Ten moment

Ciąża to wyjątkowy czas

Dla kobiety i jej związku.

Nowe, nieznane przeżycia,

Coraz więcej obowiązków.

Kiedy już się upewniłam,

Że jestem w odmiennym stanie,

Dopiero wtedy mężowi

Powiedziałam „o bocianie”.

 

Ucieszył się, że nareszcie

Rodzina nam się powiększy.

Nawet zamarzył, że synek

Będzie naszym dzieckiem pierwszym.

 

Dziś, kiedy wróciłam z pracy,

Była pustka w jego szafie,

A na stole kartka do mnie –

Taki zwykły, biały papier.

Pierwszy list od dziesięciu lat

Napisał do mnie małżonek:

„Mam kogoś. Teraz odchodzę.

Teraz jest właściwy moment”.

Łabędzica

Narzeczona proponuje,

By mój wieczór kawalerski

Trwał co najmniej cały tydzień,

Tak samo jak jej panieński.

Na ten okres damy sobie

Przyzwolenie na swobodę

W poderwaniu kogokolwiek

I przespaniu się z kimkolwiek.

Proponuje, żeby teraz,

Po raz ostatni przed ślubem,

Móc szalony tydzień spędzić.

O co chodzi? Nie rozumiem!

 

Ona także nie rozumie,

Że jestem temu przeciwny,

A mój sprzeciw w jej mniemaniu

Jest dla niej co najmniej dziwny.

Bo gdy się wyszalejemy,

To obojgu łatwiej będzie

Żyć w lojalności małżeńskiej

I być wiernym jak… łabędzie

Egzamin “Bed Day”

Oblałem specjalizację,

Chociaż testy zaliczyłem.

Na teście było wręcz super.

Prawie sto punktów zdobyłem.

 

Na części ustnej dostałem

Dwa pytania z doktoratu

Mojej egzaminatorki.

I to jest przyczyna krachu.

 

Skąd ja znam takie szczegóły?

Sama mi to powiedziała.

Tak się składa, że na co dzień

Profesor to moja mama.

Ona mężczyznom przeszkadza,

(Taki rodzaj posłannictwa),

Żeby im bardzo utrudnić

Studiowanie położnictwa.

Zły obyczaj

Zapytałem dzisiaj kumpla,

Kiedy odda mi pięć stówek,

Które ode mnie pożyczył,

Gdy potrzebował na… wódę.

Pożyczka była „do jutra”.

Dziś minęły dwa tygodnie.

Przy okazji mu wytknąłem,

Że postępuje niesłownie.

 

Zrobił urażoną minę

I powiedział, że pomiędzy

Przyjaciółmi nie wypada

Nalegać na zwrot pieniędzy.

Jeszcze głośno nawymyślał,

Że ja jestem samolubem

I swemu przyjacielowi

Żałuję głupie pięć stówek.

 

Właśnie straciłem kolegę.

Dotąd miałem go za druha,

A okazał się pętakiem,

Któremu nie można ufać.

Obora

Rzecz się dzieje w autobusie.

Stoję, bo miejsca zajęte.

Niedaleko siedzi chłopak.

Zajął miejsce przed momentem.

Z wyglądu to chyba „metal”.

Długie włosy, kolczyk w nosie.

Wszystko czarne oprócz ćwieków.

Siedzi w dość „swobodnej” pozie.

 

Na przystanku wsiała pani –

Starsza już, ale roztropna.

Kiedy on ją zauważył

Odwrócił się w stronę okna.

Mówiła coś grzecznie do niego,

Lecz nie słyszał, lub udawał.

Ciągle oglądał „krajobraz”.

Już mu chciałam zrobić raban.

 

Nagle pani „MUUUU” ryknęła

Głosem krowy. Identycznie!

Zdawało się, że muczenie

Pochodzi od krowy faktycznej.

Było tak przekonujące,

Że tym razem „metal” słyszał,

Więc staruszka tak do niego,

Tym razem głośno, nie z cicha:

 

„Jak po ludzku nie rozumiesz,

To może twój krowi rozum

Pojmie, że żyjesz wśród ludzi,

Więc po ludzku się zachowuj”.

Kieszonkowe

Kiedyś, trzydzieści lat temu,

Antena satelitarna

To była na naszej wsi rzecz

Całkowicie nadzwyczajna.

Będąc dzieckiem wprost marzyłam

O czymś takim na mym domu.

Oszczędzałam na swój „talerz”

Nie mówiąc o tym nikomu.

