Podjadek budowlany

Każdy student budownictwa

Ma wakacyjne praktyki.

Pracując jako robotnik

Uczy się zawodu przy kimś.

 

Mój chłopak w czasie wakacji,

Właśnie odbywa praktykę.

Ma  szansę na stypendium, gdy

Zaliczy z dobrym wynikiem.

 

Od dwóch tygodni codziennie

Ktoś mu kanapki podbiera

Z szafki, która stoi w szatni

I za darmo się obżera!

 

Poradziłam, żeby kiedyś

Nasypał w kanapki chili

I wzmocnił działanie pieprzem,

A prawdę pozna po chwili.

 

Dzisiaj około południa

Zadzwonił do mnie radosny

Dziękując mi, że mój pomysł

Był skuteczny, chociaż prosty.

 

Zaraz po drugim śniadaniu

Nastąpił sprawy happy end.

Zauważył, że w łaźni

Majster z kranu wodę pije.

 

Spojrzał na mnie, a jego twarz

Była  jak burak ćwikłowy.

To on pożerał śniadania!

O pomyłce nie ma mowy

Obowiązek

Po raz kolejny w mym życiu

Byłem właśnie u lekarza.

Taka wizyta co roku

Konsekwentnie się powtarza.

 

On znowu mnie potraktował

Tak jak hipochondryka.

Mimo tego co rok muszę

W przychodni z nim się spotykać,

By usłyszeć dwa pytania:

„No co, przyszedłeś tu znowu?

Za młodyś, żeby chorować!

Czy przyniosłeś jakiś dowód?

 

Muszę zawsze tam zanosić

Dwie przygotowane próbki:

Jeden pojemnik z sikami,

A drugi z kawałkiem… kupki.

 

W tej samej sprawie przychodzą

Ludzie zdrowi i „zdechlacy”

Na badania, które robi

Lekarz Medycyny Pracy

Remont

Kupiłem dom w „szeregowcu”.

Nieźle wyglądał od frontu,

Lecz wewnątrz był podniszczony

I wymagał już remontu,

Kumpel z pracy mi polecił

Ekipę, która na pewno

Dobrze wykona roboty

We wnętrzu jak i na zewnątrz.

 

Po trzech miesiącach dopiero

Mogli rozpocząć mój remont.

Poczekam. Miałem umowę

Nawet z nie najgorszą ceną!

Zostawiłem także klucze,

Żeby w uzgodnionej chwili

Mogli rozpocząć roboty,

W tej mojej „nowiutkiej willi”.

 

Uprzedziłem także majstra,

Że z nimi też jednocześnie

Będą także elektrycy.

Być może rozpoczną wcześniej.

 

Pierwszego dnia według planu

Pojechałem na budowę.

Myślałem, że przy robocie

Zastanę całą załogę.

A tam nikogo nie widać.

Pustka, cisza, szyby zbite.

Po prostu dom opuszczony

A wszędzie wokoło – syfek!

 

Zadzwoniłem więc do majstra

I wkurzony wykrzyczałem,

Że pierwszego dnia zawalił,

Że nie tak się umawiałem…

On zdziwiony mą przemową

Odrzekł, że przecież od rana

Pracują w pełnym swym składzie…

On mi nie zamierza… kłamać!

Elektrycy ich wpuścili.

On zburzył już jedną ścianę.

Inne także dziś wyburzy,

Bo zamówił drugą zmianę!

 

W tym jest sęk, że przez pomyłkę

Weszli do innego domu.

Co mieli wyburzyć u mnie,

To porozwalali komuś!

 

Sąsiad przestał patrzeć wilkiem

Kilka miesięcy po fakcie.

Ludzie, nim coś wyburzycie,

Wcześniej dobrze się przypatrzcie!

Awaria

Jestem krawcową, więc często

Biorę miarę od klientów,

Ta czynność przymusza mnie do

Kucania, pochyleń, skrętów.

 

Dziś, gdy wróciłam do domu

I zdjęłam spodnie „robocze”,

Stwierdziłam, że je rozdarłam

Od pasa po samo krocze.

 

Teraz wiem, dlaczego wszyscy

Zachowywali się dziwnie,

Gdy przypadkowo (albo nie)

Przechodzili tuż, tuż przy mnie.

 

Że mam „awarię”  na tyłku,

Nie powiedział mi nikt w pracy.

Dorośli ludzie, a przecież

Postąpili jak sztubacy.

