Telefony, telefony…

Szedłem spokojnie ulicą.

przez telefon Rozmawiałem.

Nagle z tyłu jakiś chłopak

Zaatakował mnie ciałem.

 

Upadłem. Telefon wypadł

I potoczył się pod ścianę.

Ja upadłem, noga boli.

Myślałem, że ją złamałem.

 

On go podniósł i w pośpiechu

Uciekł. Nawet nie zauważyłem

W którą stronę trzeba gonić,

Bo zdenerwowany byłem.

 

Byłem bez szans z tym chłopakiem

Noga boli, ledwo łażę,

Lecz zdesperowany wołam:

„Znam ojca i cię kojarzę”!

 

Ku memu zdziwieniu chłopak

Zatrzymał się i popatrzył

Na mnie z dużą rezygnacją.

Wydawał się dużo starszy.

 

Wrócił do mnie z telefonem.

Wyciągnął rękę i… warknął:

„No i ch*j”, po czym się schylił

I… na obuwie mi  charknął.

 

Ja stałem jak oniemiały,

A on z szerokim uśmiechem

Przywalił mi telefonem

Wołając: „Ale jest w dechę”!

 

Tym swoim chamskim wyczynem

Okazał swą butę    i wzgardę.

Ja jestem bez telefonu,

Ale mam… rozciętą wargę.

 

Kawał psoty

We czwórkę z mymi kumplami

Wynajmujemy mieszkanie.

Kształcimy się na… prawników,

A to niełatwe zadanie.

 

Trzeba dużo czytać. Potem

Jeszcze wszystko…zapamiętać

Literalnie, co do słowa.

Jak zapomnisz, no „to cmentarz’!

 

Obowiązki przede wszystkim,

Ale młodość ma swe prawa.

Przyjemności, relaks, psoty…

Jest nauka, jest… zabawa!

 

Kumple, z którymi „koczuję”

„Psikusa” mi urządzili.

Do żartów, szczególnie głupich,

Oni zawsze skłonni byli.

 

Miałem jechać razem z kumplem,

Bo mieszkamy w jednym mieście,

Do domów, już po zajęciach.

Ja jeden byłem na teście

Oni „na chacie” zostali.

Żaden iść ze mną nie zechciał,

Bo kawał dla mnie zmyślali.

Bo specjalnie po to właśnie

Zarządzili sobie „wolne”.

Żeby obmyślić szczegóły

Psoty głupiej, takiej… szkolnej.

 

Moje „tobołki” zostały,

Po co miałem je zabierać.

Oni z tego skorzystali

I zaczęli w nich mi gmerać:

 

Dwa plecaki, co już wczoraj

Do podróży spakowałem,

Zostawiłem, niech czekają.

Są bezpieczne, pomyślałem.

 

I tutaj się pomyliłem.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem,

Że już wcześniej moi kumple

„Rozmyślali” nad kawałem.

 

Gdy ja byłem na uczelni,

Oni wzięli większy plecak,

Otworzyli go bez śladów…

To miała być wielka heca…

 

No i wsadzili do niego:

Woreczek ze starym serem,

Zepsutą rybą, cebulą

I coś jeszcze, chyba ścierę!

 

Kiedy wróciłem z uczelni

Szybko zabrałem plecaki

I laptop do samochodu.

Nic nie zwiastowało draki.

 

Wyjechaliśmy wraz z kumplem

Mieszkającym razem ze mną.

On zabrał też swą Sympatię,

Żeby Jej zrobić… przyjemność.

 

W czasie jazdy się zgadało,

Że przyjemność, to zakupy.

Więc żeby im nie przeszkadzać,

Wcześniej „odbiłem” od grupy.

 

Wysiadłem, ale plecaki

Pozostały w samochodzie.

Jutro przyjdę je odebrać,

W nich jest tylko brudna odzież.

 

Zajęty dziewczyną kumpel

Zapomniał o tym zupełnie,

Że mi ten kawał zrobili

I może być… nieprzyjemnie!

 

Zabrałem tylko laptopa.

