Próbnik

Wczoraj w swoim samochodzie

Wmontowałem nowe radio.

Lubię transmisje piłkarskie.

Teraz me autko jak stadion!

Może też być dyskoteką,

Bo ma CD i USB.

Mogę odtwarzać na nim to

Wszystko, co mi tylko się chce!

Dla większego bezpieczeństwa

Założyłem także alarm.

Mój samochód jest bezpieczny.

Taki jest ze mnie mądrala!

 

Dziś pojechałem do pracy

Oczywiście samochodem.

Autko samo się pilnuje.

Taką mam teraz wygodę!

 

Po pracy zastałem zgliszcza:

Brak CD. Alarm przecięty.

Za wycieraczką karteczka:

„Na nowom prubę rześ hentny?

Życie wymusza zmiany

Lubię wspólny tusz z chłopakiem.

Pod natryskiem mam ochotę

Na czułości i coś więcej…

To nie temat dla bigotek!

 

Dzisiaj też braliśmy kąpiel.

Chciałam go trochę popieścić.

Lecz nie wyszło, tak jak chciałam.

W kabinie trudno się zmieścić.

Poślizgnęłam się na mydle.

Gdy  upadałam,  ramieniem

Uderzyłam  z całej siły

W jego męskie przyrodzenie.

On też stracił równowagę

I wyleciał wraz z drzwiczkami.

Padł na ziemię nieprzytomny,

Widocznie też w coś przywalił.

 

Zrobiłam mu oddychanie,

Ocknął się po małej chwili.

Więcej razy pod natryskiem

Myśmy się już nie bawili…

Kurierem być…

Jestem kurierem w DHL.

Dostarczam różne przesyłki.

Staram się, żeby w mej pracy

Nie było żadnej pomyłki.

 

Kurier to szybkość i pewność.

To dewiza naszej firmy.

Nie zmienię tego zawodu,

Choć trudny, na żaden inny.

Jednak czasem są kłopoty.

Nie zawsze ludzie są w domu.

Wtedy nawiązuję kontakt

Przy pomocy telefonu.

 

I tak było w zeszły wtorek.

Klient był bardzo zajęty.

Musiał być w tym czasie w pracy.

Mój terminarz też napięty.

Umówiliśmy się w mieście.

Będę wciskał gaz do dechy.

Pojadę do niego skrótem,

Przecież muszę się pospieszyć.

Klient zwrócił mi uwagę,

Że to droga w jedną stronę.

Pod prąd nie wolno mi jechać,

A mandaty przecież słone…

Odrzekłem, że mnie czas pili

I jakoś sobie poradzę.

Bardzo szybko sobie „czmychnę”.

Uda mi się zmylić „władzę”.

 

I skończyłoby się pewnie,

Bez tej cholernej obsuwki,

Gdyby odbiorcą przesyłki

Nie był… policjant z „drogówki”.

“WTOPA”

Chciałem do serwisu „WTOPA”

Wysłać swoją historyjkę.

Pisałem ją w tajemnicy

Przez każdziutką wolną chwilkę.

Dotyczyło to historii,

Która zdarzyła się w biurze.

Całość znajdziecie na „WTOPIE.

Tutaj jej zarys powtórzę.

 

Niechcący wylałem kawę

Na swego szefa i żonę

Oraz wszystkie dokumenty

Na jego biurku złożone.

Opryskałem też ich gościa

Starszego już jegomościa.

Była wielka awantura,

Bo to gość znaczącej rangi.

Za mą niezdarność szefa do mnie

Słał niewybredne uwagi.

 

Teraz wszystko opisałem

Może troszkę podbarwiając.

Ludzie lubią takie rzeczy.

Ciągle na nowe czekają.

Nie pominąłem też uwag

Na temat mojego szefa

Nie przebierając w słownictwie

I najgorszych epitetach.

 

I wtedy właśnie szefunio

Stanął za mną jak sarkofag

I czytał, co napisałem

Na monitorze laptopa.

W pewnej chwili się odezwał:

– Jak zakończysz wszystkie strofy,

Dopisz też, że za tę hecę

Szef wyrzucił cię z roboty!

Pogadajmy…

Wczoraj siedziałem na Skypie.

Nikt z listy nie był dostępny.

Po trzech godzinach czekania

Sam zrobiłem ruch podstępny.

Zmieniłem status na „biały”.

Nagle się zazieleniło.

Czternaście osób z mej klasy

Zaraz się uaktywniło.

Troje z nich też napisało

„Już poszedł” w notce statusu.

Chyba jednak mnie nie lubią.

Cóż robić. Nie ma przymusu….

Wspomnienie

Dzisiaj byłem na zakupach.

Stałem w kolejce do kasy.

