“Toleranci”

Mój syn chodzi do gimnazjum.

Wrócił ze szkoły pobity.

Ci, co go maltretowali,

Wyzwali go od „szyity”.

 

To byli jego koledzy,

Z którymi do klasy chodził.

Usłyszeli przypadkowo

Że syn w Turcji się urodził.

Nie umknęło to uwadze

Innych kolegów w klasie.

Odsunęli się od niego

Wyzywając „ty brudasie”.

 

Wyjaśnił  okoliczności

Swych „bliskowschodnich” narodzin.

Gdy  byłam z nim wówczas w ciąży

Mąż nas na wczasy odwoził.

W Turcji zaszły komplikacje.

Podróż została wstrzymana,

A ja musiałam tam zostać

Do momentu rozwiązania.

 

Mimo tego znów obrywał.

Wyzywali go „ciapasem”,

Zagrożeniem dla religii,

Tym, co zdradza białą rasę…

 

Przecież Polakiem jest synek,

Niebieskooki  blondynek!

Bodajbyś…

Ja jestem nauczycielką.

Lubię bardzo moją młodzież.

Przy nich, mimo swego wieku,

Na pewno czuję się młodziej.

 

Czasami mnie zaskakują

Swymi propozycjami.

Są wyważone, rozważne,

Ale czasem są „do bani”!

 

Dzisiaj musiałam powstrzymać

Uczennicę przed obcięciem

Włosów swojej koleżance;

I to w ostatnim momencie!

 

Potem zaś grupce chłopaków

Zabrałam  klej szybkoschnący,

Bo chcieli go zjeść dla zakładu.

Przecież musiałam się wtrącić!

 

Znowu na ostatniej lekcji

Jeden chłopiec się rozpłakał,

Bo kolega z drugiej ławki

Zabrał jemu… resoraka!

To są tylko drobne fakty

Z nauczycielskiej praktyki.

Dodam, że od lat nauczam

W liceum…  matematyki.

Nowy

Jest nowy kolega w klasie.

Przyjechał z innego miasta.

Nie znamy się, ale już wiem,

Że to filmów entuzjasta.

 

Chciałam poznać się z nim bliżej

I trochę walcząc ze wstydem

Zaprosiłam go do kina

Na film wyświetlany w 3D.

 

Naprawdę fajnie tam było.

Chciałam z nim się zaprzyjaźnić,

Ale niestety, ten chłopak

Moim staraniem pogardził.

Powiedział, że nie chce mnie znać,

Bo zadrwiłam z niego właśnie.

Poza tym nie chciał mi wcale

Niczego więcej wyjaśnić.

 

Od jego dobrego kumpla

Dowiedziałam się, że chłopak

Ukrywa, że ma od roku

Protezę prawego oka.

Cyber myśliwi

Mieszkam w dosyć dużym mieście.

Idąc do pracy dziś rano

Widziałam, jak  dwóch chłopaków

Na jezdnię wejść usiłowało.

Mimo jadących pojazdów,

Nie zważając na klaksony

Narażali siebie, innych

Zapatrzeni w telefony.

 

Nikogo nie obchodzili.

Wreszcie zareagowała

Starsza kobieta, która ich

Przez chwilę obserwowała.

 

Jeden z nich zamiast dziękować

Zamachał w gniewie rękoma

Krzycząc, że on właśnie przez nią

Nie mógł złapać… pokemona!

Palcem po plecach

Jestem tak blada jak mleko.

Wszyscy mi wypominają,

Że powinnam się opalić,

Bo promienie zdrowie dają!

 

Mieszkam w samodzielnym domku

Wraz z rodzicami i bratem.

Mamy niewielki ogródek.

Żywopłot chroni przed światem.

Wiedząc, że mnie nikt nie widzi

W ogródku się opalałam.

Żeby równo się opalić,

Włożyłam stój „na Adama”.

Było południe. Braciszek

Będzie w szkole do szesnastej.

Nie wróci szybko do domu.

Przypiekę mój alabaster!

 

Położyłam się na trawce

W pozycji „dzidziuś na kocu”.

Troszeczkę nawet czytałam,

Póki nie zmęczyłam oczu.

Nie wiedziałam, że gdy spałam,

To najgorsze się zdarzyło.

Braciszek wrócił ze szkoły,

A z nim dwóch kolesi było.

Brat wysmarował mi plecy

Filtrem do opalania.

„Fucka” kremem narysował,

A krem skórę ma ochraniać.

Teraz mam na plecach symbol

Bezczelności, bezwstydności.

Ten „gest środkowego palca”

Na długo tam mi zagości.

 

Żeby efekt był najlepszy

Całą akcję z malowaniem

Umieścili na Facebooku.

Nie wiem, co jeszcze się stanie…

Za młody?

Byłam z tatą na zakupach.

Nagle wpadł na nas mój chłopak.

Gdy zobaczył mego ojca,

Z głupią miną się wycofał.

 

Nie znał jeszcze mej rodzinki.

Chciałam go ojcu przedstawić.

Nie zdążyłam, bo on zniknął

Tak szybko, jak się pojawił.

 

Następnego dnia na randce

Urządził mi awanturę,

Że zdradziłam go z kolesiem,

Co niedawno zdał maturę.

– To mój ojciec,- tłumaczyłam

Tak jak chłop krowie na rowie.

