O mowo polska…

Mieszkam i pracuję w Anglii.

Uwielbiam chodzić do sauny.

Bywam tam w swym towarzystwie

Wśród ludzi, jak ja, zwyczajnych.

 

Dzisiaj jednak byłam sama.

Nagle weszło trzech chłopaków.

Od razu mogłam stwierdzić, że

To grupka mych rodaków.

Nie wiem czemu, ale oni

Byli bardzo przekonani,

Że nikt ich nie rozumie, więc

Głośno po polsku gadali.

Lecą bluzgi, a ja siedzę

Prawie sparaliżowana.

 

Słucham młodych przecież głosów,

Lecz słowa, jak u furmana!

O ruchaniu i pettingu,

Goleniu jajek i „pachów”.

Kiedy mnie zauważyli,

Byłam naprawdę w przestrachu.

 

Nie wytrzymałam i wstałam.

Po polsku się pożegnałam./

Chłopakom „szczeny” opadły

I… „spierdalali jak diabły”!

Nie powtarzać

Piękny weekend. Ja w robocie.

Napisałam do miłego,

Że ubolewam i tęsknię,

Że nie mogę obok niego

Spędzić tego dnia pięknego.

 

Na mojego esemesa

Odpowiedział już po chwili,

Że wiele by oddał za to,

Żebyśmy dziś razem byli.

Mogłabym zapukać do drzwi.

On natychmiast by otworzył.

Cały weekend żylibyśmy

W „warunkach pełnej symbiozy”!

 

Chcąc być równie romantyczna

Odpisałam, że z pewnością

Bym stała pod jego drzwiami

Napakowana miłością.

 

Tylko nie zauważyłam,

Że gdy mu odpisywałam,

Popełniłam nieopacznie

Literówkę w słowie „stałam”.

 

Nie wypada, żebym tutaj

Jeszcze raz to powtórzyła.

Wystarczy, że ja już wtedy

Bardzo się tego wstydziłam.

Każdemu kiedyś się zdarza.

Ważne, żeby nie powtarzać!

Darmowy…

Dostałam na imieniny

Od mojej kuzynki prezent.

Jest to bon podarunkowy.

Ucieszył mnie bardzo szczerze,

Bowiem zamierzałam kupić

Kilka potrzebnych drobiazgów

I uzupełnić bieliznę

Niezbędną mi do wyjazdu.

 

Ten bon miał wartość stu złotych

Do wykupu w sklepie Triumph.

Nie bywam w tak drogich sklepach,

Bo to nie jest mój azymut!

Chociaż bon mi się nie przyda,

To chciałam odzyskać kasę.

Wstawiłam go na „Allegro”.

Liczyłam na zgłoszeń masę.

Było wielkie zamieszanie.

Zaraz wszystko wycofałam.

Internauci na mnie „wsiedli”,

Że ich okantować chciałam.

 

Tylko jeden wpis wyjaśnił,

Że bony dają za darmo.

Gdy kupisz coś za pięć stówek,

Wtedy premię możesz zgarnąć.

Ale ze szczęścia nie zgłupiej;

Ważny przy drugim zakupie!

Piąte koło…

Jest w mej pracy koleżanka,

Którą chciałem bliżej poznać.

Bardzo miła i uprzejma;

W dodatku jeszcze… seksowna!

 

Dziś rano podeszła do mnie.

Powiedziała, że ma bilet

Wstępu na koncert. Gdy zechcę,

Możemy czas spędzić mile.

 

Nie mój typ muzyki, ale

Pomyślałem, że być może

Sytuacja się rozwinie.

Same plusy! Brak zagrożeń!

 

Tylko szkoda, że mi wtedy

Ani słowem nie wspomniała,

Że przyjdzie ze swym chłopakiem.

No, i jeszcze będzie chciała

Sto pięćdziesiąt zet za bilet.

To chyba starczy za powód,

Że czułem się tam potrzebny

Jak piąte koło u wozu!

Ble-ble-ble

W nowej firmie, gdzie pracuję

Od około dwóch tygodni,

Spodobała mi się jedna

Z biurowych pracownic.

 

Ma skończoną osiemnastkę.

Jest cicha i wycofana,

Co dziwne, gdyż tak jak rockman

Na czarno chodzi ubrana.

Wygląda w tym bardzo ładnie,

Lecz troszkę wyzywająco.

Chociaż bardzo się wyróżnia,

Nie działa na mnie gorsząco.

 

Zawsze cicha. Zawsze sama.

Prawie niezauważalna.

Spodobała mi się bardzo.

Dla mnie jest wprost idealna!

 

Jest troszkę młodsza ode mnie.

Postanowiłem zagadać.

Zagaiłem komplementem,

Że gustowny strój posiada

I bardzo dobrze jej w czerni.

Rozpływałem się w pochwałach

Podkreślając, że jej image

Szokująco na mnie działa.

