Przesłuchanie

Znam dobrze język niemiecki.

Staram się o pracę w firmie.

Miałam nadzieję, że prezes

Zaraz na etat mnie  przyjmie.

 

Wysłałam tam swoje CV.

Zaznaczyłam zgodnie z prawdą,

Że posiadam certyfikat

C2 zdobyty niedawno.

 

Poproszono o rozmowę,

Żeby sprawdzić mój niemiecki.

Zapytano mnie o hobby,

A moje, to sport jeździecki.

 

Z entuzjazmem rozpoczęłam

Opowieść o ujeżdżaniu.

Gdy zaczęłam o przeszkodach,

Przerwano mi w pierwszym zdaniu.

Prowadzący przesłuchanie

Powiedział, że nie rozumie

Połowy z mych opowieści,

Ale język to ja umiem!

 

Wyszło na to, że przede mną

Nikt nie znał dobrze języka,

Żeby im coś sensownego

Na przesłuchaniu wydukać.

A szefostwo też ma braki

I to duże, nawet bardzo.

Ich niemiecki to po prostu

Mało zrozumiały szwargot.

Pomyłka

Robię swemu chłopakowi

Różne śmieszne niespodzianki.

Dzisiaj w liście mu zdradziłam

Swoje frywolne zachcianki.

 

Pracuję w sekretariacie

I dużo listów codziennie

Przez moje ręce przechodzi.

Adresuję je imiennie.

Sama noszę je na pocztę

Wraz z innymi przesyłkami.

Za dwa – trzy dni mój kochany

Zasypie mnie SMS – ami,

Bym wyjaśniła, od kiedy

On jest komuś forsę winny,

Bo moja firma do niego

Śle wniosek egzekucyjny.

 

Z tej pomyłki poważniejsza

Sprawa jednakże wynika:

Natychmiast muszę zadzwonić

I przeprosić… komornika!

Zamiast świateł…

Nagle o coś się potknąłem.

Padłem jak długi na tyłek.

Zaraz jednak się podniosłem.

Krzywdy sobie nie zrobiłem.

Zdarzenie to miało miejsce

Na ruchliwym skrzyżowaniu.

Jedyną szkodą zdarzenia

Były plamy na ubraniu.

 

Wszyscy się już domyślili,

Że to spodnie ucierpiały,

A dla każdego mężczyzny

Nie jest to powód do chwały,

Tym bardziej, że to zdarzenie

Utrwalono na nagraniu,

A szczególnie te momenty

Gdy klepię się po… ubraniu.

 

Tak jak wszędzie w naszym mieście

Monitoring dobrze działa

I zostało zapisane,

Jak „pan sierżant daje ciała”.

Bo ja akurat w tym czasie,

Na tym właśnie skrzyżowaniu

Kierowałem ręcznie ruchem;

A jak? Widać na nagraniu!

Dobra zmiana?

Fabryka, w której pracuję,

Mieści się na peryferiach.

Trudno dojechać do pracy,

Wokoło istna pustelnia.

Jest kantyna zakładowa.

W niej wszystko kupić możemy.

Wielu tam robiąc zakupy

Tą wygodę sobie ceni.

 

Szefostwo nam się zmieniło.

Ma bardzo ambitne  plany.

Będzie bardziej nowocześnie,

Bo wprowadzi dobre zmiany.

 

Dzisiaj po nocnej naradzie

Dyrekcja rozporządziła,

Żeby ta nasza kantyna

Nowoczesną (bardziej) była.

 

Ma handlować bez gotówki,

Bo obrót bezgotówkowy

Chroni dłoń przed zakażeniem,

Więc jest lepszy, no i zdrowy.

 

Poza tym cała załoga

Płace dostaje przelewem,

A gotówka wywołuje

Łapówkogenny proceder!

 

Kantyna ma służyć tylko

Naszej załodze, więc trzeba

Uniemożliwić tym innym

Zakup chociaż bochna chleba.

 

Od zaraz brak możliwości

Płacenia kartą płatniczą

I żadne inne sposoby

Zapłaty też się nie liczą.

 

Pomyślano o obsłudze

Tego super przedsięwzięcia.

Jest specjalna aplikacja

Do darmowego ściągnięcia.

Dostępna jest dla załogi,

Ale tylko na iPhona,

Gdyż na innych aparatach

Nie może być dość chroniona.

 

Pięćset osób tu pracuje.

iPhony ma może dziesiątka.

Teraz musi go mieć każdy

„Patriot” i Patriotka!

Doświadczenie

Jestem w czteroletnim związku.

Mieszkam z facetem od roku

I do tej pory nie miałam,

By go zdradzić, żadnych pokus.

 

Mam w pracy fajnego szefa.

Czuję, że mu się podobam.

Jest miły, wprost szarmancki, lecz

Nie zamienił ze mną słowa.

Było w firmie moc okazji:

Spotkań, narad, czy festynów,

Kiedy mógł do mnie zagadać,

Albo nawet przejść do czynu.

 

Dzisiaj tak jakoś wypadło,

Że po pracy, niespodzianie

Szef wpadł na przedziwny pomysł,

By do domu odwieźć panie.

Trzy z nas wsiadły do Toyoty.

Ja najdalej z nich mieszkałam.

One wysiadły po drodze,

Ja przy kierowcy siedziałam.

 

Nagle szef wstrzymał samochód.

Chwycił mnie ręką za głowę

I pocałował głęboko.

