzyczy:

 

„Tato! Auto jedzie samo”, –

A głos ma aż nadto dźwięczny,

– Już nieomal jest pod bramą

Klucz do kłódki jest… konieczny”!

 

„Jedzie samo, jedzie samo”

To prawda wtedy jedynie,

Gdy cymbał taki jak ja

Zapomni o starej maksymie:

 

„Pamiętaj o tym, by zawsze,

I jest to wymóg konieczny,

Na okres postoju auta

Zaciągać hamulec ręczny”!