CV

Chciałam zmienić miejsce pracy.

Uzupełniłam swe CV,

Poprawiłam też grafikę.

Teraz każdego zadziwi!

 

Poprosiłam swoją Mamę,

Braciszka oraz chłopaka

O opinię, czy wystarczy

W staraniu o jakiś wakat.

 

Zgodnie stwierdzili, że CV

Wygląda profesjonalnie.

Jest rzeczowe i kompletne,

Jednak troszkę… niemedialne.

 

Bo miałabym większe szanse

Na każde nowe zajęcie,

Gdybym jednak usunęła

Nie bardzo udane  zdjęcie.

Tak było…

Starsi ludzie pamiętają

Recesję w początkach wieku.

Jeszcze wtedy pracowałem,

Lecz trochę na „wstecznym biegu” .

Wszyscy bali się, że nagle

Zakład ogłosi upadłość.

Na bezrobocie pójdziemy.

Bieda nas chwyci za gardło!

 

Któregoś dnia szef zarządził

Zebranie całej załogi.

Powiedział, że jest recesja,

Ale zakład „ma dwie nogi”

I pewnie na rynku stoi.

Nikt z nas nie będzie zwolniony.

Mamy pracować jak dotąd,

Nie dajmy się paranoi!

 

Bałem się bezrobocia.

Miałem dosyć liczną rodzinę.

Pracowałem, ale wtedy

Troszkę się zabezpieczyłem.

Byłem zarejestrowany

W prywatnej Agencji Pracy.

Tam za każdą propozycję

Trzeba dodatkowo płacić.

 

Jakiś miesiąc po zebraniu

Ktoś zadzwonił z tej agencji,

Ze jest dla mnie dobra praca

W ramach moich kompetencji.

Wszystko było uzgodnione.

Mogłem się zatrudnić zaraz.

Żeby załatwić tę pracę

Musieli się bardzo starać!

Podziękowałem, bo przecież

Miałem dobrą, stałą pracę.

Lepszy dla mnie  „wróbel w garści”,

Tak swą odmowę tłumaczę.

 

Tydzień po tym telefonie

Zawołał mnie mój kierownik

I zwolnił mnie pod pretekstem

Trudności przejściowych, drobnych!!!

Awaria

Jestem z branży RTV.

Od lat jestem serwisantem.

Dbam o sprawność kabli, łączy,

Dekoderów oraz anten.

 

Miałem zgłoszenie usterki,

Że nie działa telewizor.

Z doświadczenia wiem, że dla mnie

Ta naprawa to epizod.

Zwykle „nawala” dekoder,

Więc sprawa jest oczywista.

Tylko go się zresetuje

I obraz będzie jak kryształ!

 

Telewizor jest „na chodzie”.

Dekoder zresetowałem

Po resecie się loguje…

Wszystko zgodnie z rytuałem.

Odpaliłem „ustawienia”,

Żeby wszystko skontrolować.

Widzę, że siła sygnału

Antenowego – zerowa!

 

„Jest jakiś problem z anteną,

– informuję gospodarza –

Ja cierpię na lęk wysokości,

Więc nie mogę się narażać.

Antenę trzeba ustawić,

Bo nie odbiera sygnału.

Gdyby stała na balkonie,

Sam bym to zrobił pomału”.

 

Pan chwilę się zastanowił

I krzyknął żonie: „Bożena,

Czy to co dziś spadło z dachu,

To była nasza antena?”

Kiedyś latem…

Jestem projektantem sieci

Wodno-kanalizacyjnych.

Zdarza mi się uczestniczyć

W sytuacjach dosyć dziwnych.

 

Przytrafiła mi się kiedyś

Praca nad projektem sieci,

Który właśnie mej pracowni

Pewien Urząd Gminy zlecił.

Żeby zrobić rozpoznanie

Poświęciłem swój czas wolny.

To miejscowość letniskowa.

Dużo w niej jest gruntów rolnych,

Ale także pensjonatów

I niewielkich dacz prywatnych.

Okolica bardzo ładna.

Jest też kościół parafialny.

 

Pojechałem się zapoznać

Z terenem i warunkami.

Byłem tam przez trzy tygodnie

Latem, krótko przed żniwami.

Najważniejsze było, żebym

Dostał od mieszkańców zgodę

Na to, by na działkach wkopać

Rury wodne i ściekowe.

 

Odwiedzałem wiele domów,

By spytać o pozwolenie.

Wtedy właśnie przytrafiło

Mi się dość dziwne zdarzenie.

 

Zapukałem do drzwi domku,

Widać, że letniskowego.

Otworzył pan po czterdziestce,

Więc zagadałem do niego.

Wysłuchał mnie, a następnie

Zadał pytania sensowne.

Temat go interesuje,

Nie z grzeczności, a dosłownie.

Rozmawialiśmy godzinę.

Nie miał żadnych wątpliwości

Co do istoty projektu

Oraz jego sensowności.

 

Prosiłem pana, by zechciał

Podpisać formularz zgody

Na przejście przez jego działkę

Przewodów wodno-ściekowych.

 

Wtedy usłyszałem: „Wie pan,

Ja mam z tym niejaki problem,

Bo pańskie propozycje są

Potrzebne i bardzo dobre.

Ale to nie moja działka

Tylko mojego kolegi.

To on pożyczył mi klucze,

Dzięki niemu mam noclegi.

Nierychliwy

Dostałem dzisiaj e-maila,

Który mnie poinformował,

Że niedoszły „pracodawca”

Z moich usług zrezygnował.

