Mój wymarzony

Dostałem od żony prezent.

Był nim skok spadochronowy,

Który dla mnie wykupiła

Jako dar urodzinowy.

 

To było moje marzenie,

Lecz zawsze dalekie plany.

Teraz mają mi się spełnić.

Jestem tym uradowany.

Nigdy tego nie robiłem,

A niebezpieczeństwo spore.

Dlatego ten mój pierwszy raz

Wykonam wraz z instruktorem.

Ale nie mam się czym chwalić.

Natychmiast po wyskoczeniu

Przestraszyłem się tak bardzo,

Że zemdlałem w oka mgnieniu.

 

Oprzytomniałem na ziemi.

Bardzo długo mnie cucili.

Czy porzuciłem marzenia?

To one mnie porzuciły!

Bez hamulca?

Dla relaksu bardzo lubię

Pobiegać sama po lesie.

Dziś jak młodziutka sarenka

Biegam w ulubionym dresie.

Nic to powalone drzewa

I wystające konary.

Przeskakuję przez wykroty,

Z lasem biorę się za bary!

Omijam znane mi ścieżki

Przełajami po dolinach.

Dzisiaj nikt mi nie dorówna!

Dzisiaj nikt mnie nie zatrzyma!

 

Nagle stop! Coś mnie złapało

Za stopę. Ból jest koszmarny.

Wdepnęłam w żelazny potrzask

Zastawiony tu na sarny.

Czyste piękno

Siedział obok mnie w kościele

Mężczyzna w podeszłym wieku.

Czułam, że z ust mu „pachniało”

Jak z nieczyszczonego ścieku.

 

Starałam się początkowo

Nie zwracać na to uwagi,

Jednak w końcu już nie mogłam

Z „zapachem” sobie poradzić.

Kiedy chór rozpoczął śpiewać,

On zachwycony ogromnie

„Jak oni pięknie śpiewają”

Wzruszony powiedział do mnie.

 

Nie zdążyłam odpowiedzieć,

Gdyż nawet się nie starałam.

Jednak nie wiem, jak się stało,

Ze nagle… zwymiotowałam!

Za trzy złote

W terrarium żyje nasz legwan.

Nazywamy go Leopold.

Zimą z jego dokarmianiem

Mamy dosyć duży kłopot.

Podajemy mu deserki

Owocowe od Gerbera.

Nasz zwierzaczek taką karmę

Bardzo lubi, wręcz pożera.

 

Dziś wracając ze spaceru

Za namową naszej córki,

Wstąpiliśmy do marketu

Kupić „paszę” dla „jaszczurki”.

Szybko zapełniłam koszyk

Piwkiem i papieroskami.

Były w nim także „gerberki”,

Będzie miał co jeść legwanik.

 

Przy kasie się okazało,

Że mi trzech złotych brakuje.

Odstawiam słoiczki mówiąc:

„Niech dziś Leoś pogłoduje”!

Usłyszała to kasjerka

I z kolejki kilka osób.

Nie cytuję komentarzy,

Bo powtórzyć ich nie sposób.

Faux pas

Mam na imię Katarzyna.

Kasia, mówi mi mój chłopak.

Kocham się w nim bez pamięci,

Choć często popełnia faux pas.

Ciągle dawał mi dowody

Naprawdę wielkiej miłości.

Chciał przedstawić mnie kolegom

Po miesiącu znajomości.

Ucieszyłam się niezmiernie.

Starannie przygotowana

Na umówione spotkanie

Bardzo chętnie pojechałam.

 

Kumple nas oczekiwali

W domu jednego z kolegów.

Wszystko byłoby fajnie,

Gdyby nie „drobny” szczegół.

Gdy weszliśmy do salonu,

Mój Kacper z dumą zawołał:

To jest właśnie moja Julcia,

Wypijemy za nią toast!

 

Julia, to imię dziewczyny,

Z którą wcześniej miał się żenić.