 

Pewnego razu mój ojciec

Oznajmił mi, że szwagroszczak

Może załatwić „patelnię”

Większą niźli u proboszcza.

Muszę jednak się dołożyć,

Bo im brakuje trzy stówki.

Skąd wiedzieli, że mam kasę?

Dałam im wszystkie złotówki.

 

Dopiero po pięciu latach

Wydało się, że szwagroszczak

Tą super antenę po prostu

Od kogoś za darmo dostał.

Prezent

Mój tata miał urodziny.

Chciałam Mu dać miły prezent,

Ale z kasą u mnie krucho,

Brak nawet najmniejszych rezerw.

Problem w tym, że mojej mamie

Coś za dychę kupić mogę,

Ale z tatą jest dość ciężko.

Wszystko jest cholernie drogie.

 

Wpadłam na genialny pomysł,

By umyć samochód tatki.

W przeddzień, gdy On wrócił z pracy,

Auto myły „jakieś skrzatki”.

Kiedy odkurzałam wnętrze,

W schowku znalazłam trzy zdjęcia

Pewnej uroczej panienki

W dosyć ciekawych ujęciach.

Przy fotkach leżały majtki,

Jak mniemam tej samej dziwy.

Różni bywają ojcowie.

Mnie trafił się ten „bzykliwy”.

To tylko…

Mój kot lubi się wygrzewać

Na słoneczku obok bloku.

Kiedy jest ciepło, to leży

Na trawniku aż do zmroku.

 

Kiedyś sąsiad w średnim wieku,

(Nie znam nazwisk swych sąsiadów),

Kopnął leżącego kota

Szukając życia objawów.

Kot jak zwykle grzał się w słońcu,

Wtem spotkała go tragedia;

Sąsiad go kopnął tak mocno,

Że złamał mu cztery żebra!

 

Założyłem sprawę w sądzie.

Sąd go ukarze, w to wierzę.

Sąsiad nie rozumie – czemu?

Przecież to tylko jest… zwierzę!

Szczęściarz

Miałem fiata, już staruszka.

Rocznik – z ubiegłego wieku.

Sypał się już, ale jeździł.

Nie znałem jego przebiegu.

 

Auto bardzo wysłużone

Miało już dziury w podłodze.

Widać było rdzawe blachy

I dużo innych uszkodzeń.

Amortyzator pogięty.

Resor także nadłamany.

Silnik krztusił się dość często,

Gdyż gaźnik też był sterany.

 

Dałem auto handlarzowi

Za sto pięćdziesiąt złotówek.

Jak odzyska jakieś części,

To zarobi kilka dniówek.

 

Następnego dnia szukałem

Ofert, by kupić samochód.

Tropiłem fiata, gdyż zawsze

Jeżdżę samochodem Włochów.

 

Znany mi portal aukcyjny

Zawsze ma dobrą ofertę.

Tam wszcząłem poszukiwania

I znalazłem. Auto perfekt!

Kolor, marka – tak jak chciałem.

Nawet cena nie największa.

 

Były fotki. Obejrzałem

Nawet fotografie wnętrza.

Na desce rozdzielczej widać

Ryngraf z Krzysztofem, co tata

  Sam go przykręcił przed laty,

Gdy jeszcze używał „grata”.

 

Przecież to jest mój samochód,

Który sprzedałem na części.

Temu, kto go znowu kupi,

To naprawdę się „poszczęści”.

Wzór

Robiłam zakupy spożywcze

W pobliskim supermarkecie.

Tam jest taniej niż gdzie indziej.

Łatwiej zmieścić się w budżecie.

Różnych ludzi tam spotykam.

Znam też tych, co mnie nie znają.

Często zdarzy mi się słyszeć,

O czym inni rozmawiają.

 

Dziś wychowawczyni synka

Narzekała na swą klasę,

Że łobuzują w niej chłopcy,

A szczególnie jakiś Jasiek.

Ale potem pochwaliła

Mego synka najmłodszego,

Że jest grzeczny, a więc inni

Powinni brać przykład z niego.

 

Tak bardzo się ucieszyłam,

Aż poczułam się szczęśliwa.

Taki dzień jak ten dzisiejszy

Rzadko mym udziałem bywa.

 

Jednak na koniec dodała,

Iż trudno jest w to uwierzyć,

Że ten kochany chłopaczek

Ze strasznym życiem się mierzy.

Ona słyszała w parafii,

Że jego rodzina liczna

Nie uznaje Pana Boga,

A więc jest… patologiczna!