Drugą ręką sięgnął bioder…

Zaczął się do mnie dobierać

Usiłując ściągnąć stanik.

Ja krzyczałam i drapałam,

Ale on nie zważał na nic.

Dałam facetowi „z liścia”

I uciekłam jak najdalej.

Wyszło na jaw, że ten galant

Jest najzwyklejszym brutalem!

 

Wstyd się przyznać, lecz z przemocy,

Której właśnie doświadczyłam,

Miałam więcej przyjemności

Niż ze związku, w którym byłam.

Żadna praca…

Pracuję w znanym fast – foodzie.

Właśnie dzisiaj miałam zmianę

Przy okienku dla kierowców.

Od rana był duży zamęt.

 

Nie dość, że dużo klientów,

To jeszcze chłopak napisał,

Że sypia z mą koleżanką

I zrywa ze mną już dzisiaj.

 

W tej samej chwili podjechał

Klient po odbiór jedzenia.

Starałam się być spokojną,

Lecz nie ukryłam wzruszenia.

Łzy same mi się cisnęły.

Oczy miałam rozmazane.

Klient patrzył, nie pojmował,

Co tak na prawdę jest grane.

Wreszcie ironicznym głosem

Odbierając swoją tacę

Rzekł, że też by płakał, gdyby

Miał aż tak g*wnianą pracę.

Rozmowa

Staram się o dobrą pracę.

Właśnie w tej sprawie dzwoniłam.

W tym samym czasie w łazience

Siostra w wannie się pławiła.

Przez telefon uzgadniałam,

Kiedy mam przyjść na spotkanie.

W tym momencie usłyszałam

Mej siostry głośne wołanie.

 

Wydzierała się z łazienki,

W której od godziny tkwiła,

Że „tam” złapała grzybicę

I chce, żebym to sprawdziła.

Bardzo pragnęłam, by tego

Mój rozmówca nie usłyszał.

Nawet zaczęłam dla zmyłki

Głośno kasłać, nawet kichać.

 

Chyba to mi się udało,

Bo rozmowę zakończono

I mnie w bardzo miły sposób

Na spotkanie zaproszono.

Przyszłam bardzo punktualnie.

Za zaproszenie dziękuję.

Przywitano mnie pytaniem:

„Jak się pani siostra czuje”?

 

Ambitny

Mój rodzony brat jest w dołku.

Źle mu się dzieje od roku.

Rozwiódł się i stracił pracę.

Na nową nie ma widoków.

Jest już na skraju depresji.

Żal patrzeć, jak on się miota.

Stwierdziłem, że mu pomogę

Wydostać się z tego błota.

 

Pociągnąłem parę sznurków

W firmie, w której sam pracuję.

Gwarantowałem za niego.

Lecz teraz bardzo żałuję.

Poproszony o rozmowę

Wypadł świetnie. Dostał pracę,

A do tego całkiem niezłą,

Według stawki brutto, płacę.

 

Odrzucił jednak ofertę.

Teraz ma wyższe ambicje.

Cztery dychy za godzinę

Zarabiał, jak był studentem,

A obecną propozycję

Potraktował jako… drwinę!

Wczasy

Pracuję w biurze podróży.

Dziś przez ponad pół godziny

Uspokajałem klienta

Z pretensjami ogromnymi.

Był totalnie rozjuszony,

Kiedy mówił o wakacjach.

Cały ranek się starałem,

Żeby jakoś go ugłaskać.

 

Do mnie zgłaszał swe pretensje:

– Pogoda była do chrzanu,

Bo niezgodnie z prognozami

Wiało tam znad oceanu.

– Aż trzy dni były deszczowe,

– A tylko dziesięć słonecznych.

– Za krótko grała orkiestra

W czasie wieczorków tanecznych.

– Szwedzki stół nie był z Ikei.

– Woda w basenach za zimna,

– A zjeżdżalnia dla dorosłych

Cały czas była nieczynna.

– Lepiej urządzony pokój

Mieli ci, co mniej płacili.

– Dostali też więcej piwa,

Chociaż wcale go nie pili.

A na koniec: – w jego OC

Zamieszczono wiele haków.

Na jeden z nich sam się nadział,

Co go pokrzywdziło srodze:

– Nie wypłacili za szkody

Popełnione po pijaku!

 

Kiedy już przestał narzekać,

Spytałem, gdzie wypoczywał.

Nie pamiętałem, by u nas

Kiedykolwiek coś nabywał.

Z pretensją w głosie powiedział,

Że to ja go namówiłem,

Ale… wykupił gdzie indziej.

 

Tego było słuchać milej…

 

Ulotki

Pracuję jako sprzedawca

W dużym sklepie odzieżowym

Z ciuchami przeznaczonymi

Przeważnie dla ludzi młodych.

 

Ostatnio walczymy z plagą

Ulotek przeciw aborcji,

Które u naszych klientów

Wzbudzają wiele emocji.

Ulotki są upychane

W najprzeróżniejszych ciuchach.

A znaleźć je można także

Nawet w skarpetkach i butach!

 

Mieliśmy z tego powodu

Dużo zwrotów i zatargów.

Odbiło to się też znacznie

Na wysokości utargów.

Ale to nie wszystko, bo nas,

Nic niewinnych pracowników,

Wyzywano, wyklinano

Nie przebierając w słowniku.

 

Nasza młoda klientela

Odniosła wrażenie chyba,

Że ta akcja ulotkowa

To nasza inicjatywa.