Wyjazd niesłużbowy

Mieliśmy w firmie imprezę

Z okazji… zresztą nieważne.

Był z nami cały nasz zarząd,

Osoby starsze, poważne.

 

Ta nadęta atmosfera

Ciążyła nam wszystkim młodym.

Kiedy wreszcie się skończyła,

„Młodzież” bez zbytniej namowy

Kontynuowała imprę

W popularnej restauracji

Czynnej nawet do północy

Tuż przy kolejowej stacji.

 

Sporo było alkoholu,

Więc większość wzięła taryfy,

Żeby pojechać do domu

Szybciutko i… za dwie dychy.

 

Dwaj koledzy co mieszkali

Dość daleko od zakładu,

Poszli na peron i wsiedli

Do stojącego tam składu.

Na taksówkę by stracili

Chyba całą tygodniówkę,

A przecież nie mieli kasy,

Bo wydali ją na… wódkę.

 

Następnego dnia nie przyszli

Na ranną zmianę do pracy.

Telefon od jednego z nich

Sytuację wytłumaczył:

 

Obudzili się dopiero,

Kiedy stali na bocznicy

Sto kilometrów od domu

Gdzieś na obrzeżach Stolicy.

Lepszy sposób

Mam nieśmiałego kolegę.

Znamy się od przedszkolaka.

Zawsze mija sytuacje,

Gdzie toczy się jakaś draka.

 

Niedawno zdradził mi sekret,

Że mu się podoba laska

Pracująca w sklepie obok.

Gdy mi o niej mówił, mlaskał!

 

Nie miał na tyle śmiałości,

Żeby podejść i zagadać.

W tej sytuacji wstydliwość

To  naprawdę duża wada.

 

Wielokroć przekonywałem,

Żeby podszedł do dziewczyny,

Zaprosił na ciacho z kawą

I był dla niej grzeczny, miły…

 

On jednak zrobił inaczej.

Stwierdził, że szybciej ją pozna,

Gdy zatrudni się w tym sklepie.

Tak też laskę poznać można.

 

Pracę dostał, ale wkrótce

Okazało się, że oni

Zatrudnili go na etat,

Co po niej właśnie się zwolnił.

Dwa razy

 „Nic dwa razy się nie zdarza”,

Tak napisała Wisława.

Może to dotyczy „Nobla”,

Lecz w życiu to częsta sprawa.

 

Rok temu też był „sylwester”,

Kawkę wtedy sobie piłam.

Dotąd nie wiem jak się stało

Że ją sobie… osoliłam!

 

A że dziś też jest „sylwester”,

No to mi się przypomniała

Ta historyjka sprzed roku

I kumpelce ją… sprzedałam.

 

Przez telefon opowiadam

Wdychając kawki aromat.

Spróbowałam pierwszy łyczek…

Ta kawka też była… słona!

Naga prawda

Moja dziewczyna dziś wieczór

Rozmawiała  z rodzicami.

Często gadają przez  Skype-a

I to zwykle wieczorami.

 

Rodzice są za granicą.

Tam „mój teść” jest na kontrakcie.

My mieszkamy w ich posesji.

Często jesteśmy w kontakcie.

 

Dziś rozmowa matki z córką

Za bardzo się przedłużała.

By ją wreszcie zakończyła,

Musiałem coś szybko zdziałać.

 

Zacząłem tańczyć przed Miłą.

Robiąc dzikie wygibasy

Ściągałem z siebie odzienie.

Na końcu zdjąłem majtasy!

 

Kiedy stanąłem już przed Nią

Wywijając przyrodzeniem

Usłyszałem głos teściowej.

Słuchałem z wielkim zdumieniem:

„Zdajesz sobie Romku sprawę,

Że za Kasią stoi lustro,

W którym cały się odbijasz

 I całe twoje niezgulstwo”!

Taka pomoc…

Zauważyłem, jak facet

Próbuje okraść sąsiadkę.

Podbiegłem żeby jej pomóc,

Ale upadłem na… trawkę.

 

W chwili, kiedy złodziejowi

Wyrwałem skradzioną torbę,

Dostałem mocnego kopa;

W co, tego tutaj nie wspomnę.

 

Sąsiadka, młoda kobieta,

Przez stres i ciemność wieczora

Nie rozpoznała mnie myśląc,

Że właśnie kopie bandziora.

 

A złodziej skorzystał z tego.

Ponownie zabrał torebkę.

Pewnie po chwili miał ze mnie

Niczego sobie „polewkę”.

Bezsenność alarmuje

Mam kłopoty z bezsennością.

O sen walczę już dość długo.

Wczoraj też się obudziłem.

Najcichsze szmery mnie budzą.

Stwierdziłem, że już nie zasnę,

Więc nie będę trzy godziny

Leżał w łóżku. Pomyślałem,

Że pójdę do pracy właśnie

I dziś będę przed wszystkimi!

