Szczęśliwa

Byłam dzisiaj z ukochanym

Na obiedzie w restauracji.

Zasiedzieliśmy się aż do

Pory wieczornej kolacji.

 

Szczęśliwi czasu nie liczą.

Ja też taka wtedy byłam

I wcale tego uczucia

Przed ukochanym nie kryłam.

 

Raptownie do mnie dotarło,

Że się strasznie zasiedziałam

I o bardzo ważnej sprawie

Z tego szczęścia… zapomniałam!

 

Wstałam gwałtownie z krzesełka.

Na nieszczęście tuż nad stołem

Wisiała dość nisko lampa

I w nią… uderzyłam czołem!

 

Hałas uderzenia zlał się

Z salwą śmiechu wielu gości.

Tak niefortunnie się skończył

Cały dzień pełen radości.

 

Zakaz

Gdy mój facet się dowiedział,

Że zaszłam w ciążę, niestety

Bez skrupułów mnie zostawił.

On po prostu stchórzył, zdrefił!

 

Nawet nie chciał poznać syna.

On zniknął po prostu, nagle.

Był z zawodu marynarzem,

Więc po cichu zwinął żagle.

 

Na początku Go szukałam.

Potem się z tym pogodziłam.

Syn często pytał o niego.

„Odszedł od nas”, tak mówiłam.

 

Nie miałam po nim pamiątek.

Nawet zdjęć nie pozostawił.

On przepadł z naszego życia.

Czy w innych portach się bawił?

 

Niedawno syn z narzeczoną

Zrobić obiad umyślili

I zaprosili na niego

Mnie i rodziców dziewczyny.

 

Nie poznaliśmy się dotąd,

Więc pretekst sprokurowali,

Żebyśmy jako rodzice,

Przed Ich ślubem się poznali.

 

I ten obiad wiele zmienił.

Mój „były” tu się odnalazł,

Więc Młodzi są spokrewnieni!

Na ślub miedzy półrodzeństwem

Bóg i Prawo nie zezwala!

 

 

Świadek

Jechałem autem z dziewczyną

Do wykwintnej restauracji.

Miałem zamiar, że tam właśnie

Oświadczę się przy kolacji.

 

Zatrzymała nas „Drogówka”.

Funkcjonariusze stwierdzili,

Że wyglądam podejrzanie,

Chociaż, przyznam, mili byli.

 

Zrobili mi przeszukanie.

Znaleźli to co schowałem

W całkowitej tajemnicy

Przed oczami Ukochanej!

 

To był dowód mej miłości –

Pierścionek zaręczynowy!

Tym  sposobem świadkiem został

W białej czapce – plutonowy!

Zaręczyny

Od jakiegoś czasu czułam,

Że mój chłopak przemyśliwa

Oświadczyć się o mą rękę,

Choć jest biedny, bez grosiwa!

 

Pewnego razu mi zmierzył

Obwód palca serdecznego.

Potem pytał mnie czy wolę

Srebro od złota białego.

 

Kiedy indziej indagował

O brylancik i cyrkonię.

Innym razem spytał: „…wolisz

Z przepychem, czy może skromniej…”?

 

Ucichło to na jakiś czas….

Nagle dowiedziałam się, że

Zmarła ma kochana Ciocia.

„Przerwał się Jej życia węzeł”…

Tak powiedziałam Miłemu

Informując o swej biedzie.

Od razu zadeklarował, że

Ze mną na pogrzeb pojedzie.

 

Oświadczył się podczas stypy!

Ma rodzina oniemiała

Mówiąc, że to niepoważne,

Że żałoba, że ja chciałam…

 

Lecz mój chłopak im wyjaśnił,

Iż „jak ciocia jest w niebycie,

To nastała nasza kolej

By rozpocząć nowe życie.

Dziś jest moment idealny

Do końca życia pamiętny.

Nasze zaręczyny przecież

To także Fakt Nieprzeciętny”!

 

Choć mam pierścionek z tombaku

I oczkiem z taniej cyrkonii,

Uważam te błyskotki za

Najdroższe szkiełka w historii!

Pierścionek

Byłem z jedyną kobietą,

Pierwszą w krótkim życiu moim.

Zostawiła mnie z dnia na dzień

W wielkiej, miłosnej niedoli.

 

Wiem to, że Ma Pierwsza Miłość

Tą  Moją Ostatnią będzie.

Tylko sam do końca życia

Ja, pierwszej miłości więzień.

 

Byliśmy razem już pięć lat.

Odeszła kilka dni temu

Twierdząc, że to ja w przyszłości

Będę źródłem jej problemów,

Bo:

      „rzadko bywam w kościele,

Będę tragicznym przykładem

Dla jej dzieci, a poza tym

Kochanek ze mnie jest… żaden!

Żałuje tych zmarnowanych

Pięciu lat swojego życia”…

 

Miałem się oświadczyć, a mam…

Zbędny pierścionek do zbycia!!!

Żebrać o miłość

Kolega z pracy chciał poznać

Swą nową sąsiadkę z góry.

Jest jednak bardzo nieśmiały.

Nie dla niego są konkury.

 

Wymyślił więc przebiegły plan.