Ona z nim nagle zerwała

Ubiegłorocznej jesieni.

Pomyłka

Mam dwóch ulubionych księży.

Obaj młodzi i weseli.

Znani są z bardzo częstego

Czynienia sobie forteli.

 

Dzisiaj jeden z nich obchodził

Swego kapłaństwa rocznicę.

Poszłam rano do kościoła

Z chęcią złożenia mu życzeń.

Weszłam przed mszą do zakrystii.

Ksiądz przez głowę albę wdziewał.

Za życzenia podziękował,

Chociaż się ich nie spodziewał.

 

Kiedy wróciłam do domu,

Zrozumiałam, że to drugi

Z nich obchodził jubileusz

Swojej kapłańskiej posługi.

Śliska sprawa

Moja mama na mą prośbę

Właśnie mi opowiedziała,

Gdzie i kiedy po raz pierwszy

Kimś się zafascynowała.

 

Pamięta co się zdarzyło

Bardzo młodziutkiej osóbce.

Była wtedy na wakacjach

Po skończonej podstawówce

Na obozie dla młodzieży

W wieku ponadpodstawowym.

Celem była integracja

Uczniów starszych i tych nowych.

Przez dwa tygodnie, codziennie

Widywała chłopca, który

Już w następnym roku szkolnym

Miał przystąpić do matury.

On nigdy jej nie zaczepił.

Nie wiedział o jej istnieniu.

Dziewczę się nie narzucało,

Cały czas kryła się w cieniu.

 

Wieczorem, w przeddzień wyjazdu

Odbywało się ognisko.

Zupełnie niespodziewanie

Chłopak usiadł przy niej blisko.

Była tym onieśmielona,

Że ją wreszcie zauważył.

Nawet nie śmiała przypuszczać,

Że to kiedyś się przydarzy.

 

W pewnej chwili coś powiedział.

Ona nic nie usłyszała,

Gdyż wszyscy głośno śpiewali

I przeszkadzał wielki hałas.

On ponownie do niej mówił.

Ze stresu nie rozumiała,

Tylko zwrócona do niego

Jedynie się uśmiechała.

 

Znów ponowił słowną próbę.

U niej jeszcze większa trema.

Czuła się jak skamieniała,

Serducho stanęło niemal.

 

W końcu chłopak nie wytrzymał

I gdy przebrzmiały już nuty,

Głośno poprosił ją, żeby

Szybko poszła zmienić buty,

Bo wdepnęła w „krowi placek”

I strasznie od niej śmierdziało.

Wyszła bardzo zawstydzona.

Tak pamięta sprawę całą…

Zaginiona

Miesiąc temu zapoznałem

Fajną laskę w Internecie.

Poprosiłem o spotkanie.

Była już wiosna. Kwiecień.

Zaplanowałem atrakcje:

Pierwszą był spacerek w parku,

Potem kino i kolacja.

Precyzyjnie jak w zegarku.

 

Bardzo dobrze się zaczęło.

Na spacerze się przyznała,

Że musi skoczyć do domu,

Bo kotkowi jeść nie dała.

Zrozumiałem jej rozterkę.

Taxi wezwałem komórką.

Podała adres kierowcy,

Zawiózł nas aż na podwórko.

 

Sama weszła do budynku.

Przedtem taksówkę zwolniła.

Czekałem ponad godzinę…

Nadaremnie! Nie wróciła!

Dobry wybór

Często zapoznaję ludzi.

Nie w realu, lecz na czacie.

To dobry sposób, by gadać

Z osobą, której nie znacie.

Z niewieloma z nich się uda

Doprowadzić do spotkania.

Wiem, że trzeba być ostrożną,

Żeby nie trafić na drania.

 

Nareszcie się umówiłam

Z facetem, co mi się trafił.

Nie podeszłam, kiedy przyszedł.

Był to proboszcz z mej parafii.