Mądra głowa

W zeszłym tygodniu kolega

Prosił o wsparcie pożyczką.

Jesteśmy kumplami z pracy,

Nie znamy się nazbyt blisko.

Była to tylko stóweczka,

Bo gdzieś zgubił swój portfelik.

Miał mi ją oddać dopiero,

Gdy mnie spotka po niedzieli.

Ten termin wynikał z tego,

Że na zmianach się mijamy

I trudno było przewidzieć,

Kiedy znowu się spotkamy.

 

Zetknęliśmy się przy bramie.

Zaraz mi oddał mą stówę.

Podaliśmy sobie dłonie,

W kieszeń wcisnąłem gotówkę.

 

Widział do mój szef – podglądacz

I zaraz wezwał do biura.

Prawie wywalił mnie z pracy.

Widząc nas sobie ubzdurał,

Że: „bezwstydnie, na widoku

Handluję narkotykami.

Czegóż można oczekiwać

Po gościu z głową z dredami”?

 

Wiele razy tłumaczyłem,

Że fakt posiadania dredów

To nie znak przynależności

Do narkotycznego chlewu.

W społeczeństwie krąży przekaz,

Że dredy to jest coś złego.

Ja po to mam tę fryzurę,

Bo to coś bardzo modnego.

Gapne – płatne

Dzisiaj, to znaczy w niedzielę,

Robiłem zakupy w Lidlu.

Przy kasie został mój portfel,

Dostrzegłem to na parkingu.

Wróciłem biegiem po niego.

Kasjerka zdziwiona mówi

                                                                                                      Że „znajoma zabrała to,

Co pan chwilę temu zgubił.

Zauważyłam po chwili,

Że pan nie zabrał portfela,

Lecz nie widziałam już pana.

W sklepie tłum ludzi. Niedziela… 

Miała panu oddać portfel.

Stwierdziła, że państwo razem

Zaraz po wyjściu ze sklepu

Jeszcze wstąpicie na kawę”.

 

Gapne – płatne. Tak przysłowie

Kwituje podobne sprawy.

Ja po tym zajściu nie miałem

Nawet za co wypić kawy!

Zaskoczona

Wczoraj na portalu „Darling”

Poznałam faceta, który

Zaskoczył mnie propozycją

Bez ogródek, z grubej rury.

Zaproponował mi obiad

W dość znanym w mieście lokalu.

Dał mi też do zrozumienia,

Że nie cierpi na brak szmalu.

 

Zgodziłam się, bo w tej knajpie

Bywałam już kilka razy.

Każdorazowy tam pobyt

Z czymś miłym mi się kojarzył.

 

Tak też było i tym razem.

Kiedy już zjedliśmy obiad,

Musiał skorzystać z łazienki,

Bo dziś „za bardzo się objadł”.

Przedtem jednak za spotkanie

Wypił ze mną toast trunkiem.

Po chwili do mnie dotarło,

Że zostawił mnie z… rachunkiem.

Kutwa

Nasza nastoletnia córka

Ma szeroki krąg kumpelek.

Całe dnie spędzają razem,

Nawet święta i niedziele.

To są nasze sąsiadeczki.

Ich rodziców także znamy.

Bardzo często na obiadek

Koleżanki zapraszamy.

 

Nasza córka także często

Jadła obiad u sąsiadów.

Trwało to chyba dwa lata,

Lecz spotkał nas wielki zawód.

Kiedyś przypadkiem widziałem,

Jak wydobyła z kieszonki

Garść drobnych monet, a potem

Włożyła je do skarbonki.

 

Wypytałem Ją od razu,

Skąd ma pieniędzy aż tyle.

To, co od Niej usłyszałem

Nie było dla mnie zbyt miłe.

Przyznała mi się do tego,

Że zebrana przez Nią suma,

To zapłata za obiadki

Zjedzone przez dzieci u nas.

 

Zachowała się jak Skrucz;

Odkryłem niechlubny niuans:

Córka zbierała opłaty

Za obiad zjedzony u nas!

 

Tylko ona z wszystkich dzieci

Zachowała się jak sknera.

Na kogo Ona wyrośnie,

Gdy tak postępuje teraz…

Gender przy kasie

W pracy skończyliśmy projekt

Dla pewnej firmy giełdowej.

Praca długa i męcząca,

Ale efekty końcowe

Łączą się z dużym dochodem.

 

Szef w ramach podziękowania

Wśród zachwytów i wiwatów

Wszystkim kobietom w zespole

Dał piękne bukiety kwiatów.

Uznałam, że z jego strony

To był gest bardzo przemiły.

Koleżankom nawet oczy

Ze wzruszenia się… zaszkliły.

 

O naszych kolegach zapomniał,

Więc spytałam się jednego,

Czy mu nie smutno i czy ma

Jakąś pretensję do niego.

 

Okazało się, że oni

W ramach szefa podziękowań

Mają dziesięć procent premii

W swoich miesięcznych dochodach.

 

Wyszło na to, że jak wszędzie

Dla kobiet wystarczy kwiatek.

Panom za tą samą pracę,

Daje się pieniężny datek.

Za friko

Od jakiegoś czasu jestem

Nianią dla dziecka sąsiadów.

Nie robię tego za friko,

Ale też nie przeciw prawu.

 

Otrzymuję swoją dolę

Wyliczaną za godziny,

Które spędzę przy opiece

Ich ukochanej dzieciny.

 

Wczoraj zaraz po obiedzie,

Chociaż mała była chora,

Zadzwonili żebym przyszła

I była z nią do wieczora.

 

Siedziałam z nią kilka godzin.

Pilnowałam, żeby spała.

Była bardzo niespokojna.

Cały czas nad nią czuwałam.

