Zakupy

Zawsze razem z moją mamą

Kupujemy sobie szmatki.

Dziś w sieciówce szukałyśmy

Bluzki dla mnie, nastolatki.

 

Wybrałam chyba trzy bluzki

Ładne, a nawet dość strojne.

Weszłyśmy do przymierzalni

By je przymierzyć spokojnie.

 

Mama po chwileczce wyszła

Kierując się do wieszaków.

Pani z obsługi natychmiast

Doradzała inny zakup:

Powiedziała, że sweterek,

Który mama ma na sobie

Jest ewidentnie za ciasny

I spowalnia jej… krwi obieg.

Może podać rozmiar większy,

Luźniejszy i… bezpieczniejszy.

 

Mama była dziś ubrana

W sweter kupiony w tym sklepie.

Więc, że nie była to nówka,

Poznałby się nawet ślepiec.

Pani była zagoniona,

Więc mogła błędnie skojarzyć,

Że to świeży zakup mamy,

Więc doradzała w sprzedaży.

 

A to ja mierzyłam ciuchy.

Mnie była potrzebna rada.

Ta akcja ze starym swetrem,

To była jakaś żenada!

Faksowanie

Szef kazał mi przefaksować

Do jednego z kontrahentów

Jeszcze przed pójściem do domu

Całą stertę dokumentów.

 

Po pierwszych dwudziestu stronach

Miałam dosyć tej roboty,

Bo dwa faksy w naszym biurze

To jakieś stare klamoty!

 

Jednak nadal wysyłałam

Coraz bardziej tym znudzona.

Zadzwonił nagle telefon,

Gdy „poszła” trzydziesta strona.

 

To kontrahent informował,

Że wkładam kartki odwrotnie,

Bo z ich strony wciąż wychodzą

Tylko same puste kopie.

Nygus

Ja sama pracuję, bo mąż

Od pół roku jest bez pracy.

Bardzo ciężko nam się żyje

Tylko z jednej, mojej płacy.

 

Dzisiaj miał iść na rozmowę.

Był umówiony w południe.

Gdy wróciłam, on przy kompie

Siedział ubrany dość schludnie

W marynarkę i koszulę,

Do tego krawacik w kratki,

Ale niżej katastrofa;

Na sobie miał tylko… gatki.

 

Grał spokojnie na laptopie

I patrzył na mnie zdziwiony,

Jak gdyby się nie spodziewał

Widoku swej własnej żony!

 

Zapytałam go o wynik

Jego rozmowy o pracę,

Ale widzę, że znów tylko

Nerwy i spokój utracę.

 

A on patrząc ze zdziwieniem

Powiedział, że się przez chwilkę

Zagapił przed wyjściem z domu…

Czy on mnie miał za debilkę?

 

Ta „chwilka” trwała sześć godzin!

Jak się nie postara bardziej,

To przy takich „wielkich chęciach”

Nigdy roboty nie znajdzie!

Oblicze

Pracuję w dużym zespole.

Nasz kierownik jest nieznośny.

Ciągle bez powodu krzyczy,

A głos ma bardzo donośny.

 

To pieniacz oraz arogant,

A w dodatku dużo pali.

W jego gabinecie śmierdzi

Pychą i… papierosami.

 

Nagle postanowił sobie,

Że przestaje palić szlugi.

Dziś był pierwszy dzień odwyku;

Dzień niezapomniany, długi!

 

Teraz wiem, że do tej pory

Łagodny był z niego „milczek”.

Dziś pokazał, że ukrywał

Prawdziwe swoje oblicze!!!

Planowanie

Pracuję w dużym zakładzie.

Jestem jednym ze spawaczy.

Robię konstrukcje stalowe.

To nie praca dla partaczy.

Wszystko co u nas się zrobi,

Dozór Techniczny odbiera.

Każdy spaw jest prześwietlany.

Nie ma „zmiłuj” dla fuszera.

 

Aktualnie są kłopoty,

Bo brakuje nam zamówień.

Każdy udaje, że robi,

A naprawdę w „nosie dłubie”.

 

Nuda, marazm się panoszy.

Ludzie wróżą przestój firmy.

Kierownictwo ponoć „nie śpi”,

Nikt z nich przecież nie jest winny.

Może można by tak przyjąć,

Gdyby jeszcze miesiąc temu

Nie zmuszano nas do pracy

Z zupełnie innych problemów.

Wtedy wszyscy pracowali

Dwanaście godzin na dobę.

To były dla naszej firmy

Czasy ogromnie nerwowe.

