Miko-jajki

Gorący okres grudniowy.

Sklepy skrzą się gwiazdeczkami.

Nawet tramwaje uległy

Nastrojowi przed Świętami.

 

Jechałem gdzieś na zakupy.

Aż tu nagle niezły bajer,

Bo wsiedli na przedni pomost

Trzej weseli „mikołaje”.

Ludzie, gdy ich zobaczyli,

Zaczęli się z nich podśmiewać,

Gdyż byli trochę niechlujni,

Jakby przyszli prosto z chlewa.

 

Jaka była ich reakcja?

 „Ha, ha, ha, ha… – się zaśmieli –

Bileciki wszystkich państwa

W prezencie… skontrolujemy”!

Zguba

Jestem w galerii handlowej

Czymś w rodzaju ochroniarza.

Często nudzę się w robocie,

Ale czasem coś się zdarza.

 

Dziś na przykład, jakaś pani

Znalazła portfel w galerii,

Który leżał na posadzce

Tuż obok włoskiej pizzerii.

Prosiła, żeby ogłosić,

Że zguba jest do odbioru,

By ten ktoś, co ją zgubił, nie

Smucił się tego wieczoru.

 

Podziękowałem tej pani

Za to, że oddała zgubę.

Potem sprawdziłem, czy w środku

Nie znajdę jakichś wskazówek.

Była tam legitymacja

Szkolna ładnej nastolatki,

Dwie nowe prezerwatywy

I nieświeże, damskie gatki.

Kryterium

Jutro ważny dzień w mym życiu.

Mam egzamin komisyjny

Z wychowania fizycznego

W trybie iście awaryjnym.

 

Tak się stało, że w większości

Przedmiotów przedmaturalnych

Objęty byłem w tym roku

Tokiem indywidualnym.

Związane to było z tym, że

Nie mogłem do szkoły chodzić.

Przyczyny znał Pan Kurator

I to on się na to zgodził.

 

Mam przystąpić do matury.

Zostałem sklasyfikowany

Ze wszystkich prawie przedmiotów.

Wf krzyżuje me plany!

Muszę zdać kwalifikacje,

Bo mam „dużą nieobecność”

Oraz „dysfunkcję ruchową”.

Czy to oznacza kalectwo?

 

Jestem w kadrze olimpijskiej

Oraz wicemistrzem Polski

We florecie, w klasie junior,

W grupie sportów amatorskich.

Jeździłem na zgrupowania,

Uczestniczyłem w zawodach.

Stąd specjalny tok nauki

No i Kuratorium zgoda.

 

Mam gwarantowany indeks

Na dowolną AWF.

Więc dlaczego dziś z Wf-u

Chcą egzaminować mnie?

Frytki

Wstąpiłem do Mc Donalda

Na krótki lunch w przerwie w pracy.

Ciasno, bo o tej porze też

„Lanczują” inni rodacy.

Wiecie, jak wygląda lada,

Kiedy gości przy niej „kupa”.

Talerze, wielkich tac stosy,

Gdzieniegdzie rozlana zupa…

 

Ludzie spieszą się, więc każdy

Na „wyprzódki” krzyczy, co chce.

By go obsługa słyszała

Pcha się pomagając łokciem.

 

Gdy nadeszła moja kolej,

Złożyłam swe zamówienie.

Ciężko mi było czekać,

Bo byłam głodna szalenie.

Wtedy zadzwonił telefon.

Na linii Janek – siostrzeniec –

Chciał troszkę ze mną pogadać,

Bo mu nudno na basenie.

 

Podczas rozmowy zoczyłam

Przede mną tackę z frytkami.

Zaczęłam szybko podjadać

Wybierając je palcami.

Wtedy, gdy byłam zajęta

Chrupiących frytek jedzeniem,

Podłożono mi kanapkę

Niezgodną z mym zamówieniem.

 

Już chciałam zaprotestować,

Bo nie prosiłam śniadania,

Kiedy facet, co stał obok,

Warknął, że to jego dania.

Zabrał tackę i czym prędzej

Odszedł tam, gdzie mógł najdalej,

A ja zostałam przy ladzie

Liżąc otłuszczony palec.

 

Do dzisiaj się zastanawiam,

Komu było bardziej głupio:

Jemu, że jego śniadanie

Nieznani bezczelnie chrupią,

Czy mnie, że nie uważałam

I choć nieświadomie, ale

Nie swoje frytki schrupałam

Pchając łapska w cudzy talerz.

Darowizna

Uwielbiam grać w Internecie.

Mam wypasioną konsolę.

Ostatnio mam mało czasu

Ze względu na kwasy w szkole.

W dodatku brakło mi kasy

Na niezapłacone długi

I zaczęli mnie nachodzić

Wierzyciele jeden z drugim.

 

Rodzice o tym nie wiedzą.

Myślą, że u mnie jest „wporzo”.

Nawet jeśliby wiedzieli,

To i tak mi nie dołożą.

Musiałem rzecz najcenniejszą,

Czyli konsolę odsprzedać.

Na Allegro wystawiłem.

Dobrej ceny się spodziewam.

 

Kupującym był ktoś z miasta.

To mi przyspieszało sprawę.

Nie trzeba pocztą wysyłać.

Sam dam sobie świetnie radę.

Spotkaliśmy się wieczorem.

Dałem faciowi konsolę.

Podaliśmy sobie dłonie.

Każdy poszedł w swoją stronę.

 

Po chwili do mnie dotarło,

Że przecież, do k**wy nędzy,

Sprzedałem swoją konsolę,

Ale nie wziąłem pieniędzy!

