Bilans małżeński

W Walentynki oznajmiłem

Mojej własnej Rodzicielce,

Że to popołudnie spędzę

Z Moją Lubą na… wycieczce.

 

Wrócimy z niej dosyć późno,

Więc zostanę na noc u Niej.

Wtedy Mama zapytała

Po cichu, jakby w zadumie:

 

„A masz dla Niej jakiś prezent

Z tej okazji niepośledniej”?

„Nie, bo przecież fajny prezent

Będzie miała właśnie ze mnie!”

 

Taki żarcik mi się wymsknął,

Na co Mama patrząc zezem

Wymamrotała pod nosem:

„Oj, coś marny jest Ten Prezent”.

 

Lazania

Tata lubi włoską kuchnię,

A w szczególności lazanie.

Staram się, choć nie za często,

Przygotowywać to danie.

 

Ojciec uwielbia makaron,

Z mięskiem, warzywa z przecierem…

Wszystko „spieczone” w sosiku

Z grzybami i żółtym serem

 

Dzisiaj Jego urodziny.

By szczególnie je uświęcić

Umyśliłam przygotować

Urodzinowy prezencik.

 

Wstałam wcześniej, by spokojnie

Przygotować nim On wstanie

I podać Ojcu do łóżka

Urodzinowe śniadanie.

 

Wyciągałam z piekarnika

Gotową, pyszną lazanię,

By dać ją głodnemu ojcu,

Na spóźnione już śniadanie.

 

Wtedy nagle usłyszałam

Bardzo przeraźliwe dźwięki

I ze strachu wypuściłam

Gorące naczynie z ręki.

 

Oczywiście się potłukło.

Chociaż to niewielka strata,

Lecz w tej właśnie sytuacji

Zachciało mi się wprost płakać.

 

Ponad godzinę pichciłam

Tę lazanię  wcześnie z rana,

By przelęknąć się głośnego

Pierdnięcia starszego pana.

Niespodzianka

Od dwóch tygodni pracuję

Na dziale mięsnym w „Stokrotce”.

To jest moja pierwsza praca.

Wszystko tutaj jest mi obce.

 

Szczególnie na tym stoisku,

Gdzie pełno różnych narzędzi:

Krajalnic, pił czy tasaków

Do cięcia mięsa i wędlin.

 

Od początku przeczuwałam,

Że to tylko kwestia czasu,

Kiedy się zatnę przy „walce”

Z boczkiem, szynką, czy kiełbasą.

 

Nie byłam przygotowana

Że „wyrok” będzie bezwzględny.

Skaleczyłam się… papierem

Podczas pakowania wędlin!

Twardziel

Po miłej imprezie rodzinnej

Pomagałem żonie sprzątać.

Lubię Ją poobserwować,

Bo bardzo seksy się krząta.

 

Marny ze mnie jest pomagier.

W tej robocie jestem „kiepski”,

Bo robię wszystko niezdarnie,

Jak bym nie miał „piątej klepki”.

 

Wszedłem cichutko do kuchni.

Właśnie lodówkę czyściła.

Tylko majteczki widziałem,

Tak bardzo się pochyliła.

 

Poklepałem po tyłeczku

Mrucząc głośno „ale fajnie”…

Była cisza, ale krzyki

Rozległy się momentalnie.

 

Rozpoznałam je natychmiast.

Za mną stała… moja żona,

A przede mną ma teściowa

Bardzo czegoś przestraszona.

 

Lecz nie jestem pewny tego,

Kto z tej trójki był najbardziej

Przestraszony i zdumiony.

Chyba ja, największy „twardziel”!

 

 

 

 

Bez wzmianki…

Moja koleżanka, drogistka

Chętnie doradza klientkom.

Ale niestety, przez covid

Jest od tygodnia… pacjentką.

 

Nie mogę się z Nią spotykać,

Ale możemy pogadać.

Od czego przecież komórki?

Maski nie trzeba zakładać.

 

Opowiedziała mi, jak to

Tym świństwem się  zaraziła.

Wyszło na jaw, że klientka

Na covid chora już była.

 

To starsza, leciwa pani.

Z wyglądu to dama nawet.

Prosiła by wybrać zapach,

Bo dla niej wszystkie są… mdławe.

 

Miała maseczkę, a jakże.

Tylko nosa nie zakryła

I z pewnością właśnie wtedy

Covidem ją zakaziła.

 

Nim opuściła drogerię,

Skarżyła się, że nie może

Normalnie złapać powietrza

I czuje się coraz gorzej.

 

Od dwóch tygodni próbuję

Zadzwonić do koleżanki.

Niestety, nie odpowiada.

Nie mam o Niej żadnej wzmianki…

 

Siła wyższa

Pomagaliśmy kumplowi

W przeprowadzce do… dziewczyny.

Mieszkał u rodziców, ale

Ciążył mu dozór „matczyny”.

 

To nie była przeprowadzka

Z jednej ulicy na drugą.

Ona mieszka w innym mieście

I podróż trwa dosyć długo.

 

Jego ciuchy i manele

Upchaliśmy do „kombiaka”.

Choć nie wszystko się zmieściło,

Każdy z nas mocno się stachał.

 

Uznaliśmy, że nie można

„Na siłę” reszty upychać

I jutro przewieść tę resztę,

Niż dziś nabawić się „syfa”.

 

Byliśmy w połowie trasy,

Kiedy kombiak złapał „kapcia”.

Żaden problem, ja potrafię

Oponkę wymienić „rach-ciach”!

 

By się dostać do „zapasu”,

Trzeba było… rozładować

Prawie połowę maneli,

A potem znowu je schować.

 

No, troszeczkę mi ulżyło,

Gdy Wam o tym napisłem.

On już został z tą dziewczyną,

Ja więcej Go nie widziałem….

