Zielono im

Kilka miesięcy minęło

Od zapoznania faceta.

Nie przedstawiam go rodzicom,

Bowiem mógłby to być niefart.

Nie dlatego, że mój miły

To ladaco lub ulicznik,

Ale, krótko mówiąc, oni

Są oboje specyficzni.

Wszyscy sąsiedzi wokoło

Wiedzą to, że bardzo chętnie,

Powiem nawet że namiętnie,

Moi starzy palą zioło.

 

Kiedy już byłam pewna, że

Zakochałam się po uszy,

Postanowiłam ich poznać

I swe obawy zagłuszyć.

 

W tej chwili, kiedy mój ojciec

Zobaczył mego faceta,

Zauważyłam, że z nimi

 Nagle stało się coś nie tak.

Zapytałam, o co chodzi.

Okazało się po chwili,

Że ten „diler za dwie dychy”

Regularnie mym rodzicom

Dostarczał zioło marychy!

Lotto

Mamy rodzinną tradycję.

Gramy w „Lotka” tylko wtedy,

Gdy w puli jest pięć milionów.

Może je wygramy kiedyś?

Skreślamy te same liczby:

Datę mej żony urodzin

Oraz numer autobusu,

Który nas do domu wozi.

Z reguły żona wypełnia

Na kuponie jeden zakład.

Ostatnio to ja skreślałem,

Gdyż tak mi wypadło z nagła.

Zagrałem i zapomniałem.

Dotąd nigdy nie sprawdzałem,

Teraz też się wynikami

Nie zainteresowałem.

 

W piątek żona zadzwoniła,

Bym natychmiast wrócił z pracy.

Nie wyjaśniała przyczyny,

Słyszę coś jak krzyk rozpaczy!

Myślałem, że coś się stało.

Byłem w domu po kwadransie.

Wpadam nagle do mieszkania,

A ma żona w dziwnym transie

Czeka na mnie w dezabilu

Z szampanem i truskawkami.

Zrozumiałem, że dziś święto

Oczekiwane latami.

Żona w prasie wyczytała,

Że w czwartek wieczorem nasze

Numery wylosowano.

Stąd ten entuzjazm i… łaszek.

 

Radości nie było końca.

Cieszyliśmy się rozsądnie

Z tego, że dzięki wygranej

Spędzimy życie wygodnie.

Chcieliśmy żyć jak dotychczas.

Pracować, gdzie pracowaliśmy.

Nikomu, nawet rodzinie,

Sekretu nie zdradziliśmy.

 

Bez zwłoki do biura „Lotto”

Zgłaszamy naszą wygraną.

Jednak nasz wielki entuzjazm

Szybko utemperowano.

Otóż źle zapamiętałem

Dzień urodzin mojej żony

I w ten sposób kupon lotka

Został błędnie wypełniony.

Na pocieszenie mam „czwórkę”,

A w domu – znów awanturkę.

 

Mem

Szkołę mam dosyć daleko,

Więc dojeżdżam autobusem.

Czasem autobus się spóźnia,

Na przystanku czekać muszę.

 

Dziś była ta sytuacja.

Spóźnił się piętnaście minut,

Więc kilka osób czekało

Rozeźlonych do maksimum.

 

Jedna z kobiet mnie wyzwała

Od idiotów i potworów,

Bo ją ponoć znieważyłem

Śmiejąc się z jej ubioru.

 

Choć ubrana była śmiesznie,

Nie spoglądałem w jej stronę,

Tylko oglądałem nowe

Memy w swoim telefonie.

 

Bojaźliwy

Spotykam się z fajnym facetem.

Najczęściej spacerujemy.

Niekiedy wstąpimy na kawę.

Czasem nawet pizzę zjemy.

 

W końcu się umówiliśmy

Na krótki wypad za miasto.

On po mnie autem przyjedzie.

Ja wezmę kawę i ciasto.

Przyjechał. Otwieram mu drzwi.

On uśmiechnięty, wesoły.

Ucieszyłam się, bo koleś

Trzymał piękną różę w dłoni.

 

Myślę, że chyba jest szansa

Na dłuższy związek obojga.

Może, jak już będzie dziecko,

To będzie związek nas trojga!

 

Zapraszam gościa do środka,

Lecz odmawia, szkoda czasu.

Chce ze mną dłużej posiedzieć

Na polance w środku lasu.

 

Powiedziałam mu przymilnie,

Że gdy tylko dziecku dam jeść,

To on będzie mógł bezzwłocznie

Tam, gdzie tylko zechce, mnie wieźć.`

 

Nagle zrobił się czerwony.

Patrzył na mnie przestraszony.

Z komórką przy uchu dukał,

Że nie może dłużej czekać,

Gdyż siostra miała wypadek

I … wręcz w popłochu odjechał.

 

Muszę wyjaśnić, że „dziecko”

To mój kociaczek niewielki.

Tak go wołam do karmienia

Mlekiem przez smoczek z butelki.

Uważaj

Moja dziewczyna już tydzień

Jest na wyjeździe służbowym.

