pieniądze
Sąsiedztwo
Postanowiliśmy sprzedać
Nasze spółdzielcze mieszkanie.
Żeby znaleźć nań nabywcę,
Wyceniliśmy je taniej.
Na ogłoszenie natrafił
Nasz sąsiad z tej samej klatki.
Zaczął się głupio uśmiechać
I mamrotać głupie gadki:
Że w obecnych, ciężkich czasach,
Choć on nic do tego nie ma,
Nigdy go nie odsprzedamy.
To jest za wysoka cena.
Trafiła się jednak para,
Której to nasze mieszkanie
Przypadło bardzo do gustu
I nabrali chęci na nie.
Nie wiem jakimże to cudem
Sąsiad o tym gdzieś usłyszał
I z naszego interesu
Została wielgachna… kicha.
Podsunął mu swe mieszkanie
O troszkę większym metrażu,
No i jeszcze dodatkowo
Miejsce w podziemnym garażu.
Dlaczego sąsiad tak zrobił?
Powód naprawdę nieznany.
Nasi niedoszli klienci
Są nowymi sąsiadami!
Premia
Główna Księgowa zakładu
Poważnie zachorowała.
Inna pani z księgowości
Jej zastępczynią została.
Szefowej długo nie będzie,
Więc nie wiadomo czemu
Ma ją zastąpić… ma mama
Zatrudniona tydzień temu!
Nie chciała przyjąć tej funkcji,
Bo nowa, nie zna zakładu;
No i jeszcze nie poznała
Zależności i układów.
Mama, z zawodu księgowa,
Na rachunkowości się zna.
Postanowiłam Jej pomóc
Ten galimatias okiełznać.
Miałam wgląd do dokumentów,
Z których się dowiedziałam,
Że mój szef dostaje to,
Czego ja nie dostawałam.
Co miesiąc ma w dyspozycji
Budżet na koszt tłumaczenia
Dokumentów z zagranicy,
A rachunków żadnych nie miał!
Od paru miesięcy kazał
Mnie robić te tłumaczenia
W ramach mej normalnej pracy…
Czy to była dla mnie… premia?
Teoryjka
Jestem drugi raz żonaty.
Dla pierwszej żoneczki byłem
Tylko żywym „bankomatem”,
Więc się od niej uwolniłem.
Druga żona ma pretensje,
Że na tyle nie zarabiam,
By jej na wszystko starczało,
Więc musi sobie odmawiać.
Mam stałe, dobre pobory,
Lecz różne kobiet potrzeby.
Pierwszej starczał jeden chlebek,
Drugiej mało na dwa chleby!
A że chleb jest w stałej cenie,
Inne względy decydują,
Czy starczy kobietom na wszystko,
Czy nawet być może „głodują”.
Oczywiście nie uważam,
Że to „teoria względności”,
Ale po ludzku ją nazwę
Teoryjką bezwzględności!
Kanaliza
Już chyba od prawie roku
Próbujemy sprzedać domek.
Wydawało się, że wreszcie
Nadszedł upragniony moment.
Przed tygodniem ostatecznie
Zgodziliśmy się z rodziną,
Że kupią dom jak najszybciej,
By wprowadzić się przed zimą.
Ale po kilku dniach agent
Oddzwonił mi z wiadomością,
Że się jednak rozmyślili
Zmuszeni okolicznością,
Iż zostali oszukani
Tym, że niecnie zataiłem
Niezmiernie istotny szczegół,
I sam sobie… zaszkodziłem.
Zadzwoniłem bezpośrednio
Do niedoszłych kontrahentów,
By ich bezpośrednio spytać
W kwestii tych moich „przekrętów”.
Rozmówczyni, dość wkurzona,
Oskarżyła mnie o próbę
Świadomego zatajenia,
Gdyż chciałem jej sprzedać bubel!
Dziś właśnie ktoś jej powiedział,
Kiedy byli w biurze sami,
Że z mojej kanalizacji
Wonieje nieczystościami!
Teraz już mi nie dowierza
I nie jest mym kontrahentem.
A znajomość ze mną właśnie
Jest dla niej… życiowym błędem!
Nigdy to nie miało miejsca,
Lecz natychmiast skojarzyłem,
Że ja też na dziś z agentem
Umówiony właśnie byłem.
Zaraz wziąłem go na spytki.
A on do muru przyparty
Z poczuciem winy się przyznał,
Że to były… „takie żarty”.
Miał problemy żołądkowe
I korzystał z toalety,
Kiedy klienci przybyli.
W tej sytuacji niestety
Nie był w stanie, żeby ze mną
I z nabywcami się widzieć,
Więc wymyślił tę historię
O śmierdzącej „kanalizie”.
Persona
Byliśmy z całą rodziną
Na wakacjach w Poroninie.
Chciałem zrobić pamiątkową
Fotografię mej rodzinie.
Wszyscy byli ustawieni.
Nagle nieznana mi laska,
Nie wiadomo skąd zupełnie,
W moim kadrze się znalazła.
Kiedy mnie zauważyła,
Zamiast przeprosić, to ona
Właśnie na mnie się wydarła
Machając groźnie rękoma.
Wykrzyczała, że jest znaną
Gwiazdą serwisu Instagram
I nikomu bez jej zgody
Nie pozwala robić nagrań.
Bo ona tylko na sesjach
I tylko profesjonalnie
Pozuje do fotografii,
A ja szczególnie brutalnie
Atakuję ją, by darmo
Zrobić byle jakie zdjęcie
I potem kasiorę zgarnąć!
Dałem się jej wykrzyczeć,
Po czym cicho powiedziałem,
Że jej nie znam i że ona
Jest po prostu damskim chamem.
