Przymuszona

Dziś natknąłem cię przypadkiem

Na mojej dziewczyny bloga.

Nie miałem pojęcia, że Ona

Taki fakt przede mną chowa.

 

Poczytałem i… zdrętwiałem.

Na ostatnich swoich wpisach

Komentuje, że ja jestem

Niepodobny do… Ibisza!

 

Beznadziejny i „wioskowy”.

Życie ze mną to… katorga.

Nawet wyglądam „po chłopsku”.

Widać, żem „rodzony w morgach”!

 

Ona uległa rodzicom,

Żeby ze mną zamieszkała.

To Ją ciągle bardzo dręczy,

Bo tego wcale nie chciała.

 

Kilka komentarzy na to

Jej „znajome” napisały:

„Dlaczego więc z nim nie zerwiesz?

Tego miodu jest świat cały”!

 

Przyznała, że tak zamierza,

Gdyż jego skromne finanse

Nakazują, by myślała

O następnym „mezaliansie”.

Koło „historii”

W czasach licealnych miałem

„Ciapowatego” kolegę.

Kochał się On w koleżance,

Która miała z Niego „zlewę”.

 

Ciągle z niego żartowała,

Był dla niej wręcz pośmiewiskiem.

Olewała Go publicznie,

Rzekłbym nawet… sadystycznie.

 

Wciąż dawała Mu nadzieję.

Nigdy „nie” nie powiedziała.

A On cieszył się jak dziecko,

Choć Go wykorzystywała.

 

Cała klasa miała ubaw,

Gdy Go poniżała wciąż.

On wszystko to dzielnie znosił

I w uczucie do niej grzązł.

 

W pamięć zapadła mi scenka,

Gdy zapytał Ją nieśmiało,

Czy może z Nią porozmawiać

Chociaż minutkę. Niecałą!

 

W taki sposób jej uwagę

Na siebie zwrócić się starał,

Ona sms-a pisząc

„Odszczeknęła” Mu… „spierdalaj”!

 

Popłakał się wtedy chłopak.

Roześmiała się „lalunia”.

Żeby dać sobie z Nią spokój

Chyba to wreszcie zrozumiał.

 

Długie lata po maturze

Klasę zebrać się udało.

Na koleżeńską „zbiórkę”

Większość z nas wtedy zjechało.

 

W wynajętej restauracji

Spotkanie przygotowane.

Stawili się prawie wszyscy.

Zabrakło tylko dwóch „panien”.

 

Wszyscy się jakoś zmienili:

Ci schudli, tamci utyli.

Nie wszystkich z nich rozpoznałem

Wśród zbyt wielu „dużych ciałek”.

 

Nie od razu Go poznałem.

Z nieśmiałego bardzo chłopca

Zmienił się w pewnego siebie

Pragmatyka – naukowca.

 

To inżynier z doktoratem.

Pracuje w firmie lotniczej.

Inteligentny. Z nim pogadasz

O wszystkim, w tym też o… Nietzchem.

 

Bardzo dobrze Mu się wiedzie.

Jest spełnionym inżynierem.

Ma rodzinę, dwójkę dzieci.

Miejsce zamieszkania – Mielec.

 

Koleżanka też przybyła.

Jest samotną matką. Mieszka

Od pół roku z gościem, który

Nie jest tatusiem Jej dziecka.

 

Nie pracuje, bo w zawodzie

Nie zdążyła się wyszkolić.

Całą swą  młodość spędziła

Pośród „karków” i „łysoli”.

 

Choć nadal jest atrakcyjna,

To widać było na twarzy

Zniszczenia po alkoholu,

Papierosach i… ecstazy.

 

Chociaż temu zaprzeczała,

Dziwne Jej zachowywanie

Świadczyło, że dla Niej normą

Jest „pigułek szczęścia” branie.

 

Gdy zobaczyła kolegę

I słysząc kim On jest teraz,

Usiadła  naprzeciw Niego

I wzrokiem jęła „rozbierać”.

 

Pamiętała, że On kiedyś

Wszystko byłby dla niej zrobił.

Chyba sobie pomyślała,

By na nowo Go „urobić”.