Bardzo za nią tęskniłem, więc

Niespodziankę chciałem zrobić.

Wysłałem jej MMS-y

Z kilkoma swymi zdjęciami.

Bardziej intymne fragmenty

Zasłoniłem chusteczkami.

 

Nie wiem, jakim to przypadkiem

Jedna z tych fotek trafiła

Do mego starego kumpla.

Sytuacja dość niemiła,

Bo na zwrotnej już po chwili

Jego zdjęcie oglądałem

Bez chusteczek, ale z tłustym,

Mocno owłosionym ciałem.

Ulotka

Robiłem szybkie zakupy.

Byłem już trochę spóźniony

I musiałem się pospieszyć,

Żeby zdążyć do znajomych.

 

Kiedy wracałem do domu

Zauważyłem papierek

Zatknięty za wycieraczkę.

Czasu nie miałem zbyt wiele,

Więc olałem tą ulotkę.

Podczas jazdy ją wiatr szarpał,

Aż sfrunęła zakosami

Niczym alpejczyk na nartach.

 

Gdy wysiadłem z samochodu

By żonie podać zakupy,

Zauważyłem, że zderzak

Jest dość poważnie zepsuty.

To, co wziąłem za ulotkę,

Było najprawdopodobniej

Informacją kontaktową

Skierowaną właśnie do mnie.

Kto się zgapił?

Często bywam u chłopaka

W jego małej garsonierze.

Rankiem jedliśmy śniadanko,

A zawsze w przeddzień wieczerzę.

 

Po ostatniej naszej nocy,

Odkryłam brak swych kolczyków.

U niego je zostawiłam?

Może na nocnym stoliku?

Poprosiłam, by je przyniósł,

Bo bez nich dziwnie się czuję.

Następnego dnia mi oddał.

„Aleś ty gapa” – żartuje.

 

Przyznałam rację, lecz zaraz

Mina mi zrzedła ogromnie.

Te kolczyki, które przyniósł

Wcale nie należą do mnie.

Zapach kobiety?

Brałam prysznic jak co rano,

Gdy nagle zadzwonił do drzwi

Doręczyciel z Interflory.

Właśnie kwiaty przyniósł mi.

 

Zarzuciłam kąpielowy

Ręcznik z przodu na ramiona.

Frotka dobrze mnie zasłoni,

Nie jest tak cienka, jak woal.

Otworzyłam drzwi szeroko,

Aż frezjami zapachniało.

Kwiaciarz śmiechem mnie powitał.

Za mną duże lustro stało…

Na gapę

Nie tak dawno mnie rzuciła

Dziewczyna, którą wciąż kocham.

Nie mogłem, choć tego chciałem,

Powiedzieć sercu – wynocha!

 

Wczoraj los dał mi nadzieję,

Że nie wszystko jest stracone.

W tramwaju się spotkaliśmy

Jadąc w tym samym wagonie.

Natychmiast, gdy tylko wsiadłem,

Podeszła i całowała

Tak, jakby wokół nas żadnych

Pasażerów nie widziała.

Był to długi pocałunek

Jak za naszych dobrych czasów.

Odświeżył moją nadzieję

Na szybkie wyjście z impasu.

 

Zaproponowałem randkę,

Lecz roześmiała się tylko

I wyjaśniła cynicznie,

Że to wszystko jest pomyłką.

Musiała siebie ratować.

Ja właśnie byłem pod ręką.

Trafiłem się jej tak samo

Jak ślepej kurze ziarenko.

 

Razem ze mną do tramwaju

Wsiedli też dwaj kontrolerzy.

Ona jechała „na gapę”,

Za to mandat się należy.

Nie sprawdzili nam biletów.

Widocznie nie bardzo chcieli,

Całujących się kochanków

W tak błahej sprawie rozdzielić.

Piękne obie

Często razem z przyjaciółką

Spacerujemy po mieście.

Spotykamy tam chłopaka,

Od niedawna coraz częściej.

Czasem się do nas „podczepia”.

Uczynił to także wczoraj.

Choć mi się bardzo podoba,

Czułam się troszkę nieswoja,

Gdyż miałam takie odczucie,

Że zaczynał mnie podrywać.

Czułam się fantastyczne.

Sympatię mi okazywał!

 

Patrząc się na moją bluzkę

Pochwalił, że „jest prześliczna

Dokładnie jak właścicielka:

Zjawiskowa, wręcz kosmiczna”.

 

Sytuacja dość niezręczna,

Bo to przyjaciółki bluzka.

Mnie także się spodobała,

Bo ta bluzka jest francuska!

Ja ją pożyczyłam od niej.

Chciałam wyglądać seksownie.

 

Dziękując mu za komplement

Wyjaśniłam równocześnie,

Czyja faktycznie jest bluzka,

A pochwały przyjąć nie śmiem.

 

Uśmiechnął się tajemniczo

I odrzekł mi jednym tchem:

„Powiedziałem to, co czuję,

A o bluzce wszystko wiem”.