Dentysta zmienny jest…

Mam zasadę, że corocznie

Sprawdzam jakość moich zębów.

Nigdy lekarz nie miał uwag.

Było bez bólu i nerwów.

 

Dziś znów byłam na kontroli.

Lekarz stwierdził pogorszenie.

Spytał o pastę do zębów;

Ona może być problemem.

Wymieniłam, którą czyszczę

Nawet kilkakrotnie dziennie.

Staram się mieć czyste zęby

I robię to wręcz sumiennie.

 

Stomatolog się obruszył

I zaraz mi to wyjaśnił,

Że nie powinnam oszczędzać.

Tanie to niedobre pasty.

 

Jeszcze dokładnie rok temu

Mówił, że jestem naiwna

Kupując te drogie pasty.

Sytuacja nader dziwna.

 

Przemyślałam całą sprawę.

Wyszło mi, że mój dentysta

Czerpie dodatkowe zyski

Jako najemny lobbysta!

Jeśli zechcę…

Dostałem nareszcie awans.

Odtąd więcej obowiązków

Dość duże wynagrodzenie

Rekompensuje z nawiązką.

 

Odebrałem pierwszą pensję

Po podwyżce i stwierdziłem,

Że mam te same pieniądze

Za znacznie większy wysiłek.

Poszedłem zaraz do szefa,

By wyjaśnić całą sprawę.

On natychmiast mi wyłożył

Szczerze, jak kawę na ławę:

Winien poprzedni kierownik.

Sytuacja bardzo kiepska,

Gdyż nie spełnił formalności

I awans mój nie miał miejsca!

 

Teraz on właśnie zamierza

Konkurs na wakat ogłosić

I mnie właśnie już w tej chwili

O akces do niego prosi.

Wszyscy w nim mogą startować,

Lecz do chwili rozstrzygnięcia

Ja mam nowe obowiązki

Wykonywać, gdybym „zechciał”!

 

Czyli nic się nie zmieniło.

Ja, tylko za starą pensję,

Muszę tyrać jeszcze miesiąc,

Oczywiście „jeśli zechcę”.

Stare konto

Miałem przelew na e-konto,

Którego już nie używam.

Próbowałem logowania;

Zapomniałem  hasła chyba!

 

Po trzech niepoprawnych próbach

Mój dostęp zablokowany.

Musiałem odzyskać hasło,

Więc będę przepytywany.

Odpowiedziałem dobrze

Na dwa pierwsze pytania.

To imiona mych rodziców;

Podałem je bez wahania.

 

Testy zdane, a więc teraz

Poddano mnie trzeciej próbie.

Ostatnie pytanie brzmiało:

„Gdzie ja to najbardziej lubię”?

 

Odpowiedzią jest, że „w d*pcię” –

Tak to napisałem dawniej.

Nie wierzę! Ten tekst przed laty

Brzmiał dla mnie wprost przezabawne

Dobra zmiana?

Fabryka, w której pracuję,

Mieści się na peryferiach.

Trudno dojechać do pracy,

Wokoło istna pustelnia.

Jest kantyna zakładowa.

W niej wszystko kupić możemy.

Wielu tam robiąc zakupy

Tą wygodę sobie ceni.

 

Szefostwo nam się zmieniło.

Ma bardzo ambitne  plany.

Będzie bardziej nowocześnie,

Bo wprowadzi dobre zmiany.

 

Dzisiaj po nocnej naradzie

Dyrekcja rozporządziła,

Żeby ta nasza kantyna

Nowoczesną (bardziej) była.

 

Ma handlować bez gotówki,

Bo obrót bezgotówkowy

Chroni dłoń przed zakażeniem,

Więc jest lepszy, no i zdrowy.

 

Poza tym cała załoga

Płace dostaje przelewem,

A gotówka wywołuje

Łapówkogenny proceder!

 

Kantyna ma służyć tylko

Naszej załodze, więc trzeba

Uniemożliwić tym innym

Zakup chociaż bochna chleba.

 

Od zaraz brak możliwości

Płacenia kartą płatniczą

I żadne inne sposoby

Zapłaty też się nie liczą.

 

Pomyślano o obsłudze

Tego super przedsięwzięcia.

Jest specjalna aplikacja

Do darmowego ściągnięcia.

Dostępna jest dla załogi,

Ale tylko na iPhona,

Gdyż na innych aparatach

Nie może być dość chroniona.

 

Pięćset osób tu pracuje.

iPhony ma może dziesiątka.

Teraz musi go mieć każdy

„Patriot” i Patriotka!

Wózek

Mój niepełnosprawny kuzyn

Do śmierci jeździł na wózku.

Współczułem straty wujkowi

Tak normalnie, tak po ludzku.

 

Wujek ma szlachetne serce.

Wózek, którym jeździł kuzyn

W tej kategorii pojazdów

Zaliczyłbym do limuzyn.

Wart był dwadzieścia tysięcy,

Ale wujek chciał go sprzedać

Za ćwierć wartości rynkowej –

Pięciu „paczek” się spodziewał.

 

Na allegro go wystawił.

Od razu zgłosił się chłopak,

Który potrzebował wózka –

Cierpiał na niedowład w stopach.

