Ropa

Kiedy nagle do pokoju

Wbiega twój trzyletni Fąfel

I rozradowany krzyczy:

„Mamo, tata odkrył ropę”!

Wiedz, że w domu źle się dzieje,

Szczególnie wtedy, gdy rodzic

Chwilę wcześniej do łazienki

By tam wiercić dziurkę, wchodził.

 

Odkryciem rządzi przypadek,

Więc bądź pewna, że nie ropa

Z kanalizacji wypływa,

Tylko to, co leci… z klopa.

Misiaczki

Moja dziewczyna ma hobby:

Zbiera… misie wszystkich sortów.

Dużo już ich nazbierała.

Ma nawet misie z importu!

 

Coraz trudniej Jej coś kupić.

Często przejęty do głębi

Gdziekolwiek tylko wyjadę,

Szukam… misia dla mej „Baby”.

 

Byliśmy z  dziewczyną w kinie.

W ciemności podczas projekcji

Wrzuciłem do Jej torebki

Mini-misia  do kolekcji.

 

Po filmie w dobrych humorach

Nie spiesząc się, chociaż późno,

Odprowadziłem Ją pod dom.

Nie myślałem, że na próżno.

 

Wszystko było idealnie

Dotąd, póki nie szukała

W swej torebce… kluczy,

Które zawsze w niej trzymała.

 

Ale…trafiła na misia.

Przyjrzała mu się przelotnie.

Mnie pocałowała w czoło

I weszła do domu samotnie.

 

Wróciłem do swego domu

W szczęściu, że miś się podobał.

Liczyłem, że będzie coś więcej –

Jakaś, być może, nagroda?

 

Spokój skończył się dość szybko,

Nie zdążyłem zjeść kolacji,

Gdy zadzwoniło me Szczęście.

Zamiast „kocham” słyszę wrzaski.

 

Wykrzyczała do słuchawki,

Że jestem złodziej i szuja.

Nim zdążyłem coś powiedzieć,

Wrzasnęła  tylko: „Się bujaj”!

 

Próbowałem się dowiedzieć,

O co chodzi mej dziewczynie.

Okazało się, że właśnie

Ktoś Jej skradł komórkę w kinie.

 

A Ona mnie posądziła,

Bo skoro misia wrzuciłem,

To otworzyłem torebkę.

Wtedy telefon zwędziłem!

 

No i się nie przeliczyłem.

Ziściła się ma nadzieja.

Tylko… zamiast być kochankiem,

Zrobiono ze mnie… złodzieja!

 

 

 

Kto szuka…

Dałem się Żonie namówić

Na zmianę mebli w salonie.

Właściwie to mnie zmusiła

Groźbami, że z nami… koniec!

 

Wymarzyła sobie zmianę

Tradycji na nowoczesność.

Mają być meble z Ikei.

To ma być nasza współczesność!

 

Kocham Ją, więc dla Niej zrobię

Więcej, niż rozum pomieści.

Co tam meble stare, nowe.

Na wszystkich chciałbym Ją pieścić!

 

Pojechałem do Ikei.

Wybrany komplet kupiłem.

Ale zgubiłem paragon.

Po kopię zaraz wróciłem,

Bo magazyn bez WZ[1]-tki

Nie chciał mi wydać ni sztuki.

Musiałem wrócić do sklepu

Po WZ – egzemplarz drugi.

 

Jak już wszystko „ogarnąłem”,

Wróciłem do magazynu.

Okazało się, że wcześniej

Ktoś mój komplet mebli… wyniósł.

 

Ze znalezioną WZ-ką

Udał się do magazynu.

Odebrał mebelki za mnie

I nie wiadomo gdzie „zginął”.

 

Ale złodziej nie przewidział,

Że monitoring jest wszędzie.

Nagrano dokładnie kradzież.

Policja dowód mieć będzie:

 

Dwie osoby pakowały

„Darmowe” mebelki w aucie.

Można rozpoznać ich twarze

Oraz pełną rejestrację.

Nie było łatwo, lecz Żona

Ma już meble upragnione.

Odnalazłem co zgubiłem:

Błogi spokój, meble, żonę!

