Roszady kadrowe

Moja koleżanka z HR [1]

Przyszła, żeby się mnie spytać,

Kiedy ja chcę odejść z pracy

I przed kim tak nagle… czmycham.

 

Szef to trzyma w tajemnicy,

Lecz rozpoczął rekrutację

Na obsadę mego „stołka”,

Co zakrawa na sensację.

 

Ciekawa też była tego,

Gdzie teraz będę pracować.

Zdziwiona odpowiedziałam,

Że nie będę rejterować.

 

Koleżanka miała błędne

Rozeznanie w moich sprawach.

Po miesiącu niespodzianie

Szef mi wręczył… Ale awans!

[1] Human Resources, czyli „Kadry”

Powonienie

Szef chodził dzisiaj po biurze

I niuchał na wszystkie strony.

Utyskiwał, że nasz lokal

Jest okropnie zasyfiony.

 

Wyczuwał on smród parówek

I to tygodniowych, starych.

Groził że osoba winna

Nie wymiga się od kary.

 

Widziałem, że kilka osób

Szukało z nim źródła smrodu.

Znaleźli szybko, bez trudu

I bez zbytniego zachodu.

 

Jednak nikt z poszukujących

Niestety się nie pokwapił,

Żeby szefowi powiedzieć,

Że to on właśnie tak capi.

Awaria

Dziś w pracy była awaria

Ważnej linii produkcyjnej.

Potrzebna była decyzja

Jakiejś osoby funkcyjnej.

 

Dzwoniłem do kierownika,

Ale szef jak na złość

Nie odbierał telefonu.

Po kwadransie miałem dość!

 

Byłem przekonany, że znów

Nie odbierze telefonu.

W nerwach rzuciłem słuchawką.

Zapominając „bon tonu”

Bluznąłem, że „ten sku***syn

Kolejny raz nie odbiera

I już więcej nie zadzwonię.

Tak to z nim było już nie raz.

 

Znienacka szef się odezwał

Wyraźnie tłumiąc wzburzenie:

„Sku***syn właśnie odebrał,

Co się do cho**ry dzieje”?!

Gdzie empatia?

Jestem mechanikiem sprzętu

Klimatyzacyjnego.

Wykonuję też naprawy

Osprzętu chłodniczego.

 

Wezwano mnie, bym naprawił

Klimatyzację w biurowcu.

Budynek kilkupiętrowy,

Taki średni wśród wieżowców.

 

Stałem właśnie na drabinie,

Kiedy syreny zawyły.

Alarm przeciwpożarowy!

Puste hole wnet ożyły.

 

Ludzie z pokoi biurowych

Wybiegli na korytarze,

Żeby się ewakuować,

Bo tak im instrukcja karze.

 

Ktoś potrącił mą drabinę

Z taką siłą, aż przewrócił.

Upadłem z nią na posadzkę,

Nie mogłem się nawet poruszyć.

 

Na moje wrzaski o pomoc

Ludzie nie reagowali,

Bo bym ich tylko spowalniał,

Kiedy wszystko tu się pali!

 

Wnet wokół opustoszało.

Zostałem sam pod drabiną.

Spojrzałem na swoją nogę.

Całą kostkę miałem siną!

 

Nagle alarm odwołano.

To były „tylko ćwiczenia”.

Ludzie wrócili do pracy,

A dla mnie… nic się nie zmienia.

 

Leżałem tam pół godziny.

Sam wezwałem pogotowie,

Bo nikt znów się nie zatrzymał

Widząc, że wciąż leży  człowiek.

 

Z bólem czekałem na pomoc

W długich minutach koszmaru.

Miałem zgruchotaną kostkę,

Co ujawniono w szpitalu.

 

Tyle osób mnie widziało.

Żadna nie podała ręki.

To nie byli ludzie, tylko…

Korporacyjne kukiełki!

Pierwsza praca

Po dłuższych poszukiwaniach

Mam nareszcie pierwszą pracę.

Cieszyłam się z niej jak głupia.

Nie myślałam, że ją stracę.

 

Miałam szczęście do szefowej,

Była dla mnie wprost cudowna.

Doradzała mi cierpliwie,

Żebym mogła pracę poznać.

 

Szybko byłam samodzielna.

Coraz lepiej zarabiałam

I swoje plany życiowe

Wreszcie  ukonkretnić chciałam.

 

Oszczędzałam na mieszkanie,

By zamieszkać samodzielnie.

Mieszkam u rodziców z siostrą,

Nie zawsze jest mi przyjemnie.

 

Młodsza siostra, nastolatka,

Jest cośkolwiek uciążliwa.

