Wybór

Spóźniłem się dosyć mocno

Na urodziny syneczka.

To wyjątkowy dzień dla mnie

I przedszkolnego człowieczka.

 

Jakaś baba wyjeżdżając

Z parkingu osiedlowego

Uszkodziła mój samochód.

To powód spóźnienia mego.

Nikomu się nic nie stało,

Ale ta durna kobieta

Na mnie winę zrzucała, bo

„Zawsze jest wina faceta”!

W dodatku mnie nie widziała,

Gdyż „podstępnie” podjechałem.

A że się nie przyznawałem,

Zaraz Policję wezwała.

Dwie godziny czekaliśmy,

Zanim radiowóz dojechał.

Policjant wyśmiał jej wersję,

Wlepił mandat i… odjechał.

 

Synek czekał zapłakany.

Nie chciał rozpocząć imprezy

Bez taty, który nie przyszedł

I Go o tym nie uprzedził.

Wytłumaczyłem malcowi,

Co na parkingu się stało.

Że to wina tej kobiety.

Za jej sprawą taki chaos.

 

Mały skwitował to szybko:

Ja też kocham samochodzik,

Ale zawsze go zostawię

Dla ciebie, choć mnie… zawodzisz.

Planowanie

Moja dużo młodsza siostra

Już się do mnie nie odzywa.

Ta jej wielka niechęć do mnie

Jedynie z tego wypływa,

Że przyjęłam oświadczyny

Mojego ukochanego,

A jako jej dobra siostra

Nie powinnam zrobić tego.

 

Młoda ma dwanaście wiosen.

Twierdzi, że jest zakochana

Właśnie w moim narzeczonym

Od pierwszego z nim spotkania.

Lecz ja w swoim samolubstwie

Jej życie w perzynę zmieniam,

Ponieważ bezwzględnie niszczę

Jej jedyny sens istnienia.

 

Wyobrażała sobie, że

Mój kochany za lat parę

Ją wybierze, bo ładniejsza.

Taką miałam dostać karę.

Ona miała być ta pierwsza!

Podobieństwo

Dziś wreszcie zauważyłam,

Że mojej siostry potomek

Ma niebieskie oczy, piegi,

No i czoło wysklepione.

 

Takich cech w mojej rodzinie

U nikogo nie spostrzegłam.

Skąd u mnie tak dziwne myśli?

Czy paranoi uległam?

 

Starałam się też przypomnieć,

Czy te cechy może mają

Najbliżsi męża mej siostry.

Nie! Inaczej wyglądają.

 

Nagle powoli, uparcie

Prawda do głowy mi wpełzła.

Takie cechy występują

W rodzinie mojego męża!

Koder – dekoder

Różnie bywa w światku szkolnym.

Są sympatie, uprzedzenia.

Czasem do tego jest powód,

Często jest to bez znaczenia.

 

Ten przypadek mnie dotyczy.

Biologica mnie nie znosi.

Ciągle o coś mnie się czepia.

Czasem to ja mam już dosyć!

 

Dzisiaj, na przykład, był sprawdzian.

Zabrała arkusz kumplowi,

Który, aż dwie ławki za mną,

Nad odpowiedziami się głowił.

Mnie także pracę zabrała

I obydwóch nas ta żmija

O niesamodzielność pracy

I ściąganie oskarżyła.

 

Obydwaj, choć przeziębieni,

Mimo, że nas gardło boli,

Żeby napisać ten sprawdzian,

Przywlekliśmy się do szkoły!

 

Ale ona stwierdziła, że

Zbyt częste pokasływanie

Oraz pociąganie nosem,

To specjalne „kodowanie”.

Cały czas na nas patrzyła

I nie przestawała śledzić.

Jest pewna, że to był sposób

Przesyłania podpowiedzi.

Przekąska

Głodna wróciłam ze szkoły,

Więc jedyne jabłko zjadłam.

Do obiadu dwie godziny,

Więc do lekcji wcześniej siadłam.

 

Nie upłynął nawet kwadrans,

Kiedy do mego pokoju

Wparowała „czarownica” –

Młodsza siostra w wiedźmy stroju.

Była cała zaryczana,

Więc spytałam, co się stało?

Powiedziała, że zginęło,

A może gdzieś się schowało,

Jabłuszko przez nią „zatrute”,

Przeznaczone dla królewny.

Ma jej podać dziś tak samo,

Jak to w bajce było niegdyś.

 

Specjalnie je przyrządziła:

Dwa dni trzymała w kuwecie

Naszego czarnego kota,

A potem w kuble na śmiecie.