A ja za nic mam jej piski,
Więc ma spadać jak najszybciej,
Bo robię zdjęcie swym Bliskim.
Nagle uszło z niej powietrze
I chyba wówczas dopiero
Zrozumiała, że nikt tutaj
Nie nagrywa z nią video.
Może też do niej dotarło,
Ze istnieją inni także,
Którzy prywatnie, dla siebie
Chcieliby znaleźć się w kadrze.
Ona to nie pępek świata.
Jej świat jest tylko ułudą,
Która może się zakończyć
Nierządem, dragami, wódą…
Ryzyko
Czekałam dziś na autobus,
Chociaż zwykle chodzę pieszo.
Dużo ludzi na przystanku.
Rankiem wszyscy gdzieś się spieszą.
Ja spieszyłam się do pracy.
Zdobyć miejsce trudna sprawa,
A jeszcze „ta psia pogoda”;
Kapuśniaczek zaczął padać.
Na zatłoczonym przystanku
Czekającej starszej pani
Wypadła z rąk portmonetka
I „grosiki” poleciały…!
Ludzie stali i w spokoju
Przyglądali się jak pani
Usiłuje zbierać „forsę”.
Nikt pomocą się nie splamił!
Podbiegłam bliżej, by pomóc.
Nim zebrałam kilka monet,
Przywaliła mi torebką
W twarz, bez uprzedzenia, w moment!
Jednocześnie mnie wyzwała
Od oszustek i złodziejek.
Autobus przyjechał, a ja
Nie wiedziałam, co się dzieje.
Potem się zorientowałam,
Że poważnie zamroczona
Zostałam przez pogotowie
Do szpitala odwieziona.
Skończyło się na dwóch sińcach
I szyciu łuku brwiowego.
Wyszło na to, że uprzejmość
To coś zbyt… niebezpiecznego.
Mandat
Wróciłem wczoraj do domu
Po pracy bardzo zmęczony.
Nie mogłem wjechać, bo podjazd
Miałem znowu zastawiony
Przez tego samego Forda.
Wkurzony tą recydywą
Zadzwoniłem po Straż Miejską
Z żądaniem, by w jednej chwili
Z parkującym tu kierowcą
Wreszcie porządek zrobili.
Wyszło na jaw, że to oni
Blokują podjazd mej chaty
Wtedy, gdy moim sąsiadom
„Wlepiają” za coś mandaty.
Psi sutener
Mam psa rzadkiej, ale bardzo
Cennej wśród hodowców rasy.
Jest jakby członkiem rodziny
I… dostarczycielem kasy.
Mamy dodatkowe wpływy,
Bo ma status rozpłodowca.
Kryje hodowlane suczki
I stąd dla nas niezła forsa.
Mamy za jego „starania”
Kasę na wiele wydatków.
Przyznaję, że dzięki niemu
Żyliśmy z żoną w… dostatku.
Kilka dni temu musiałem
Wyjechać z żoną pod Kraków,
Więc zostawiliśmy psiurę
Pod opiekę memu bratu.
Wystarczyły tylko dwa dni,
Żeby pies mu uciekł z domu.
Może ktoś ukradł championa,
Bo „przypadł do gustu” komuś?
Szukaliśmy, szukaliśmy,
Ale nigdzie go nie było.
Mnie i żonie ze zmartwienia
Siwych włosków też przybyło.
W końcu pieska znaleźliśmy
W stanie mocno utytłanym.
Nie wiem czemu nikt nie sprawdził,
Że pies był… zaczipowany.
Ale to jeszcze nie koniec
Nieodpowiedzialnych działań.
Pies został wykastrowany!!!
Weterynarz to patałach!
A do tego moja Gmina
Zażądała jeszcze kasy
Za wykonanie zabiegu.
„O tempora!”; co za czasy!
A ja do sądu nie pójdę,
Bo pies nie płacił podatków.
W braku przychodów on teraz
Przy nas będzie żył w dostatku.
Bezsenność w Sieci
Sprzedaję poprzez Internet
Własnej roboty produkty.
Niezłe ceny proponuję.
Nie mam charakteru kutwy.
Na Facebooku mam swą stronkę
I tam „łapią” mnie klienci.
Piszą do mnie, zamawiają.
Interes się nieźle kręci.
Ostatnio nieznana pani
W zamówieniu napisała,
Co zamierza u mnie kupić.
Potem jeszcze nadsyłała
W odstępach chyba kwadransów
Serię takich wiadomości:
-„Czemu mi nie odpisujesz”?
-„Czy może chcesz mnie zezłościć”?
-„Bo kupię to w innym sklepie”!
-„Nie masz nawet za grosz taktu,
Bo ignorujesz klientów
Bezczelnym brakiem kontaktu”!
Potem jeszcze na mej stronie
Zamieściła takie treści:
-„Brak kontaktu ze sprzedawcą.
To w głowie mi się nie mieści,
Że nie da się nic zamówić!
Nie polecam. Kup gdzie indziej!!!
Nie daj nawet pięciu groszy
Zarobić tej głupiej pindzie”!
To wszystko byłoby OK,
Bo klient ma zawsze rację
I w każdym momencie może
Wyrazić swoje frustracje.
Ale opisana akcja
Odbyła się w środku nocy!
Ja wtedy zwyczajnie spałam.
Internet nie śpi, więc łączy.
Nie zawsze można odebrać
Wiadomość, nawet dość pilną.
Mój sklepiczek nie jest służbą
Przez calutką dobę czynną.
Pierwszy raz mi się trafiła
Taka dość dziwna osoba.
Która nawet w środku nocy
Nie sypia, żeby kupować.