Kochajmy się jak…

Wynajmuję z żoną lokum.

Płacę miesięczny czynsz za nie.

Komorne nie jest wysokie,

Ale nie jest też najtaniej.

 

Dzisiaj dostałem wezwanie

Od właściciela mieszkania,

Że mam zaległości w czynszu

I dlatego on ma zamiar

Zgłosić to do komornika.

Dostałem termin trzydniowy

Na zapłatę tego długu.

Na zwłokę nie daje zgody.

 

Mieszkanie to własność teścia.

A czynszu nie zapłaciłem,

Bo nie mam żadnych pieniędzy,

Gdyż jemu je pożyczyłem.

Prosił, bo jest w jakimś dołku.

Pożyczyłem mu niemało.

Gdybym roczny czynsz zapłacił,

Drugie tyle by zostało

Pomoc na drodze

Spieszyłam się, jak co roku,

Do rodziny na wigilię.

Corocznie jeżdżę do mamy,

By spotkać całą familię.

 

Nagle od strony silnika

Usłyszałam zgrzyt złowrogi

I auto się zatrzymało

Dosłownie na środku drogi.

 

Chciałam zepchnąć na pobrzeże,

Lecz nie miałam na to siły.

Miałam szczęście, bo po chwili

Dwaj faceci się trafili.

Zatrzymali swój samochód

Ofiarując swoją pomoc.

Uznałam to za łut szczęścia.

Wokół pustka. Żadnych domostw.

 

Pomogli mi zepchnąć auto

I natychmiast odjechali.

A razem z nimi dwie pełne

Reklamówki z prezentami.

Imię dla psa

Nazwałem psa imieniem Fiut,

Tak jak chciał mój zmarły dziadek.

Pewnego pogodnego dnia

Byliśmy razem nad stawem.

Staw wykopał kiedyś ojciec.

To fajne miejsce relaksu

Nie tylko dla nas, lecz także

Wszystkich tutejszych mieszkańców.

 

Piesek bardzo lubi wodę

I ciągle tarza się w piachu.

Dzisiaj cały się ubłocił.

Narobił wiele rejwachu,

Więc musiałem go wykąpać.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem,

Że przyszła sąsiadka z córką,

W której się podkochiwałem.

 

Mama zawołała do mnie:

„Chodź, herbaty się napijesz”!

Odkrzyknąłem: „Zaraz przyjdę,

Jak tylko Fiuta wymyję”!

 

Prezencisko

Na nowego Mikołaja

Chciałam dać mężowi prezent.

Musi być nie byle jaki.

Taki, który sam wybierze.

 

Raz kiedyś podczas zakupów

Widziałam męża w Galerii

Jak oglądał bardzo drogi

Zegarek wśród biżuterii.

Pomyślałam, że zapewnie

Bardzo mu się on podoba

I marzy o tym, by go mieć,

Tylko to przede mną chowa.

 

Odkładałam zaskórniaki,

Żeby nie widział, cichaczem.

Kupiłam wreszcie to wielkie

Cudo. Cacko pośród cacek.

Okazało się, że kiedyś

Oglądał go, ale w gniewie

Myśląc, kto wyda fortunę

Na takie wielkie… badziewie.

Oświadczyny

Siedzimy sobie wygodnie

Ja ze swoim ukochanym.

Oglądamy jakiś serial

Bardzo przez niego lubiany.

 

Przez kwadrans gderał pod nosem

Przeszkadzając mi w odbiorze,

Że jeszcze nasz piesek nie był

W wiadomym celu na dworze.

Wyprowadzanie szczeniaka

To obowiązek chłopaka.

 

Siedzimy tak ramię w ramię.

Głowa zwisła mu bezwładnie

I usłyszałem jak szepnął:

„Kochanie, czy wyjdziesz za mnie”?

Wzruszona krzyknęłam „Tak, tak”

Rzucając mu się na szyję.

Potem szukam pierścioneczka

I wcale się z tym nie kryję.

 

On zdziwiony patrzy na mnie.

Chrząknął trzy razy i mówi:

„Prosiłem cię o wyjście z psem.

Nie oświadcza się konkubin”!

 

Bez odstępstw

Znajomy miał narzeczoną,

Bardzo religijną panią.

