Dziś w laptopie mej dziewczyny
Przejrzałem całą historię
Przeglądarki Google Chrome.
Wygląda bardzo frywolnie.
Nie wiem tego, czy mnie bardziej
Przerażają jej fantazje,
Czy fakt, że jeszcze są strony,
Których dotąd nie znalazłem.
Dziś w laptopie mej dziewczyny
Przejrzałem całą historię
Przeglądarki Google Chrome.
Wygląda bardzo frywolnie.
Nie wiem tego, czy mnie bardziej
Przerażają jej fantazje,
Czy fakt, że jeszcze są strony,
Których dotąd nie znalazłem.
Mój mąż w żartach mówił córce,
Że jeśli kiedyś publicznie
Zdarzy jej się puścić bąka,
To niech znajdzie błyskawicznie
Niesympatyczną osobę
I natychmiast głośnym słowem
Całą winę na nią zwali
Wywołując wokół tego
Całkiem niewinny skandalik.
Wczoraj z mężem i córeczką
Stałam w kolejce do kasy.
Wtem poczułam „zgniłe jaja” –
Ten smród, to „bąkowy” klasyk.
Wszyscy go w kolejce czuli,
Gdyż zapach był wszechobecny.
Nikt na to nie reagował.
Udawali, że są grzeczni?
Córcia spojrzała na ojca.
Potem udając niedowład
Rzekła do mnie głośnym szeptem:
– Fuuuj… Mamo, jak mogłaś!!!
Nową szczoteczkę do zębów
Właśnie dla siebie sprawiłam.
To szczoteczka elektryczna,
Więc bardzo dumna z niej byłam.
Do zakupu przekonała
Mnie miła pani w reklamie.
Zaraz po przyjściu do domu
Pokazałam zakup mamie.
Mama od szmat mnie wyzwała
I awanturę zrobiła,
Bo „doskonale wiedziała”,
Po co ją sobie kupiłam…
Studiuję w Starym Krakowie.
Nazwa uczelni nieważna.
Raz w tramwaju byłam świadkiem
Scenki, którą warto nagrać.
Razem ze mną do wagonu
Wsiadł też czarnoskóry student.
Zobaczyła go paniusia
I paplała bez ogródek:
„Te czarnuchy, te brudasy
Z HIV-em do nas przyjeżdżają.
Rządzą się tu jak u siebie.
Młodym pracę zabierają.
Trzeba ich od nas przepędzić.
Trudno wytrzymać z dziadostwem”…
Dłuższy czas tak wymyślała
I to z każdą chwilą ostrzej.
Nagle „wleciały kanary”,
Żeby sprawdzić nam bilety.
Lecz nawet to nie przerwało
Monologu tej kobiety.
Wyjęła z torebki bilet
I podać im go zamierza.
Murzyn wyrwał go jej z ręki
I cały natychmiast zeżarł!
Ona teraz lamentuje
I chyba w histerię wpadła.
Szuka świadków, że ta „bestia”
Przed chwilą jej bilet zżarła.
Wszyscy głowy odwrócili.
Wcale nad nią nie boleli,
Tylko z postępku murzyna
Niemalże na głos się śmieli.
Rasistka dostała mandat.
Usunięto ją z tramwaju.
Jestem pewien, że paniusia
Nie lubi także gudłajów.
Kumpel z pracy dał mi linka
Do serwisu, w którym można
Znaleźć te panie, z którymi
Zażyjesz rozkosznych doznań.
Tylko z czystej ciekawości
Odnalazłem ogłoszenia
I zacząłem je przeglądać
Machinalnie, od niechcenia.
Cała stronę zajmowały
Słodkie babki, lecz nie z „Wedla”.
Reklamowały się dziwki
Z całego mego osiedla.
To był błąd mojego życia,
Gdyż między „sex boginkami”
Znalazłem anons mej siostry
Z dość pikantnymi zdjęciami.
Mieszkamy w akademiku
Z kumplem z innego wydziału.
Lubimy dobrą zabawę,
Nie stronimy od kawałów.
Wczoraj rano po raz pierwszy
Odwiedzili mnie rodzice.
On dla żartu na ich widok
Nim pożegnał się i wyszedł,
Podszedł do mnie, dał całusa
I powiedział całkiem szczerze:
„Ogromne dzięki za wczoraj.
Było fajowo, ogierze”.
Byłam razem z mym chłopakiem
W domu u jego rodziców.
