Sprawdzam!

Wszyscy przyjaciele wiedzą,

Że od lat się durzę mocno

W naszym wspólnym przyjacielu.

Pragnę Go mieć na wyłączność.

 

Ten gość jednak ewidentnie

Mną się nie interesuje.

Ma dziewczynę i do żadnej

Innej niczego nie czuje.

 

Jestem jedną ze znajomych,

Może bliską, ale jednak

Wciąż tylko wzdycham do Niego

Niedoceniana i biedna…

 

Nie mam chłopaka, lecz w zamian

Mam gromadkę przyjaciółek.

One wiedzą, co niezmiennie

Do swojej „miłości” czuję.

 

Jedna z nich podjęła próbę,

By „pomóc” mi w mej niedoli.

Spróbowała go wybadać

I, jak się da, „poswawolić”.

 

Kręciła się wokół niego.

Nim minęła druga doba

Powiedziała w zaufaniu,

Że nie mam się czym przejmować.

 

Bo jest w łóżku beznadziejny

U niej… ostatni na liście.

Skąd ona wie tak dokładnie?

Sprawdziła to…osobiście!

Dzień w dzień

Szukałam sublokatorki

Ogłosiłam anons w prasie.

Zgłosiły się dwie dziewczyny,

Obydwie w tym samym czasie.

 

Zaprosiłam je więc razem,

By mieszkanie obejrzały.

Mieszkanie się podobało,

Sobie też się spodobały.

 

Chętnie by się wprowadziły,

Ale razem i beze mnie.

Tylko one, tylko razem

W piątek i świątek. Codziennie!

 

 

 

Godność

Kierownik produkcji z firmy

Zginął w wypadku drogowym.

Zwierzyłam się koleżance,

Że chcę po nim „spijać miody”.

 

Mam zamiar zgłosić dyrekcji

Chęć zastąpienia zmarłego,

Bo uważam, że byłabym

Sprawniejszym szefem od Niego.

 

Potwierdziła, że z pewnością

Jestem dobrą kandydatką.

Takie jak ja specjalistki

Spotyka się bardzo rzadko.

Lepiej byłoby jednak,

Gdybym „chwilkę” się wstrzymała,

Bo mogłoby wyjść niezręcznie,

Gdybym zamiar rozgłaszała.

 

Posłuchałam jej porady,

A ona natychmiast, zaraz

Sama poszła do dyrekcji,

By o ten etat się starać.

 

Oficjalnie już wiadomo,

Że od przyszłego tygodnia

Szefową produkcji będzie

Osoba „najbardziej godna”.

 

Test

Kochanie, ja jestem w ciąży!

Taką to wieść dla mnie miała

Ma szczęśliwa narzeczona,

Gdy sama się dowiedziała.

 

Upiekła ciasto bezowe,

A zużyty test ciążowy

Ukryła w moim kawałku

Jako „dowodzik” rzeczowy.

 

Od dziecka uwielbiam bezy.

Ugryzłem kęsa łapczywie,

Że aż złamałem siekacza.

Do dziś mam trudności w zgryzie

 

Przyznacie, że był to sposób

Nad wyraz oryginalny.

Tym bardziej, że „farsz” ciasteczka

Był po prostu i niejadalny.

 

Przecież by zrobić badanie,

Musiała tam wpierw nasikać.

Dzisiaj jak o tym pomyślę,

To po prostu chcę się zrzygać!

 

 

Iniekcja

Moja dziewczyna panicznie

Bardzo zastrzyków się boi.

Od dzieciństwa aż do teraz

Na iniekcję nie pozwoli.

 

Właśnie znów jest bardzo chora,

Więc koniecznie zrobić musi

Kompletną analizę krwi.

Przemyślałem, jak Ją skusić.

 

Wiem, że malutkie dzieciaczki

Są przymusowo szczepione.

Ciekaw byłem, w jaki sposób

Przed ukłuciem są chronione.

 

I znalazłem. Dla dzieciaków

Wrażliwych na kłucie igłą

Są plastry znieczulające

Albo specjalne mazidło.

 

Ten krem nazywa się „Emla”.

Koszt niewielki – parę złotych.

Wypróbowałem i… działa!

Wyczuwa się tylko dotyk!

 

Dziewczyna też tak odczuła,

Kiedy spróbowała sama.

Ta próba Jej pozwoliła

Poprzedni opór przełamać.

 

Zgodziła się pójść, lecz przedtem

Jeszcze raz użyła kremu.

Zadziałało. Od tej chwili

Nie powinno być problemów.

 

Ale młoda pielęgniarka

Nie mogła trafić do żyły.

Czyżby pod wpływem kremu

Aż tak bardzo się skurczyły?

 

W tej sytuacji musiała

Wyrzucić brudną igiełkę

I powiedziała dziewczynie:

„No to podaj drugą rękę…”

 

 

Ekolog

Pojechałam wraz z rodziną

Nad jezioro urlopować.

Mamy domek kempingowy,

Lecz nie myślę w nim się chować.

 

Przez cały dzień na powietrzu,

Kąpiel w słońcu albo w wodzie.

Pogoda gwarantowana.

I tak od tygodnia co dzień.

 

Po jakimś czasie przestałam

Rajcować się opalaniem.

Zaczęłam w pobliskim lesie

Wzmacniać kondycję bieganiem.

 

Mój mąż był bardzo sceptyczny

Do moich nowych „treningów”.

On wolał z dziećmi posiedzieć

W cieniu naszego kempingu.

