„Dżentelmen”

Poznałam w końcu fajnego,

Wartościowego faceta.

Zakochałam się w osobie

O bardzo licznych zaletach:

 

W dżentelmenie w każdym calu,

Wiernym, oddanym, przyjaznym,

Mającym wielu przyjaciół,

Ostrożnym, ale… odważnym.

 

Nie wiedziałam jednak tego,

Że ma dwie odmienne twarze:

Jedną przeznaczoną dla mnie,

Drugą… zaraz się okaże:

 

Kiedyś przez zwykły przypadek

Wyszła na jaw prawda cała,

Gdy schlany gadał z kumplami,

A ja rozmowę słyszałam.

 

Przechwalał się, że ja jestem

Taka brzydka i… naiwna,

Że nigdy go nie zostawię

I „przylecę jak zagwizda”.

 

Nawet się nie zorientuję,

Że mnie zdradza na „wsie strony”

A że mam dużą kasiorę,

Więc on jest… zabezpieczony!

 

Będzie miał przez długie lata

Komfortowe życie przy mnie,

A jak mu się  sprzykrzę, to on

Odejdzie sobie do innej.

 

Zerwałam z nim, ale przedtem

Narobiłam tyle brudu,

Że otrzymał zakaz wstępu

Do „ulubionego” klubu.

Synek

Od miesiąca ma Żona jest

Tak zła, że nie podchodź do Niej,

Bo nasz synek się… zakochał.

Miłość z Niego bucha, płonie!

 

Ona czuje się… zdradzona,

Odsunięta „poza nawias”,

Załamana, że Jej Synek

Dla innej matkę zostawia.

 

Jej obecne zachowanie

Uświadamia mi, dlaczego

Do tej pory prócz rodziców

Nie miał nikogo bliskiego.

 

Wskutek dominacji matki

Oraz psychicznej kastracji

Nie zdołał aż do tej pory

Budować trwałych relacji.

 

Dziewczyna jest fantastyczna,

Lecz dla matki „zło wcielone.

W żadnym wypadku „ta lala”

Nie nadaje się na żonę!

I w dodatku, kto to widział,

To niemoralne w człowieku,

Żeby wiązać się na stałe

W aż tak bardzo młodym wieku”!

 

Dla Niej do tej pory Synek

Jest ciągle Numerem Jeden,

A to dorosły mężczyzna

W wieku lat… dwadzieścia siedem!

 

Afrodyzjak

Na pierwszym semestrze studiów

Nie opuszczałem wykładów.

Tak robili wszyscy, którzy

Nie znali jeszcze… układów.

 

Z własnej praktyki wiem teraz,

Że zorganizowane grupy

Wyznaczały swych dyżurnych,

By siedziały jak te…d**y

I notowały dokładnie,

Co  z ust wykładowcy padnie.

 

Potem to wszystko przed sesją

Było skrzętnie skserowane

I wszystkim członkom tej grupy

W formie „notatek” dawane.

 

Teraz jednak w auli było

Ciasno, jak w basenie w upał.

Zawsze przed wykładem trzeba

Wolnego miejsca… poszukać.

 

Znalazłem szczęśliwie miejsce

Pierwsze z brzegu w czwartym rzędzie.

Raptem przysiadła się Ona.

Czy nie za ciasno nam będzie?

 

Zerknąłem… fajna, wytrzymam.

Nim profesor zaczął wykład,

Ona cicho powiedziała:

„Przepraszam cię, bo nie zwykłam

Pchać się tam, gdzie nie powinnam,

Ale dziś coś źle się czuję

I po chamsku w cudze miejsce

Bez pardonu się pakuję”.

 

Wyjaśniła zaraz potem,

Że ma zapalenie gardła

I ziołowymi „dragami”

Osobowość jej prześmiardła.

 

Zaczęła grzebać w swej torbie.

Wtedy ten zapach poczułem.

Powiedziałem, że faktycznie

Zajechało mi… brokułem.

 

Zarumieniona ze wstydu

Popatrzyła w moją stronę…

W taki oto dziwny sposób

Poznałem swą przyszłą Żonę.

 

Ochotny

Raniutko z pokoju obok

Słyszałam mego „świntuszka”:

„Chcę z Tobą spędzić dzień cały

Nie wychodząc wcale z łóżka”!

 

Jesteśmy z sobą od trzech lat,

Więc trochę mnie to zdziwiło,

Ale zaraz zawołałam:

„Zgoda, będzie bardzo miło”!

 

Odkrzyknął, że to nie do mnie

Wypowiedział to żądanie.

Mówił to do swej… konsoli,

Bo miał ochotę na granie.

 

 

Kiedyś…

Matka mojego chłopaka

Wyszła właśnie na zakupy.

Nami owładnęła miłość,

„Chodź do mnie”, chłopak wyksztusił.

 

W miłosnym transie spytałam,

Czy jest pewien, że Jej nie ma,

Bo gdyby nas przyłapała,

Miałaby do gadki temat.

 

Wtem z łazienki usłyszałam

Głos wyraźny, chociaż głuchy:

„Ja się jeszcze nie ubrałam,

Żeby wyjść na te zakupy”.

 

Nigdy w moim krótkim życiu

Nie wstydziłam się jak wtedy.

Nie wiem czy Jej spojrzę w oczy.

Może za jakiś czas. Kiedyś…

Zaufanie

Podczas przysięgi małżeńskiej,

Właśnie składanej przed Bogiem

Wbiegł gwałtownie do kościoła

Nieznany mi młody człowiek.

