Zielony ludek

Nigdy nie nudzę się, kiedy

Przebywam z moim chłopakiem.

Zawsze zrobi coś śmiesznego.

Dowcipów ma cały pakiet!

 

Spotkaliśmy się po pracy.

Dzisiaj miał wspaniały humor.

Czuł się jak ptak, co pierwszy raz

Do słońca z gniazda pofrunął.

 

Beztrosko szliśmy  do domu.

Skrzyżowanie. Światła widać.

Przechodziliśmy, gdy nagle…

Zielone zaczęło migać!

 

Stanęliśmy na wysepce.

Bo „czerwone” się świeciło.

On wpadł wtedy w przerażenie

Jakby coś go przestraszyło.

 

Patrzył w trwodze na czerwone

I bez sensu krzyczał słówka,

Że „Ukradli kochanego,

Jego zielonego … LUDKA”!!!

 

Po czym prawie się rozpłakał,

Aż zadrżała mu powieka.

 Nagle rzekł do „czerwonego”:

„Muszę na niego zaczekać”!

Na krótko

Mój brat uparł się kiedyś,

Że będzie miał długie włosy.

Zapuszczał je przez trzy lata

I wciąż odczuwał niedosyt.

 

Jest drobnej budowy ciała.

A że ma długą czuprynę,

To regularnie jest brany

Za… delikatną dziewczynę!

 

W końcu miał serdecznie dosyć

Tych ciągłych, głupich pomyłek.

Poszedł wreszcie do fryzjera.

Ja też tam razem z nim byłem.

Prosił o ścięcie na krótko.

Fryzjer zrobił wielkie oczy,

Bo mało jest kobiet, które

Zdecydowały by się na

Tak bardzo „męską”  fryzurę.

Po ilu…?

Upiększam albo „oszpecam”

W gabinecie tatuażu.

Od ponad dziesięciu lat

Skarg nie miałem ani razu.

 

Dotąd miałem bardzo różnych

Klientów oraz klientki.

Więcej przyjmuję kobiet,

Choć to wybredne „pacjentki”.

 

Wszystkie panie dziś przebiła

Dziewczyna, która już z rana

Przyszła, żebym jej na udzie

Wytatuował… banana!

 

Po niecałej półgodzinie,

Przyglądając się mej sztuce

Zupełnie serio spytała:

„Po ilu kąpielach się spłucze”?

Korektorka

Dziś od dyrektora szkoły,

Do której ma córka chodzi,

Otrzymałam SMS-a,

Bym przyszła w ciągu dwóch godzin!

Nie podał żadnych szczegółów.

Bardzo mnie zdenerwowało,

Że mej kochanej córeczce

W szkole coś złego się stało!

 

Jednak całkiem bez powodu

Martwiłam się o Amelkę,

Bo… ona tylko dotkliwie

Pobiła nauczycielkę.

 

Pani sobie pozwoliła

Na zwrócenie jej uwagi,

Że jej zeszyt jest niechlujny

I „zdobny” plamami kawy!

Te plamy to ja niechcący

Zrobiłam wczoraj wieczorem,

Bo córcia mnie poprosiła

O wprowadzenie w nim… korekt!

 

Nie była winna temu, że

Ja poplamiłam jej zeszyt.

Broniła swego „honoru”.

Mam powód, żeby się cieszyć!

Wisiorek

Zgubiłam w szkole łańcuszek

Z fajną przywieszką z topazu.

Znalazł się na… obcej szyi.

Rozpoznałam go od razu!

 

W czasie lekcji zobaczyłam

Go u jednej uczennicy,

Którą właśnie przepytywał

Nauczyciel przy tablicy.

Normalnie nie był widoczny.

Lecz gdy kredą coś pisała,

To rozciągana bluzeczka

Dekolt lekko odsłaniała.

 

W słońcu błyskał na niebiesko

Pełen niebiańskiej energii.

Poznałam, że to mój wisior.

Ledwo doczekałam przerwy

I wtedy ją zapytałam,

Czy zupełnie przypadkowo

Nie znalazła go dziś w szkole…

A ona wpadła mi w słowo

Bardzo wrogo nastawiona

Wyzwała mnie od najgorszych

I stwierdziła, że dostała

Go na swoje imieniny,

A ja jestem zbyt zuchwała

I to co mówię, to kpiny!

 

Wtedy jej powiedziałam, że

Sama zrobiłam ten wisior

Ze szklanych guzików babci.

Rodzina to może przysiąc!

Takich jak ten nie ma w sklepach,

Bo skrywa je babci kufer.

Wtedy z wahaniem oddała…

Ludzie potrafią mieć tupet!

Po słowie

Szedłem z dziewczyną po parku.

Było spokojnie, my sami.