Do taksówki się przesiadłem,

Żeby szybciej być już w domu,

Bo „od wieków”… nic nie jadłem.

 

Następnego dnia w południe

Wpadłem do Niego po bagaż.

Im jestem bliżej garażu,

Tym bardziej fetor się wzmaga.

 

Rzeczywiście. Kawał fajny,

Tylko efekt dość mizerny.

Kumpel wpadł sam w swoje sidła.

Taki miał niefart cholerny!

 

Ja swoje ciuchy wyprałem,

A plecaki wyrzuciłem.

Kumpel do auta nie wsiada,

Tylko wnętrze czyści, myje…

 

Frajer

Nie mogłem wieczorem zasnąć.

Męczyłem się aż godzinę.

Pomyślałem, by odetchnąć

Świeżym powietrzem przez chwilę.

 

Wyszedłem na mały spacer.

Idę spokojnie ulicą,

Gdy zupełnie niespodzianie

Jakiś „dres” się do mnie przypiął.

 

Szedł obok mnie i co chwilę

Dźwięk „dryń-dryń” z siebie wydawał.

Ignorowałem go długo.

Kroczył przy mnie jak… obstawa!

 

W końcu krzyknął mi do ucha:

„Odbierz wreszcie, jak ktoś dzwoni!”,

To odpowiedziałem „hallo”,

On, nim zdążyłem się zasłonić,

 

Wrzasnął „za halo w pysk walą”

I przywalił mi fangę[1] w nos.

Zwiał natychmiast, a ja długo

Jak frajer leczyłem ten cios.

 

[1] Fanga- cios, raz, kułak, uderzenie

Kapuś

Jakiś czas temu byliśmy

Na wycieczce z klasą całą.

To druga klasa liceum.

Oj wiele się wtedy działo.

 

Był alkohol, papierosy

I chyba jeszcze coś więcej.

Nie wymienię wszystkich zdarzeń

Bo jeszcze coś tam pokręcę.

 

Oczywiście te najlepsze

I wiele też mniej istotnych

Są w pamięci telefonów

W powieleniach wielokrotnych.

 

Po powrocie z tej wycieczki

Opiekunka naszej grupy

Prosiła mnie, bym jej przyniósł

Swe „multimedialne łupy”.

Bo wie to, że teraz młodzież

Wszędzie i wszystko nagrywa.

Potem też to publikuje –

Czasem wpadka, często zgrywa.

 

Przyrzekła, że te najlepsze

Na wywiadówce pokaże,

By rodzice obejrzeli

Dzieci młodzieńcze wojaże.

 

Nagrałem dwie pełne  płytki.

Jedną ocenzurowaną

I drugą, bardziej pikantną,

Jak palono fajki, chlano…

 

O tę drugą mnie prosiła

Koleżanka, co nie mogła

Pojechać na wypad z klasą,

Bo podobno zaniemogła.

 

Niestety, była zadyma,

Bo ja…  płytki pomyliłem!

Wychowawczyni dostała

Nie tę, co dla Niej zrobiłem.

Klasa mi nie uwierzyła.

Dla nich konfidentem byłem!

…trzeba dwojga…

Niedawno rozstaliśmy się

Z dziewczyną, z którą chodziłem

Prawie przez bite dwa lata.

Rozstanie nie było miłe.

 

Wzajemnie mieliśmy anse,

Dzisiaj wiem, że niepotrzebnie.

Zazdrość rodziła pretensje

W Niej do mnie, a do Niej… we mnie.

 

Próbowałem to odwrócić

Nawet wymyśliłem sposób.

Ale wpierw musiałem zyskać

Przychylność aż… dwojga osób.

 

Pogadałem z ojcem Byłej

Tak po męsku, więc konkretnie.

Uznał, że warto ratować

Nasze relacje dwuletnie.

 

Miałem zadzwonić do Mamy,

Lecz to Ona była pierwsza.

Nawet mi to pasowało,

Że dzwoni pod wpływem męża.

 

Lecz się mocno pomyliłem.