Zastrzegła, że „nic z tych rzeczy”.

W ludzkim ciele istny anioł!

Wymogła na nim, że muszą

Do ślubu cnotliwie dożyć.

On zakochany po uszy

Oczywiście się zgodził.

 

W noc poślubną oświadczyła

Bardzo pewna swoich racji,

Że będą się kochać z sobą

Tylko w celach prokreacji.

Był na rauszu, więc na razie

Biedak myślał, że to podstęp,

Ale rano potwierdziła,

Że nie będzie żadnych odstępstw.

De gustibus…

Jakiś czas temu poznałam

Rokującego faceta.

Kulturalny, miły człowiek

O wielu różnych zaletach.

Niestety, jest dość otyły

I niepowabny fizycznie.

Jednak zadecydowały

Intelektu plusy liczne.

 

Jest przysłowie, które mówi,

Że nie wygląd decyduje.

Te słowa wzięłam do serca,

Gdyż dawniej niejeden dureń,

Chociaż zgrabny, gładkolicy,

Zdradzał mnie. Raniąc głęboko

Z mym uczuciem się nie liczył.

Związałam się z tym grubasem.

Dziwili się wszyscy wokół.

Ja byłam zadowolona,

Bo on zapewniał mi spokój.

Dopiero po jakimś czasie

Zostaliśmy kochankami.

Chciałam w ten sposób utrwalić

Relacje pomiędzy nami.

 

Ale rano, gdy się zbudził,

Usłyszałam z jego ust,

Że odchodzi, bo nie wiedział

Że mam aż tak mały… biust.

Uwaga!

Robiłam sobie grzaneczki.

W pewnej chwili wpadł mi w oko

Jakiś napis na tosterze

Umieszczony dość głęboko.

Nie zauważyłam go dotąd,

Stąd zdumienie i ciekawość

Co też tam jest napisane.

Lecz czytanie idzie słabo.

Tekst jest trochę nieczytelny

Więc przetarłam go palcami.

Oczywiście się sparzyłam.

Mam palec z dwoma bąblami!

 

Napis odczytałam potem,

Gdy już nie byłam cierpiąca.

Napisano: „ Nie dotykać!

Powierzchnia bardzo gorąca!”

 

Na żądanie

Mam swój samochód w serwisie.

Drobny remont, nic wielkiego.

Przez trzy dni muszę korzystać

Z autobusu podmiejskiego.

 

Niedaleko mego domu

Jest przystanek na żądanie.

Kilka razy machniesz ręką

I autobus ci przystanie.

Rano czekam na przystanku.

Miałem pojechać do pracy.

Sam czekałem. Deszcz zacinał.

Czy kierowca mnie zobaczy?

 

Kiedy autobus nadjeżdżał,

Podszedłem do krawężnika.

Kierowca mnie zauważył

I załączył prawy migacz.

Podjeżdżając na przystanek,

Chyba nie widział kałuży.

Ochlapał mnie mocno błotem

I natychmiast dalej ruszył.

 

Krzyknął tylko, że nie może

Zabrać mnie, bom ubłocony.

Poza tym bardzo się spieszy,

Bo autobus jest spóźniony.

Germanista

Studiuję germanistykę

Pierwszy raz na pierwszym roku.

Jak to dalej ze mną będzie?

Nie wiem. Mam za dużo pokus.

Muszę ciągle jakoś godzić

Studiowanie i… naukę.

Dlatego zmuszony jestem

Prosić ludzi o przysługę.

 

Niedawno dostałem pracę

Do samodzielnego zrobienia.

Nie chciało mi się jej robić.

Po co mi jakieś ćwiczenia.

Mam dobrego kumpla – Niemca.

Jego właśnie poprosiłem

O odrobienie ćwiczenia.

Dla niego to nie wysiłek.

Żeby praca wyglądała,

Że to ja ją napisałem,

Jedno zdanie z dużym błędem

Jeszcze od siebie dodałem.

 

Wczoraj wykładowca oddał

Sprawdzone prace domowe.

Moja cała pokreślona

Od góry słowo za słowem.

Ostatnie zdanie, to moje,

Jest uznane za poprawne.

Czyżby mój błąd nie był błędem?

Niemiec nie zdał! Jestem błaznem!