 

Zdaniem rodziców malucha

Nic nie robiłam przy dziecku,

Nawet jej nie przewinęłam,

Nie posmarowałam plecków.

Mogłam robić to co chciałam,

A siedzenie to nie praca.

Wobec tego nie należy

Mi się od nich żadna płaca.

500+

Razem z żoną prowadzimy

Dom Dziecka zwany Rodzinnym.

Nie powiem gdzie, bo postronni

Znać adresu nie powinni.

Trafiają do nas dzieciaki

Zabrane przez Rodzinny Sąd

Rodzicom, którzy dotychczas

Popełnili niejeden błąd.

 

Patologiczne rodziny

Zaniedbywały swe dzieci

Nie pamiętam, żeby kiedyś

Ktoś przyszedł, by je odwiedzić.

Staraliśmy się dać dzieciom

Dzieciństwo w miarę normalne,

Żeby zapomniały dawne

Przeżycia smutne, brutalne.

Niektórzy wychowankowie,

Są już ludźmi dorosłymi,

A kilkoro z nich już nawet

Swe założyło rodziny.

 

Żyliśmy sobie w spokoju

Z naszą przybraną gromadką.

Ja jestem ojcem rodziny,

A moja żona ich matką.

 

Nagle od pierwszego kwietnia

Odnaleźli się „rodzice”.

Koczowali obok domu.

Niektórzy, to nawet krzykiem

Obiecywali, że nigdy

Swoich dzieci nie opuszczą,

Że każde będzie najlepszym

Tatuśkiem albo mamuśką.

 

Czasem w nocy wydzwaniali

Z pogróżkami, że niebawem

Siłowo dzieci odbiją,

Choć jest to niezgodne z prawem.

 

Chowali się w gęstych krzakach

Pod dotąd spokojnym domem

Brudni, śmierdzący, nierzadko

Upojeni alkoholem.

Obiecywali, że będą

Znów kochającą rodziną.

Że kochają i że właśnie

Powód rozłączenia minął…

 

Policja rozkłada ręce.

Atmosfera wciąż nerwowa.

Dzieciaki są wystraszone,

Nie mogę wyzbyć się obaw,

Że w ich główkach odżył koszmar.

Znów w zobojętnienie wpadły.

Są wystraszone, nieufne.

Nasza praca poszła w diabły!!!

Dla dobra dziecka

Rodzice są po rozwodzie.

Ojciec miga się zbyt często

Z alimentami na mamę

I na mnie, czyli na dziecko.

 

Sąd wyrokując ich rozwód

W swej ostatecznej sentencji

Orzekł, by wpłacał oddzielnie

Zasądzone alimenty.

 

Przyznaję, że na me konto

Wpłaca w miarę regularnie.

Z wpłatami na konto mamy

Rzeczywiście jest dość marnie.

 

Dzisiaj właśnie odkryłam, że

To konto imienne moje

Matka do cna opróżniła

Traktując je jako swoje!

 

No… bo jej się też należą,

A ojciec prędzej mnie odda.

Przecież zrobiła to tylko

Dla mojego i jej dobra!

Fundatorka

Mam kochanego braciszka

Młodszego o lat dwadzieścia.

Niestety jest chorowity,

Ale poza tym – debeściak!

 

Już trzy lata mieszkam w Anglii.

Jakoś wiążę koniec z końcem,

Ale jeszcze  nie stać mnie by

Wczasować się na Majorce.

 

Przed kilkoma miesiącami

Mama prosiła o pomoc,

Żeby sfinansować drogi,

Konieczny dla brata hormon.

Oczywiście uwierzyłam

I uściboliłam kwotę.

Żyłam skromnie, kasę słałam,

W końcu wyszłam na idiotkę,

Bo nie drążyłam tematu

Dumna, że wszystko zrobiłam,

Żeby pomóc memu bratu.

 

Kiedy jakoś się odkułam

Mogłam kupić sobie bilet,

Żeby przylecieć do kraju

Chociaż na moment, na chwilę.

 

Po przylocie, na lotnisku

Witam brata i mamuśkę;

On niestety chorowity,

Za to ona z nowym… biustem!

Zdrapka

Przy Wigilii w naszym domu

Siedziało dwadzieścia osób:

Moi rodzice, braciszek,

Innych wymienić nie sposób.

 

W tym roku brat mój – Mikołaj

Dał mi zdrapkę pod choinkę.

Byłam mocno zawiedziona.

Wolałabym chociaż szminkę.

Nie lubiłam gier, loterii.

Nie wierzyłam, że coś wygram.

Wzięłam To za dobry żarcik

Mój brat lubuje się w figlach!

 

Przy stole wszyscy wokoło

Zachęcali mnie by zdrapać.

Nie chciałam tego uczynić.

Wiedziałam, że będzie klapa.

 

Jednak mocno ponaglana

„Otworzyłam” mój prezencik.

W miarę postępów w drapaniu

Gapie coraz bardziej spięci…

 

Wygrałam dość dużą sumę.

Wesoły rodzinny klimat,

Ciepłe spojrzenia ustały

Zaraz, już po kilku chwilach.

 

Opuszczali nas kolejno

Pod byle jakim pretekstem.

Cały czas patrzyli na mnie

Rozmawiając z sobą szeptem.

Zazdrośnie komentowali,

Że:

     – zdrapka nie jest prawdziwa;

     – ja dlatego miałam farta,

       bo na forsę jestem chciwa;

     – te pieniądze mógłby wygrać

       ktoś naprawdę niezamożny,

       a ja na głupstwa je stracę,

       zamiast wydać na czyn zbożny…

 

Zostaliśmy wreszcie sami –

Rodzice i ja z braciszkiem.

Szczerze mi gratulowali

Miłym słowem i uściskiem.