Curriculum Vitae

Chciałabym poszukać pracy,

Bo w obecnej zbyt się nudzę.

Porozsyłałam swe CV.

Że coś znajdę się nie łudzę.

 

Otrzymałam mnóstwo zwrotów.

Rzadko kto w liście odpowie.

Ale jedno z pism odmownych

Było bardzo nietypowe:

 

„Aktualnie nie szukamy

Pracowników czy pracownic,

Lecz chcielibyśmy się spotkać,

Żeby coś z Panią uzgodnić.

Mamy dorosłego syna,

Który żyje jak samotnik,

Z Pani profilu wynika,

Że jesteście z nim podobni”.

 

Nie odpisałam, bo ten list

Wnerwił mnie, ale też zdziwił.

Chyba dla draki powinnam

Poprosić o jego CV.

Wszechobecna konkurencja

Moja praca w Media Market

Polega na tym, że zawsze

Opowiadam klientowi,

Co dla Niego najciekawsze.

 

Każdą osobę w mym sklepie

Zawsze w ten sposób zachęcam,

Bo wiem, że me wyjaśnienia

Mogą nakłonić klienta

Do decyzji o zakupie,

A ja z tego żyję przecież.

Każdy sprzedany odbiornik

To pieniądz w moim budżecie.

 

Dzisiaj ponad pół godziny

Zachwalałem klientowi

Dobrej marki telewizor,

Który na wystawie stoi.

 

Facet był zaciekawiony.

Stawiał istotne pytania.

Byłem pewny, że niechybnie

Do zakupu już się skłaniał.

 

A na koniec… podziękował

I na ucho mi się przyznał,

Że cieszy się, iż zachwalam

Sprzęt, co przez Internet wybrał.

Doradca

Koleżankę z mego biura

Wezwano dzisiaj do szefa.

Strasznie się denerwowała,

Że przydarzy się jej  niefart.

 

Próbowałam  w jakiś sposób

Rozładować atmosferę

Głupim kawałem, co zaraz

Niestety stał się  problemem.

 

Tylko do niej powiedziałam,

Ale wszyscy to słyszeli:

„Zrób szefuńciowi lodzika,

Wtedy zły los się odmieni.

To jedyny sposób, żeby

Dostać awans i podwyżkę.

Robiły to już przed tobą

Koleżanki. Prawie wszystkie”!

 

Miał być dowcip, wyszła wtopa.

Tuż za mną stał szef – przystojniak.

Zamarłam ze strachu słysząc:

„A to ciekawa teoria”!

 

W praktyce się okazało,

Że na nią już czekał awans.

A ja koleżankom nadal

Głupie dykteryjki gadam.

Klient

Pracuję w sklepie meblowym.

Szefowa mi zagroziła,

Że gdy będą na mnie skargi

To nie będzie dla mnie miła.

Będę musiał szukać pracy

Za najmniejsze przewinienie.

Mam „rozpieszczać” swych klientów,

Bo „klienci dziś są w cenie”!

 

W zeszłym tygodniu widziała

Jak pewien klient się na mnie

Wydzierał głośno, wulgarnie.

Moim zdaniem bezpodstawnie.

Nie zadała sobie trudu,

By mnie spytać o szczegóły

Całej tamtej sytuacji.

Wiedziała a priori, z góry!

 

A ten klient miał problemy

Bardzo poważne, psychiczne.

On uciekł opiekunowi.

Postępował nielogicznie.

Ubzdurał sobie, że nasz sklep

To salonik w jego domu,

A ja przestawiłem meble.

Nie mógł znaleźć swoich… komód!

 

Dla szefowej nieistotne,

Co jej wtedy przekazałem.

Moja wina, że w jej sklepie

Na te krzyki pozwalałem!

CV

Długo staram się o pracę.

Dzisiaj byłem na rozmowie.

Kiedy wychodziłem z biura

Głos rozmówcy do mnie dobiegł.

 

 „Czy mógłby pan mi wyświadczyć

Przysługę malutką, drobną

I wyrzucić coś wychodząc

Do kosza albo przez okno”?

 

Byłem w wesołym nastroju,

Gdyż tak mi się wydawało,

Że doskonale wypadłem.

Więc pokonałem nieśmiałość

I z uśmiechem na obliczu

Nie wyczuwając perfidii

Chwyciłem żeby wyrzucić

Własnoręczne moje CV!