 

No i zaraz rozpoczęła

Zwykłe dla dziwek wybiegi.

Alkohol działał, a ona

Coraz bliżej Niego siedzi.

 

Co chwilę zagadywała

Prosząc Go, by się nie gniewał.

On, jak kiedyś ona jego,

Beznamiętnie ją… olewał.

 

Towarzystwo patrząc na to

Było bardzo zniesmaczone,

Pamiętając jak Go ona

Ośmieszała ciągle w szkole.

 

Padło nawet kilka słówek

Nazywając jej awatar[1]

Krótko, prosto, dosadnie:

„Dziwka”, „Ściera” oraz… „Szmata”!

 

Kilka razy próbowała.

Wciąż kulturalnie ją zbywał.

Wreszcie zołza odpuściła,

Gdy na taras ktoś Go wzywał.

 

Jeden z nas tam wcześniej wyszedł.

Stamtąd wołał nas kolega

Przeszliśmy grupą na balkon.

Po kwadransie… ona wbiega!

 

Stałem z Nim i jeszcze z trzema.

Gadaliśmy, paliliśmy.

Gdy ona do nas podeszła

Oczywiście… zamilkliśmy.

 

Zaczęła znowu coś gadać.

Słuchać nawet się nie starał

I puszczając kółko z dymka

„Odszczeknął” tylko… „spierdalaj”!

 

Ucieszyłem się ogromnie,

Bo ta chwila miła była.

I tak przy nas ta historia

Wielkie koło zatoczyła.

 

 

 

[1] Awatar – emblemat, obrazek, odpowiednik osoby

Widzieć, to słyszeć?

Poprawnie czytam z ruchu warg,

Bo mam głuchego kolegę.

„Migowego” nie pojmuję;

W nim dużo… niedopowiedzeń.

 

Ostatnio na weselisku

Zauważyłam kuzyna,

Kiedy wychodził na taras

I komórkę w ręku trzymał.

 

Gestykulował i śmiał się

Rozmawiając z jakimś gościem.

Odczytałam z warg, że mówił,

O jakiejś fajnej „pieszczoszce”.

 

Początkowo pomyślałam,

Że rozmawia o swej żonie,

Lecz potem wywnioskowałam,

Że jednak nie gadał o niej.

 

Bo chwalił się przed rozmówcą

Pozamałżeńskimi „grami”.

Jestem pewna, że obydwaj

Byli niechybnie wulgarni.

 

Teraz nie wiem, czy kuzynce

Opowiedzieć, co „widziałam”.

Chyba jednak się nie wtrącę,

Bo rozmowy nie… słyszałam.

Cham

Moja siostra była w związku

Z nałogowym kobieciarzem.

Często otwarcie flirtował

Na ulicy, w kinie, w barze.

 

Robił to w jej obecności

Twierdząc, że to jest zabawa,

Kiedy komuś zrobi jakiś

Wygłup, żarcik albo kawał.

 

Siostra zostawiła dupka,

Kiedy odkryła, że pisał

Jako fejkowa [1]osoba

Na trzech randkowych serwisach.

 

Do samego końca twierdził,

Że nie jest winny niczemu,

Bo dziewczyny z nim pisując

Wywnętrzały się… tamtemu.

 

Jego twarzy nie widziały.

Dane też nie były jego.

On tylko pisał, nie gadał.

Konto też było „tamtego”.

 

To była jego logika,

Taka pokrętna jak on sam.

Jednym słowem go określę:

To jest najzwyklejszy cham!

 

[1] fejkowy – fałszywy

Dlaczego?!

Pracuję w dużym markecie.

Robota jak każda inna.

Lubię obserwować ludzi,

Lecz wtrącać się nie powinnam.

 

Czasem jednak tak nie można,

Bo po prostu podświadomie

Reaguje się natychmiast;

Przykładowo… jak ktoś tonie.

 

Pamiętam taki przypadek,

Jak kilkanaście lat temu

Było uszkodzenie przeciw-

Pożarowego systemu.

 

Załączyły się zraszacze

I syreny alarmowe.

Wśród klientów zamieszanie,

Niektórzy wprost wpadli w trwogę!

