Bez odpowiedzi od wojen burskich;
Co było pierwsze: jajo czy Kurski ?
Biały kruk
W każdej talii do tarota
Jest też zwykle biała karta.
Nic na niej w ogóle nie ma,
Jest po prostu nic nie warta.
Wtedy nabiera znaczenia,
Kiedy inna się zagubi.
Białą się w oryginał zmienia,
I ją najbardziej się lubi.
Wszyscy wiedzą: nie oryginał,
Ale zwykła imitacja.
To surogat lub zamiennik,
Erzac, po prostu namiastka.
Jak tu powróżyć z erzacu
Komuś, kto nie zna przyszłości?
Jeszcze gorzej erzac działa,
Kiedy chcesz grzebać w przeszłości.
Takie praktyki są znane,
Coraz częściej stosowane.
W taliach się robi „szast-prast”,
Białe karty idą w tas.
Możliwości jest bez liku.
W talii kilka białych blotek
Pozwala szybko wyjaśnić
Nawet Wielką Katastrofę.
W sejmie Wielki Tarocista
Rozkłada karty „a vista”.
Komu on tarota stawia?
Komu z białych kart on wieszczy?
Dowodom racji odmawia,
Jego pogląd jest najlepszy.
Tylko on wie, jak to zrobić,
Tylko on sięgnie daleko.
On po prostu wie jak było
I nic nie wierzy „esbekom”.
Przez pół roku kart stawiania
Marny obraz się wyłania,
Który wstrząsnąłby też Bonda,
Gdyby te karty oglądał.
Białe karty przetłumaczył
Na swą „prawdę” jak należy.
Nasz naród jest bogobojny,
We wszystkie słowa uwierzy.
I to na pewno, niechybnie,
Bo od wieków wierzy w Biblię.
Setki białych kartek trzeba
Przekształcić też w coś białego.
I tak, na przykładzie z biblii,
Jest biała księga. Z niczego!
Rzadkość na skalę światową
Jakiej nie znała nauka!
Mamy coś niebywałego,
Pięknego, białego kruka!
Czasem szczęśliwi
Mówią, że czas to pieniądz.
Wielu ludzi tak mniema,
No bo pieniądz czasem jest,
A czasem wcale go nie ma.
Te dość dziwne aksjomaty
Ferują modus vivendi,
Że nikt nie ma jednocześnie
Dosyć czasu i pieniędzy.
Więc czasem jesteś bogaty,
Lub żyjesz na skraju nędzy.
Bogaty dużo pracując
Na pieniądze swój czas zmienia.
Na życie czasu brakuje,
Pieniądze to cel istnienia!
Kto nie pracuje, bieduje.
Za to ma rekompensatę,
Że choć żyje bardzo skromnie,
To jego życie bogate.
Przecież musi być szczęśliwy.
Wszystkim powinien dziękować,
Że nikt go nigdy nie zmusza
Do tego, żeby pracować.
Czy naprawdę jest szczęśliwy
W tym życiowym niedostatku?
Co ma zrobić z wolnym czasem,
Którego wciąż ma w naddatku?
Pieniądze szczęścia nie dają.
Bez pracy nie ma kołaczy.
Stąd odczucie niedosytu
Ludzi biednych i bogaczy.
Jest szczęśliwe rozwiązanie.
Dziś pieniądze oraz czas
Mają tylko emeryci,
Ci najstarsi spośród nas.
Trzeba jednak zauważyć,
Że na świadczenie ZUS-owskie
Wciąż pracując odkładali
Swe zarobione pieniądze,
Bo to w naszym państwie prawa
Jest powszechnym obowiązkiem.
Lecz do zupełnego szczęścia,
Ciągle dalej jest niż blisko,
Gdyż ciągle są narzekania
Na emeryturę zbyt niską.
Ledwie starczy na przeżycie.
Na lekarstwa już nie staje,
A chciałoby się pojechać
Na wycieczkę w ciepłe kraje.
I na to znalazła się rada:
Jak chcesz mieć świadczenia duże,
To musisz jeszcze niestety,
Popracować trochę dłużej.
Wydłużono więc czas pracy
Do wieku „sześćdziesiąt siedem”
To ma być skuteczny lek
Na emerycką biedę.
Więcej pieniędzy się przyda
W czasie bliższym albo dalszym
Na upragnioną wycieczkę
Lub na… pogrzeb okazalszy.
Tak kiedyś było…
…Propozycja 1
Padła kiedyś propozycja
Kandydata na premiera,
Który tak jeszcze niedawno
Sprawnie techniczny rząd zbierał.
On chciał wypłacać stypendium
Za dzieci wychowywanie.
Tysiąc złotych comiesięcznie
Za dziecko rodzic dostanie!
Precyzyjnie wyszczególnił
Skąd znajdzie fundusze,
By sfinansować ten pomysł
Bez budżetowych naruszeń:
Zabrać zasiłki socjalne
Tym, którzy nie są ubodzy.
Wysokie emerytury
Ograniczyć i zamrozić.
Wszystkie ulgi podatkowe
Winny być ograniczone,
Szczególnie ekonomicznie
Zbyt mało uzasadnione.
Dużo kasy mają OFE.
Ich środki można przesunąć
Na sfinansowanie stypendiów.
Tutaj dodać, a tam ująć!
Koszty zwrócą się po latach,
Kiedy wreszcie „stypendyści”
Zaczną zarabiać i płacić,
Budżet będzie miał korzyści.