Zamówił on-line przesyłkę,

Lecz podał adres sąsiadki.

Gdy ona stwierdzi omyłkę,

To przyniesie jemu paczkę

I wtedy się z zapoznają.

On ją wtedy złapie w siatkę

Jak, nie przymierzając, pająk!

 

Kurier przysłał SMS-a,

Że zaraz dostarczy paczkę.

Plan się udał. Sąsiadeczka

Wpadnie z kretesem w zasadzkę!

 

Czekał na nią do wieczora,

Żeby doń z przesyłką przyszła.

Dlaczego tak długo zwleka?

Gubił się koleś w domysłach.

Wreszcie nie wytrzymał i sam

Do sąsiadeczki zapukał.

Otworzyła. On pytanie

Ledwo przez zęby wydukał:

 

„Czy przypadkiem nie dostałaś

Z moim nazwiskiem paczuszki?

Oddaj, proszę. To pomyłka” –

Gadał z wysiłkiem nadludzkim.

 

Spojrzała z wzgardą na niego;

 „Nie!”- padło słowo odmowy.

Zamknęła mu drzwi przed nosem,

Jak jakiemuś żebrakowi.

Miłość uzależnia?

Chłopak ze łzami w oczętach

Wyznał mi niespodziewanie,

Że działam na niego jak prochy.

Rozczulił mnie tym wyznaniem,

Bo nigdy jeszcze nie mówił

Mi nic tak romantycznego.

Takie szczere zachowanie

Nie jest podobne do niego!

 

Chwilę później zerwał ze mną,

Bo… i tu podał argument:

„Nie chcę być uzależniony,

Gdyż nie jestem żadnym ćpunem”!

Mikołajkowa prośba

Poproszono mnie w tym roku

Żebym się dobrze postarał

I przebrał przekonująco

W strój Świętego Mikołaja.

 

Wystąpiłem jako Święty

W imprezie „Mikołajkowej”

Przybrany w biskupie szaty

I długachną, białą brodę.

 

Nikt z dzieci o tym nie wiedział.

Bałem się zdemaskowania,

Bo mój Józio, jak na swój wiek,

To niespotykany cwaniak.

 

Jednak dzisiaj był przejęty.

Nie miał szans, by mnie rozpoznać.

Wyglądałem i mówiłem

Jak święta osoba duchowna.

 

Wszystkie dzieci podchodziły.

Każde z uśmiechniętą buzią

Odbierało swe prezenty.

Podszedł do mnie także Józio.

Wdrapał mi się na kolana

Gniotąc mą biskupią szatę

I szepnął cicho do ucha:

„Chciałbym mieć… nowego tatę”!

Żartowniś

Poślizgnęłam się  na schodach

I zleciałam aż na parter.

Miałam guza i siniaki

Kolano także obtarte.

Byłam wtedy po pijaku.

I pewnie tylko dlatego

Obeszło się bez zwichnięcia

Lub czegoś jeszcze gorszego.

 

Mam chłopaka. Istne cudo!

Wysoki, mocny, postawny.

On trenuje sztuki walki.

Niedługo już będzie sławny!

Ale ludzie swoje wiedzą,

Bo jak duży, umięśniony,

To według stereotypu

Musi być oprych skończony.

 

Pierwszego dnia po upadku

Ludzie byli przerażeni,

A mój szef nawet zapytał,

Czy chłopak mnie tak uziemił.

 

Opowiedziałam Miłemu,

O reakcji na me sińce

I ukryte zapytanie,

Czy mam w domu barbarzyńcę.

On się tylko na to zaśmiał

I przez wieczór wciąż wspominał.

Nic mi nie mówił jaki

Planuje na jutro finał.

 

Zupełnie niespodziewanie

Przyjechał po mnie do biura,

Żeby zabrać mnie do domu.

A ja nie mogłam akurat,

Bo musiałam jeszcze skończyć

Jakieś pilne sprawozdanie,

Więc poprosiłam Go grzecznie,

By troszkę poczekał na mnie.

 

On na to z groźbą w głosie

„Delikatnie” mi poradził:

„Kochanie chyba nie chcesz znów

Wytrącić mnie z równowagi?

Przecież wiesz, że to ponownie

Może skończyć się gwałtownie”.

 

On miał z tego straszną bekę,

A mnie co druga osoba

Radziła zgłosić Policji,

Pełna najgorszych obaw

O me życie z „tym człowiekiem”!

Bez haka, niestety…

Mój chłopak nagle wyskoczył

Z oskarżeniem, że go zdradzam.

Miał pretensję, że niewierność

Bardzo mu w życiu przeszkadza.

 

Zażądał, abym natychmiast

Swój telefon mu oddała,

Żeby mógł poszukać śladów,

Z kim i kiedy go zdradzałam.

 

Oczywiście nic nie wykrył.

Chciał u mnie znaleźć argument

W nadziei, że mu się uda

Wyrównać ze mną rachunek.

On tam szukał na mnie haka

I na to ogromnie liczył,

Że miewam kogoś na boku

Trzymając to w tajemnicy.

 

Tak było, zanim się przyznał,

Że coś ważnego się stało.

Zrobił  to z kolegą z pracy

I mu się „to”… spodobało!