Narzeczona

Byłam razem z mym chłopakiem

W domu u jego rodziców.

Chodzę już z nim cztery lata

Na poważnie, nie dla picu.

Już nieraz u nich gościłam,

Choć niepewnie się tam czułam,

Bo ciągle mi przeszkadzała

Dziwna sztuczność i rytuał.

 

Matka chłopaka jest spoko,

Za to ojciec trochę dziwny.

To on jest główną przyczyną,

Że cały ten dom jest sztywny.

 

Dzisiaj, dla mnie niespodzianie,

Stałam się tam narzeczoną.

Chłopak nagle mnie poprosił,

Bym została jego żoną!

Jego mama z serdecznością

Mnie do siebie przytuliła.

Czułam, że z całego serca

Bez wątpienia się cieszyła.

Przyszły teść zawsze z dystansem

Traktował mnie oraz syna.

Dziś mi złożył gratulacje

Dopiero po trzech godzinach!

 

Wtedy, gdy nikt nas nie widział,

Z początku zaczął mnie miziać.

Potem do siebie przyciągnął.

Po dłuższej chwili odpuścił

Wolno zwalniając swój uścisk.

W oczy badawczo zaglądnął.

Patrzył na mnie i powiedział:

„Miałem w życiu wiele panien

I jeszcze dziś mogę sprawić,

Że sama zmienisz swe zdanie

Tak, by syn o tym nie wiedział”.

Dojrzałość

Moim chrzestnym jest najlepszy

Przyjaciel mojego taty.

Poznali się bardzo dawno,

Bo przed dwudziestu dwu laty.

Wspólnie prowadzą firmę,

Która nieźle prosperuje.

Chrzestny często mnie odwiedza.

To naprawdę fajny wujek.

 

By uczcić mą osiemnastkę,

Dziś zabrał mnie na zakupy.

Jest październik, wszędzie widać

Halloweenowe wygłupy.

Na stoisku z przebraniami

Włożył hełm Lorda Vadera

I bardzo głębokim basem

Rzekł tak jak do Skywalkera:

„To ja jestem twoim ojcem”.

Było śmiesznie, więc się śmiałem,

A on w przypływie szczerości:

„To prawda. Nie żartowałem”.

Teściowa in spe

Miałam dziś nareszcie poznać

Rodziców mego chłopaka.

Pragnęłam dobrze wypaść, bo

Okazja nie byle jaka.

W chwili, gdy próg przekroczyłam,

Jego matka z wielką złością

Obijała mnie pięściami

Z niebywałą zaciętością.

Wyrzuciła mnie z mieszkania

Obrzucając obelgami

Za to, że ja z jej małżonkiem

Od pół roku się puszczamy.

 

Nic mi o tym nie wiadomo.

Teraz wyszło szydło z worka,

Że ma bliźniacza siostra to

Cudzych mężów amatorka.

Obrońca skóry

W mieście Łodzi, na Bałutach

Żyła pani Staromiejska.

Jej adres: ulica Zgierska,

Poddasze, izdebka mała.

Sama jedna, nawet wnuka

Nasza staruszka nie miała.

 

Starsza pani razem z pieskiem

Żyli tam bardzo spokojnie.

Pies ochraniał ją przed giezkiem,

Walczył z natrętem jak żołnierz.

Piesek mały, bo szczeniaczek.

Nie pudelek, nie ratlerek,

Tylko zwykły rotwajlerek,

Co poszczeka i poskacze.

 

Kilka lat szybko minęło.

Pani S. zdrowia odjęło

A pieskowi sił przybyło.

Było spokojnie i miło.

 

Przyszedł dzień, gdy pani zmogła.

Siedzieć i chodzić nie mogła.

Nim przytomność utraciła,

Pogotowie wykręciła.

 

Jedzie „erka” na sygnale.

Nie spieszy się jednak wcale,

Bo sanitariusze wiedzą,

Że przez telefon powiedzą

Komu trzeba i gdzie trzeba,

Że komuś spieszno do nieba.

 

W końcu jednak dojechali.

Na poddasze się wdrapali,

A tu zawód na nich czeka.

Groźny pies warczy i szczeka!

 

Oni nie są rakarzami,

Więc nie wiedzą jak psa podejść.

Tylko wiedzą, jak pavulon

Zmienić na forsę za „skórę”.

 

Muszą więc od jej drzwi odejść,

Bo pies groźny jak tsunami,

Nie da podejść do swojej pani.

Wierny pani aż do końca.