Spotkałem tam koleżankę

Z mojej maturalnej klasy.

 

Ukłoniłem się uprzejmie

Myśląc, że podejdzie do mnie.

Nagle pacnęła się w czoło,

Jakby na znak dawnych wspomnień.

Wyminęła mnie pośpiesznie

Mówiąc głośno: – Muszę lecieć

Z powrotem do lodówki, bo

Zapomniałam o pasztecie”.

Prawda w uszy

Podsłuchałem moich „starych”

Jak dyskutowali o tym,

Czy jak mnie zostawią w domu,

Nie napytam im zgryzoty.

Chcą wyjechać gdzieś na weekend,

A mnie zostawić samego.

Boją się, żebym nie zrobił

Czegoś nieodpowiedzialnego.

 

Po chwili jednak stwierdzili,

Że raczej w domu posiedzę,

Niż zechcę zorganizować

Jakąś zbyt grubą imprezę.

 

A ponadto według „starych”

Jestem mało urodziwy,

I z przymusu do tej pory

Na pewno jestem cnotliwy.

Nie ma więc niebezpieczeństwa,

Nawet gdyby było ciemno,

Że jakakolwiek dziewczyna

Chciałaby się przespać ze mną.

Wspomnienie

Scenkę z mojego dzieciństwa

Chciałbym tutaj wam przedstawić.

Wtedy byłem przestraszony,

Lecz dziś mnie to bardzo bawi.

 

W niedzielę całą rodzinką

Zasiedliśmy do śniadania.

Tata był w samych bokserkach,

Ja u taty na kolanach.

Dzieckiem byłem. Nie słuchałem,

O czym dorośli mówili.

Mnie co innego bawiło,

Więc zlazłem z kolan po chwili.

 

Pod stołem było ciekawiej.

Zacząłem przyglądać się tacie.

Wyglądał nie tak, jak zawsze.

Podwinęły mu się gacie.

Wtedy „to” zauważyłem.

Złapałem ojca za „coś tam”

I nie wiedząc o co chodzi,

Zacząłem „tym czymś” potrząsać.

 

Jedno mi przyszło do główki:

Przerażony nie na żarty

Krzyczałem ile sił w płucach:

„Tata zrobił kupę w majty”!

Kuracja

Byłam dość poważnie chora.

Leczono mnie antybiotykiem.

Prawie zawsze ta kuracja

Obarczona jest ryzykiem.

Następstwem była grzybica,

Więc musiałam brać globulki.

Kupiłam dwa pudełeczka.

Zużyłam jedno. Bez ulgi.

 

W tym samym czasie widziałam,

Że z drugiego też ubywa.

Myślałam, że może mama

Też te globulki używa,

Gdyż ostatnio chorowała

I nie odzyskała zdrowia.

Najwyżej kupię następne.

Przecież to zupełny drobiazg.

 

Gdy globulki się skończyły,

Wtedy mój tata zapytał,

Kiedy znów je kupię, bo te

Witaminy to rarytas!

Dobrze robią na trawienie.

Nie ma zatwardzeń, a nawet

Pozbył się nareszcie wszystkich

Uciążliwych wzdęć i czkawek.

 

Podałam mu okulary

I pudełko, by przeczytał

Na co są te „witaminy”,

Którymi się tak zachwycał.

Zmory

Od jakiegoś czasu w nocy

Budzą mnie dość dziwne dźwięki.

Dochodzą głównie z salonu,

Pogłos też idzie z łazienki.

Są to szczególne odgłosy:

Jakby ujadanie sfory,

Ryki lwa lub piski hieny

Oraz inne senne zmory.

 

Po kilku zarwanych nocach

Zaczęłam się w końcu obawiać,

Że w ten sposób jakaś luka

W mej psychice się przejawia.

Z czasem poważnie myślałam,

Że jestem chora psychicznie,

Bo odgłosy w mojej głowie

Były głośniejsze i liczne.

 

W końcu dałam ogłoszenie,

Żeby pozbyć się mieszkania.

Chciałam jak najszybciej sprzedać,

Możliwa była zamiana.

Zgłosił się pan z ogłoszenia.

Przyszedł obejrzeć mieszkanie.

Spytał, czy też w cenie kupna

Moje głośniki dostanie.

Zgodziłam się zadziwiona.

On wyjaśnił, o co chodzi.

To są  głośniki na bluetooth.

Kupują je ludzie młodzi.

One są bezprzewodowe

I wszystko to odtwarzają,

Co „wyłapią” z otoczenia,

Jeśli tą możliwość mają.

 

Teraz nagle zrozumiałam

Skąd te zmory w środku nocy.

To mój sąsiad jest psychiczny,

A mój strach miał wielkie oczy!