młodzież
Bomba!
Brat mi wczoraj opowiedział,
Że kiedyś z całą rodziną
Byli na wczasach „pod gruszą”,
Lecz nie latem, tylko… zimą.
Ledwo się rozpakowali,
Córka podbiegła do mamy.
W panicznym strachu krzyczała,
Że dom jest… zaminowany!
W jej pokoiku jest dziwne
Urządzenie, co wygląda
Tak jak bardzo niebezpieczna,
Groźna, zegarowa… bomba!
Brat zaraz pobiegł tam za Nią
Zaniepokojony bardzo.
Zobaczył… stary telefon
Z krągłą, numerową tarczą.
Opiekuńcza
Spotykałem się z laseczką
Uzależnioną od kompa.
Mam na myśli głównie gierki,
To jej uwagę zaprząta.
Zarywała noce, a w dzień
Uciekała nawet z lekcji,
Żeby grać wszędzie, we wszystko
Bez żadnej choćby selekcji.
Czasu dla mnie to zazwyczaj
Tylko troszkę znajdowała.
Nawet nie wiedziałem tego,
Że z matmy grozi jej „pała”.
Oświeciła mnie dopiero
Jej matka, gdy na ulicy
Zaczęła mnie parasolką
Po plecach i głowie ćwiczyć.
Wydzierała się, że to ja
Zniszczyłem życie jej córce,
Bo przeze mnie na cenzurce
Będzie mieć „dwójkę na dwójce”!
Dziewczyna jej nakłamała,
Że mam cholerną depresję
I to z mojego powodu
Ciągle opuszczała lekcje,
Bo…
tylko na nią mogłem liczyć.
Ona za nic w świecie, nigdy
Nie mogła dopuścić, żebym
Sam sobie nie zrobił … krzywdy.
Portki
Byłam z chłopakiem w galerii,
Bo chciał kupić sobie… portki.
Chodziliśmy dosyć długo,
Aż zaczęłam troszkę wątpić,
Czy rzeczywiście coś kupi.
Przedtem myślałam, że właśnie
Chciałby w nich stać się seksownym,
Bo uśmiechał się dwuznacznie,
Przez długi czas ich szukaliśmy,
Lecz żadne nie pasowały.
Albo to nie taki kolor,
Albo wzorek był… za mały.
Już myślałam, że się poddał
I niczego dziś nie kupi.
A te wymarzone spodnie
Krawiec będzie musiał uszyć.
Jednak wreszcie się udało,
Choć zaczynałam już wątpić.
Ruszył do kasy zapłacić
Za wybrane wreszcie portki.
Zobaczyłam, że nie zapiął
Rozporka w swych własnych spodniach.
Szepnęłam Mu to na ucho,
Bom jest kobieta „taktowna”!
A on swój zakup podrzucał
I rękami za nim majtał
Krzycząc: „Jak koń jest spokojny,
Stajnia może być… otwarta!
Nick – pseudo
Jechałam kiedyś tramwajem
Na uczelnię, bo akurat
Miałam zaliczyć ćwiczenia,
Gdyż… zagrażała mi dwója!
Dosiadła się koleżanka.
Na studiach się poznałyśmy.
To jedyny temat wspólny,
Tylko o nich gadałyśmy.
Zauważyłam, że na nas
Gapi się jakaś dziewczyna.
Że mierzi ją to co słyszy,
Zdradzała niechętna mina.
Widziałam także wyraźne
Obrzydzenie na jej twarzy.
Tego wstrętu nikt dosadniej
Nie potrafiłby wyrazić.
Później się zorientowałam,
Co mogło ją tak oburzyć.
Niektóre słowa potrafią
Świńskie skojarzenia wzbudzić.
Gadałyśmy tak mniej-więcej:
-Bardzo się boję „Anala”,
No bo typ wygląda groźnie
I na wiele nie pozwala.
– Masz rację, „Anal” jest ciężki.
Ale gdy facet zobaczy,
Że się starasz, to na pewno
Ci odpuści i wybaczy.
A gdy kiedyś na ćwiczeniach,
Wymyśli Ci jakąś „fazę”,
Musisz dokładnie wykonać
Wszystko co ci wpierw pokaże…
Każdy, kto słuchał tej gadki,
Na słowo „anal” mógł mniemać,
Że my obie to kurewki,
A „anal” to nasz „mecenas”.
Wiele razy przez „anala”
Przeżyłam sceny komiczne.
„Anal” to nick asystenta
Od chemii… analitycznej.
Oceny
Moja Jedenastolatka
Ma opinię nienajgorszą
Za to, że dobrze się uczy
I jest bardzo… przedsiębiorczą!
Zauważyłam, że często,
A to już jest podejrzane,
Kupuje za kieszonkowe
Nowe długopisy – tanie.
Nie od razu, ale jednak
Przejrzałam na wylot córeczkę:
Wkręciła naiwne dzieciaki
W troszkę naiwną bajeczkę,
Że dzięki tym długopisom
Ma takie dobre oceny.