 

Powitanie Ojczyzny

Przez trzy lata pracowałam

W pewnym argentyńskim biurze.

Bardzo dobrze się tam czułam.

Ten kraj mnie po prostu… urzekł.

 

Byłam tam jedyną Polką,

Więc często z przyzwyczajenia,

Podśpiewywałam swobodnie

Po polsku „ludowe pienia”.

 

I nie były to piosneczki

Co na dożynkach się śpiewa,

Ani o cytrynie, która

Gdzieś tam spokojnie dojrzewa.

 

Ja znam wiele piosnek „z biglem”.

Mój dziadek był etnografem.

Zbierał także „te świntuszki” –

Mówią o nich też: „cycate”.

 

Często także układałam

Swoje słowa do piosenek.

Najczęściej bez sensu, składu –

Taki bezmyślny „refrenek”.

 

Właśnie idąc korytarzem

Podśpiewywałam swobodnie.

Nagle zatrzymał mnie facet

I po polsku mówi do mnie.

 

Zdziwiona bardzo, że tutaj

Polskie słowa usłyszałam

Stanęłam nagle jak wryta

I… dobrą chwilę milczałam.

 

W ten sposób poznałam… męża,

Śpiewając swój własny kuplet:

„Idę sobie do kibelka,

Żeby zrobić giga kupę.

 

,Jednak nie wiem, czy doniosę…”

Przerwałam, kiedy On spytał:

„Gdzie znajdę szefa tej budy”?

I to jest dosłowny cytat!

 

Tym pytaniem tak mnie ujął,

Że poczułam bratnią duszę.

Co potem się działo z nami,

Chyba rozwijać nie muszę.

 

Wróciliśmy do Ojczyzny

Jako para narzeczonych.

Już po tygodniu wiedziałem,

Że nie był to dobry pomysł.

 

 

Przepraszam

Dzisiaj krótko przed zamknięciem

Utarg w mym sklepie liczyłam.

Dużo było drobnych monet,

Więc bardzo skupiona byłam.

 

Nie zauważyłam tego,

Że jeszcze jedna klientka

Weszła ostatnia do sklepu

Cicho, jak jakaś agentka.

 

To znana mi starsza pani

Cierpiąca na Alzheimera.

Uznała chyba, że właśnie

Ktoś do kasy się dobiera.

 

Musiała mnie jeszcze wcześniej

Obserwować, jak banknoty

Chowałam do swej torebki –

Utarg dzienny tysiąc złotych.

 

Zadzwoniła na Policję.

Z utargiem mnie zatrzymano

I osadzono w areszcie.

Jak złodziejkę traktowano.

 

Do rana mnie tam więziono

Nim łaskawie przesłuchano.

Wyjaśniłam, że nie jestem

Tym za kogo mnie podano.

 

Wypuszczono mnie w… południe,

Bo musieli wszystko sprawdzić,

Czy te moje wyjaśnienia

Nie odbiegają od…  prawdy!

 

Dla Policji to rutyna,

Lecz dla mnie sprawa niebłaha.

Wypuszczono mnie w… południe.

Nikt nie powiedział… „przepraszam”.

 

 

 

 

 

Por-nul

Pewnego dnia, już wieczorem,

Wróciłem do domu pijany.

Była sobota, więc mogłem

Spotkać się z mymi kumplami.

 

Dodam tutaj, że zazwyczaj

Z dziewczyną spędzam soboty.

Ale wtedy wyjechała,

A kumple… też dobry motyw.

 

Jeszcze razem z rodzicami

Mieszkamy w rodzinnym domu.

Wróciłem w nocy pijany,

Więc nie utraciwszy pionu

Wszedłem spokojnie na piętro

Uważając, by się nie chwiać.

Rozebrałem się cichutko,

I… nareszcie ległem spać.

 

Wczesnym rankiem się zbudziłem,

Bo suszyło mnie okropnie.

Zszedłem do kuchni po… soczek

Przeskakując po trzy stopnie.

 

Przywitałem się z matulą

I sąsiadką, która właśnie

Piła z mamą ranną kawkę…

Nagle Ona, jak nie wrzaśnie!

 

Obie z mamą dziwnie miały

Oblicza, wręcz przestraszone.

Stałem jak zamurowany,

A One… we mnie wpatrzone.

 

Wywnioskowałem, że w kuchni

Coś nagannego zastałem.

Patrzę, a to ja przed nimi

Stoję z obnażonym…ciałem.

 

Spałem nago i zaspany

Zszedłem do kuchni się napić.

Nic na siebie nie włożyłem.

Ja – krzewiciel… pornografii?

 

Teściowa

Moja teściowa w całości

Zasługuje na to miano,

Bo chyba wszystkie złe cechy

Od Niej splagiatowano.

 

Dzisiaj właśnie dała popis

Traktowania swego Wnuczka.

Według mnie ona się stała

Jako babcia wprost… nieludzka!

 

Akurat dziś do Niej szliśmy.

Na chodniku tuż pod blokiem

Błyszczała błotna kałuża –

Nie sforsujesz jednym krokiem.

 

Syn wystrojony jak nigdy,

Więc ostrzegłem, by nie wchodził,

Bo zabłoci nowe buty,

Ale wiadomo, ci młodzi…

 

Nie posłuchał i…przeskoczył.

Buty pozostały czyste,

Ale tyłkiem wpadł w to błoto!

No, i wszystko oczywiste!

 

Cała reszta ciuchów… zgroza!

Wszystko zbłocone na amen,

A że Synek szybko rośnie,

To brak ubranka na zmianę.

 

Teściowa miała, jak zwykle,

Na nas niezłe używanie

Za spóźnienie i… „Wnuczulka”

Niezbyt odświętne ubranie.