Incydent

Mieszkam z mamą i siostrami.

Kiedyś z naszej garderoby

Słychać było hałas, który

Usłyszały dwie osoby.

 

Razem z mamą poczułyśmy

Nieznane, wewnętrzne mrowie.

Nie wiedziałam, co to było.

Otworzę drzwi, to się dowiem.

Zrobiłam to, ale zaraz

Byłam zaatakowana

Przez coś, co na mnie skoczyło

Z góry z szybkością Tarzana.

Mama tak się przestraszyła,

Że odskoczyła jak zając,

A mnie wepchnęła do środka

Drzwi od szafy zamykając.

 

Zapaliłam światło. Wtedy

Poznałam clou zamieszania.

W odkurzaczu rozpoznałam

Atakującego drania.

Któraś z nas go powiesiła

Nie w ten sposób jak należy.

Faktem jest, że teraz do mnie

Owłosioną ssawkę szczerzy.

 

Swoją drogą warto wiedzieć,

Że moja mateczka zawsze

Będzie stawać w mej obronie,

Bo „dziecko jest zawsze słabsze”!

Substytut

Mam troszkę młodszego brata.

Jest nieśmiały do płci pięknej.

Groziłem, że jak będzie sam,

To się go w końcu wyrzeknę.

 

Była zima. Luty ziemię

W sopel lodu chciał zamrozić.

Wtedy brat się decydował

Kogoś na kawę zaprosić.

 

Chciałby, i to bardzo, poznać

Dziewczynę – nową sąsiadkę.

Poszedł do niej, by zaprosić

Na pierwszą w swym życiu randkę.

 

Był bardzo zdesperowany,

Ale gdy ją ujrzał w drzwiach,

To zupełnie spanikował.

Bez słowa jak słup soli stał.

 

Zamiast zaprosić na kawę

Ten pożal się Boże amant

Prosił o śnieg z jej balkonu,

Bo… mu zbrakło na bałwana.

Oszukuje?

Zerwała ze mną dziewczyna,

Bo już dosyć tego miała,

Że wciąż wygrywam z nią w Scrabble –

Tak to argumentowała:

 

Ubzdurała sobie, że ja:

Podczas gry ją oszukuję.

Nie w ten sposób między nami

Zaufanie się buduje.

Skoro oszukuję w grze, to

W życiu kantuję też pewno

I dlatego żadnej chwili

Nie powinna dzielić ze mną.

Takich jak ja kłamców można

Napotkać na każdym kroku,

A każdy niejedną d**ę,

Z pewnością trzyma na boku.

Uleczony

Dziś właśnie moja dziewczyna

Po dwóch latach znajomości

Powiedziała mi, że dotąd

Żyłem w nieświadomości,

Że właściwie, to się ze mną

Umówiła w tamten ranek,

Tylko po to, żeby wzbudzić

Zazdrość swoich koleżanek.

 

Nawet teraz, po dwuletniej

Przeżytej wraz ze mną próbie,

Określiłaby nasz związek

Jako „w miarę ciebie lubię”.

 

Ja właśnie w zeszłym tygodniu

Kupiłem dla Niej pierścionek,

Bowiem chciałem się oświadczyć

W Jej Urodzinowy Dzionek.

Akurat przemyśliwałem

Różne oświadczyn warianty…

 

Taki to był ze mnie dotąd

Nieuleczalny romantyk.

Wyrzutek

Jestem ścisłą abstynentką.

Lubię urządzać imprezy.

Zawsze są bez alkoholu,

Lecz jeśli komuś zależy,

Może przynieść własne picie.

Jednak przyjaciele wiedzą,

Że nie lubię podchmielonych.

Alkohol to nic dobrego.

Z takiej rodziny pochodzę.

Miałam koszmarne dzieciństwo.

Wiedział też o tym mój chłopak,

Lecz to on zrobił mi świństwo.

 

Wspólnie zrobiliśmy imprę.

Przyniósł dużo alkoholu.

Nawalił się jak armata

I zachował jak małpolud.

Pobił mojego kolegę.

Rozwalił telewizorek.

Potem jeszcze „troszkę” wypił,

Żeby wytrzeźwieć… we wtorek.

 

Na moje wymówki wspomniał,

Że zna „Moją Familiję”,

A ja jestem „czarną owcą”,

Bo alkoholu nie piję.