Zagroziła mi ponuro,

Ze „zadzierając z kurczakiem

Muszę też liczyć się z kurą”!

 

Nie wiem, co to ma oznaczać,

Ale przypuszczam, że „kurczak”

To dziewczyna, którą kocham.

To taka przenośnia twórcza.

 

A mama wygląda groźnie,

Nawet „Kogut” się z nią liczy.

Boję się, że jego wsparcie

Skończy się jak zwykle… niczym!

Restart


Mój syn ma już czternaście lat.

Pasjami lubi uciechy.

Na przykład w Prima Aprilis

Ze śmiechu „zrywa bebechy”.

 

Ostatnio się przygotował

I dokładnie o północy,

Ale już Pierwszego Kwietnia,

Z „żartami” swymi wyskoczył.

 

Swoją siostrę, co już spała,

Przykleił do łóżka taśmą,

A dwie deski sedesowe

Klejem biurowym maznął.

 

Oczywiście starsza córka,

Kiedy się zbudziła rano,

Nie brylowała humorem,

Bo czuła się… niewyspaną.

 

Małżonka się przykleiła

Do sedesu na półpiętrze.

Kubeł z wodą Jej zaniosłem.

Musiała wymyć to wnętrze.

 

Te wybryki były… głupie.

Nic w nich nie było śmiesznego.

Synek jeszcze spał, więc z córką

Zabraliśmy się za Niego.

 

Żona dała nam lakierek

Do malowania paznokci.

Wymalowaliśmy Mu palce.

Ale się na nas zezłościł!

 

Całe rano potem szukał

Schowanych przez nas zmywaczy.

Chcieliśmy, żeby sam doznał,

Co złośliwy dowcip znaczy.

 

Pomalowane paznokcie,

To dyshonor dla chłopaka.

Jak koledzy Go zobaczą,

To będą się naigrawać.

 

Teraz wciąż biega za matką

I prosi, błaga o zmywacz.

Za żadne skarby nie może

Pokazać, jaki ma „dizajn”!

 

Dostał, ale musiał przyrzec,

Że głupich zaprzesta żartów.

Wierzę, bo chłopcom w tym wieku

Potrzebny mentalny…restart.

 

 

Metryka

Właśnie moja młodsza siostra

Stała się „bardzo” dorosła.

Swą dorosłość okazuje

Przez chód i… wyniosłą postać.

 

Ale „w głowie”.. jak dotychczas

Nastolatką się wydaje.

Nie widać, żeby choć trochę

Zmieniła swoje zwyczaje.

 

Postanowiłem dla draki

Dać Jej dorosłości „fetysz”:

Zestaw „tylko dla dorosłych”-

Takie miłosne gadżety.

 

Rankiem, tuż po obudzeniu,

Gdy rodzice jeszcze spali,

Wręczyłem Solenizantce

Komplet intymnych detali.

 

Gdy otworzyła pudełko,

Badawczo na mnie spojrzała

I… o paragon prosiła,

Bo datę sprawdzić musiała.

 

Gdyż identyczny komplecik

Dwa lata temu kupiła,

Więc chce sprawdzić, czy być może

To ta sama paczka była.

 

Okazało się, że życie

Intymne mojej siostrzyczki,

Jest znacznie intensywniejsze

Niż wynika tu z … metryczki!

 

Po(d)stępowanie

Nasza córka marzy o tym,

Żeby zostać… kosmetyczką.

Temu marzeniu jest w stanie

Poświęcić niemalże wszystko.

 

Gdy tylko może, „trenuje”,

By nabyć umiejętności

Na wszystkich znajomych, krewnych,

Którzy przyjdą do nas w gości.

 

A, że najczęstszym bywalcem

Jest babcia, czyli ma Mama,

To wciąż, kiedy nas odwiedzi,

Jest przez Córcię namawiana,

 

By na „zabieg” malowania

Się zgodziła, wtedy Ona

Się cieszyła się, i to bardzo

I nie była zawiedziona.

 

Wczoraj wpadł do nas mój ojciec,

Bo Babcia była zajęta.