 

A pani psu nie umarła,

Bo to tylko był ból gardła.

Piesek panią uratował,

Bo… nie wpuścił pogotowia!!!

Brzydcy

Znów mi dzisiaj się przydarzył

Wyjątkowo kiepski ranek.

Świadkiem mej niedyspozycji

Jak zwykle był mój wybranek.

Obiektywnie muszę przyznać:

Jestem mało atrakcyjna.

Szczególnie bez makijażu

Sprawa jest bezdyskusyjna.

 

Dzisiaj wstałam lewą nogą.

Twarz posmarowałam kremem.

Co za monstrum z drugiej strony?

Patrzę w lustro z obrzydzeniem.

Zawołałam do chłopaka:

„Jak ty możesz sypiać ze mną”?

„Mogę, bo mnie potrzebujesz,

A sam liczę na wzajemność”.

Liryka, liryka

Miałam przez rok wielbiciela.

Był cholernie tajemniczy.

Ciągle listy mi przysyłał.

Tyle ich, że nikt nie zliczy…

Wszystkie liściki urocze

Po kilka razy czytałam.

Nawet nie zauważyłam,

Że chyba się zakochałam.

Każdy liścik podpisywał

Tajemniczym „Twój wielbiciel”.

To miejsce, gdzie widniał podpis,

Często całowałam skrycie.

Nie mogłam wiedzieć, kim on jest.

Miałam tylko skrytki numer.

Każdy list z zewnątrz wyglądał

Na urzędowy dokument.

 

W ten sam sposób wysyłałam

Odpowiedzi i wyznania.

Bardzo się angażowałam,

Chciałam naszego spotkania.

 

Dzisiaj się zorientowałam,

Że „wielbiciel tajemniczy”

To moja ex- przyjaciółka

Z tej samej co ja ulicy.

Kiedyś poderwałam chłopca,

Który się jej podobał.

Teraz się na mnie zemściła.

Ona za wszystkim się chowa.

Wrzuciła do netu mojej

Miłosnej „twórczości” tomik.

Teraz kpiąco komentują

Go wszyscy moi znajomi.

Niespodzianka

Późno było, gdy kazałam

Ośmioletniemu synkowi,

Żeby wyłączył komputer

I lekcje wreszcie odrobił.

Gdy zajęty jakąś gierką

Dość głośno zaprotestował,

Ja stanowczo powtórzyłam

Synkowi te same słowa.

 

Ale pomogło tyle, co

Walenie głową o beton.

Niespodzianie usłyszałam:

„Wracaj do garów, kobieto”!

Skąd on zna takie wyrazy?

Czy je znalazł w jakichś pismach?

Przecież rośnie w moim domu

Mały męski szowinista!

 

Poprosiłam katechetę,

By po ojcowsku poradził,

Jak mam chłopca wychowywać

I na zło go nie narazić.

 

Ksiądz w zadumie rzekł te słowa:

„Niczego radzić nie będę,

Gdyż go dobrze wychowujesz,

Bo w ideologii gender”.

Gadżet prawdy

 

Różne gadżety dziś kupisz,

Nawet do inwigilacji.

To zasługa wielu filmów

I wszechobecnej sensacji.

 

Odwiedził mnie dziś kolega.

Nowy gadżet miał przy sobie.

To był wykrywacz podsłuchu.

Włączył go jak zawodowiec.

Zapiszczało, zaświeciło.

Kolega bardzo zdziwiony,

Bo nie spodziewał się wcale,

Że przyrząd będzie wzbudzony.

Wykrył podsłuch w mym pokoju.

Mała pluskwa jak dwa grosze

Schowana do nocnej lampki

Od tyłu, wewnątrz, pod kloszem.

Nagle się dowiedziałam,

Że zamiast wychowywana

Byłam przez swoich rodziców

Inwigilowana!

 

Nie będę się skarżyć,

No bo nie mam komu.

Najprawdopodobniej

Wyniosę się z domu.

4 x 4

Mój narzeczony ma dzieci.

Dziś się o tym dowiedziałam.

I to nie jedno. Nie dwoje.

Nawet nie podejrzewałam,

Że tych dzieci jest aż troje!

 

Pierwszy chłopczyk jest z Alicją.

Dziewczynkę powiła Zosia.

Trzecie dziecko, też dziewczynkę,

Urodziła mu Małgosia.

 

On z dorobkiem „trzy i troje”

Teraz mnie prawi dusery.

Niech nie myśli, że ja “czwarta”

Dam mu dziecko numer cztery!