 

Byłam świadkiem, jak kobieta

Popchnęła wózek sklepowy

Wprost na trzyletniego chłopca.

Widok mnie po prostu zmroził.

 

Ona zaczęła uciekać.

Nawet się nie obejrzała

Żeby sprawdzić, czy Małemu

Krzywda się jakaś nie stała.

 

Potem, gdy się wyjaśniło,

Że to tylko mylny alarm,

Tłumaczyła, że w tym czasie

O czymś innym nie myślała,

Tylko by ratować dzieci,

Które zostawiła w domu.

Były same i nikt więcej

Oprócz niej nie mógł im pomóc.

 

Ten najmłodszy z nią był przecież.

Jemu tu nic się nie stało,

A w mieszkaniu na jej pomoc

Dwoje bliźniaków czekało.

 

Ona wie, że przede wszystkim

Matka ratować się musi,

Żeby sama była w stanie

Dzieciakom z pomocą ruszyć.

 

Nie wierzyłam, co widziałam,

Gdy tratowała  Małego.

To nie był przykład miłości,

Matczynej troski… Więc czego!!!

 

Nie wyszło

Chodziłam kiedyś z facetem.

Był bardzo fajny, więc rychło

Zaczęło być „bardziej serio”,

Z dobrym widokiem na przyszłość.

 

Chłopak nawet mnie przedstawił

Swojej najbliższej rodzinie,

A w

szczególności jedynej

Swojej siostrzyczce Krystynie.

 

Kiedy zaczęłam tam bywać,

Zauważyłam dość dziwną

Relację między rodzeństwem.

Czyżby to była… intymność?

 

Zbyt dożo tam dotykania,

Nadmiernie długie całusy.

Powitanie, pożegnanie

Erotycznością aż prószy!

 

Wreszcie zebrałam się w sobie

I odważnie zapytałam

O ich stosunek wzajemny

Mimo, że prawdy się… bałam.

 

Odpowiedzieli ze śmiechem,

Że nic ich teraz nie łączy

I mogę sypiać spokojnie,

Bo romans się… dawno skończył.

 

Jako przybrane rodzeństwo

Planowali wspólną przyszłość,

Bo się w sobie zakochali,

Ale… im jakoś nie wyszło.

 

Wyobraźcie sobie Państwo,

Że to jakimś cudem dziwnym

Zaczęło mi nagle przeszkadzać

W naszych kontaktach intymnych.

 

Nie dla mnie takie układy.

Nie mogę się na nie godzić.

Żałuję, że w naszym związku

Też zaczyna… „nie wychodzić”.

 

Rada

Mój sąsiad jest tak obleśny,

Że aż mnie mdli, gdy go widzę.

Od lat próbuje mnie wyrwać

Pomimo, że z niego szydzę.

 

Wielokrotnie mu mówiłam,

Że nie ma najmniejszej szansy.

Dziś mnie w windzie uporczywie

Znów namawiał na… romansik.

 

Bo gdyby został kochankiem,

To na pewno tak się stanie,

Że godzinami w sypialni

Będzie brał mnie… na dywanie.

 

A dywan gruby, czerwony,

W sam raz dla dwojga kochanków.

On mnie będzie uszczęśliwiał.

Będę to miała „jak w banku”!

 

Gdy tak mówił, to jak zwykle

Obleśnie się oblizywał.

Wybuchłam gniewem, bo przecież

Jak cham do mnie się odzywał.

 

I wtedy do mnie dotarło,

Że on nie był u mnie nigdy.

Skąd więc wie, jaki mam dywan?

On jest groźny i… perfidny!

Niepokoi i podgląda.

Dowód: dywan w mej sypialni.

Ja od teraz mam obawy.

Czuję, że jestem jak w matni.

 

Powiedziałam o tym tacie.

On zawsze ma dobre rady.

„Zaangażuj adwokata,

By doprowadził do sprawy,

Bo naruszył Twą prywatność.

Pewno zdjęcia też posiada.

Niech oskarży go o stalking.

Taka oto moja rada”.

 

Karma wraca?

Jestem osobą samotną,

Bo… jeszcze nie mam partnera.

Mieszkam w kawalerce w bloku.

