Oj, nieładnie…

Jestem „dumnym” posiadaczem

Telefonu „kablowego”.

Korzystam też ze smartfona,

Bo dziś trudno żyć bez niego.

 

Mam więc aż dwa telefony:

Jeden w wspomnianym smartfonie

I ten drugi, tradycyjny.

W domu często z niego dzwonię.

 

Niewielu już ma ten wybór.

Po wymianie aparatu

Nadawano nowy numer –

To zupełnie inny status.

 

Dziś jednak się okazało,

Że dotychczasowe plusy

Była dla mnie niekorzystne.

Ujawniły się… minusy!

 

Właśnie do mnie zadzwoniła

Jakaś babka i niesłusznie

Przez telefon mnie nazwała,

„Głupim chamem i oszustem”!

Bo „jej bezawaryjny dysk”

Właśnie się zepsuł, a ona

Utraciła wszystkie dane.

Półroczna praca stracona!

Chciała wymóc, żebym to ja

Płacił za ich odzyskanie,

Bo inaczej przez sąd będzie

Dochodzić zapłaty za nie.

 

Po dosyć długiej  rozmowie

Przypomniałem sobie teraz,

Że kiedyś kupiłem części

Zamienne do komputera.

Komornik tanio sprzedawał,

Więc sobie zapas zrobiłem.

Trochę ich mi pozostało

Więc na „Allegro” wstawiłem.

To były niedrogie „nówki”

I sprzedałem prawie wszystkie.

Nie straciłem nawet „grosza”,

Nie pogardziłem też zyskiem.

 

Pretensje tej pani do mnie

Uznałbym za zrozumiałe,

Lecz w tej sprawie wystąpiło

Jedno maluteńkie „ale”:

 

Bo ten „bezawaryjny dysk”

Kupiła dwanaście lat wstecz,

Czyli przez tyle lat działał.

Przecież to nieprzeciętna rzecz!

 

Jestem w głębokim szoku, że

Aż tyle lat działał sprawnie.

A tej pani nie odpiszę,

Chociaż wiem, że to… nieładnie.

 

 

Po(d)stępowanie

Nasza córka marzy o tym,

Żeby zostać… kosmetyczką.

Temu marzeniu jest w stanie

Poświęcić niemalże wszystko.

 

Gdy tylko może, „trenuje”,

By nabyć umiejętności

Na wszystkich znajomych, krewnych,

Którzy przyjdą do nas w gości.

 

A, że najczęstszym bywalcem

Jest babcia, czyli ma Mama,

To wciąż, kiedy nas odwiedzi,

Jest przez Córcię namawiana,

 

By na „zabieg” malowania

Się zgodziła, wtedy Ona

Się cieszyła się, i to bardzo

I nie była zawiedziona.

 

Wczoraj wpadł do nas mój ojciec,

Bo Babcia była zajęta.

Z tego względu moja Córcia

Była bardzo niekontenta.

 

Nastawiła się już wcześniej,

Że znów będzie „kosmetyczką”,

A przybycie  do nas dziadka

Pozmieniało nagle wszystko.

 

Nie mogła się bawić z Babcią,

Więc zaprosiła Dziadziusia.

Dziadek dał się Jej namówić,

Aczkolwiek wcale nie musiał.

 

Zaoferował paznokcie.

Córcia je pomalowała,

Ale potem ich pozmywać

Kategorycznie nie chciała.

 

Oświadczyła Mu, że malowanie

Było całkowicie… gratis,

Ale pozmywać to przecież

Każdy powinien potrafić.

 

A jak dziadziulek nie umie,

To Ona zmyje z radością,

Ale nie za darmo, tylko,

Za… godziwą odpłatnością.

 

To będzie kosztować stówkę,

Chyba że Dziadek się ruszy

I pójdzie sam do drogerii

Zmywacz do paznokci kupić.

 

Po co Wam to opowiadam?

A po to, by wam uzmysłowić

Jak podstępem można szybko

Kosztem bliskich się… obłowić!

 

 

 

Cena

Nowe mieszkanko kupiłem,

Więc żeby zamieszkać wreszcie

Trzeba było dosyć szybko

Porozumieć się z mym teściem.

 

Rodzinnymi kanałami

Dotarł do swojej kuzynki,

Której pasierb jest stolarzem,

Co nie tylko zbija skrzynki.

 

Miał atuty niebywałe,

Bo w „stolarce” życie całe

Przepracował był sumiennie,

Wskazania wręcz doskonałe!