 

Pracuję w tej firmie od lat.

Ona jest mym drugim domem.

Zakład znam jak własną kieszeń.

Wszystko jest mi tu znajome.

 

Ale… właśnie zapomniałem

Kodu, co wyłącza alarm.

Zaczął nagle wyć potwornie,

A boss po prostu.. oszalał.

On mieszka na pierwszym piętrze

Domu, gdzie mieści się firma.

Hałas obudził szefostwo.

Na nogach cała rodzina!

Zbiegł na dół w samym szlafroku,

A za nim reszta rodziny.

 

Znał hasło, wyłączył alarm.

Nie miał zachwyconej miny…

 

Szkatuła

Mój ojciec ma dziwne hobby.

Jest poszukiwaczem skarbów.

Ciągle szuka nowych  cacek.

Niektórzy mówią: To szajbus!

 

W zeszłym tygodniu wraz z wnukiem,

(To mój synek, jeszcze maluch),

Poszedł „na spacer” do lasu.

Wziął też wykrywacz metalu.

 

Wrócili bardzo zjarani,

Bo wykopali „na spółkę”

Dosyć pokaźnych rozmiarów,

Ładnie zdobioną… szkatułkę!

 

Mieli zero możliwości,

By zobaczyć, co jest w środku.

Lecz już się licytowali,

Co do swych „przyszłych zarobków”.

 

Żaden z nich nie przewidział, że

W środku znajdą oprócz błota

Mocno już czasem przeżarte

Kości domowego… kota!

Zaspany

Powracaliśmy z wakacji

Całą rodzinką do domu.

Tato prowadził, ja spałem,

Bo uśpił mnie mrok wieczoru.

Ocknąłem się, gdy staliśmy

Chwilę na czerwonym świetle.

Jeszcze całkiem nie zbudzony

Wykazałem błędny refleks.

 

Myślałem, że już jesteśmy

U celu podróży naszej.

Wysiadłem, by rozładować

Ciuchy, walizy i tasze.

Rodzina siedząca z tyłu

Nie kwapiła się mi pomóc.

Ojciec patrzył też zdumiony.

Jeszcze daleko do domu!

 

Dopiero wtedy, kiedy ktoś

Krzyknął: „zejdź z drogi ty ćwoku”!

Połapałem się, że przy mnie

Pełno samochodów wokół…

To nie jest podjazd przed domem,

A ja, prawie jak lunatyk,

Chodzę wokół samochodu.

Zaspany wszystko potrafi!

Pożegnanie

Wczoraj mój długoletni szef

Przeszedł na emeryturę.

Byłem najstarszym podwładnym.

Liczyłem na synekurę.

 

Na pożegnanie z załogą

Dał podwyżkę pracownikom

Symboliczną, ale jednak

Zasłużoną. Nie za friko.

 

Wszyscy dostali, lecz nie ja.

Wręczając mi wymówienie

Powiedział z zadowoleniem,

Że teraz może nareszcie

Odejść stąd z czystym sumieniem.

Nasi byli…

Dziesięć lat już jest po ślubie,

A jeszcze nie mamy dzieci.

To już najwyższy czas dla mnie,

Bo roczek za roczkiem leci…

Oboje jesteśmy zdrowi.

Możemy być rodzicami.

Robimy wszystko, co trzeba.

Jak dotąd wszystko do… bani!

 

Lekarze każą próbować.

A w kościele mój spowiednik

Radził, żeby się pomodlić

I „wykorzystywać te dni”.

 

Tydzień temu mój małżonek

Skończył czterdziesty rok życia.

To jest okrągła rocznica,

Dobry powód do wypicia.

Zaprosiliśmy przyjaciół

Do knajpy na urodziny.

Jak mężczyźni się popili

To… rozpoczęły się kpiny:

                                                                                                           Że:

                                                                                                          – nie umie zrobić dziecka;

– Strzela tylko ślepakami;

   – Pudłuje za każdym razem;

      – Co on ma miedzy nogami?…

 

W pewnej chwili mąż się wkurzył,

Zaklął i wrócił do domu.

Chwilę po tym ja taksówką

Pojechałam, by mu pomóc.

Ale zamknął się w pokoju.

Siedział tam sam i butelka.

Płakał po raz pierwszy w życiu.

Targała nim rozpacz wielka.

 

Tydzień trwa ta sytuacja.

Zaczyna być groźnie, bo on

Bardzo źle znosi alkohol

I leczył się na to; ponoć.

Myślę, że on już jest w ciągu.

A skutki będą tragiczne.

Goście nie widzą problemu

Wyrażając się cynicznie,

Że przesadza z tą boleścią,

Nic im nie można zarzucić,

Bo to były tylko żarty,

Że z niego „lichy kogucik”.

On tę sprawę wyolbrzymił.

W życiu rozczarowań wiele…

 

Dzięki wielkie, nasi byli

Koledzy i przyjaciele…