Za – prezent – o – wała

W firmie mamy „mikołajki”.

To impreza z tradycjami.

Jej celem jest integracja

Z firmą i pracownikami.

Na tegoroczne spotkanie

Włożyłam strój Mikołaja,

Który miał mnie odpowiednio

Do otoczenia dostrajać.

 

Był też tam fajny kolega.

Ja, nie dając mu się poznać,

Spytałam tak jak Mikołaj:

Co najbardziej chciałbyś dostać?

Odparł szybko, że dziewczynę.

Ja nie tracąc czasu, zaraz

Zrzuciłam strój Mikołaja.

Myśląc, że już go mam,

Wołam „Tadam!!!” Tadaam!!!”

 

Lecz na fanfary za wcześnie.

Odczułam to dość boleśnie,

Gdy ujrzałam jego minę

I twarz mocno pobladłą.

A dobiło mnie westchnienie:

„Bardzo chciałem, ale ładną…”

Nie sługa…

Przyszłam do pracy „na nockę”

I zastałam szefa w biurze.

Zdziwiłam się, bowiem nigdy

Nie zostawał w pracy dłużej.

Patrzyłam na strzęp człowieka

Z całą twarzą mokrą od łez,

Jakby doznał w jednej chwili

Mnóstwa porażek albo klęsk.

 

Spytałam, czy coś się stało,

Że jest tutaj, a nie w domu?

Czy mogłabym w jakiś sposób,

Lub w czymkolwiek jemu pomóc?

Rozpłakał się jeszcze bardziej

Wyznając mi, że jest dureń,

Gdyż powiedział swojej żonie,

Że się we mnie podkochuje.

 

Jestem nową pracownicą.

Nie znam szefa zbyt dokładnie.

Mam męża i dziecko w drodze,

Więc dlaczego padło na mnie?

Riposta

Podkochuję się w kolesiu.

Chociaż on o niczym nie wie,

Próbowałam w nim rozniecić

Tlące się we mnie zarzewie.

 

Zbliżał się okres świąteczny,

Więc napisałam do niego

Krótkiego SMS-ika

Troszeczkę żartobliwego:

„Święty Mikołaju! Bardzo

Chciałabym się znów zakochać”.

Odpowiedział już po chwili:

 „Czekaj na Prima Aprilis,

A teraz znikaj w podskokach”!

Narzeczona

Byłam razem z mym chłopakiem

W domu u jego rodziców.

Chodzę już z nim cztery lata

Na poważnie, nie dla picu.

Już nieraz u nich gościłam,

Choć niepewnie się tam czułam,

Bo ciągle mi przeszkadzała

Dziwna sztuczność i rytuał.

 

Matka chłopaka jest spoko,

Za to ojciec trochę dziwny.

To on jest główną przyczyną,

Że cały ten dom jest sztywny.

 

Dzisiaj, dla mnie niespodzianie,

Stałam się tam narzeczoną.

Chłopak nagle mnie poprosił,

Bym została jego żoną!

Jego mama z serdecznością

Mnie do siebie przytuliła.

Czułam, że z całego serca

Bez wątpienia się cieszyła.

Przyszły teść zawsze z dystansem

Traktował mnie oraz syna.

Dziś mi złożył gratulacje

Dopiero po trzech godzinach!

 

Wtedy, gdy nikt nas nie widział,

Z początku zaczął mnie miziać.

Potem do siebie przyciągnął.

Po dłuższej chwili odpuścił

Wolno zwalniając swój uścisk.

W oczy badawczo zaglądnął.

Patrzył na mnie i powiedział:

„Miałem w życiu wiele panien

I jeszcze dziś mogę sprawić,

Że sama zmienisz swe zdanie

Tak, by syn o tym nie wiedział”.

Deflorant

Poznałam fajnego chłopca.

Przystojny, miły, radosny.

Szybko się w nim zakochałam,

Czy to może był wpływ wiosny?

 

Wszystko działo się jak we śnie.

Sprzyjał nam także układ gwiazd.

Właśnie pewnej gwiezdnej nocy

Przeżyłam z nim swój pierwszy raz.

Byłam szczęśliwa, że to z nim

Straciłam wianek dziewiczy.

Zaraz potem wyszedł mówiąc,

Że tylko chciał mnie „zaliczyć”.

 

Zostałam w kompletnym szoku

Nie wierząc w to, co się stało.

Siedziałam niemal w bezruchu.

W głowie jeden wielki chaos.

Nagle wrócił. Pomyślałam,

Że tak ze mnie zażartował.

Byłam pewna, że potwierdzi,

Ale on głuchy, niemowa.

Tylko spojrzał na mnie dziwnie,

Nie tak jak dawniej seksownie.

Zabrał telefon z komódki

I wyszedł wyzbyty podniet.

Riposta jak chłosta

Byłem z dziewczyną w galerii.

Dosyć długo chodziliśmy.