Jeżeli cała ta firma

Pracuje tak jak kadrowa,

To zupełnie nie żałuję

Że spotkała mnie odmowa.

Ta odmowa rzeczywiście

Dziś nie stwarza mi problemów,

Bo starałem się o pracę

Równe cztery lata temu!

Zmiana na lepsze

Pracowałem w pewnej firmie

Przez ponad półtora roku.

Miałem tam przełożonego.

Gnoił mnie na każdym kroku.

Chociaż zadania za kwartał

Realizowałem w pełni,

To i tak znalazł powody,

Żeby pozbawić mnie premii.

 

W końcu miarka się przebrała.

Wypowiedziałem robotę.

Na odchodnym jeszcze dobrze

Zmieszałem z błotem idiotę.

 

Miałem wcześniej załatwione

W innej firmie zatrudnienie.

Pracując w niej myślałem, że

Chyba już jest po problemie.

 

Nowy szef jest sprawiedliwy

I lepiej też ludziom płaci.

To właściwa motywacja

Do lepszych wyników w pracy.

 

Minęło parę miesięcy.

W firmie są przetasowania.

Mam „nowego” kierownika –

Znanego mi wcześniej drania.

Urna życzeń

W urzędzie, w którym pracuję

Pojawiła się dziś urna

Na anonimowe wnioski

Wszystkich pracowników biura.

 

Kto tylko chce może zgłosić

Pomysł dotyczący pracy

Oraz każdy inny wniosek,

Choćby nawet mało znaczył.

Bardzo ważne są też sprawy,

Nie przynoszące nam chluby,

A o których nikt otwarcie

Nie chciałby z szefostwem mówić.

 

Przed fajrantem szef mnie wezwał.

Powiedział, że już pięć zgłoszeń

Sugeruje, żebym szybko

Na „zieloną trawkę” poszedł.

 

Uzasadnienie jest jedno:

Trzeba przerwać mą karierę,

A tym samym w naszym biurze

Poprawi się… atmosferę.

Baw się… lalkami

Czasem zamieniam się z córcią

Naszymi komputerami.

Ona zabiera mój laptop

Ja Jej zabawkę – ekranik.

Zawsze nadzoruję Małą,

Żeby czegoś nie zbroiła.

Dzieci czasem psują rzeczy,

Lecz dziś ładnie się bawiła…

 

Po kolacji i kąpieli

Urządziłam Małej spanie,

Bo jeszcze na mnie czekało

Pilnej pracy „dogładzanie”.

Zarwałam część nocy, ale

Ukończyłam prezentację.

Na rano właśnie w tej sprawie

Zarządzono konsultacje.

 

Trochę zaspałam, lecz szybko

Chwyciłam torbę i pędem

Dotarłam do mojej firmy.

Zdążyłam, ale… na przerwę.

 

Szef, stwierdziwszy, że mnie nie ma,

Zarządził techniczną przerwę.

Gdy spóźniona weszłam, wtedy

Dał mi ostrą reprymendę.

 

Wyjaśniłam, co się stało.

Na wieść o nocnej harówce

Jego gniew troszeczkę opadł.

Chciałam pokazać swe „dzieło”,

A w mej służbowej aktówce

Znalazłam oczom nie wierząc…

Zabawkowego laptopa.

Synek

Jestem szefem pewnej firmy.

Mam z ludźmi dużo kłopotów.

Jedną sytuację wspomnę.

Choć smutna, godna chichotu.

 

Pewien pracownik zadzwonił,

Że nie może przyjść do pracy,

Bo ma szlaban na „wychodne”.

Jest dorosły, chcę zaznaczyć.

Powiedziałem, że nie mogę

Na coś takiego się zgodzić,

Bo każdy pracownik musi

Na swoją zmianę przychodzić.

On wtedy podał telefon

Matce, bo z nią jeszcze mieszkał.

Rozmawialiśmy przez chwilę,

Dla mnie była to groteska.

Faktycznie żył z rodzicami.

Rzeczywiście matka syna

Za jakieś tam przewinienie

Zakazem wyjść „uziemiła”.

Powiedziała, że jeżeli

Nie uszanuję zakazu,

To ona zwalnia go z pracy

Dzisiaj, natychmiast, od razu!

 

Szkoda było mi chłopaka.

Do mnie nie należał osąd.

Mam nadzieję, że on dotąd

Zdążył zmężnieć i dorosnąć.

Ten pierwszy raz

Od dwóch tygodni obok mnie

Mieszkają nowi sąsiedzi.

Od tej pory ich kocurek

Na moim balkonie siedzi.

 

Dla kota to żaden problem

Przejść na balkon „na piechotkę”,

Żeby miauczeniem przywołać

Mą młodą, samotną kotkę.

 

Te wołania są niezwykłe,

Rzekłbym nawet, przeraźliwe.

Kotka także mu wtóruje,

Czemu wcale się nie dziwię.

Nagle mocno się zmieniła.

Przechodzi swą pierwszą ruję.

 

Tarza się po dywaniku,

Ociera się ciągle o mnie.

Gdy jej nie głaskam, przytulam,

Natychmiast siada przy oknie…

Ogon, dotychczas pionowy,

Nagle trzyma skośnie, sztywno.

Jest wzburzona, niespokojna.

Czasem czuję agresywność.

 

Ja pracuję tylko w domu.

Bardzo potrzebny mi spokój.

Gonią mnie ważne terminy

Na spokój nie mam widoku…