Miano

Wychodząc z domu widziałam,

Że przy windzie facet leży.

Myślałam, że jest pijany,

Lub może ktoś go uderzył.

Kopnęłam go lekko w nogę,

By sprawdzić, czy reaguje.

On poderwał się natychmiast

I krzyczał, że tu pracuje

I męczy się za psie grosze

Przy konserwacji tej windy,

A ja go kopię po nogach…

I zwyzywał mnie od… pindy.

Wyręka

Jeden z dwóch moich kocurków

Rozchorował się niedawno.

Początkowo uważałam,

Że mogła to być niestrawność.

Wykonano serię badań

I stwierdzono, że ma guza.

Kotek przeszedł operację,

Ale poprawa nieduża.

Potem jeszcze niespodzianie

Nastąpiło pogorszenie

I niestety koniecznością

Stało się jego uśpienie.

 

Zupełnie nie byłam w stanie

Zanieść go w celu uśpienia.

Jeden z kolegów się podjął

Sprawić mu „ulgę” w cierpieniach.

Nie chciałam nawet patrzeć, jak

Będzie zabierał go z domu.

Dałam mu klucze z wdzięcznością,

Że zechciał sam mi w tym pomóc.

 

Pojechałam do rodziców.

Tam zawsze znajdę otuchę,

Kiedy mi się coś nie uda,

Albo zadręcza mnie smutek.

 

Kiedy wróciłam do domu,

Stwierdziłam, że ten idiota

Zabrał z sobą do uśpienia

Nie tego, co trzeba, kota!

Ostrzeżenie

W czasie jazdy samochodem

Otrzymałem SMS-a.

Bezwiednie chwytam telefon,

To normalka w interesach.

Przeraziłem się czytając,

Że to z policji wiadomość.

Nie zdążyłem nic odczytać.

Nagle usłyszałem łomot.

Wjechałem w inny samochód.

Moja oczywista wina.

Tak to już jest, gdy komórkę

Zamiast kierownicy trzymasz.

Kiedy się uspokoiłem,

Odczytałem SMS-a.

Ten sam tekst w tej samej chwili

Dostał niejeden adresat:

„Kierowco! Nie wszystko naraz!

Kiedy jedziesz, to nie klikaj!

Wtedy wielu niebezpiecznych

Zdarzeń będziesz mógł unikać!

SMS-ik w czasie jazdy

To wypadek prawie pewny.

Nie zawsze przyjedzie na czas

Pogotowie lub spowiednik”.

Zgadnijcie, kto tę durnotę

Wszystkim bez wyjątku wciska?

To operator sieci Plus

I … Mazowiecka Policja.

Zajęczy los

Niedawno na działce wujka

Znalazł się młody zajączek.

Chyba zwichnął sobie łapkę,

Gdy kicał rankiem po łączce.

Był mały, słodki i ufny.

Wprost zachwycił mą dziewczynę.

Ona do małych zwierzątek

Szczególny czuje sentyment.

 

Wuj mieszka dosyć daleko.

Wtedy, gdy czas było wracać,

Ona zabiera szaraczka.

Bardzo o to się naprasza.

Jakoś jej wytłumaczyłem,

Że działka go wykuruje.

Dla zajączka będzie lepiej

Jak zostanie razem z wujem.

U niego piękne trawniki,

Nie będzie go trzymał w klatce.

Jak przykica zajęczyca,

To odda zajączka matce.

 

Mieliśmy wrócić za tydzień,

Ale luba jest uparta

I już trzeciego dnia rano

Powiedziała niby w żartach:

„Zajączek jest już stęskniony.

Nudzi go stary wujaszek.

Kupimy skrzynkę marchewek,

By urozmaicić mu paszę”.

 

Musiałem żebrać o urlop,

Ale w końcu załatwiłem.

Pół godziny przed południem

Do wyjazdu gotów byłem.

 

 Dwie godziny jazda trwała.

Zajechaliśmy na działkę.

– Gdzie szaraczek? –  luba pyta.

Wuj zmieszany:  – Spotkał matkę

I natychmiast do niej pobiegł,

Bo nagle poczuł się zdrowiej!

 

Wujek był już po obiedzie,

Ale chętnie nas ugościł

Pasztetem własnej roboty

O nienagannej świeżości.

Na wolności

Moja żona od lat kilku

Jest kuratorem sądowym.

Odwiedza swych podopiecznych

Nie tylko w zaciszu domowym.

W melinach także nich szuka.

O wszystkich musi pamiętać.

Bywa także tam, gdzie ludzie

Wegetują jak zwierzęta.

Dla ochrony ja z nią jeżdżę

Do tych bardziej niebezpiecznych.

Nie uczestniczę w czynnościach.

Jestem po prostu obecny.

 

Raz zdarzyło się, że żona

Bezpośrednio od sędziego

Dostała pod kuratelę

Nowego podopiecznego.

Miała przeprowadzić wywiad

I odpowiedzieć sędziemu,

Czy ten więzień na przepustce

Nie stwarza jakichś problemów.

 

Na miejscu poczuliśmy, że

Śmierdziało strasznie padliną.

Myśleliśmy, że być może,

Ktoś niedawno tutaj zginął.

Nie wchodziliśmy do środka,

Lecz wezwaliśmy radiowóz.

Policjanci bardzo szybko

Wyjaśnili smrodu powód.

 

Okazało się, że facet,

Który właśnie wyszedł z paki,

Gotował sobie na obiad

Dawno niejedzone flaki.