Było trochę pobrudzone,

Więc wypłukała jabłuszko

W naszej muszli klozetowej

I wytarła szmatką – skurzką.

Zdziwko

Miałam takie fajne, żółte

Etui na podpaseczki.

Oprócz nich też w nim trzymałam

Jednorazowe chusteczki.

To wygodne rozwiązanie

Niewiele kobiet używa.

W sytuacji awaryjnej

Każdej z nas może się przydać.

 

Wczoraj szłam sobie przez miasto.

Poczułam nagłą potrzebę

Wytarcia nosa, gdyż czułam,

Że cieknie mi z dziurki. Lewej!

Musiałam użyć chusteczki.

 

Ale zanim ją wyjęłam,

Poczułam, że jakaś siła

Etui mi wyszarpnęła.

Widziałam tylko, że zwiewał

Co sił w nogach jakiś koleś.

Myślał pewnie, że to portfel.

Będzie musiało go boleć,

Jak się przekona, co zwinął.

Ja też chciałabym zobaczyć

Jego ze zdziwioną miną.

Chusteczkowa sprawa

Dał mi narzeczony chustę.

Bardzo mi się podobała.

Była milutka i ciepła,

Więc często ją zakładałam.

Zabierałam ją na wczasy

I spacery z narzeczonym.

Zawsze, kiedy mnie w niej widział,

Był bardzo zadowolony.

 

Kiedyś jechałam do pracy.

Uchyliłam obie szyby.

Na moście wiatr chustę porwał.

Ratunek nie był możliwy…

Straciłam ją bezpowrotnie.

Muszę miłemu powiedzieć.

Tylko kiedy? W jaki sposób?

Przecież powinien to wiedzieć!

 

Wreszcie zaczęłam rozmowę:

– Czy może jeszcze pamiętasz

Chustę, co kiedyś mi dałeś?

Odpowiedział:

                        – Tak, Maleńka,

Ale wtedy zapomniałem

Dodać jeszcze do prezentu

Listu, w którym napisałem,

Że to chusta mojej babci;

Po Niej pamiątka jedyna.

Nie mam siostry, więc po mamie

Przeszła na mnie – wnuka, syna.

Tobie ją ofiarowałem,

Bo to damski fatałaszek.

Ty przekażesz ją w przyszłości 

Córeczce, jak będzie, naszej.

 

Jak ja teraz mam postąpić?

Przecież utopiona chusta!

A prawda w tej sytuacji

Nie przejdzie przez moje usta.

Nie wszystko złoto…

Mam mały sklep jubilerski.

Zawsze witam, gdy ktoś wchodzi.

Nie ważne, czy u mnie kupi.

Grzeczność nikomu nie szkodzi.

 

Dziś powitałem klientkę:

„Dzień dobry, w czym pomóc Pani”?

Nagle oberwałem w mordę,

Kto mi tak mocno przywalił?

 

To nie „pani” tylko facet.

Każdy by się tak pomylił,

Bo miał suknię i makijaż;

Zauważyłem po chwili…

Stylowa przegrana

W mojej firmie, gdzie pracuję

Jest wakat na menedżera.

Dyrektor oddziału oznajmił,

Że będziemy go wybierać.

Zagłosujemy na kogoś,

Kogo znamy, szanujemy.

Najlepszego spośród siebie

Menedżerem wybierzemy.

 

Koledzy mnie namówili,

Żebym ja też kandydował.

Długo się zastanawiałem,

W końcu wyzbyłem się obaw.

Chciałem wygrać w dobrym stylu.

Miałem swą kontrkandydatkę,

A więc bez żadnych oporów

Głos oddałem na Agatkę.

 

Wynik pocztą pantoflową

Jeszcze w nocy do mnie doszedł.

Nie zostanę menedżerem,

Gdyż przegrałem… jednym głosem.

Prawdziwa twarz

Trzy tygodnie już minęły

Od pierwszej randki z facetem.

On, by mnie częściej widywać,

Zawsze znajdzie jakiś pretekst.

 

Dzisiaj, nim rozpoczął pracę,

Chciał mi zrobić niespodziankę.

Zajechał do mnie raniutko,

By dać mi kwiatów wiązankę.

 

Wybiegłam z domu na ganek,

Żeby dać jemu całusa.

Wtedy on nader poważnie

Zapytał: „Czy jest Magdusia”?

 

Przecież to ja jestem Magda.

On nie poznał mnie od razu,

Bo jeszcze nigdy nie widział

Mnie… saute, bez makijażu.