 

[1] WZ – dokument magazynowy (wydanie na zewnątrz)

Co ja na to?

Przed laty miałem dziewczynę.

Mieliśmy już swoje lata.

Ona była „Osiemnastką”

Z długą szyjką, jak „Żyrafa”.

 

Była świetna, doskonała.

Wszyscy mi Jej zazdrościli.

Codziennie się widzieliśmy.

Nie żałuję żadnej chwili.

 

Po trzech miesiącach „chodzenia”

Jej rodzeństwo w sposób władczy

Zaczęło na mnie naciskać

Żebym się wreszcie… oświadczył!

 

Znosiłem jakoś tę presję,

Lecz  byłem jeszcze za młody.

Nie w głowie miałem małżeństwo,

Ale miłosne przygody.

 

Po pół roku randkowania

Jej rodzice urządzili

Niedzielny, wystawny obiad

Z udziałem dalszej rodziny.

 

To nie byli moi krewni

Tylko osoby z Jej strony.

Pierwszy raz na swoje oczy

Widziałem Mężów, Matrony…

 

Drugi raz się zadziwiłem,

Kiedy w trakcie  tej „biesiady”

Podano szampan, truskawki,

A w kieliszku…los tak sprawił,

Że ma Luba niespodzianie

Wśród baniek szampańskiej piany,

Wyłowiła piękny, nowy

Pierścionek zaręczynowy!

 

Byłem wtedy w takim szoku,

Że z rozdziawioną „japą”

Gapiłem się na zebranych

Pytająco „Co ja na to”?

 

Jednak po chwili dostrzegłem

„Teścia” jak do mnie zamrugał

Aluzyjnie i znacząco,

Jakby to była… przysługa!

 

A ja czując się jak goguś

Powstałem i oświadczyłem,

Że nie kupiłem pierścionka

Tej dziewczynie, teraz… BYŁEJ!

 

Opuściłem zbiorowisko.

Więcej się nie odezwałem.

Ona wnet złapała męża,

Niebawem się dowiedziałem.

 

 

 

 

Pies

Mam psa, co wabi się „Piszczel”.

Wszystko gryzie i rozrywa.

Szczególnie to, co szeleści

Na jego behawior wpływa.

 

Najczęściej to reklamówki

Papierowe lub foliowe.

Zauważyłem, że głównie

Rozszarpuje torby… nowe.

 

Bo wtedy bardzo szeleszczą.

Kiedy z nimi „walki” stacza.

Zawsze wtedy, gdy to robi,

Ja bezpardonowo wkraczam

I próbuję zabrać torby.

Ale pies nie chce mnie słuchać

I broni do nich dostępu

Psia mać, psia noga, psiajucha!!!

 

Niedawno byłem w szpitalu,

A tam… niebywałe nudy.

Do nikogo się odezwać.

Wokoło same… marudy!

 

Nad reklamówkę się mści.

Kiedy wreszcie przyszedł moment,

Że już prawie zasypiałem,

Sąsiad z sąsiedniego łóżka

Otwierał czipsy – słyszałem.

 

Wiadomo, On nie mógł  ciszej,

Bo torba bardzo szeleści.

Pomyślałem, że to… „Piszczel”

Nad „plastikiem” jakimś się mści!

 

Wyrwałem mu z ręki czipsy

Z krzykiem „Zostaw! Niedobry pies”!

I wtedy nagle skumałem:

Przecież to nie mój „Piszczel” jest.!

 

Wszyscy chorzy na tej sali

Patrzyli na mnie zdumieni.

Pan „od czipsów” się obraził,

Inni też mnie znać nie chcieli.

 

Przepraszałem, lecz on wcale

Nie pozwolił się  przebłagać.

Okazało się, że ważniak

Policjantem jest, więc WŁADZA!

 

I nie lubi, gdy cywile

Mówią na Policję – „Psiarnia”.

Poniektórych, gdy to słyszą,

To rozdrażnienie ogarnia.

 

I on właśnie do tej grupy

Stróżów Porządku należy.

Myślę, że gdyby miał służbę,

To z pewnością bym już… nie żył.