 

Wiem, że taka sytuacja

Kilkakrotnie się zdarzyła

I do dziś nasza dyrekcja

Rządzić się nie nauczyła.

Zwrot grzecznościowy

Pracuję w restauracji, gdzie

Wszyscy są z sobą „na ty”.

Szef  niezbyt mnie lubi. On też

Nie jest cale z mej „parafii”.

Ale z wrodzonej grzeczności

Mówiłem do niego „na Pan”.

W końcu zwrócił mi uwagę,

Że ten zwrot, to spora gafa,

Bo gdy słyszy „Pan”, to czuje

Się, choć młody, zbyt nobliwie.

A on ma jeszcze czas na to,

By wyłysieć lub posiwieć.

 

Szef ma przecież zawsze rację.

We mnie nastąpiła zmiana.

Odtąd do niego się zwracam

Grzecznym zwrotem: „proszę Pana”.

Kuchenna rewolucja

Dziś myłam piekarnik w kuchni.

Dawno tego nie robiłam.

A że  mocno zabrudzony,

Nie dał się oczyścić nijak!

 

Musiałam aż zdemontować

Podwójną szybkę, bo ona

Była w środku i na zewnątrz

Niemożebnie zaświniona.

 

Udało mi się, choć z trudem.

Wszystko czyste, nawet szybki.

Montaż ich sprawiał trudności.

Bolały mnie ręce, łydki…

 

Gdy już traciłam nadzieję,

Że uda się je zmontować,

Nagle obie zaskoczyły

I mogłam je zablokować.

Wydałam okrzyk, który brzmi

Jak fanfara albo trąbka.

Nagle zauważyłam, że

Wewnątrz między szybkami tkwi

Mała, brudna, mokra… gąbka!

Perfidna?

Jestem menadżerem w sklepie,

Jakich w naszym mieście wiele.

Ten dość duży supermarket

Czynny jest nawet w niedziele.

 

Jedna z kasjerek ostatnio

Urodziła, więc musiałem

Przyjąć nową pracownicę.

Ogłoszenie napisałem.

 

Trafiła się młoda pani.

Nie powiem tego że ładna.

Jest piękna, a dodatkowo

W pracy solidna, dokładna.

 

Po tygodniu stwierdziłem, że

Sklep nie działa jak niedawno.

Ona zaburza nam pracę,

To, o czym mówię, jest prawdą!

 

Koledzy z pracy nagminnie

Tę dziewczynę podrywają.

Różne głupie preteksty,

By ją widzieć, wymyślają.

 

Tak jak jeszcze nigdy dotąd

Prawie wszyscy nieustannie

Wyczyniają wszelkie głupstwa,

By przypodobać się pannie.

 

Klienci, również klientki,

Inne kasy omijają,

I do niej w długiej kolejce

Na obsłużenie czekają.

 

Wiele lat pracuję z ludźmi,

Ale do tej pory nigdy

Ładna buzia nie działała

W sposób tak bardzo perfidny.

Bezsenność alarmuje

Mam kłopoty z bezsennością.

O sen walczę już dość długo.

Wczoraj też się obudziłem.

Najcichsze szmery mnie budzą.

Stwierdziłem, że już nie zasnę,

Więc nie będę trzy godziny

Leżał w łóżku. Pomyślałem,

Że pójdę do pracy właśnie

I dziś będę przed wszystkimi!

 

Pracuję w tej firmie od lat.

Ona jest mym drugim domem.

Zakład znam jak własną kieszeń.

Wszystko jest mi tu znajome.

 

Ale… właśnie zapomniałem

Kodu, co wyłącza alarm.

Zaczął nagle wyć potwornie,

A boss po prostu.. oszalał.

On mieszka na pierwszym piętrze

Domu, gdzie mieści się firma.

Hałas obudził szefostwo.

Na nogach cała rodzina!

Zbiegł na dół w samym szlafroku,

A za nim reszta rodziny.

 

Znał hasło, wyłączył alarm.

Nie miał zachwyconej miny…

 

Pożegnanie

Wczoraj mój długoletni szef

Przeszedł na emeryturę.

Byłem najstarszym podwładnym.

Liczyłem na synekurę.

 

Na pożegnanie z załogą

Dał podwyżkę pracownikom

Symboliczną, ale jednak

Zasłużoną. Nie za friko.

 

Wszyscy dostali, lecz nie ja.

Wręczając mi wymówienie

Powiedział z zadowoleniem,

Że teraz może nareszcie

Odejść stąd z czystym sumieniem.