Z tego względu moja Córcia

Była bardzo niekontenta.

 

Nastawiła się już wcześniej,

Że znów będzie „kosmetyczką”,

A przybycie  do nas dziadka

Pozmieniało nagle wszystko.

 

Nie mogła się bawić z Babcią,

Więc zaprosiła Dziadziusia.

Dziadek dał się Jej namówić,

Aczkolwiek wcale nie musiał.

 

Zaoferował paznokcie.

Córcia je pomalowała,

Ale potem ich pozmywać

Kategorycznie nie chciała.

 

Oświadczyła Mu, że malowanie

Było całkowicie… gratis,

Ale pozmywać to przecież

Każdy powinien potrafić.

 

A jak dziadziulek nie umie,

To Ona zmyje z radością,

Ale nie za darmo, tylko,

Za… godziwą odpłatnością.

 

To będzie kosztować stówkę,

Chyba że Dziadek się ruszy

I pójdzie sam do drogerii

Zmywacz do paznokci kupić.

 

Po co Wam to opowiadam?

A po to, by wam uzmysłowić

Jak podstępem można szybko

Kosztem bliskich się… obłowić!

 

 

 

Porównanie

Już kilkukrotnie słyszałam

Jak synowa porównuje

Swego syna do… Adama

I nawet z Niego… dworuje.

 

Adam, to kolega wnuka,

Najlepszy przyjaciel Jego.

Chociaż są zupełnie różni,

To kamraci „na całego”!

 

To mi się nie podobało,

Ale Jej nic nie mówiłam,

Bo nie chciałam się odzywać,

Gdyż  jest szczególnie drażliwa.

 

Synowa bardzo nie lubi,

Kiedy wtrącam się do dzieci.

Nie przyjmuje żadnych uwag

Ode mnie i osób trzecich.

 

Wnuk najwidoczniej miał także

Już dość matczynej krytyki,

Bo zwrócił matce uwagę

Na niestosowne praktyki.

 

Szczególnie na to, że mama

Bywała niesprawiedliwa

Porównując Go z Adamem.

Według Niej Adam to… dziwak.

 

Synowa zaraz spytała:

„A niby dlaczego tak sądzisz”?

Odpowiedział: „Czy nie widzisz,

Żeś podobna jest do zołzy”?

 

Dodał jeszcze rezolutnie,

Że

Adam jest całkiem inny

Niż w wyobraźni Mamusi

I nie On jest temu winny.

 

A rodziców ma w porządku:

Wysportowanych, majętnych,

Spokojnych, zrównoważonych

No i… bardzo inteligentnych.

 

Nigdy od nich nie usłyszał

Krytycznych uwag o nikim,

A mama w stronę Adama

Zawsze ma jakieś  przytyki”.

 

Nie wiem, czy moja synowa

Zmieni swe postępowanie

I „perora” mego Wnuka

Wywrze jakiś skutek na Niej.

 

Liczę na to, że przemyśli

Ten  dotychczasowy blamaż

I zmieni swój stosunek

Do kumpla wnuka – Adama.

 

 

„Ocalić Orkę”

Pracuję w prywatnej szkole.

To jest moja pierwsza praca

Nie mam umowy „na stałe”,

A „kredycik” muszę spłacać.

 

Jestem w ciąży. Czas porodu

Zbliża mi się nieuchronnie.

Boję się, że gdy urodzę,

To właściwie będzie… po mnie.

 

Bo umowa w każdej chwili

Wypowiedziana być może.

Po porodzie zamiast lepiej

Może już być znacznie gorzej.

 

Bardzo mnie to zaskoczyło,

Gdy nagle się dowiedziałam,

Że moi uczniowie wysłali

Petycję, żebym została

I zaraz po „macierzyńskim”

Wróciła do Nich, bo Oni

Lubią mnie i poważają

I dlatego… chcą mnie chronić.

 

Swoje orędzie w mej sprawie

Przedstawili Dyrektorce

Nadając „anarchistyczny”

Kryptonim „Ocalić Orkę”!