Na opak

Uważam się za kobietę.

Mój chłopak to wzór mężczyzny.

Od jakiegoś czasu widzę,

Że nasz układ jest dość dziwny.

 

Dotarło do mnie, że teraz

W naszym związku coś się zmienia.

Świadczą o tym namacalne

Fakty nie tylko wrażenia.

 

Wczoraj zabrałam miłego

Na kolację do tawerny.

Kelnerowi ja płaciłam,

On się patrzył i był bierny.

Gdy wróciliśmy do domu

Miałam chętkę pofiglować.

On wziął aspirynę i spał.

Mówił, że boli go głowa.

 

Role nam coś odmieniło?

Ja – chłopakiem, on – dziewczyną?

Odbijany

Bardzo dobrze się bawiłem

Na imprezie z mą dziewczyną.

Grali wolniutki kawałek,

W głowie szumiało nam wino.

 

Wino nam zawsze smakuje.

Najchętniej pijemy „grzańca”.

Właśnie napitkiem rozgrzani

Tańczyliśmy „przytulańca”.

Podszedł do nas jakiś koleś.

„Czy można odbić”? – zapytał.

Ona bez zastanowienia

Szybko za rękę go chwyta

I mówi mu: „Z przyjemnością”.

Szczęka mi nisko opadła.

Wpatrzony byłem w anioła,

A nagle widzę w niej diabła!

 

Facet wyrwał jej swą rękę.

„Gdzie mi swoje łapy pchasz?

Ja chcę tylko z NIM zatańczyć”!

Krzyknął miłej prosto w twarz.

 

Teraz wiem, żeby przed tańcem

Nie częstować dziewcząt grzańcem.

Prawo młodości

Prowadziłam dziś prelekcję

Dla grupy chłopców z liceum.

Myślałam, że Prawo Pascala

Nie zaciekawi zbyt wielu.

Fizyka, to doświadczenie.

Więc zrobiłam prezentację,

Żeby chłopcom udowodnić

To, że pan Pascal miał rację.

 

Byłam bardzo zaskoczona,

Że się interesowali.

Przez cały wykład uważnie

Patrzyli się i słuchali.

 

Po zajęciach, w toalecie,

Jak poprawiałam grzyweczkę,

Odkryłam, że moje piersi

Prześwitują przez bluzeczkę.

Teraz wiem, że dla nich były

Ciekawsze biustu szczegóły,

Niż podawane przeze mnie

Prawa Pascala formuły.

Beznadzieja

Jestem człowiekiem sukcesu.

Wszystko mi się udawało.

Czego tylko zapragnąłem,

Zawsze mi się dostawało.

Ludzie myślą, że zrobiłem

Swą zawodową karierę

Tylko dlatego, że jestem

Ukrywającym się gejem.

Ale przecież to nieprawda.

Ja jestem pracoholikiem,

A moje sukcesy w pracy

Są tego właśnie wynikiem.

 

Dziś uświadomiłem sobie,

Że za sobą mosty palę,

Bo choć majątek zrobiłem,

Życia nie użyłem wcale!

A największa beznadziejność

To me życie erotyczne.

Nie istnieje w żadnej formie –

Psychicznej ani fizycznej.

 

Tą beznadzieję poczułem,

Gdy w starych dżinsach znalazłem

Stare, małe zawiniątko

Poszarpane i rozlazłe.

To była „gumka” dla pana

Dawno przeterminowana.

Kpiny losu

Wyjechałem za granicę

W ramach wymiany studentów.

Nie mogłem się tam odnaleźć.

Już od pierwszego momentu

Faceci mnie zaczepiali,

A olewały dziewczyny.

Nie wiedziałem, co się dzieje.

To były po prostu kpiny!

 

Do tej pory byłem zawsze

Odbierany bez pomyłek.

Dla wszystkich moich znajomych

Normalnym facetem byłem.

Tak jak wielu mych kolegów

Lubiłem pań towarzystwo,

Z kumplami grywałem w bilard,

Czasem chodziłem na piwko.

 

Tutaj muszę bardzo szybko

Poprawić swój wizerunek.

