Siła złego…

Nasza firma sąsiaduje

Z dużą galerią handlową.

Parkingi tych instytucji

Ulokowane są obok.

 

Za postój u nas nie płacą

Goście i załoga firmy,

A za postój przy galerii

Klienci płacić powinni.

 

Przez to wielu „galerników”

Parkuje u nas na dziko.

Zostawiają swój samochód

Za darmo, czyli za friko.

 

Wczoraj ktoś nieznanym autem

Zastawił mojego fiata

Tak, że nie mogłem się ruszyć;

Prawie jakbym dostał… mata!

 

Czekałem dwadzieścia minut.

Przyszła pani słusznej tuszy.

Widać, że była w galerii,

Bo przydźwigała zakupy.

 

Przeprosiła. Odjechała.

Ja, już na randkę spóźniony,

Przycisnąłem pedał gazu,

By stracony czas nadgonić.

 

Pech zechciał, że wyprzedziłem

Patrolujących tajniaków.

„Zarobiłem” dziesięć punktów

I trzysta złotych mandatu.

 

A po chwili zadzwoniła

Dziewczyna, że dziś nie przyjdzie,

Gdyż już prawie od kwadransa

Tkwi  w zablokowanej windzie…

 

Odmowa

Już od dość dłuższego czasu

Starałam się o posadę.

Idąc dziś na  interwiew

Byłam pewna, że dam radę.

 

Pani z kadr mnie przywitała

Niezbyt miłymi słowami:

„Nie wiem, po co pani przyszła.

Pani CV jest do bani!

No cóż, jak już pani przyszła,

Proszę do pokoju obok

I miejmy tę nieprzyjemność

Już jak  najszybciej za sobą”

Tylko spokojnie!

Jestem starszym już człowiekiem.

Cenię spokój ponad wszystko.

Zbudowano obok drogę

Dla mnie stanowczo za blisko.

 

Niestety. Zbyt duży hałas

Nie pozwalał mi odpocząć.

Mnie potrzeba wyciszenia

A tu hałas dniem i nocą.

 

Musiałem się przeprowadzić

Do innej, cichej dzielnicy.

Trafił mi się sąsiad, który

Nieprzerwanie swój głos ćwiczy.

 

Dla śpiewaka – barytona

Miejscem pracy jest Opera.

Gdy ćwiczył w domu, to zawsze

Okna na oścież otwierał.

 

Wytrzymałem trzy miesiące

Po czym kupiłem dom na wsi.

Sielska cisza, spokój, zgoda

I sąsiedzi troszkę… dalsi.

 

Domki nie stoją zbyt gęsto.

Nie ma bruku na żwirówce.

Samochodów też nie widać,

Czasem ktoś przegania trzódkę…

 

A po miesiącu spokoju

Usłyszałem… buldożery,

Ciężarówki i koparki.

Co jest do jasnej cholery?

„Utwardzamy pańską drogę –

Odrzekł mi pan w białym kasku –

Będzie się panu podobać”!

Znów znalazłem się w potrzasku…

 

 

Ale jazda!

Przed kilkoma miesiącami

Na giełdzie w niedzielę rano

Kupiłem sobie samochód.

Zapłaciłem niezbyt tanio.

 

Postawiłem go przed domem,

By oczy „wózkiem” nacieszyć.

Miałem urlop, a więc z jazdą

Nie musiałem się zbyt spieszyć.

 

W poniedziałek wyjechałem,

Żeby sprawdzić jak on „chodzi”.

Nie narzekałem, bo szybki

Okazał się nowy wozik.

 

A że szybkość jest kosztowna,

Otrzymałem pierwszy mandat

W wysokości czterech stówek

I sześć punktów – taki standard.

 

Wieczorem siadłem przy kompie

I na portalu Allegro

Zamówiłem CB-radio,

Żeby w przyszłości mieć pewność,

Że nie wpadnę po raz drugi

Na polujących „misiaczków”.

„Mobile” zawsze ostrzegą.

Nie jeździ się „po omacku”.

 

A w nocy z wtorku na środę

Ukradziono mą gablotę.

Zamówione CB-radio

Przysłano mi… dwa dni potem.

 

Do pary

Ostatni weekend spędziłem

Ze swą dziewczyną w Karpaczu.

Pomimo, że wciąż padało,

To nie było nam do płaczu.

 

Byłem Nią zauroczony,

Że już bardziej być nie można.

A do tego roztargnienie,

To następna z dziwnych oznak.

 

Na spacerze w strugach deszczu

Po urokliwej uliczce

Podczas częstych  pocałunków

Zgubiłem gdzieś… rękawiczkę.

 

To był prezencik od Lubej.

Strata niepowetowana.

Postanowiłem ją znaleźć,

Choćbym miał szukać do rana!

 

Miła została  w kawiarni.

Ruszyłem w drogę powrotną.

Szukałem. Wreszcie znalazłem,

Chociaż ciemno i wilgotno.

 

Uradowany wróciłem,

A szukałem dosyć długo.

Przetrząsam kieszenie, jedna!

Musiałem… zgubić tę drugą!

 

Windą do nieba?

Od niedawna w naszej firmie

Pracuje śliczna dziewczyna.

Dawniej, jako nastolatek,

Powiedziałbym: Super! Prima!

 

Lecz teraz brak mi odwagi,

Żeby do Niej choć zagadnąć.

Jej piękno mnie onieśmiela,

Czuję dziwną nieporadność.

 

Nieczęsto korzystam z windy.

Wolę schody (dla kondycji).

Kiedyś wszedłem na „piętnaste”;

Nawet nie miałem zadyszki!

 

Dzisiaj bardzo się spieszyłem.