Ciągle „podkrada” mi rzeczy

I w nich bryluje na bibach.

 

Właśnie głupia małolata

Za to, że jej zabroniłam

Brać do szkoły mego kompa,

Wrednie się na mnie zemściła.

 

Na mym Facebook-owym koncie

Napisała na tablicy

To, czego by nie uczynił

Nawet zadymiarz z ulicy.

 

Zamieściła kilka postów

Treści: „Nienawidzę pracy”,

„Moja szefowa to dziwka”

I trzy inne „handikapy”[1].

 

Dostałam dyscyplinarkę

Bez możliwości wyjaśnień.

Byłam naprawdę szczęśliwa.,

Szczęście me runęło właśnie.

[1] Także: niekorzystna sytuacja utrudniająca wykonanie zamierzeń.

Podjadek budowlany

Każdy student budownictwa

Ma wakacyjne praktyki.

Pracując jako robotnik

Uczy się zawodu przy kimś.

 

Mój chłopak w czasie wakacji,

Właśnie odbywa praktykę.

Ma  szansę na stypendium, gdy

Zaliczy z dobrym wynikiem.

 

Od dwóch tygodni codziennie

Ktoś mu kanapki podbiera

Z szafki, która stoi w szatni

I za darmo się obżera!

 

Poradziłam, żeby kiedyś

Nasypał w kanapki chili

I wzmocnił działanie pieprzem,

A prawdę pozna po chwili.

 

Dzisiaj około południa

Zadzwonił do mnie radosny

Dziękując mi, że mój pomysł

Był skuteczny, chociaż prosty.

 

Zaraz po drugim śniadaniu

Nastąpił sprawy happy end.

Zauważył, że w łaźni

Majster z kranu wodę pije.

 

Spojrzał na mnie, a jego twarz

Była  jak burak ćwikłowy.

To on pożerał śniadania!

O pomyłce nie ma mowy

Obowiązek

Po raz kolejny w mym życiu

Byłem właśnie u lekarza.

Taka wizyta co roku

Konsekwentnie się powtarza.

 

On znowu mnie potraktował

Tak jak hipochondryka.

Mimo tego co rok muszę

W przychodni z nim się spotykać,

By usłyszeć dwa pytania:

„No co, przyszedłeś tu znowu?

Za młodyś, żeby chorować!

Czy przyniosłeś jakiś dowód?

 

Muszę zawsze tam zanosić

Dwie przygotowane próbki:

Jeden pojemnik z sikami,

A drugi z kawałkiem… kupki.

 

W tej samej sprawie przychodzą

Ludzie zdrowi i „zdechlacy”

Na badania, które robi

Lekarz Medycyny Pracy

Remont

Kupiłem dom w „szeregowcu”.

Nieźle wyglądał od frontu,

Lecz wewnątrz był podniszczony

I wymagał już remontu,

Kumpel z pracy mi polecił

Ekipę, która na pewno

Dobrze wykona roboty

We wnętrzu jak i na zewnątrz.

 

Po trzech miesiącach dopiero

Mogli rozpocząć mój remont.

Poczekam. Miałem umowę

Nawet z nie najgorszą ceną!

Zostawiłem także klucze,

Żeby w uzgodnionej chwili

Mogli rozpocząć roboty,

W tej mojej „nowiutkiej willi”.

 

Uprzedziłem także majstra,

Że z nimi też jednocześnie

Będą także elektrycy.

Być może rozpoczną wcześniej.

 

Pierwszego dnia według planu

Pojechałem na budowę.

Myślałem, że przy robocie

Zastanę całą załogę.

A tam nikogo nie widać.

Pustka, cisza, szyby zbite.

Po prostu dom opuszczony

A wszędzie wokoło – syfek!

 

Zadzwoniłem więc do majstra

I wkurzony wykrzyczałem,

Że pierwszego dnia zawalił,

Że nie tak się umawiałem…

On zdziwiony mą przemową

Odrzekł, że przecież od rana

Pracują w pełnym swym składzie…

On mi nie zamierza… kłamać!

Elektrycy ich wpuścili.

On zburzył już jedną ścianę.

Inne także dziś wyburzy,

Bo zamówił drugą zmianę!

 

W tym jest sęk, że przez pomyłkę

Weszli do innego domu.

Co mieli wyburzyć u mnie,

To porozwalali komuś!

 

Sąsiad przestał patrzeć wilkiem

Kilka miesięcy po fakcie.

Ludzie, nim coś wyburzycie,

Wcześniej dobrze się przypatrzcie!