Vox populi

Moja dziewczyna dostała

Pracę w innej miejscowości.

Tam też wkrótce zamieszkała,

A ja, śladami miłości,

Także za nią się przeniosłem.

Musiałem zamknąć mój lokal.

Niestety, w sprawie nowego

Jest jak dotąd pewna zwłoka.

 

Jestem rehabilitantem,

Więc na razie wynajmuję

Niewielkie mieszkanie w bloku

I tam pacjentów przyjmuję.

 

Dzisiaj pewien starszy sąsiad

Powiedział, że wszyscy wiedzą,

Że ja jestem męską dz**ką,

A jak gadają, to wierzą!

 

Zauważyli, że do mnie

Wciąż przychodzi masa ludzi.

Nikt z nich nie „siedzi” zbyt długo,

A to skojarzenia budzi.

 

Dorobili sobie resztę,

A „vox populi, vox dei.

Sytuacja jakby żywcem

Ściągnięta z filmu Barei!!!

Pożywna randka

Mam kłopoty finansowe.

Z ich powodu właśnie teraz

Umówiłam się z kolesiem

Poznanym dziś przez Tindera.

I to tylko dlatego, że

Przed seansem w kinie, najpierw

Pójdziemy zjeść smaczny obiad

W jego ulubionej knajpie.

 

To był mój najsolidniejszy

Posiłek od dwóch tygodni.

Najgorsze jest jednak to, że

Chyba zrobię to… ponownie

Tatuaż

Jestem najmłodszą w mym biurze.

Mam dwadzieścia cztery lata.

Gdy mnie porównać do innych,

Jestem po prostu smarkata.

To dlatego bardzo często

Proszą mnie o wyjaśnianie

Różnych nowinek technicznych,

Na przykład na Instagramie.

W miarę moich możliwości

Pomagam wszystkim w mym biurze.

Czasem nawet muszę słuchać,

Choć nie chcę, różnych wynurzeń.

 

Dziś właśnie szef podszedł do mnie

Po kryjomu, skrycie, chyłkiem,

I spytał, dlaczego panie

Noszą tatuaż nad tyłkiem.

 

Bez namysłu mu odparłam,

Ze to na wzór Messaliny

Tatuują się w ten sposób

Wszystkie „te łatwe” dziewczyny.

Szef się strapił i po cichu

O dyskrecję mnie poprosił

Wyznając, że jego córka

Także ten tatuaż nosi.

 

Ja na pewno będę milczeć,

Bo innego wyjścia nie mam.

A może wyjawić prawdę?

Teraz to ja mam dylemat;

Co szef zrobi, gdy się dowie,

Że to była głupia ściema?

Od podwórka

Mieszkam w samym centrum miasta

W zabytkowej kamienicy.

Piękna jest, gdy ją oglądać,

Ale tylko od ulicy.

Od podwórza to inny świat:

Wielki plac i ciąg garaży.

Zwykły człowiek pójść w tą stronę

Nigdy by się nie odważył.

To jest strefa „zastrzeżona”

Dla bywalców nocnych klubów,

Którzy z razem panienkami

Chodzą tam na „łubu – dubu”.

 

Monitoring i Policja

Jak dotąd nic nie wskórali.

Drut kolczasty też nie pomógł;

Zaraz go na złom sprzedali.

 

Dzisiaj o czwartej nad ranem,

Gdy wychodziłam do pracy

Kolejna para pod oknem

Mój trawnik genami znaczy.

Troszeczkę się przestraszyłam

I krzyknęłam mimo woli.

Oni także się przelękli.

Jej skórcz jego w niej zniewolił.

 

Pomimo znieruchomienia

Facet nie tracił rezonu

I mnie zapitym dyszkantem

Wyzwał językiem stadionów.

 

Kiedy wreszcie się uwolnił,

Butelką rzucił w me okno.

Lecz nie trafił, bo gdy ciskał,

To o swą „niunię” się potknął.

Miłosierna

Kiedy ktoś mnie na ulicy

Prosi o „chociaż złotówkę”,

Odpowiadam, że mu kupię

Bułkę i nawet parówkę.

Na alkohol nic nie daję,

Bo to wielce niemoralne.

Jest też trudne, bo te „prośby”

Są zwykle bardzo nachalne.

 

Wieczorem podeszła do mnie

Cyganka z dwójką maluchów.

Nie ufam zbytnio Cyganom,

Lecz w zwykłym, ludzkim odruchu

Zaproponowałam pójście

Do bliskiego spożywczaka.

Przypuszczałam, że odmówi,

A ona zaczęła… płakać!

 

Z radością na to przystała.

Wybrała chleb, jajka, bekon

I czekoladę dla dzieci,

Potem jeszcze wzięła mleko.

Kiedy za to zapłaciłam

I dałam jej te zakupy,

Przy wszystkich mi dziękowała

Tak, że kamień by się wzruszył.

Była ogromnie wzruszona,

A mnie kołatało serce,

Kiedy mi powiedziała coś

O bożym błogosławieństwie.

 

Ona poszła w swoją stronę,

Ja do kiosku po gazety.

Nie kupiłam jednak prasy,

Z braku portfela, niestety!

Nie odnalazłam też perfum

I komórki marki Sony,

A zakupy znaleziono

Tam, gdzie sklep składa… kartony.

Wszystko było w dobrym stanie.