 

Warunki też były dobre.

Nie szukałem innych ofert.

Po kosztach, szybko, bez zwłoki

On wykona te robotę.

 

Rodzice także uznali,

Że żadnych uwag nie mają

I żeby dostał zlecenie

Oni w pełni się zgadzają.

 

A ów mistrz w swoim zawodzie

Zawalił wszystkie terminy.

Spóźnił się o dwa miesiące,

Podobno nie z jego winy.

Ponad to część mebli miała

Zupełnie inne forniry

Niż to było ustalone

W dodatku… nie z jego winy.

 

Oprócz tego szafy do wnęk

Miały inne gabaryty

I nie mieściły się w nisze,

Bo za grube były… płyty!

 

On nie zrozumiał problemu,

O co to  nasze zrzędzenie,

Bo uczciwie zrobił więcej

Za tę samą przecież cenę.

 

Ulga?

Pracuję „na infolinii”

W dość dużym i znanym banku,

A więc dla klientów jestem

„Głosem” pierwszego kontaktu.

 

Mam kontrolkę, ile osób

Na swe połączenie czeka

Oraz czas oczekiwania

Nieznanego mi człowieka.

 

Kiedyś po dużej awarii,

Jak zawsze w tych sytuacjach,

Masa ludzi jęła dzwonić,

No i zdarzyła się… akcja!

 

Jedna pani, kiedy tylko

Odebrałam połączenie,

Zaczęła krzyczeć w słuchawkę

Zdenerwowana szalenie,

Że… „Wasze karty płatnicze

Są brzydkie, szpetne, szkaradne!

No, a przecież te poprzednie

Były nieprzeciętnie ładne”!

 

Tak  wrzeszczała ta kobieta

I… nagle się rozłączyła.

Czekała w kolejce godzinę!

Nareszcie sobie… ulżyła!

 

Refleks

Szef nagle, bez ostrzeżenia

Zabrał nam kwartalne premie.

To trzydzieści procent pensji,

Ani więcej, ani nie mniej.

 

Uzasadnił tym, że przyszły

Na nasz zakład ciężkie czasy

I nie może, chociaż chciałby,

Dać nam dużo więcej kasy.

 

Jednak trzy tygodnie później

Kupił „zegareczek” sobie

I chwalił się jaki z niego

Elegancki szef i… człowiek.

 

Wkurzył tym cały nasz zespół

I mnie także oczywiście.

Wczoraj wcześniej byłem w biurze,

By czekać na jego przyjście.

 

Nie wiedziałem, że już przyszedł,

Więc niepomny dobrych zasad

Dałem upust złości krzycząc

„Dajcie mi tego ku**sa”!

 

Wszystkie koleżanki zbladły,

A szef wychodząc zza biurka

Wycedził: „Jestem i każę

Zwolnić z pracy tego „siurka”.

 

Palcem wycelował we mnie.

W jego głosie czułem sarkazm,

A jak na złość spod mankietu

Błyskał refleks od… zegarka.

 

Wsparcie

Pochodzę z biednej rodziny.

Zaliczyłem studia dzienne.

Miałem stypendium, lecz koszty

Były wyższe niewspółmiernie.

 

Imałem się różnych robót

W naszej studenckiej spółdzielni.

Lecz nie zawsze jest „robota”,

A czasem „człowiek się… leni”.

 

Jak się leni, to jest głodny.

Jak pracuje, to zarobi.

Ale wtedy tak się dzieje,

Że z nauką „nie wyrobi”.

 

Tak jednak źle mi nie było.

Potrafiłem jakoś przeżyć.

Mam już dyplom, teraz muszę

Z życiem dorosłych się zmierzyć.

 

Niedawno byłem u Babci.

Zaskoczyła mnie pytaniem,

Czy przydały mi się „grosze”

Regularnie przysyłane.

 

Bo przez lata Stara Babcia

Co miesiąc mi wysyłała

Przekaz na dwieście złociszów;

Jak na Nią sumka niemała!

 

Dla mnie byłyby wsparciem.

Lecz nieznane mi powody,

Czemu kaskę wysyłała

Do całkiem obcej osoby!

Taksowanie szkody

Jestem kierowcą taksówki.

Od lat mam na nią licencję.

Zawsze klient może liczyć

Na mą grzeczność i… dyskrecję.