W końcu skuszeni pragnieniem

Soczek „Tymbark” kupiliśmy.

Usiedliśmy przy fontannie.

Odblokowałem nakrętkę.

Podałem, by się napiła,

Choć sam na sok miałem chętkę.

 

Moja miła długo piła

Butli nie puszczając z ręki.

To co zostało, mnie dała

Mówiąc zalotnie: „O, dzięki”.

 

Gdy piłem, ona się wdzięcząc

Podniosła rękę z nakrętką

Pokazując wewnątrz napis:

„Oczaruj mnie! I to prędko!”

Szybko jej rzuciłem tekstem:

„To chyba w łóżku, kochanie”.

Jej riposta: „W łóżku czeka

Mnie tylko… rozczarowanie”.

Kto się zgapił?

Często bywam u chłopaka

W jego małej garsonierze.

Rankiem jedliśmy śniadanko,

A zawsze w przeddzień wieczerzę.

 

Po ostatniej naszej nocy,

Odkryłam brak swych kolczyków.

U niego je zostawiłam?

Może na nocnym stoliku?

Poprosiłam, by je przyniósł,

Bo bez nich dziwnie się czuję.

Następnego dnia mi oddał.

„Aleś ty gapa” – żartuje.

 

Przyznałam rację, lecz zaraz

Mina mi zrzedła ogromnie.

Te kolczyki, które przyniósł

Wcale nie należą do mnie.

Czy to Beata?

Mam dwie fajne przyjaciółki.

Często chodzimy na kawę.

Nasze „trójkowe” spotkania

Są zawsze bardzo ciekawe.

 

Ostatnio po zwykłych plotach

Temat na mężczyzn zwekslował.

Wolę o chłopach pogadać

Niż o ciuchach lub chorobach.

Zmówiłyśmy się, że każda

Z nas swojemu partnerowi

Zrobi niespodziankę sexy.

Żeby się ładnie wystroić

Kupiłyśmy czarne maski

Oraz obcisłe lateksy.

 

Spotkałyśmy się nazajutrz,

Aby zdać swoje relacje,

Jak to wszystko się odbyło

I jakie panów reakcje.

 

Asia nam opowiedziała,

Jak ją Adrian już od razu

Na rękach niósł do sypialni

I tam pokazał „lwi pazur”.

 

Beata razem z Robertem

Wymyślali nowe figle,

Że trzy razy się kochali

I nawet dłużej niż zwykle.

 

Tadeusz wracając z pracy

Popatrzył tylko na Anię.

Ściągnął buty i spytał:

„Co dziś na obiad, Batmanie”?

 

W naszej trójce są dwie panny,

A jedna tylko mężatka.

Na koniec zadam pytanie:

Czy panienką jest Beatka?

Stopniowanie

Mój dziewiętnastoletni syn

W chwili szczerości mi wyznał,

Że jego miła jest w ciąży.

Mój synek to już mężczyzna!

 

Powiedział też, że ma pewność,

Iż to on jest przyszłym ojcem

I wyzwaniu stawi czoła.

Mój syn jest także mołojcem!

 

Mówił też, że przyszła mama

Ma chorobę weneryczną.

On też chory, ale przecież

Mają opiekę medyczną.

Czy dziecko jest zarażone,

Będą się martwili później,

Bo teraz brak jest pewności

I jeszcze może być różnie.

Jest to problem, lecz nieduży

I nie ma tu nic do rzeczy.

Przecież każdą francę można

Antybiotykiem wyleczyć.

 

Myślałem, że to mężczyzna

Tak dzielny niczym mołojec.

Jednak muszę zmienić zdanie:

Bardzo głupi. Obydwoje!

Na gapę

Nie tak dawno mnie rzuciła

Dziewczyna, którą wciąż kocham.

Nie mogłem, choć tego chciałem,

Powiedzieć sercu – wynocha!

 

Wczoraj los dał mi nadzieję,

Że nie wszystko jest stracone.

W tramwaju się spotkaliśmy

Jadąc w tym samym wagonie.

Natychmiast, gdy tylko wsiadłem,

Podeszła i całowała

Tak, jakby wokół nas żadnych

Pasażerów nie widziała.

Był to długi pocałunek

Jak za naszych dobrych czasów.

Odświeżył moją nadzieję

Na szybkie wyjście z impasu.

 

Zaproponowałem randkę,

Lecz roześmiała się tylko

I wyjaśniła cynicznie,

Że to wszystko jest pomyłką.

Musiała siebie ratować.

Ja właśnie byłem pod ręką.

Trafiłem się jej tak samo

Jak ślepej kurze ziarenko.

 

Razem ze mną do tramwaju

Wsiedli też dwaj kontrolerzy.

Ona jechała „na gapę”,

Za to mandat się należy.

Nie sprawdzili nam biletów.

Widocznie nie bardzo chcieli,

Całujących się kochanków

W tak błahej sprawie rozdzielić.