Kocham, jak niełatwo powiedzieć

Trzy domy obok mojego

Mieszkała dziewczyna, którą

Kiedyś  nazywałem siostrą,

Choć nie jest mych starych córą.

Nie posiadamy rodzeństwa,

Znamy się od zawsze chyba.

Razem „sz**aliśmy do piachu”;

Nikt nas przy tym nie przydybał!

 

Ja nocowałem w jej domu,

Gdy rodzice wyjeżdżali.

Gdy jej rodziców nie było,

Ona zostawała z nami.

 

Była ode mnie rok młodsza,

Więc wcześniej kończyłem szkołę.

Z czasem sam się przekonałem,

Że coś więcej czuję do Niej.

Nie dałem poznać po sobie,

Bo wiedziałem, żem jest dla Niej

Prawie bratem, przyjaciółką;

Zniszczyłbym to tym przyznaniem.

 

Ona zawsze mi mówiła

O swoich dziewczęcych sprawach,

A gdy „gdzieś tam” wychodziła,

Potrzebna jej była rada

Co do kiecki czy bucika.

Potrafiła przy mnie zmienić

Bluzkę, czy nawet sukienkę.

Było to tak naturalne,

Swobodne, zwyczajne, piękne!

 

Długo się zastanawiałem,

Czy i jak to Jej powiedzieć.

Wreszcie jednak wymyśliłem

Jaką mam przyjąć strategię.

 

Zbliżał się termin studniówki.

Było dla mnie oczywiste,

Że tylko Ją tam zaproszę.

Z Nią będzie wręcz zarąbiście!

 

Kiedy tylko poruszyłem

Tematykę studniówkową,

Natychmiast wpadła mi w pierwsze

Wypowiedziane słowo.

Pochwaliła się, że wczoraj

Chłopak, co jej się podoba,

Poprosił, żeby z nim poszła.

Musiałem więc przyhamować.

 

Nikogo nie zaprosiłem,

Ale razem jechaliśmy.

Ojciec mój nas tam zawiózł,

Chociaż  parą nie byliśmy.

 

Wieczór jakoś przetrzymałem.

Nawet tańczyliśmy razem.

Nie bawiłem się zbyt dobrze

I nie był to bal mych marzeń!

 

Ona bawiła się świetnie.

W pewnej chwili do mnie przyszła

I poprosiła dyskretnie

O bardzo drobną przysługę.

Zapytałem o co chodzi.

Lecz tłumaczenie zbyt długie,

Później mi to wyjaśni.

Tajemnica? Wciąż się łudzę…

 

Gdy zeszliśmy do piwnicy,

Weszła w jakieś drzwi otwarte

Prosząc, żebym przez czas jakiś

Osobiście pełnił wartę.

Gdyby ktoś tutaj się zjawił,

Miałem dyskretnie zapukać,

A potem zacząć udawać,

Że coś zgubiłem i… szukam.

 

Tam gdzie weszła, było ciemno.

Naraz sobie przypomniałem,

Że Ona i Jej fordanser

Przed kilkoma minutami

Pomagali  koleżance,

(A byli z nią tylko sami),

Opuścić ukradkiem salę,

Bo „się zmęczyła” na pewno.

 

Przypuszczałem, że ją tutaj

Trzymali mając nadzieję,

Że nim się skończy studniówka,

Ona wreszcie wytrzeźwieje.

 

Stałem tak chyba przez kwadrans,

Kiedy drzwi się otworzyły

I wyszła rozglądając się,

Czy nie ma nowoprzybyłych.

Powiedziałem, że nikogo

Nie ma i jest, tak jak było.

Popatrzyła na mnie wdzięcznie,

Aż mi się zrobiło miło.

 

Zwróciła twarz w moją stronę.

Myślałem, że będzie całus,

A Ona tylko szepnęła:

– Zrobiłam to, a Ty żałuj!

– Co? zapytałem zdziwiony.

– Ten mój pierwszy raz… i wtedy

Zobaczyłem jej faceta,

Wyniosłego jak carewicz.

 

Wziął Ją za rękę i poszli

Ona i ten Jej pyszałek.

A ja jakby skamieniały

Stałem, i stałem, i stałem…

Przyszłość

Wracałam do domu po pracy.