 

Nic mi nie odpowiedziała,

Tylko spojrzała ozięble

Traktując moje zachwyty

Jak jakieś zwykłe „ble – ble – ble”!

 

Makijaż

Po obiedzie wyjątkowo

Uciąłem sobie dziś drzemkę.

W tym czasie moja małżonka

Zabawiła się w Matejkę.

Wymalowała mi lico

Na wzór cyrkowego błazna.

Nic nie czułem, nie widziałem.

Taka ma żona zabawna.

 

Sęk w tym, że nie wiedząc o tym

Pojechałem na Statoil.

Kupiłem piwko na wieczór.

Spotkałem kilku znajomych.

Wszyscy dziwnie się patrzyli,

Jakby mnie nie poznawali.

Gdy chciałem do nich zagadać,

Ze śmiechem się odwracali.

 

Za to żona mnie witała

Uśmiechnięta i przyjazna.

Lusterko mi pokazała

No i… zobaczyłem błazna.

Błędy po mieczu

Mam popularne nazwisko

Brzmiące jak zwykły rzeczownik,

Ale pisane inaczej

Jakby to był błąd w pisowni.

Przykładowo: słowo „królik”

W paszporcie by napisano

„Krulik”. Brzmi identycznie, lecz

W piśmie już nie jest tak samo.

 

 Mam już trzydzieści dwa lata.

Bardzo często słyszę kpiny,

Że nie umiem się podpisać

Nazwiskiem własnej rodziny.

Epizod

Wyproszono mnie z wesela

Mej bliskiej kuzynki po tym,

Jak uderzyłam jej gościa

Za niewybredne „zaloty”.

Przywaliłam mu torebką,

Aż dostał krwotoku z nosa.

Dziwne. On tak duży mięśniak,

A ja chudziutka mimoza.

 

Przyjechało pogotowie,

By opatrzyć jego „rany”.

Z założoną tamponadą

Na SOR został wnet zabrany.

 

Tłumaczyłam, że ten facet

Był grubiański i nachalny.

Przystawiał się na „bezczela”,

Czuł się zupełnie bezkarny.

 

Mnie oskarżono o napaść.

To ja powodem cierpienia

Tego „miłego” kolegi.

Na nic moje tłumaczenia.

Nie pomogło wyjaśnienie,

Że mimo mego oporu

Włożył mi rękę do majtek,

A więc nie miałam wyboru!

 

Kuzynka mi zarzuciła,

Że przez nadmierną cnotliwość

Wywołałam na weselu

Tak niefortunny epizod!

Zapomniałeś!

Zapełniła mi się skrzynka

Od nadmiaru esemesów.

Brak wiadomości to dla mnie

Powód do dużego stresu.

Poprosiłam swego chłopca,

Żeby pomógł mi w potrzebie.

Obiecał mi, że spróbuje

I w telefonie „pogrzebie”.

 

Od dwóch dni się nie odzywa.

Nim skasował wiadomości,

To przedtem wszystkie przeczytał

Z zazdrości, nie z ciekawości.

Znalazł bardzo romantyczne

Od „jakiegoś tam” mężczyzny.

I wysnuł, że „na sto procent”

Pisał je jego „przeciwnik”,

Bo nadawcy w spisie nie ma

Więc musi być jakaś ściema!

 

Problem w tym, że przed pół rokiem

Przeniósł się do innej sieci.

Esemesy są od niego.

On pamięć powinien leczyć…

 

Wczasy

Pracuję w biurze podróży.

Dziś przez ponad pół godziny

Uspokajałem klienta

Z pretensjami ogromnymi.

Był totalnie rozjuszony,

Kiedy mówił o wakacjach.

Cały ranek się starałem,

Żeby jakoś go ugłaskać.

 

Do mnie zgłaszał swe pretensje:

– Pogoda była do chrzanu,

Bo niezgodnie z prognozami

Wiało tam znad oceanu.

– Aż trzy dni były deszczowe,

– A tylko dziesięć słonecznych.

– Za krótko grała orkiestra

W czasie wieczorków tanecznych.

– Szwedzki stół nie był z Ikei.

– Woda w basenach za zimna,

– A zjeżdżalnia dla dorosłych

Cały czas była nieczynna.

– Lepiej urządzony pokój

Mieli ci, co mniej płacili.

– Dostali też więcej piwa,

Chociaż wcale go nie pili.

A na koniec: – w jego OC

Zamieszczono wiele haków.

Na jeden z nich sam się nadział,

Co go pokrzywdziło srodze:

– Nie wypłacili za szkody

Popełnione po pijaku!

 

Kiedy już przestał narzekać,

Spytałem, gdzie wypoczywał.

Nie pamiętałem, by u nas

Kiedykolwiek coś nabywał.

Z pretensją w głosie powiedział,

Że to ja go namówiłem,

Ale… wykupił gdzie indziej.

 

Tego było słuchać milej…