To projekt bardzo realny
Dla technicznego rządu,
Ale jest niewykonalny
Według powszechnych osądów.
Bardzo szybko projekt upadł.
Wnioskodawca się wycofał
A techniczny rząd nim powstał,
Skrył zapomnienia sarkofag.
…Propozycja 2
Są pomysły na to, żeby
Zlikwidować bezrobocie
Przez zatrudnienie matek na
Czas wychowywania pociech.
Ważną funkcję wychowawczą
Połączy się z gospodarczą
Dołączając prowadzenie
Gospodarstwa domowego.
Pomysł ten dotyczy tylko
Pań ze związku małżeńskiego.
Czy to dobre rozwiązanie
Niebawem już się okaże.
Jest pomysł na to, jak nazwać
Nowy zawód: House Manager.
Gdyby z jakichkolwiek względów
Rząd chciał zająć się pomysłem,
Przepowiadam, jakie będą
Podejmowane decyzje.
Przede wszystkim trzeba będzie
Świadczenia wprowadzić nowe:
Podatek od bezdzietności
Oraz przesławne „bykowe”.
Ten pierwszy dla par małżeńskich
Oraz dla związków partnerskich
Bez dzieci wspólnych, rodzonych
Lub prawnie przysposobionych.
Ten drugi przed wielu laty
Przymuszał do rodzicielstwa.
Przestawał być płacony gdy,
Było już dziecko z małżeństwa.
Dzisiaj on się przyda znowu,
By osiągał dawne cele,
Gdyż zasili kasę państwa,
Której przecież nie za wiele,
Jeden tylko problem widzę,
Który zgłosi opozycja.
Wara od naszych kieszeni!
Fundusze niech rząd pozyska
Z innych źródeł, nawet z Unii.
Niech coś zrobi dla dzietności!
Nie traci sum na „In vitro”,
Bo to niegodne polskości!
Jak tylko władzę przejmiemy,
Zaraz pieniądze znajdziemy!
Ściągniemy podatki od tych,
Którzy dotąd ich nie płacą.
Nie dotyczy to podmiotów,
Które dochód wiążą z tacą.
Muszą płacić do budżetu
Ci, co siedzą w szarej strefie.
Niech zapłacą w końcu za to,
Że żyją od innych lepiej.
Do tej pory państwo nigdy
Nie dopuszczało poglądu,
By opodatkować zyski,
Które pochodzą z nierządu.
To się zmieni i to szybko,
Tylko trzeba wstawić kasy
Wszystkim alfonsom i dziwkom.
Jednak największe dochody
Osiągnie się z rewolucji,
Którą zamierza się wdrożyć
W sprawie zwalczania korupcji.
Tej się szybko nie uniknie,
Mówi się, że jest nagminna.
Dlatego też cała ludność
Podejrzaną być powinna.
Winien ten, co korumpuje
I ten, co skorumpowany.
W jednakowym stopniu obaj
Są w proceder zamieszani.
Gdyby ktoś się zażegnywał,
Że korupcją nie nasiąknął,
Wtedy da go się w opiekę
Agenta Tomka znajomkom.
Karę zapłacą strony
Uczestniczące w korupcji.
Wielkość jej wyliczy biegły
Bardzo znanej instytucji.
Ona ma już dużą wprawę
I wiele osiągnięć też ma.
Rząd wzmocni ją dodatkowo
Łącząc Urzędy Skarbowe
Z Delegaturami CBA!
Cztery prawdy?
Są trzy prawdy od Tishnera,
O czwartej napiszę teraz.
Tą prawdę zawsze spotykam,
Gdy czytam nasze gazety,
Lub włączam radio. Niestety.
Tischner mówił o trzech prawdach,
To swoista „luka prawna”,
Bo wiadomo jest od dawna,
Że istnieje czwarta prawda.
Nikt z nas tej prawdy nie lubi
Więc rzadko o niej się mówi.
I to właśnie jest naganne,
Że ktoś komuś nieustannie
Same kłamstwa sączy w uszy.
A on słucha, słucha, słucha…
Początkowo się obruszy,
Potem już nie reaguje.
W końcu, nie wiadomo kiedy,
Kłamstwo za prawdę przyjmuje.
Prawda na kłamstwie oparta
To jest właśnie „pseudo prawda”.
To antonim zwykłej prawdy
Godzien potępienia, wzgardy.
Jednak dzieje się inaczej.
Prawda co innego znaczy.
Z mównicy, TV i radia
Często płynie „pseudo prawda”.
Jedno kłamstwo, drugie kłamstwo,
A prawdy jak na lekarstwo.
To wielka manipulacja,
Polityczna agitacja,
By z kłamstwa uczynić „prawdę”.
Kłamstwo ciągle powtarzane
W „pseudo prawdę” jest zmieniane.
Bo „głupi naród” to kupi,
Ci ciemniacy i nieuki.
Jest to śmierdzący proceder,
Cuchnący szambem i chlewem.
Brudzący wszystkich po równo
Jak nie przymierzając – g*wno.
Tutaj zgodzę się z Tischnerem,
Że wcale nie ma prawd czterech.
Bo „g*wno prowda” górala
Tak samo smrodem powala.
Ksiądz Tischisner dobrze był trafił,
Chociaż był z innej parafii.
Prawdą jest więc nauka,
Że do trzech razy sztuka…