Na przystanku szlochał chłopak.

Zagadnęłam  go pytaniem:

„Chłopcze, czy z tobą coś nie tak”?

 

Opowiedział mi, że właśnie

Porzuciła go dziewczyna.

Chce popełnić samobójstwo,

Bo życie sensu już nie ma.

 

Żeby go jakoś pocieszyć

Powiedziałam pełna obaw:

„Nie zabijaj się, chłopaku,

Bo będziesz później żałował”!

 

Potem się zreflektowałam,

Że to bardzo głupio wyszło.

Przecież… on jest taki młody.

Przed nim… jeszcze piękna przyszłość?!

Stadnina

Żyłem z dziewczyną przez pięć lat.

Była prawie idealna.

Miała tylko jedną wadę:

To nienawiść maniakalna

Do wszelakich żywych istot

Z jedynym wyjątkiem – ludzi.

Każde zwierze małe, duże

Jednaką wrogość w niej budzi.

 

U mnie w rodzicielskim domu

Zawsze bywały zwierzęta.

Ciągle bawiłem się z nimi,

Od kiedy tylko pamiętam.

 

Mam przyjaciela, który jest

Instruktorem jazdy konnej.

On to mi zaproponował

Rozwiązanie karkołomne.

Pracuje w stadninie koni

I namówił mnie to tego,

Żebym  wykupił jej pakiet

Nauki jazdy u niego.

 

Mimo trudnego początku

Złapała „tego bakcyla”

I po mniej więcej pół roku

Fobia jej zaczęła mijać.

Akceptuje prawie wszystkie

Zwierzęta w jej otoczeniu.

Jazdę konną pokochała.

Przyjaciel to prawie geniusz!

 

Na urodziny mej lubej

Planowałem oświadczyny.

Chciałem ją prosić o rękę

Na maneżu tej stadniny.

 

Tydzień przed uroczystością

Powiedziała, że niestety

Do ożenku muszą sobie

Innej poszukać kobiety.

Ona odchodzi do syna

Właściciela tej stadniny,

A już teraz mnie zaprasza

Na zaplanowane chrzciny.

 

Nikt, ja także, nie przypuszczał,

Że ona tu pokochała

Nie tylko konie i jazdę

Lecz też tego „Bucefała”…

Sama

Koleżanka mi mówiła,

Że już następna  dziewczyna

Chyba dwa tygodnie temu

Mego „eks” też zostawiła.

 

Do dzisiaj jeszcze nie przeszła

Moja miłość do chłopaka.

W tej sytuacji myślałam,

Że mam szansę na ten „wakat”.

Wysłałam mu  wiersz miłosny,

Który napisałam  w czasie,

Kiedy to on mnie porzucił,

Bo podobno „kochał Basię”.

 

On ten wierszyk wykorzystał

I po niewielkich przeróbkach

Wysłał go tamtej dziewczynie

Jako własny. Kawał dupka!

 

Tak to jej się spodobało,

Że mu drugą szansę dała.

Znów są razem. Ja niestety

Codziennie zasypiam sama.

Odprawa

Dziewczyna jest stewardesą.

Zamierzałem się oświadczyć.

„Zrób to, ale w chmurach, stary” –

Podpowiedzieli doradcy.

W obłokach będzie wspaniale

I podobno romantycznie.

Czy wszystko będzie jak trzeba?,

Przemyśliwałem sceptycznie.

 

Wykupiłem bilet na lot,

Którym  Ona miała lecieć.

Z załogą się umówiłem,

Bo sam nic nie zrobię przecież.

 

Byłem wcześniej na lotnisku

Świadomy dzisiejszej roli.

Jednak pech mnie prześladował.

Gdy podszedłem do kontroli,

 

Jakimś cudem moja luba

Wypatrzyła mnie w kolejce.

Przybiegła do mnie z pytaniem,

Gdzie niespodziewanie lecę.

 

Pewno bym się jakoś wyłgał,

Gdyby nie to, że ochroniarz

Trzymał etui z pierścionkiem

W potężnych jak bochny dłoniach.

Otworzył je, żeby sprawdzić

Czy ja czegoś nie przemycam.

W efekcie pięknym pierścionkiem

Zaczął się… wraz z Nią zachwycać.