Marzyłem, że w tych warunkach

Będziemy się całowali.

 

Nie o tym jednak myślała,

Bo nagle mnie zapytała:

„Czy ty kochasz mnie, pomimo

Że jestem pulchną dziewczyną?

 

Błądziłem myślami gdzie indziej.

Potwierdziłem odruchowo.

Zerwała ze mną natychmiast.

„Tak”, to niestosowne słowo…

Awaria

Nasza córka nastolatka,

Ma od roku własny pokój.

Po swojej zamężnej siostrze

„Odziedziczyła” to lokum.

Nieduże, lecz musi starczyć,

Przecież gnieździmy się w bloku.

 

Córeczka jest suwerenem

Na swym „kawałku podłogi”.

Ma duże grono kolegów.

Ciągle ktoś do niej przychodzi.

Sama sprząta w swym pokoju.

My do niej nie zaglądamy.

Czasem tylko mnie poprosi,

Gdy… trzeba trzepać dywany.

 

Wczoraj rano powiedziała,

Że coś się dzieje z jej łóżkiem.

Jest mocno „rozklekotane”

I ma krzywą jedną nóżkę.

Żeby dokładnie ocenić,

Czy dam radę je naprawić,

Wyjąłem materac z ramy,

A widok mnie wprost osłabił.

Zobaczyłem wiele pustych

Opakowań po kondomach.

 

Przyczyna awarii łóżka

Jest mi już dobrze wiadoma.

Zapomniał!

Ostatnio zauważyłam,

Że przestało się układać

Pomiędzy mną a chłopakiem,

Aż po prostu szkoda gadać.

Chcąc poprawić atmosferę

Zaprosiłam go do kina.

Wybrałam specjalnie dla niego

Modny obecnie kryminał.

 

Poszliśmy razem jak para:

Tylko on ze mną, a ja z nim.

Akurat jego koledzy

Też przyszli obejrzeć ten film.

Mieli jedno miejsce wolne

I… mój chłopak usiadł z nimi.

Chciałam, żeby wrócił do mnie.

Zatrzymali go, kretyni!

Próbowałam go wydzwonić.

Nie słyszał albo się droczył.

Nadałam więc SMS-a:

„Chyba zapomniałeś o czymś”!

 

Po chwili był już tuż przy mnie

Dosyć mocno rozdrażniony.

Złapał wiaderko z popcornem

I… wrócił do swych znajomych!

Magiczne zniknięcie

To historia sprzed pół wieku.

Wtedy do szkół zajeżdżali

Bardzo „różniści” artyści

Ze swoimi pokazami.

Te występy firmowało,

(Nie wiem, czy przypomnieć warto),

Przedsiębiorstwo Artystyczne

O szlachetnej nazwie Artos.

 

Kiedyś w szkole dali pokaz

Klauni i iluzjoniści.

Ich występy uwielbiali

W nasze klasie prawie wszyscy.

 

Jednemu z magików przeszkadzał

W występie zegarek ręczny.

Zdjął go i schował pod czapkę,

Jednym ruchem bardzo zręcznym.

Potem jeszcze kilka trików

Pokazał wszystkim z estrady.

W sumie ten jego występ

Był jednym z ciekawszych zjawisk.

 

Po występie się wydało,

Że zegarek gdzieś mu zniknął.

Afera na całą szkołę.

Najwidoczniej ktoś go świsnął!

Ale nikt się nie przyznawał,

Iż dopuścił się kradzieży.

W to, że mu zegarek zniknął,

Nawet ten magik nie wierzył…

Gdy się człowiek cieszy…

Pewnego dnia moja mama

Wysłała mnie po zakupy.

Kazała mi kupić płatki,

Chleb i śmietankę do zupy.

 

Mieszkamy z dala od  sklepu,

Więc wzięłam rower braciszka.

Szybko zrobiłam zakupy,

Do kasy też się przeciskam.

Wszystko działo się w pośpiechu.

Zakupy już w reklamówce.

W biegu skoczyłam  na rower.

Mogłam dorównać cyrkówce!

 

Przejechałam kilka metrów.

Rower tego nie wytrzymał.

Jakby kij w szprychy ktoś wepchnął.

Czy to była moja wina?

 

Zakupy leżą na ziemi.

Gdy się jakoś pozbierałam

Podniosłam rower i torbę.

Pieszo do domu wracałam…

Resztką sił jakoś dotarłam,

Lecz niestety z opóźnieniem.

Żadnego dla mnie współczucia,

Tylko wielkie… oburzenie!

 

„Spiesz się powoli”, tak mówi

Stare polskie porzekadło.

Ja spieszyłam się naprawdę,

Ale na… pociechę diabłom!

Gdy się człowiek spieszy,

To się diabeł cieszy…