Nie uwierzył w żadne słowo.

Wyśmiał mnie i poszedł sobie…

 

Identyczną sytuację

Już kiedyś przeżyłam wcześniej.

Mój pierwszy chłopak uwierzył.

Było wtedy wprost uciesznie,

Gdyż dał sobie wytłumaczyć,

Że mój ukochany tatko

Został ojcem wskutek wpadki

Z rówieśnicą – nastolatką.

Kształcony, a debil

Mój syn trafił do szpitala

Z poparzeniami przełyku,

Jako skutkiem niemądrego

I sztubackiego wybryku.

 

Wypił płyn do odgrzybiania

Ścian, podłóg i jeszcze czegoś.

Zapytałem go o powód,

Bo byłem ciekaw. Dlaczego?

Myślałem, że chciał się otruć

Z powodu jakiejś dziewczyny.

Dlatego, choć bardzo cierpiał,

Pytałem go o przyczyny.

 

Kiedy było już z nim lepiej,

Napisał mi na karteczce,

Że złapał „jakiegoś syfa”

Na weekendowej wycieczce.

Nie chciał chodzić do lekarza,

Więc w Internecie wyczytał,

Że na naloty i grzybki

Najskuteczniej działa „Tytan”.

 

Jak był mały, to mu babcia

Syrop z cebuli dawała.

Uważał, że nowy środek

Jeszcze skuteczniej zadziała.

 

Choć syn ma dwadzieścia pięć lat,

To zdarzają mu się chwile

Że zachowuje się jak dziecko,

Lub po prostu jest debilem!

Piotruś?

Miałam ja kiedyś chłopaka.

Ładny, miły i szalony.

Zawsze tylko by się bawił.

On we mnie nie szukał żony.

Ja dorosłam, a on dalej

Żył kolorowo, z fantazją.

Myślałam, że też się zmieni,

A on zerwał ze mną. Na złość?

 

Po dwóch latach od zerwania

Zupełnie niespodziewanie

Zadzwonił do mnie mój były

Z prośbą o pilne spotkanie,

Bo ostatnio wywnioskował,

Że rozstanie było błędem.

Teraz by tego nie zrobił,

I pochlastał by się pierwej.

 

Chociaż to on wtedy zerwał,

Ja do dziś wspominam mile

Wszystkie razem z nim spędzone

Te dobre i gorsze chwile.

Zapytał mnie, czy poszłabym

Z nim na obiad tak jak kiedyś,

By we dwójkę, tak jak dawniej,

Na spokojnie pogawędzić.

 

Proponowałam sobotę.

On stwierdził, że nie da rady,

Bo nie może narzeczonej

Żadnego zawodu sprawić.

Właśnie ją w tym dniu powinien

Na USG autem zawieźć,

Gdyż ona właśnie jest w ciąży

I czuje się coraz słabiej.

A poza tym chce poznać płeć

Nienarodzonego dziecka.

Cieszyłby się, i to bardzo,

Gdyby była to córeczka.

 

Czy ten facet się odmienił?

Czy zaszła w nim jakaś zmiana?

Wydoroślał? Czy dalej w nim

Siedzi coś z Piotrusia Pana?

Nadzór

Jestem zwykłą nastolatką.

Raczej nie sprawiam kłopotów.

Dziś dostałam od rodziców

Zaufania do mnie wotum .

W ramach prezentu od nich na

Siedemnaste urodziny

Mogłam urządzić imprezę

Pod nieobecność rodziny.

 

Zaprosiłam koleżanki.

Było bardzo kulturalnie.

W końcu gościłam już młodzież,

A nie niesforną dzieciarnię.

Było winko i ciasteczka.

Bez cukierków się obyło.

Tańczyłyśmy, śpiewałyśmy.

Było nam naprawdę miło.

 

Rankiem byłam zadziwiona,

Że mama nie pyta o nic,

A nawet wręcza mi premię –

Do bankomatu kartonik,

Żebym pobrała dwie stówki

I sobie, co chcę, kupiła.

W końcu już nie wytrzymałam

I sama ją zapytałam

Czy chce wiedzieć, co ja wczoraj

Z koleżankami robiłam.

Ależ nie – odparła mama –

W kamerce wszystko widziałam.

Koder – dekoder

Różnie bywa w światku szkolnym.

Są sympatie, uprzedzenia.

Czasem do tego jest powód,

Często jest to bez znaczenia.

 

Ten przypadek mnie dotyczy.

Biologica mnie nie znosi.

Ciągle o coś mnie się czepia.

Czasem to ja mam już dosyć!

 

Dzisiaj, na przykład, był sprawdzian.

Zabrała arkusz kumplowi,

Który, aż dwie ławki za mną,

Nad odpowiedziami się głowił.

Mnie także pracę zabrała

I obydwóch nas ta żmija

O niesamodzielność pracy

I ściąganie oskarżyła.

 

Obydwaj, choć przeziębieni,

Mimo, że nas gardło boli,

Żeby napisać ten sprawdzian,

Przywlekliśmy się do szkoły!

 

Ale ona stwierdziła, że

Zbyt częste pokasływanie

Oraz pociąganie nosem,

To specjalne „kodowanie”.

Cały czas na nas patrzyła

I nie przestawała śledzić.

Jest pewna, że to był sposób

Przesyłania podpowiedzi.