 

Ostatnio jednemu panu

Gdy opuszczał moją „taksi”

Przydarzyło się nieszczęście,

Dla niego i mnie… kataklizm!

 

Gdy wysiadał, nagle z torby

Wysunął się jego laptop

I niezauważony przez niego

Ułożył się jakoś na sztorc

Blokując od jego strony

Drzwi tylne przed zatrzaśnięciem.

Gdy wysiadł, to w żaden sposób

Nie radził sobie z zamknięciem.

 

Zaczął trzaskać raz za razem

Tymi drzwiczkami taksówki

Nie przewidując w ogóle

Jakie wywoła to skutki.

 

Zaczął nerwowo jazgotać

„Co jest, ku**a, z tymi drzwiami”?

Jak zobaczył, co się stało,

Na  mnie się rzucił z pięściami!

 

Przez cały czas się wydzierał,

Że to wszystko moja wina.

Nie zapłacił, zabrał laptop

I na odchodnym… przeklinał.

 

Nie poprzestał jednak na tym

I następny numer zmyślił,

Żeby tę sprawę opisać

W długim piśmie do Policji.

 

Całą winę na mnie zrzucał

Chcąc dostać odszkodowanie,

Bo źle „był skręcony fotel”;

To jest prawda. On nie kłamie!

Gdyż o zadni fotel taksi

I tylne drzwi jednocześnie

Zaparł się jego komputer…

I to było niebezpieczne!!!

 

A ja, teraz już legalnie,

Mam jego wszyściutkie dane

I oświadczenie na piśmie.

Już nie wykręci się sianem,

Bo zamierzam zgłosić szkodę

Za porysowane drzwi.

Koszt malowania, to pewne,

Będzie musiał zwrócić mi.

 

 

„Znaleźne”

Wiem, że uczciwość popłaca.

Lecz trzeba uważać żeby,

Zachowując przyzwoitość

Nie napytać[1] sobie biedy.

 

Mój kolega znalazł portfel.

By go zwrócić „co do centa”

Podjechał pod adres, który

Znalazł w tychże dokumentach.

 

By nie robić zamieszania

I nie ujawnić znalazcy,

W skrzynkę na listy go wepchnął;

Otwór wąski, a więc na wcisk!

 

Gdzie tu „bieda napytana”?

Powód był wprost oczywisty:

Ten Uczciwiec własny portfel

Wepchnął w skrzyneczkę na listy!

 

 

[1] Napytać – przestarzale: sprowadzić, ściągnąć

Wybór

Po trzyletniej znajomości

Kumpel oświadczył się wreszcie.

Uczynił to w restauracji

O lirycznej nazwie „Szczęście”.

 

Wtajemniczona kelnerka

O wszystko fajnie zadbała.

Dała Im najlepszy stolik,

Kolację pięknie podała.

 

Romantyczna dekoracja

Przepiękna i nastrojowa

Zapowiadała, że przyszłość

Będzie dla Pary baśniowa.

 

Kumpel był zadowolony

I to wyraźnie docenił

Dając wysoki napiwek

Kelnerce wprost do kieszeni.

 

Nie wiedział, że narzeczona

Była łasa na pieniądze.

Awanturę  Mu zrobiła,

A On… zaraz zerwał związek.

 

Nie spotkali się już więcej.

On do dziś jest tego pewny,

Że to był najlepszy wybór,

Którego dokonał niegdyś.

 

Wybór

Mój facet jest bezrobotny.

Stracił pracę w zeszłym roku

I jakoś nie kwapi się, by

Zarobić coś gdzieś na boku.

 

Przez pół roku namawiałam,

Nawet wyzwałam od zgniłków,

Żeby poszedł do urzędu

W sprawie przyznania zasiłku.

 

W końcu wymogłam, by „polazł”,

Bo nawet niewielka kwota

Poprawi nasze finanse.

Nie skorzystać, to głupota!

 

No i poszedł. I załatwił.

Ale poznał tam dziewczynę

W takiej samej sytuacji

I poczuł do niej sentyment.

 

Odnaleźli w sobie to coś,

Na co mówią „bratnia dusza”.

Nagle do niego doszło, że

Do bycia ze mną się… zmuszał.

 

Powiedział mi bez ogródek,

Że z tamtą na dwóch zasiłkach

Będą żyli sobie razem,

Póki nie nadejdzie chwilka,

Że skończy się zapomoga.

Wtedy nie jest wykluczone,

Że wróci z powrotem do mnie,

Albo do innej… znajomej.