 

Podążał w stronę ołtarza.

Miałem wrażenie, że szlochał

Krzycząc: „Nie zrobisz mi tego,

Przecież wiem, że ty mnie… kochasz!

Zaraz się chyba zabiję,

Nie przeżyję tej rozłąki”!

Słowa te kierował do mnie,

A nie w stronę mej małżonki.

 

Stanął na chwilkę przede mną

Z obliczem zalany łzami.

Oczekiwał mej reakcji.

Na tę chwilę nawet zamilkł.

 

A mnie wręcz zamurowało.

Nie byłem w stanie się ruszyć.

Nie wierzyłem, że tę bzdurę

Usłyszały moje uszy.

 

Nigdy w życiu tej postaci

Na oczy swe nie widziałem.

Musiał to być chory człowiek

Opętany jakimś szałem.

 

On w końcu wybiegł z kościoła

Głośno szlochając bez przerwy.

Ślub zawarty, ale z Żoną

Stargane mieliśmy nerwy.

 

Małżonka podczas wesela

Nadal była mocno struta.

Nie mam pewności, czy Ona

Nadal mi, jak kiedyś, ufa.

Niespodzianka

Urządziłem mojej Żonce

Na ten wieczór niespodziankę.

Wypożyczyłem „Love Story”,

Kupiłem seksy pidżamkę.

 

W naszej sypialni na lustrze

Wykaligrafowałem szminką

„Kocham Cię najbardziej w świecie”

I nawet kupiłem… winko!

 

Pomysł ze szminką na lustrze

Widziałem już kiedyś w kinie.

Bardzo mi się podobał

Dzisiaj winkiem go… rozwinę!

 

Kiedy jedliśmy kolację,

Telewizja nadawała

Komedyjkę romantyczną.

Zona z początku się śmiała,

Ale gdy główny bohater

Napisał na lustrze „coś tam”,

Ona tak  skomentowała:

„Ale z niego zwykły prostak.

Gdyby ktoś na moim lustrze

Moją szminką coś napisał,

To bym bardzo się wkurzyła

I kazałabym to zlizać”!

 

Zaraz, gdy to usłyszałem,

Lustro wypucować chciałem,

Lecz mi zagrodziła drogę

Całym swym powabnym ciałem.

Razem film obejrzeliśmy,

Bo jednak Jej się spodobał

I do końca filmu przy mnie

Siedziała  „spoko” osoba.

 

Potem jeszcze toaleta.

Żona pierwsza pod natryskiem

Kąpie się i tylko „dla mnie

Zrasza czary swoje wszystkie”.

 

Kiedy weszła do sypialni,

Przeczytała to… na lustrze.

Dobrze, że byłem w… kibelku.

On przed najgorszym mnie ustrzegł…

 

 

Zaloty, nieloty

Moja kumpelka wyznała,

Że obawia się panicznie

Pingwinów, ptaków we frakach,

Choć przecież są takie śliczne.

 

Pomyślałam, że  mnie wkręca,

Bo gadała po pijaku,

A przez lata na ten temat

Nie dawała żadnych znaków.

 

Łaził za nią pewien kumpel.

Był na naszym roku studiów.

Przymilał się, nadskakiwał,

Ale dotąd jej nie… uwiódł.

 

Miał być bal dla przebierańców.

Tak dla jaj mu poradziłam,

By w stroju pingwina do Niej

Z zaskoczenia się przymilał.

 

Zrobił to. Się okazało,

Że naprawdę się ich boi.

Strach jakiego doświadczyła,

Nagle Jej siły podwoił.

 

Chociaż drobna, niewysoka,

Tak „ptaszkowi” przyłożyła,

Że złamała mu dziób – szczękę,

Aż  sobie rękę zraniła.

 

Zabrało ich pogotowie.

Chirurdzy wnet naprawili.

Nim mu buźka się zagoiła,

To w parę się połączyli …

 

Wtopa

Mój pokój jest w amfiladzie

Z salonem, gdzie śpią rodzice.

Zawsze  rano, kiedy wstanę

Kilka minut skłony ćwiczę.

 

Dzisiaj wstałem o dziesiątej.

Na śniadanie się wybieram.

Wchodzę sobie do salonu,

A tam… A niech to cholera!!!

 

Zastałem moich rodziców

Kochających się w najlepsze.

Mama, gdy mnie zobaczyła,

Z przerażeniem do mnie szepcze:

 

„A ty nie w szkole, syneczku?

A ja na to: „Dziś w niedzielę”?

A to już był… poniedziałek.

Ale obciach, ja pierdzielę…

Do pary

Ostatni weekend spędziłem

Ze swą dziewczyną w Karpaczu.

Pomimo, że wciąż padało,

To nie było nam do płaczu.

 

Byłem Nią zauroczony,

Że już bardziej być nie można.

A do tego roztargnienie,

To następna z dziwnych oznak.

 

Na spacerze w strugach deszczu

Po urokliwej uliczce

Podczas częstych  pocałunków

Zgubiłem gdzieś… rękawiczkę.

 

To był prezencik od Lubej.

Strata niepowetowana.

Postanowiłem ją znaleźć,

Choćbym miał szukać do rana!

 

Miła została  w kawiarni.

Ruszyłem w drogę powrotną.

Szukałem. Wreszcie znalazłem,

Chociaż ciemno i wilgotno.

 

Uradowany wróciłem,

A szukałem dosyć długo.

Przetrząsam kieszenie, jedna!

Musiałem… zgubić tę drugą!