Cyganka miała zasady.

Choć niezupełnie, bo brakło

Mleka oraz czekolady.

Wózek

Mój niepełnosprawny kuzyn

Do śmierci jeździł na wózku.

Współczułem straty wujkowi

Tak normalnie, tak po ludzku.

 

Wujek ma szlachetne serce.

Wózek, którym jeździł kuzyn

W tej kategorii pojazdów

Zaliczyłbym do limuzyn.

Wart był dwadzieścia tysięcy,

Ale wujek chciał go sprzedać

Za ćwierć wartości rynkowej –

Pięciu „paczek” się spodziewał.

 

Na allegro go wystawił.

Od razu zgłosił się chłopak,

Który potrzebował wózka –

Cierpiał na niedowład w stopach.

Miał tylko połowę ceny

I żadnych szans na coś więcej.

Wujek znowu spuścił z ceny,

Bo przecież ma dobre serce.

 

Po czterech dniach na allegro

Zobaczyłem ten sam wózek.

Nie przypuszczałem, że chłopak

Jest oszustem i łobuzem.

Dziesięć tysięcy na wejściu

Zażądał ten drań i zdzierca.

Choć miał zdrowe obie stopy,

To brakowało mu… serca.

 

Nasz wybór

Razem z moim narzeczonym

Zostaliśmy zaproszeni

Przez moją przyszłą teściową

Na wyprawę w rejon Pienin.

Ona jest teraz najstarszą

Osobą z obydwu rodzin.

Moi rodzice pomarli.

Wcześnie zmarł też jego rodzic.

 

Ona wyjazd wymyśliła

I opłaciła w całości,

Żebyśmy tam mogli razem

“Tworzyć rodzinne wartości”.

 

Gdy już byliśmy w schronisku,

Wzięła karty magnetyczne

I z dosyć dziwnym uśmieszkiem

Przekazała nam wytyczne:

Ona weźmie pokój z synem,

A mnie zostawi „jedynkę”.

Nie pozwoli nam przed ślubem

Zostać samym choć przez chwilkę.

 

Wymyśliła nam tą próbę,

Byśmy czasem nie zgrzeszyli

I do ślubu przed ołtarzem

W niewinności się stawili.

 

Tutaj muszę jeszcze dodać,

Że z Markiem, moim facetem,

Jestem ponad dziesięć lat.

On ze mnie zrobił kobietę.

Znamy się od podstawówki.

Wierzymy w dwóch różnych bogów,

Mieszkamy z sobą trzy lata.

Lecz to nie jest główny powód,

Że postanowiliśmy wziąć ślub

Nie kościelny, lecz cywilny.

 

Główny argument jest inny.

Nam starczyłby partnerstwo,

Ale w Polsce coś takiego

Uważane jest przez władze

Jako coś nielegalnego.

Po to zawrzemy małżeństwo,

By wziąć kredyt na mieszkanie

I nie mieszkać u teściowej.

Od niej chcę być jak najdalej!

 

Ona jeszcze o tym nie wie,

Że ja już od miesięcy trzech

Jestem w ciąży z bliźniakami.

Błogosławieństwo to, czy grzech?

Pomoc sąsiedzka

Od jakiegoś czasu bardzo

Wzrosło mi zużycie wody.

Myślałem, że mam przecieki.

Sprawdziłem wszystkie przewody.

Cała instalacja szczelna,

Lecz woda gdzieś mi ucieka.

Wodomierze mają plomby;

Innej przyczyny dociekam.

 

Chciałem sprawdzić mego pieska,

Że może on coś dziwnego

Robi pod mą nieobecność.

Jest technologia do tego…

Zamontowałem w mym domu

Podgląd z kamer i czekałem.

Po dwóch dniach obserwowania

Wszystko dokładnie wiedziałem.

Wyobraźcie sobie mój szok.

Jak wkrótce się okazało,

To nie mój piesek jest winny

Temu, co tutaj się działo.

 

Kiedy byłem w pracy, sąsiad

 „Odwiedzał” mnie regularnie.

Korzystał z mego jacuzzi,

A potem… brał kąpiel w wannie!

Nie wiem, po co mu ta kąpiel,

Bo jacuzzi to też wanna.

Może mu się wydawało,

Że to jedynie fontanna?

 

Kiedyś nagle wyjechałem.

Na dwa dni mu zostawiłem

Klucze od mojego domu,

Bo o pieska się martwiłem.

Jednoznacznie stąd wynika;

On zrobił sobie duplikat!

Ulotki

Pracuję jako sprzedawca

W dużym sklepie odzieżowym

Z ciuchami przeznaczonymi

Przeważnie dla ludzi młodych.

 

Ostatnio walczymy z plagą

Ulotek przeciw aborcji,

Które u naszych klientów

Wzbudzają wiele emocji.

Ulotki są upychane

W najprzeróżniejszych ciuchach.

A znaleźć je można także

Nawet w skarpetkach i butach!

 

Mieliśmy z tego powodu

Dużo zwrotów i zatargów.

Odbiło to się też znacznie

Na wysokości utargów.

Ale to nie wszystko, bo nas,

Nic niewinnych pracowników,

Wyzywano, wyklinano

Nie przebierając w słowniku.

 

Nasza młoda klientela

Odniosła wrażenie chyba,

Że ta akcja ulotkowa

To nasza inicjatywa.