 

Musiałam zabierać komórkę,

By w razie czegoś pilnego

Odebrać jego wiadomość

I przybiec szybko do Niego.

 

Szczególnie, kiedy Niemowlę

Obudzi się na karmienie

I będzie musiał szybciutko

Odgrzać butelkę z jedzeniem.

 

Nim odgrzeje, ja dobiegnę.

Będę miała pod kontrolą

Swe treningi, dzieci, męża.

Koniec z rodzinną niewolą!

 

Jednak biegać z telefonem

Dosyć trudno, bo obija

Albo uda, albo piersi…

Trzymać w dłoni… także nijak!

 

Wymyśliłam, że pobiegam

Wkoło znanymi ścieżkami,

A telefon sprytnie schowam

W ściółce między jałowcami.

 

Zawinęłam go w chusteczkę.

Położyłam obok krzaczka

I pobiegłam jak… Szewińska –

Sławna przed laty biegaczka.

 

Nie przewidziałam jedynie,

Że co dzień dróżką tą samą

Spaceruje wsparty laską

Pewien starzec zawsze rano.

 

I właśnie w czynie społecznym

Ten bardzo miły dziadulek

Nadziewa wszystkie leżące

Śmieci na laski szpikulec

 

Pomocna dłoń

Nauczyłem się z fizyki,

Że jeśli wymusisz akcje,

To natychmiast z otoczenia

Otrzymasz  zwrotną reakcję.

 

Ja zapoczątkowałam akcję

Która na tym polegała,

Że z mojej winy komórka

Na tarasie pozostała.

 

Często, gdy słoneczko świeci,

A ja właśnie jestem w domu,

Biorę słoneczne kąpiele

Nie przeszkadzając nikomu.

 

Dzisiaj też się opalałam.

Nie mogąc sprostać gorącu

Schowałam się do pokoju.

Komórka została w słońcu.

 

Potem obiad gotowałam.

Nawet nie zauważyłam,

Że niespodziana ulewa

Komórkę mi „zatopiła”.

 

Żeby ją jakoś wysuszyć

Do miski  kaszę wsypałam.

W niej komórkę umieściłam;

Ryżu akurat nie miałam.

 

Kiedy mój mąż wrócił z pracy,

Obiadek nie był gotowy.

On zawsze, kiedy jest głodny,

Robi się bardzo nerwowy.

 

Dziś o dziwo chciał mi pomóc.

W dobrej wierze, w co nie wątpię,

Chwycił parujący czajnik

I… kaszę zalał tym wrzątkiem.

 

 

Pomocna dłoń

Nauczyłem się z fizyki,

Że jeśli wymusisz akcje,

To natychmiast z otoczenia

Otrzymasz  zwrotną reakcję.

 

Ja zapoczątkowałam akcję

Która na tym polegała,

Że z mojej winy komórka

Na tarasie pozostała.

 

Często, gdy słoneczko świeci,

A ja właśnie jestem w domu,

Biorę słoneczne kąpiele

Nie przeszkadzając nikomu.

 

Dzisiaj też się opalałam.

Nie mogąc sprostać gorącu

Schowałam się do pokoju.

Komórka została w słońcu.

 

Potem obiad gotowałam.

Nawet nie zauważyłam,

Że niespodziana ulewa

Komórkę mi „zatopiła”.

 

Żeby ją jakoś wysuszyć

Do miski  kaszę wsypałam.

W niej komórkę umieściłam;

Ryżu akurat nie miałam.

 

Kiedy mój mąż wrócił z pracy,

Obiadek nie był gotowy.

On zawsze, kiedy jest głodny,

Robi się bardzo nerwowy.

 

Dziś o dziwo chciał mi pomóc.

W dobrej wierze, w co nie wątpię,

Chwycił parujący czajnik

I… kaszę zalał tym wrzątkiem.

 

 

Kupa roboty

Pracuję w przedszkolu z dziećmi.

Często mnie czymś… zaskakują.

Są kochane, bezpośrednie,

Zawsze mówią to, co czują.

 

Dzisiaj mały Jasio nagle

Dostał „sraczki” na zjeżdżalni.

Przybiegł do mnie bym pomogła

A nie, żeby się poskarżyć.

 

Zanim zdążyłam coś zrobić

Czworo dzieciaczków zdążyło

Zjechać także jego śladem

I… również się pobrudziło.

 

Nie muszę dodawać, że ja

Po tym całym ambarasie

Miałam z tym „kupę roboty”,

Jak zauważył to Jasiek.

Pierścionek

Często chodzę nad jezioro –

Naturalną plażę miasta.

To prawdziwe kąpielisko:

Piasek, trawka a nie asfalt!

 

No i w tej zielonej trawce

Znalazłem piękny pierścionek.

Cacuszko piękne i drogie,

A i też właściwy moment

Z racji tego, że dziś właśnie

Spotkam się z moją dziewczyną

Pomyślałem: jest okazja

Oświadczyć się o Mą Miłą!

 

Po kolacji go włożyłem

Mojej Dziewczynie na palec,

Ale nie przewidywałem,

Co może zdarzyć się dalej…

 

Wszystko było ładnie, pięknie,

Ale pierścionek za…duży.

To się zwęzi, zawołałem,

Koszt wcale nie będzie duży!

 

Nie zauważyłem tylko,

Że wewnątrz tego pierścionka

Wygrawerowano sentencję:

W dowód miłości od… Bronka.