 

 

Bez poślizgu

Mam dwudziestkę, ale jeszcze

Nigdy nie „byłem na łyżwach”.

O tym „kulawy pies nie wie”,

Lecz teraz mogę się przyznać.

 

Bo dziś po raz pierwszy raz w życiu

Wraz z kilkoma znajomymi

Poszedłem na lodowisko

Żeby pojeździć wraz z nimi.

 

Byłem pewny, że dorosłość

Pozwoli mi, żebym zaraz

Opanował trudną sztukę.

Lecz choć chciałem się postarać

To nie mogłem w żaden sposób

Utrzymywać równowagi

I raz po raz lądowałem

Boleśnie na lodu gładzi.

 

Byłem obiektem dla żartów

I uciechy wszystkich wokół.

Po prostu nie mogłem zrobić

Chociażby jednego kroku.

 

Po jakichś kilku minutach

Mojej „zabawy” z łyżwami

Jeden z gapiów mi krzyknął:

„Zobacz co masz pod butami”!

 

Zauważyłem na płozach

Dwie nakładki plastikowe.

Nie usunąłem ich  wcześniej

I… zapłaciłem frycowe!

Natręt

Kot naszych bliskich sąsiadów

Bardzo lubi nas „odwiedzać”.

Często jest w naszym ogrodzie.

Pewno nie wie, co to „miedza”.

 

Ilekroć wejdzie, to zawsze

Wskakuje na gzyms werandy

I… naciska przycisk dzwonka.

Chyba celowo tak grandzi.

 

Robił to wielokrotnie

Zarówno w dzień, jak i w nocy,

Aż mąż w końcu ten dzwonek

I od prądu odłączył.

 

A kot? Teraz przesiaduje

Pod oknem naszej sypialni

I patrzy w okno natrętnie

Mrucząc tak jak dziad proszalny.

Jestem bezsilny, bo przecież

Nie pozwę zwierza o stalking!

 

Druga szansa

Dzisiaj  na koncie „Facebooka”

Czatowałam pół godziny

Z panem o upodobaniach

Dalece zbieżnych z moimi.

 

Wydał mi się bardzo fajny

I zainteresowany,

Szczególnie, gdy mu wysłałam

Kilka plików ze zdjęciami.

 

Potem jeszcze się przyznałam

Że też amatorsko śpiewam.

Bardzo się tym zaciekawił

Na poważnie. Nie olewał.

 

Mówiłam dużo o sobie.

Z nikim nie byłam tak szczera.

Obiecałam mu zaśpiewać

Swą piosenkę, nie covera.

 

Bardzo się tym zaciekawił.

Zaraz mu linka wysłałam

Do kilku swoich piosenek,

Które już wcześniej nagrałam.

 

No i nie odezwał się więcej.

Gorzej, on mnie zablokował!

Trudno. Może następnemu

Któraś z piosnek się spodoba.

Auto-skleroza

Mieszkam kątem u kolegi.

On ma auto, a więc czasem

Pożyczam je okazyjnie.

Kilometrówkę Mu płacę!

 

To wygoda dla nas obu.

On ma dochód, a ja „wózek”.

To się lepiej kalkuluje,

Niż korzystanie z taksówek.

 

Dzisiaj pożyczyłem auto,

Żeby na zakupy jechać.

Kiedy wyszedłem ze sklepu,

Spotkał mnie prawdziwy niefart.

 

Okazało się, że  auto

Zostało mi ukradzione.

Dobrze choć, że przed kradzieżą

Też było ubezpieczone.

 

Zgłosiłem fakt na Policję.

Przyjechali w oka mgnieniu.

Oni przejęli pałeczkę,

Ja pozostawałem w cieniu.

 

Że nie byłem właścicielem,

Więc kolega był potrzebny.

Pojechałem z policjantem

Reakcji kumpla niepewny.

 

Nim policjant Mu powiedział

Jaki cel jego wizyty,

Usłyszałem z jego radia

Dosyć głośne szumy, zgrzyty.

 

Jedno zdanie wyłowiłem:

„Wracaj, bo mamy już koniec.

Auto stoi na parkingu,

Ale… po przeciwnej stronie.”