Chodzę już z nim cztery lata
Na poważnie, nie dla picu.
Już nieraz u nich gościłam,
Choć niepewnie się tam czułam,
Bo ciągle mi przeszkadzała
Dziwna sztuczność i rytuał.
Matka chłopaka jest spoko,
Za to ojciec trochę dziwny.
To on jest główną przyczyną,
Że cały ten dom jest sztywny.
Dzisiaj, dla mnie niespodzianie,
Stałam się tam narzeczoną.
Chłopak nagle mnie poprosił,
Bym została jego żoną!
Jego mama z serdecznością
Mnie do siebie przytuliła.
Czułam, że z całego serca
Bez wątpienia się cieszyła.
Przyszły teść zawsze z dystansem
Traktował mnie oraz syna.
Dziś mi złożył gratulacje
Dopiero po trzech godzinach!
Wtedy, gdy nikt nas nie widział,
Z początku zaczął mnie miziać.
Potem do siebie przyciągnął.
Po dłuższej chwili odpuścił
Wolno zwalniając swój uścisk.
W oczy badawczo zaglądnął.
Patrzył na mnie i powiedział:
„Miałem w życiu wiele panien
I jeszcze dziś mogę sprawić,
Że sama zmienisz swe zdanie
Tak, by syn o tym nie wiedział”.
Moim chrzestnym jest najlepszy
Przyjaciel mojego taty.
Poznali się bardzo dawno,
Bo przed dwudziestu dwu laty.
Wspólnie prowadzą firmę,
Która nieźle prosperuje.
Chrzestny często mnie odwiedza.
To naprawdę fajny wujek.
By uczcić mą osiemnastkę,
Dziś zabrał mnie na zakupy.
Jest październik, wszędzie widać
Halloweenowe wygłupy.
Na stoisku z przebraniami
Włożył hełm Lorda Vadera
I bardzo głębokim basem
Rzekł tak jak do Skywalkera:
„To ja jestem twoim ojcem”.
Było śmiesznie, więc się śmiałem,
A on w przypływie szczerości:
„To prawda. Nie żartowałem”.
Miałam dziś nareszcie poznać
Rodziców mego chłopaka.
Pragnęłam dobrze wypaść, bo
Okazja nie byle jaka.
W chwili, gdy próg przekroczyłam,
Jego matka z wielką złością
Obijała mnie pięściami
Z niebywałą zaciętością.
Wyrzuciła mnie z mieszkania
Obrzucając obelgami
Za to, że ja z jej małżonkiem
Od pół roku się puszczamy.
Nic mi o tym nie wiadomo.
Teraz wyszło szydło z worka,
Że ma bliźniacza siostra to
Cudzych mężów amatorka.
W mieście Łodzi, na Bałutach
Żyła pani Staromiejska.
Jej adres: ulica Zgierska,
Poddasze, izdebka mała.
Sama jedna, nawet wnuka
Nasza staruszka nie miała.
Starsza pani razem z pieskiem
Żyli tam bardzo spokojnie.
Pies ochraniał ją przed giezkiem,
Walczył z natrętem jak żołnierz.
Piesek mały, bo szczeniaczek.
Nie pudelek, nie ratlerek,
Tylko zwykły rotwajlerek,
Co poszczeka i poskacze.
Kilka lat szybko minęło.
Pani S. zdrowia odjęło
A pieskowi sił przybyło.
Było spokojnie i miło.
Przyszedł dzień, gdy pani zmogła.
Siedzieć i chodzić nie mogła.
Nim przytomność utraciła,
Pogotowie wykręciła.
Jedzie „erka” na sygnale.
Nie spieszy się jednak wcale,
Bo sanitariusze wiedzą,
Że przez telefon powiedzą
Komu trzeba i gdzie trzeba,
Że komuś spieszno do nieba.
W końcu jednak dojechali.
Na poddasze się wdrapali,
A tu zawód na nich czeka.
Groźny pies warczy i szczeka!
Oni nie są rakarzami,
Więc nie wiedzą jak psa podejść.
Tylko wiedzą, jak pavulon
Zmienić na forsę za „skórę”.
Muszą więc od jej drzwi odejść,
Bo pies groźny jak tsunami,
Nie da podejść do swojej pani.
Wierny pani aż do końca.
A pani psu nie umarła,
Bo to tylko był ból gardła.
Piesek panią uratował,
Bo… nie wpuścił pogotowia!!!