Miał tylko połowę ceny

I żadnych szans na coś więcej.

Wujek znowu spuścił z ceny,

Bo przecież ma dobre serce.

 

Po czterech dniach na allegro

Zobaczyłem ten sam wózek.

Nie przypuszczałem, że chłopak

Jest oszustem i łobuzem.

Dziesięć tysięcy na wejściu

Zażądał ten drań i zdzierca.

Choć miał zdrowe obie stopy,

To brakowało mu… serca.

 

Darmowy…

Dostałam na imieniny

Od mojej kuzynki prezent.

Jest to bon podarunkowy.

Ucieszył mnie bardzo szczerze,

Bowiem zamierzałam kupić

Kilka potrzebnych drobiazgów

I uzupełnić bieliznę

Niezbędną mi do wyjazdu.

 

Ten bon miał wartość stu złotych

Do wykupu w sklepie Triumph.

Nie bywam w tak drogich sklepach,

Bo to nie jest mój azymut!

Chociaż bon mi się nie przyda,

To chciałam odzyskać kasę.

Wstawiłam go na „Allegro”.

Liczyłam na zgłoszeń masę.

Było wielkie zamieszanie.

Zaraz wszystko wycofałam.

Internauci na mnie „wsiedli”,

Że ich okantować chciałam.

 

Tylko jeden wpis wyjaśnił,

Że bony dają za darmo.

Gdy kupisz coś za pięć stówek,

Wtedy premię możesz zgarnąć.

Ale ze szczęścia nie zgłupiej;

Ważny przy drugim zakupie!

Piąte koło…

Jest w mej pracy koleżanka,

Którą chciałem bliżej poznać.

Bardzo miła i uprzejma;

W dodatku jeszcze… seksowna!

 

Dziś rano podeszła do mnie.

Powiedziała, że ma bilet

Wstępu na koncert. Gdy zechcę,

Możemy czas spędzić mile.

 

Nie mój typ muzyki, ale

Pomyślałem, że być może

Sytuacja się rozwinie.

Same plusy! Brak zagrożeń!

 

Tylko szkoda, że mi wtedy

Ani słowem nie wspomniała,

Że przyjdzie ze swym chłopakiem.

No, i jeszcze będzie chciała

Sto pięćdziesiąt zet za bilet.

To chyba starczy za powód,

Że czułem się tam potrzebny

Jak piąte koło u wozu!

Błąd systemowy

W Wigilię, tuż przed wieczorem,

Wyłączono nam napięcie.

Mieliśmy ciemno i zimno

W tak ważnym przecież momencie.

Szybko interweniowałem

U dostawcy prądu, ale

Święta; czynne były tylko

Komputerowe centrale.

 

Po świętach była reakcja.

W mailu zwrotnym zaznaczono,

Że stwierdzono zadłużenie,

Więc napięcie wyłączono.

Nie wznowią dostawy prądu

Do chwili, kiedy wpłacimy

Zaległości z lat poprzednich

Na konto bankowe firmy.

 

Kwota zadłużenia duża,

Bo cztery tysiące złotych.

To nie tylko zaskoczenie,

Lecz przede wszystkim idiotyzm!

Ta należność nas obciąża

Od dwa tysiące ósmego.

To, że dom jest czteroletni,

Nie ma z tym nic wspólnego.

 

Ich „system” stwierdził należność,

Więc dane są aktualne.

Kwota jest zaksięgowana,

A to jest… niepodważalne.

W dodatku żadnych dowodów

Nie udostępnią do wglądu.

Bo to możliwe jedynie

W przypadku… nakazu sądu!

Gorszy od Szkota

Znam faceta, który zawsze

I na wszystkim chce oszczędzać.

Choć nieźle mu się powodzi,

To postępuje jak nędzarz.

 

Ostatnio w naszym markecie

Kupił pomidory. Cztery!

To był bardzo duży zakup

Tego znajomego sknery.

Żeby jeszcze mniej zapłacić,

Od gałązek je oderwał.

Ale tym razem przesadził

Ten „liczykrupa”, łapserdak.

 

Kasjerka te pomidory

Policzyła znacznie drożej,

Bo jako bezszypułkowe.

To dopiero kutwa. Ożeż…!

Czubaty kubeł

Jest nas kilkoro rodzeństwa.

W naszym domu każde z dzieci

Miało swoje obowiązki;

Ja wciąż wyrzucałem śmieci.

 

Kosz na śmieci był tak mały,

Że przy dość licznej rodzinie

Zapełniał się aż po brzegi

Już po niecałej godzinie.

Dziennie musiałem wychodzić

Aż trzy razy do śmietnika.

Mały kubeł, dużo kursów –

Była w tym jakaś logika?

 

Ciągle prosiłem rodziców,

Żeby kupić większy kubeł.

Nie kupili, chociaż nieraz

Śmieci było pełno. Z czubem!

 

Wczoraj, kiedy już dorosły

Wyprowadzałem się z domu,

Ojciec mi zasugerował,

Że chce w przeprowadzce pomóc.

Odwiezie mnie do mieszkania,

Bym nie płacił na taksówkę,

A on kupi duży kubeł

Za mą oszczędzoną stówkę.