Siad!

Mieszkam na dziesiątym piętrze.

Trzy windy są w dyspozycji.

Zawsze z którejś z nich korzystam.

Na piechotę brak kondycji.

 

Dzisiaj wracałem do domu.

Na pierwszym piętrze się „dosiadł”

Barczysty blondyn z buldogiem.

To chyba nie był mój sąsiad.

Wyglądał dość podejrzanie,

Więc trochę spanikowałem

I kiedy zawołał „usiądź”

Zaraz rozkaz wykonałem.

 

Usiedliśmy razem z pieskiem.

Facet śmiał się jak szaleniec,

Chociaż nie wiedział, że wtedy

Zafajdałem swe odzienie.

 

Zabieg

Dziś zgłosiłam się w szpitalu

Na operację kolana.

Zabieg miał być bardzo prosty,

Dla chirurga zwykły banał.

 

Po wybudzeniu z narkozy

Byłam dość mocno zbolała,

Dlatego że prócz kolana

Na głowie też bandaż miałam.

 

Podobno w czasie zabiegu

Nie bardzo było wesoło,

Gdyż jeden stażysta zemdlał

I… głową trafił mnie w czoło!

Przeznaczenie

Na czacie internetowym

Poznałem fajną dziewczynę.

Mądra, miła. Ja od razu

Poczułem do niej sentyment.

Ona świeżo jest po przejściach.

Niedawno zerwała z chłopcem.

Dla mnie tego typu sprawy

Także przecież nie są obce.

 

Przegadaliśmy noc całą

I w końcu doszliśmy do wniosku,

By wymienić się fotkami

Tak zaraz, nagle, po prostu.

Dostałem jej plik po chwili.

Natychmiast go otworzyłem,

A na nim zdjęcie mojej Ex,

Z którą do tej pory byłem.

Orzeczenie

Po przeprowadzce robiłam

Porządek w starych papierach.

Dużo ich było szufladzie.

Niektóre poznałam teraz.

Odkryłam karty medyczne

Z dzieciństwa, z których wynika,

Że przeszłam dość dużo badań

W renomowanych klinikach.

Szukano przyczyn zniekształceń

Mojej twarzy, bo rodzice

Na widok mnie – noworodka

Byli w ogromnej panice.

 

Mądre konsylium orzekło,

Że nie byłam inwalidką

Tylko normalną dziewczynką

Z buzią wyjątkowo… brzydką.

Rejonizacja

Wracałem z pracy do domu.

Tramwaj nie był zatłoczony.

Usiadłem na wolnym miejscu,

Bo byłem trochę zmęczony.

Chyba nawet się zdrzemnąłem,

Gdyż nie widziałem babinki,

Która od dość długiej chwili

Serwowała mi docinki.

 

Chociaż były miejsca wolne,

Żądała bardzo niegrzecznie,

Żebym zwolnił dla niej miejsce

I to natychmiast, koniecznie!

 

Kulturalnie zapytałem,

Czy mogłaby usiąść obok,

A nie chcieć zabierać miejsce

Siedzącym na nich osobom.

Ona nic mi nie odrzekła,

Tylko jakimś twardym kijem

Przywaliła mocno w głowę.

Myślałem, że nie przeżyję.

 

Wściekły krzyknąłem, że zaraz

Wezwę policyjny patrol,

A ona powinna zaraz

Spotkać się z dobrym psychiatrą.

 

 Zaśmiała mi się prosto w nos

Mówiąc, że mnie wyśmieją.

Rzeczywiście. Powiedzieli,

Że tramwaj to nie ich rejon.

Pechowiec

Dziś jest piątek – trzynastego.

Nie wierzę w żadne przesądy,

Ale po tym co się stało,

Nie jestem już taki mądry.

 

Miałem niewielką kolizję.

Ktoś uderzył w mój kabriolet.

Przywaliłem głową w szybę,

Stąd mam kilka szwów na czole.

Wróciłem pieszo do domu

Zdenerwowany i zdechły.

Musiałem usiąść na kibel

I… na czole szwy mi pękły!

Pomoc koleżeńska

Moja dobra koleżanka

Ma trudny okres życiowy.

Z dnia na dzień straciła pracę,

A spłaca kredyt bankowy.

Z mężem także ma kłopoty,

Bo go ciągnie do kielicha.

Jest tym bardzo zdołowana.

Sytuacja bardzo licha…

 

Nie we wszystkim mogłam pomóc,

Ale próbowałam chociaż

Poratować przyjaciółkę

W trudnej kwestii bezrobocia.

 

Zachwalałam naszą firmę,

Że robota nie jest ciężka,

Że w niej ludzie sympatyczni

I całkiem godziwa pensja.

 

Chyba źle mnie zrozumiała,

Bo poszła do mego szefa

I powiedziała, że może

Od zaraz przejść na mój etat

I wszystkie me obowiązki,

Nie wyłączając nadgodzin,

Wykonywać za pół pensji.

A szef… z ochotą się zgodził!

 

Papieros, to…

Kiedyś w życiu nałogowo

Paliłem szlugi i skręty.

Teraz czuję ucisk w płucach

I głos mam bardzo schrypnięty.

Za późno rzuciłem nałóg.

Jak mogłem tak nisko upaść?

Teraz wszystkim opowiadam,

Że papierosy to… kupa!

Powtarzałem to jak mantrę.

Nawet synka nauczyłem.

Kiedy to ciągle powtarzał,

Bardzo dumny z niego byłem.

Jednak duma mi odeszła,

Kiedy w parku na spacerze

Zobaczyliśmy faceta

Z karczychem grubym jak zwierzę.

Szedł i palił papierosa.

Dymił mocno jak parowóz.

Każdy mu ustąpi miejsca.

Przecież widać, że to łobuz.

Tato! Ten pan śmierdzi kupą!

Usłyszałem głos syneczka.

Jedną rączką zatkał nosek,

A drugą rączką usteczka.

Sytuacja była trudna.

Strachem zamarła mi dusza.

Ale facet poszedł dalej,

Bo… miał słuchawki na uszach.

 

“Paparazzi”

Napisałam przyjaciółce,

Że podoba mi się chłopak.

Chciała widzieć go na zdjęciu,

Ale bez Photoshopa.

 

Nie miałam żadnego zdjęcia,

Więc musiałam mu je zrobić.

Wymyśliłam, że z ukrycia

Wykonam kilka podobizn.

Poszłam za nim do kawiarni,

Siadłam w kącie przy stoliku.

Widziałam go bardzo dobrze.

Mnie zasłaniał duży fikus.

 

Piję kawkę, zjadam ciastko.

Komórką obiekt namierzam.

Potem „pstryk”, buchnęła jasność.

Ja nie wyłączyłam flesza!