Za  mąż iść się nie wybieram.

 

Starsza siostra mego ojca

Jest zakonnicą, której

Z racji wieku przysługuje

Przejście na… emeryturę.

 

Chce zrzucić habit, a potem

Przy mnie spędzić życia resztę.

Ja będę ją utrzymywać,

Bo… jej krewną przecież jestem.

 

Sama nic nigdy nie dała

I nie wsparła dobrym słowem.

Braciszka z zespołem Downa

Nazwała zwykłym matołem!

A mongolizm mego brata

To kara boska dla taty

Za to, że jej nie posłuchał

I… ożenił się przed laty.

 

Ona ojcu zabraniała,

By poślubił moją matkę.

Chciała, żeby został księdzem,

I założył koloratkę!

 

Bezwarunkowo Go chciała

Ze swoim Bogiem „wyswatać”,

Przecież gdyby tak się stało,

Nie byłoby mnie ni brata!

 

A teraz żąda ode mnie

Kąta i wiktu na starość.

To jej zakonna rodzina

Powinna się „siostrą” zająć!

 

Ciotunie

Gaworzę sobie z ciotkami.

To Ania i Katarzyna.

Są starsze od mojej mamy,

Lecz każda nieźle się trzyma.

 

Rozmawiamy sobie w kuchni.

Tematem – związki rodzinne

Mych kuzynek i kuzynów…

Z początku było niewinnie.

 

Ciotka Ania, z racji wieku

I licznej progenitury

Rozpoczęła cały dyskurs

Traktując nas „troszkę z góry”:

 

„ Moje obydwie córeczki

Mają gust, i to wspaniały.

Swoich idealnych mężów,

Bardzo długo wybierały.

Są przystojni, bardzo grzeczni,

Uprzejmi i oczytani.

Tak w ogóle złego słowa

Nie mogę powiedzieć na nich”.

 

Tyle „laurki” dla zięciów.

Teraz będzie cała prawda

O synusiach. Jest ich czterech:

„Każdy z nich się źle ochajtał[1].

Nie mogli już wybrać gorzej.

Nie wiem, czy ja to przeżyję.

Wszystkie cztery to gadziny,

To po prostu podłe żmije”!

 

Wtedy druga ciocia – Kasia,

Która miała wredny humor

Skomentowała: „Ty Aniu

Tylko się zbytnio nie unoś,

Bo widać, że cała czwórka

To synki twojego męża,

Lecz gusty mają po Tobie

I dlatego wszystko… pełza”.

 

[1] Ochajtać – poślubić, zawrzeć małżeństwo

Przeznaczenie?

W naszej pierwszej licealnej

Jest kilku fajnych chłopaków.

Jeden z nich mi się podoba,

Lecz nie daje żadnych znaków.

 

A ja tylko o nim myślę.

Wstyd prosto w oczy zagadać,

A email-a  napisać wprost

Także jakoś nie wypada.

 

Kiedyś na informatyce

Pracowaliśmy z programem,

Którego nie posiadałam.

Na jutro z niczym zostanę.

 

Nie miałam wyjścia i musiałam

Prosić Jego, by pozwolił

Wziąć Jego pendrive z programem,

By wieczorem się podszkolić.

 

Zgodził się. W domu stwierdziłam,

Że na „penie” miejsce wolne,

Więc dograłam Mu „przypadkiem”

Moje fotki, te „frywolne”.

 

Nie przewidziałam, że jutro

Zamiast zabrać go do domu,

On tego pena  pożyczy

Zupełnie innemu komuś.

 

A ten chłopak mnie rozpoznał

I powiedział, że zobaczył

Coś, co nie było dla niego.

Nie chciałam Mu się tłumaczyć.

 

Chłopak jednak był w porządku

I na mą prośbę skasował

Wszystkie te moje wygłupy.

Bardzo mi zaimponował.

 

Popatrzył na mnie uważnie

I czerwieniąc się na twarzy

Wyznał mi, że już od dawna

O spotkaniu ze mną marzy.

Bo chociaż w klasie jest kilka

Fajnych i miłych panienek,

To ja jemu wpadłam w oko…

Czyżby to jest przeznaczenie?