Kapuś

Jakiś czas temu byliśmy

Na wycieczce z klasą całą.

To druga klasa liceum.

Oj wiele się wtedy działo.

 

Był alkohol, papierosy

I chyba jeszcze coś więcej.

Nie wymienię wszystkich zdarzeń

Bo jeszcze coś tam pokręcę.

 

Oczywiście te najlepsze

I wiele też mniej istotnych

Są w pamięci telefonów

W powieleniach wielokrotnych.

 

Po powrocie z tej wycieczki

Opiekunka naszej grupy

Prosiła mnie, bym jej przyniósł

Swe „multimedialne łupy”.

Bo wie to, że teraz młodzież

Wszędzie i wszystko nagrywa.

Potem też to publikuje –

Czasem wpadka, często zgrywa.

 

Przyrzekła, że te najlepsze

Na wywiadówce pokaże,

By rodzice obejrzeli

Dzieci młodzieńcze wojaże.

 

Nagrałem dwie pełne  płytki.

Jedną ocenzurowaną

I drugą, bardziej pikantną,

Jak palono fajki, chlano…

 

O tę drugą mnie prosiła

Koleżanka, co nie mogła

Pojechać na wypad z klasą,

Bo podobno zaniemogła.

 

Niestety, była zadyma,

Bo ja…  płytki pomyliłem!

Wychowawczyni dostała

Nie tę, co dla Niej zrobiłem.

Klasa mi nie uwierzyła.

Dla nich konfidentem byłem!

Święte prawo

Miałam niedawno podejście

Do egzaminu z jazdy.

Teorię wcześniej już zdałam,

Chociaż nie zdawał go każdy.

 

Plac zaliczyłam bezbłędnie.

Jazdę miejską rozpoczęłam

Od „kołowania” po rondzie,

A potem w korku utknęłam.

 

Że byłam zdenerwowana,

To każdy szofer wyczuwa.

Na dodatek deszczyk padał

I szybę przednią „zapluwał”.

 

Pół godziny jazdy w stresie

I przy fatalnej pogodzie,

To dla młodego kierowcy

Nie są warunki na co dzień.

 

Była taka sytuacja:

Ruszam na światłach (zielonych),

Lecz zauważyłam fiata,

Jadącego z prawej strony.

 

On na czerwonym sygnale,

Wjechał na to skrzyżowanie

I groziło tym, że może

Najechać, gdy ruszę, na mnie.

 

Jak tylko zjechałam z ronda

Egzamin został przerwany,

A tym samym test praktyczny

Z jazdy po mieście – nie zdany!

 

A dlaczego ta decyzja?

Bo ja byłam… przestraszona!

Powinnam była pojechać,

A ja… stałam nieruchoma!

 

Przecież byłem „na pierwszeństwie”

Więc jechać dalej powinnam.

W razie kolizji za stłuczkę

To nie ja byłabym winna.

 

Chęć uniknięcia zderzenia

Nie jest żadnym argumentem.

Prawo pierwszeństwa dla wszystkich

Musi być jednako święte!

 

 

 

Spokojnie…

Wyjechałem za granicę

Na kontrakt ponad dwuletni.

Prawie się zadomowiłem

I żyję tu jak… pustelnik.

 

Pierwsze chyba trzy miesiące

Miałem zajęte potwornie.

Nikt w tym czasie nie zadzwonił

Czyżby zapomnieli o mnie?

 

Przyznam, że też zaniedbałem

Przez nowe środowisko, stres.

Asymilacja w tym miejscu

To naprawdę trudna jest.

 

Nie miałem wolnego czasu.

Cały czas w biegu i nerwach.

Ale w końcu po kwartale

Nastał spokój, stres się przerwał…

 

Miałem czas na przemyślenie,

A myślę po polsku przecież.

Byłem ciekaw, czy rodzina

Pamięta, żem jest w świecie?

 

Z ciekawości chciałem sprawdzić

Po jakim czasie mi Bliscy

Zauważą, że mnie nie ma

I przyślą mi chociaż liścik.

 

Czekałem przez miesiąc, dwa, trzy…

Minęło prawie pół roku

Od mego wyjazdu z kraju.

Nie ma listu. Błogi spokój…

 

Stłuczka

Wracam z zakupów i patrzę:

Jakiś zły kierowca – szkodnik

Tak uderzył w moje auto,

Aż je przesunął na chodnik!

 

Uderzenie było mocne.

Chwileczkę stałem zdumiony.

Po chwili ujrzałem papier

Za wycieraczkę włożony.

 

Ucieszyłem się, że jednak

Są jeszcze ludzie porządni

I numery „blach” spisali,

Na jakich jeździ ten „szkodnik”.

 

Biorę go i myślę sobie:

„Mam na was namiary, dranie…”

A tam był zatknięty mandat…

Dla mnie za złe parkowanie.