Byłem właśnie na parterze.

Winda stała oczekując,

Aż w górę się z kimś zabierze.

 

Wszedłem sobie do kabiny,

A po chwili wbiegła… Ona!

Pięknie wygląda Jej buzia

Z wysiłku zaróżowiona.

 

Kiedy już wsiadła do windy,

To wtedy wpadło mi na myśl,

Żeby winda się zacięła.

A że jesteśmy w niej sami,

Byłaby okazja dla mnie

Pierwsza i  ostatnia bodaj,

Żeby zagaić rozmowę,

A może też… poflirtować?

 

Opatrzność mnie wysłuchała,

Lecz nie byłem z tego kontent.

Defekt windy był na ósmym,

Ona wysiadła na… piątym!

Wygląd

Spotykałam się z kolesiem

Co miał zakład pogrzebowy.

Znajomi go nie „trawili”,

Ja… wpuściłam do alkowy.

 

Jego specyficzna praca

Do trudniejszych się zalicza.

Wymaga taktu, spokoju.

Główny atrybut to cisza.

 

Facet był naprawdę fajny,

Zrównoważony, poważny.

Nie taki jak moi „byli” –

Wesołkowaci, rubaszni.

 

Tak uważałam, więc  kiedyś

Zostałam u Niego na noc.

Było wspaniale! Tylko my,

A między nami był…Amor!

 

Obudził mnie wcześnie rano.

Długo się we mnie wpatrywał.

Dziwnym wzrokiem patrzył na mnie,

Choć w mroku nie wiele widać.

 

Zaczął głaskać mnie po twarzy

Mówiąc z zachwytem: „Najdroższa

Jesteś taka piękna! Gdy śpisz,

Masz oblicze jak… nieboszczka”!

 

Od tego dnia wciąż uciekam

Od facetów zbyt poważnych.

Gdy mam wybierać, to wolę

Tych wesołych i rubasznych.

 

Szansa na szansę

Byłam z tatą na zakupach.

Przed świętami to męczące.

Ja zgłodniałam, więc weszliśmy

Do cukierenki na pączek.

 

Gdy stanęliśmy w kolejce,

Pokazałam ojcu swoich

Dwóch bardzo fajnych kolesi

Znanych mi dobrze ze szkoły.

 

Oni też stali w kolejce,

Ale w małym barku obok.

Czekali  na coca-colę

Zajęci cichą rozmową.

 

Chciałam Mu zaimponować,

Lecz popełniłam omyłkę.

Tato popatrzył na chłopców,

Zastanowił się przez chwilkę,

A potem powiedział do mnie

Mrużąc oczy filuternie:

„Myślę, że powinnaś przestać

Odwiedzać małe cukiernie,

A zaglądać, i to często,

Do sałatkowego baru.

Wtedy będziesz miała szanse

U chłopaków. I to paru!

Bogini

Poznałem super kobietę

Na portalu w Internecie:

Inteligentną, dowcipną –

Jedyną w całym Wszechświecie!

 

Do tego naprawdę ładną

I dla mnie wprost idealną.

Wśród znanych mi dotąd kobiet

Ona postacią astralną!

 

Z taką, jaką Ją widziałem

Podczas rozmów na portalu,

Zapragnąłem jak najszybciej

Spotkać się, ale w realu.

 

Umówiliśmy się wreszcie

Na kolacyjkę przy świecach.

Ona jest jeszcze ładniejsza

I przy tym bardziej kobieca!

 

Rozmawialiśmy z sobą

Jakbyśmy się lata znali.

Właściwie we wszystkich sprawach

Myśmy się z sobą zgadzali.

 

W pewnej chwili powiedziałem,

Że moi „starzy” od roku

Są po rozwodzie, bo ojciec

Miał inną panią „na boku”.

 

W tym momencie ona wstała

I bez wyjaśnienia wyszła.

Połączeń nie odbierała.

Pogubiłem się w domysłach.

 

Próbowałem do Niej dzwonić

I wyjaśnić sytuację.

Każdą próbę odrzucała,

Widać miała swoje racje.

 

Zablokowała też konto

Na tym portalu randkowym!

Każdy, który chce do Nieba,

Musi znosić fochy Bogiń!

 

Do dziś się nie dowiedziałem,

Jaka zerwania przyczyna.

Czy Bogini była wspólną

Madonną ojca i syna?

 

 

Sztuka pecha

Dzisiaj rano wyjątkowo

Humor mi nie dopisywał.

Gdy ktoś wstanie lewą nogą.

Cięgi od życia obrywa.

 

Mówią ludzie, że nieszczęścia

Chadzają zawsze parami.

Uważam, że mają rację –

Jest to prawda nad prawdami!

 

Dzisiaj po wyjściu z mieszkania,

Przed samym wejściem  na parking

Na widok mojego auta,

Nagle przeszyły mnie ciarki:

 

Moje auto aż po szyby

Skąpane w bielutkiej piance

Migoczącej cekinami

Jak jakiś bajkowy pancerz!

 

Na przedniej szybie i dachu

Ktoś wielgachną szarfę przypiął

Z napisem kłującym w oczy:

„Kocham Cię bardzo, Moniko”!

 

Mam urodziny we wrześniu.

Na imię dostałem – Adam.

Monikę znam, bo to córka

Mego bliskiego sąsiada.

 

Musiałem to „g**no” sprzątnąć.

Nie było mi wcale mile,

A jeszcze na domiar złego

To do pracy spóźniłem!

 

Na koniec tej opowieści

Nowe przysłowie wydukam:

Mieć pecha trzy razy z rzędu,

To naprawdę wielka sztuka!