Praca nad męskim wyglądem

To powodzenia warunek.

Więc zacząłem dbać o siebie.

Ćwiczę często na siłowni.

Nawet ogoliłem głowę.

Wyglądam tak, jak wojownik.

Rezultat nie miał taki być.

Los nie przestał ze mnie kpić.

Dziewczyny się uśmiechają,

Ale nadal olewają.

Za to grono podrywaczy

Jest powodem mej rozpaczy.

Pomponiarka


Siedzę z mężem na trybunie

Podczas meczu koszykówki.

W przerwie tańczą czirliderki,

Trenerzy dają wskazówki.

Małżonek patrzył ciekawie

W dół na roztańczoną grupę.

Wskazał mi jedną z tancerek:

„Popatrz na tą grubą pupę”!

 

„Cóż w niej dziwnego – stwierdziłam –

Przecież moja taka sama”

Licząc na to, że małżonek

Zaprzeczy i będzie kłamał.

Zamiast tego odpowiedział

Poklepując me sadełko:

„Ale przecież Ty, kochanie,

Nie jesteś tą czirliderką”!

Tajska niespodzianka

Nareszcie jestem w Tajlandii.

Ten urlop wciąż mi się marzył.

Wieczorem, tuż po przyjeździe,

Spacerowałem po plaży.

Zobaczyłem tam dziewczynę

Piękną i egzotyczną,

Zjawiskową i cudowną,

Prawie nierealistyczną.

 

Nie znała mego języka,

Lecz przemawiała gestami.

Tak nawiązała się bliskość

Między naszymi ciałami.

Dała mi się pocałować,

A całowała gorąco,

To wyglądało na przyszłość

Ogromnie zachęcająco.

 

Dostawszy taką  zaliczkę

Sięgnąłem pod minispódniczkę

Próbując  pójść o krok dalej.

Zupełnie  niespodziewanie

Trafiłem nagle na „coś  tam”,

Co w spodniach swoich także mam.

 

Ręka sama się cofnęła,

Jak tylko to „coś” dotknęła.

Wtedy „ona” nie gestami,

Lecz  angielskimi słowami

I z wyraźną nutą kpinki

Spytała:

 „A co, wolisz dziewczynki”?

Gały źle widziały…

Wciąż patrzę w stronę chłopaka,

Który mnie interesuje.

On widzi moje spojrzenia,

Lecz wcale nie reaguje.

 

Ciągnie się to już dość długo,

Ale wiem, że nieuchronnie

Nadejdzie ta chwila, kiedy

Wreszcie odezwie się do mnie.

 

Stało się, że On przemówił!

Ma cierpliwość nagrodzona!

Łykam każde jego słowo

Z emocji cała speszona.

„Powiedz, gdybyś stóp nie miała,

Czy buty byś zakładała”?

„Na pewno nie – tak stwierdziłam –

Nie przydałyby się na nic”.

Zaśmiał  mi się drwiąco w twarz:

„No to po co nosisz stanik?

Chłopaczysko

Jestem jeszcze nastolatką.

Ubieram się w proste łaszki.

Lubię luźny styl ubioru,

Jakiś dresik, bluza, trampki.

Każde innego koloru.

Bez guzików. Same napki.

 

Torba na długim rzemieniu,

Lecz fryzurka nie za długa.

Sama nigdy się nie strzygę,

Potrzebna fachowa usługa.

A że  zbyt mocno odrosły,

Miałam ich serdecznie dosyć.

 

Wyszłam właśnie od fryzjera.

Krótko obcięłam swe włosy.

Wracam tramwajem do domu.

Na kolanach torbę trzymam.

Widzę, że wciąż w moją stronę

Spogląda jakaś dziewczyna.

 

Gapi się i ciągle szepce

Do dziewczyny, z którą jedzie.

O czym tak jej nadawała,

Miałam się rychło dowiedzieć,

Bo ona właśnie po chwili

Podeszła do mnie odważnie

I zagadała po prostu,

Dość serdecznie i przyjaźnie:

„O twój numer  telefonu

Moja przyjaciółka prosi,

Bo jesteś fajnym chłopakiem

I podobasz się Małgosi”.