 

Pomyłka

Kiedyś razem z mym chłopakiem

Zechcieliśmy, jak niektórzy,

Spędzić uroczo we dwoje

Wieczorek w jego jacuzzi.

 

Oczywiście miał być także

Kieliszek wina, a potem

Czyściutcy, siebie spragnieni

Przeniesiemy się na sofę.

 

Wszystko szło nader świetnie

I byłoby jeszcze fajniej,

Gdyby nie to, że miłemu

Zachciało się pi***dzieć  w… wannie.

 

Wybaczyłabym mu gafę,

Ale niestety ten „bączek”

Był zapowiedzią… biegunki

I w efekcie randki…  końcem.

Rada

Dzisiaj po prawie tygodniu,

Który w łóżku przeleżałam

Walcząc z dosyć ciężką grypą,

W końcu siłą woli…    wstałam!

 

Mamunia się ucieszyła

I zaraz mi… poleciła,

Bym dom posprzątała żwawo,

Bo jest tak jakoś… brudnawo.

 

Powiedziałam Jej, że jeszcze

W rękach i w krzyżu mnie boli.

Z zatroskaną miną rzekła:

„Kochanie, sprzątaj powoli”.

Żegnaj lato na…

Latem wraz z koleżankami

Byłam w egzotycznym kraju,

Tam gdzie dorośli i dzieci

Skąpo ubrani biegają.

 

My się dostosowałyśmy

Ubiorem i… makijażem

Tak, że polskie pozostały

Tylko blond włosy i twarze.

 

Korzystamy ze słoneczka.

Jest wesoło, paczka fajna,

Ale jednak czegoś jest brak;

Bez „chłopców” licha ferajna.

 

Uradziłyśmy, że trzeba

„Zaliczyć coś” w te wakacje.

Niewinny romans w tropikach

To przecież  żadne dewiacje.

 

Bywałyśmy w różnych klubach.

Czasami nawet do rana

Tańczyłyśmy, śpiewałyśmy;

To wcale nie były… tanga!

 

Pod koniec wakacji byłam

Już trochę… zrezygnowana

I poszłam do restauracji

Zupełnym przypadkiem – sama.

 

Przestałam już myśleć o tym,

Że jeszcze się w kimś zakocham,

Ale nieoczekiwanie

Wpadł mi w oko fajny chłopak!

 

Gadaliśmy kilka godzin,

Do klubu poszliśmy potem.

Tam wstawiłam się troszeczkę.

On zasugerował … motel.

 

Na miejscu się okazało,

Że mój „gładysz” to… policjant.

Pokazuje mi odznakę,

Kajdankami ręce ściska…

 

Bo w tym kraju prostytucja

Jest zdelegalizowana.

To facet z „obyczajówki”!

Bardzo szybko wytrzeźwiałam.

 

Ostatecznie się udało

Dowieść tego, że nie jestem

Prostytutką, ale gościem

W tym  „zaczarowanym” mieście.

 

Ale tych dwóch dni spędzonych

W obskurnej celi z ćpunkami

Nikt mi już nie wynagrodzi.

Dobrze, że lato za nami!!!

Trzecia możliwość

Uważałem, że idąc na

Egzamin  praktyczny z jazdy

Mam tylko dwie możliwości.

I z tym zgodziłby się każdy.

 

Można go zdać, albo oblać.

Tertium non datur”[1] – to znamy.

A jednak Polak potrafi!

Trzecią możliwość też mamy!!!

 

Dziś się o tym przekonałem,

Że istnieje trzeci sposób,

Z którego jednak „korzysta”

Minimalna ilość osób.

 

To mi się właśnie zdarzyło:

Nawet nie wiem, jak się stało,

Że nie miałem dokumentu

Stwierdzającego… tożsamość!

 

Nie zostałem… dopuszczony.

Egzaminu nie zdawałem!

Stremowany i nerwowy

O dowodzie zapomniałem!!!

[1] „Tertium non datur” – łac; tłum.: „trzeciej możliwości brak”

Z(a)łamanie

Dziś mój chłopak zerwał ze mną,

Bo ponoć o siebie nie dbam.

Jego zdaniem

mocno… tyję,

A byłam „cienka jak jedwab”!

To nie on jest winny tego,

Że przestałam go pociągać.

Za jakieś małe pół roku

Będę miała coś z… King Konga!

 

Kiedy z nim się poznaliśmy.

Ja przy wzroście sto sześćdziesiąt

Byłam szczupła i ważyłam

Kilo więcej niż „pięćdziesiąt”.

 

Teraz nadal trzymam wagę.

Czuję się lekka jak piórko.

Nawet sąsiad się zachwycił

Moją ponętną figurką…

 

Pojechałam do rodziców

Poskarżyć na tę nikczemność.

Gdy przysiadłam na zydelku…

Złamał się nagle pode mną…