Sprzedaje je więc z przebiciem,
Bo są warte… dobrej ceny.
„Gwiazdeczka”
Mój brat jest ojcem dwóch synów.
To jeszcze nastolatkowie.
Wcześniej często się użalał,
Że mają bardzo pstro w głowie.
Nagle wszystko się zmieniło.
Miast narzekać, zaczął… chwalić,
Że obydwaj astronomią
Są zainteresowani.
Na strychu domu urządził
Obserwatorium nieduże.
Cieszyło go, że chłopaków
Kosmos aż tak bardzo urzekł.
Kupił teleskop i książki.
Chłopcy przez długie wieczory
Mogli obserwować księżyc,
Planety i gwiazdozbiory…
Wcale o tym nie wiedziałem,
Ale się pochwalił kiedyś,
Ile w nich zainwestował,
By mogli „naturę śledzić”.
Bo chłopaki w takim wieku
Słuchają głośnej muzyki,
Albo też, co nie daj Boże,
Gapią się w jakieś świerszczyki!
Musiałem też wysłuchiwać
Tego, że moje dzieciaki
Nie mają żadnych ambicji
I „wyrosną z nich ciemniaki”
Gdyż „grają” na komputerze
I niewiele ich obchodzi.
Muszę lepiej ich pilnować,
Póki jeszcze są dość… młodzi!
Powinny wziąć dobry przykład
Z jego ambitnych chłopaków,
Bo siedząc wciąż przy ekranie
Wyrosną mi na… zdechlaków!
Niebawem brat mi się przyznał,
Że Go synowie zawiedli.
Bo nie kręciły ich gwiazdy
Tylko zwykły damski… negliż!
Przez teleskop podglądali
Z naprzeciwka sąsiadeczkę,
Która całkiem nieświadomie
Im służyła za „gwiazdeczkę”.
Odkrycie
Wnuk opuścił się w nauce.
Wciąż mi mówi, że się uczy,
Ale gdy go spytam o coś
To lawiruje i kluczy…
Nie zawsze mogę Go sprawdzić,
Gdyż jestem po zawodówce,
A nauki, te ogólne,
Skończyłem już w podstawówce.
Wiedziałem, że już niedługo
Ma mieć klasówkę z historii.
Zapewniał, że wszystko umie
Zarówno z „dat” i z „teorii”.
Wymyśliłem więc wnusiowi
Mały historyczny trening,
Czy wie i kojarzy pana
O sławnym nazwisku Lenin.
Zamyślił się i po chwili
Uśmiech zawiesił na twarzy.
Myślałem, że wie, że to był
O dwu imionach TOWARZYSZ.
Odpowiedział po namyśle:
„To znany muzyk, chyba co?
Gra i śpiewa po angielsku
I na imię mu bodaj… John”!
Wyklepał mi to z tryumfem
I nie było w tym nic ściemy.
On był pewien, że to prawda
I że obaj o tym wiemy,
Że… muzykiem wszechczasów był
Nikt inny, tylko… John Lenin!
„Pedagożka”
Mam dwadzieścia cztery lata
I metr pięćdziesiąt pięć wzrostu.
Ubieram się młodzieżowo,
Tak właśnie lubię po prostu.
Chodzę, nie jeżdżę do pracy,
By „rozruch” mieć przed „robotą”.
Dziś troszeczkę się spieszyłam.
Zaspałam, jak nigdy dotąd!
Przyspieszyłam, by wyminąć
Dosyć liczną uczniów grupę.
Zatrzymała mnie ich pani
Łapiąc mnie z tyłu za… ciuszek.
Gdy chciałam szybko wyjaśnić
Całą tę głupią pomyłkę,
Wydarła się zaraz na mnie:
„Nie bierz mnie na komedyjkę!
Ponieważ jestem tu nowa
I nie wszystkich zbyt kojarzę,
Kazałam, żeby każde z was
Chodziło zawsze w swej parze.
I ty, jeśli nie chcesz dostać
Za nieposłuszeństwo kary,
Wracaj zaraz bez gadania
Do swej wyznaczonej pary!
Odpowiedziałam spokojnie,
Żeby się nie ośmieszała
I dorosłych od dzieciaków
Bez pomyłek odróżniała.
Poszłam dalej, ale śmiechy
Dzieciaków nadal słyszałam
Nawet wtedy, kiedy nawet
Tej grupy już nie widziałam.
Oaza
Moja mama kiedyś w nocy
Przyłapała mnie z „pornolem”.
To było zdjęcie modelki
Łykającej…Coca Colę.
Zagroziła, że mnie wyśle
W te wakacje na „Oazę”,
Gdy chociaż raz znajdzie u mnie
Obrazki równie plugawe.
To dosyć dziwne usłyszeć
Coś takiego od osoby,
Która złapana na zdradach
Ma na koncie dwa rozwody.