Młode kadry

Przyszła do naszego teamu

Fajna i zdolna dziewczyna.

Wiem, że trudne są początki,

Kiedy się pracę zaczyna.

 

Chcąc ją z początku ośmielić,

Powiedziałem w zaufaniu,

Że ma szczęście, iż trafiła

Właśnie do naszego działu.

 

Spojrzała na mnie uważnie

I zapytała dlaczego

Uznałem to za pomyślność,

Że nie  poszła do innego.

 

Powiedziałem, że tam władzą

Jest nielubiana Beata,

Znienawidzona przez wszystkich

Autokratyczna satrapa.

 

Ja nie wiedziałem wszystkiego,

Bo pracuję tu dość krótko,

Że ta milutka dziewczyna

Jest właśnie…tej Bestii córką!

 

Albo rybka, albo…

Studiuję na studiach dziennych,

Ale kiepsko u mnie z kasą.

Rodzice też „cienko przędą”.

Rozglądałem się za pracą…

 

Szukałem takiej, co będzie

Zgodna z moją specjalnością.

Wreszcie trafiłem. Na pewno,

Dam sobie radę z łatwością.

 

Bo…wezmę urlop dziekański

I za rok na studia wrócę,

Ale zaoczne, bo w firmie

Na całym etacie być muszę.

 

Niestety, nie nadążyłem

Załatwić spraw w dziekanacie,

Choć jeździłem kilka razy

W semestrze no i w wakacje

I pomagał mi przyjaciel

Co ma wprawę w tym temacie.

 

Musiałem prosić o wolne

Na wszystkie takie wyjazdy.

Kiedy wreszcie się udało

Otrzymać urlop dziekański,

Pracodawca nie przedłużył

Ze mną umowy o pracę,

Bo jestem… zbyt niestabilny

I za dużo czasu… tracę.

 

Zostałem bez fajnej pracy

I politechnicznych studiów.

Sprawdziło się więc przysłowie:

„Nie łap naraz dwóch srok”, durniu.

 

Albo rybka, albo…

Studiuję na studiach dziennych,

Ale kiepsko u mnie z kasą.

Rodzice też „cienko przędą”.

Rozglądałem się za pracą…

 

Szukałem takiej, co będzie

Zgodna z moją specjalnością.

Wreszcie trafiłem. Na pewno,

Dam sobie radę z łatwością.

 

Bo…wezmę urlop dziekański

I za rok na studia wrócę,

Ale zaoczne, bo w firmie

Na całym etacie być muszę.

 

Niestety, nie nadążyłem

Załatwić spraw w dziekanacie,

Choć jeździłem kilka razy

W semestrze no i w wakacje

I pomagał mi przyjaciel

Co ma wprawę w tym temacie.

 

Musiałem prosić o wolne

Na wszystkie takie wyjazdy.

Kiedy wreszcie się udało

Otrzymać urlop dziekański,

Pracodawca nie przedłużył

Ze mną umowy o pracę,

Bo jestem… zbyt niestabilny

I za dużo czasu… tracę.

 

Zostałem bez fajnej pracy

I politechnicznych studiów.

Sprawdziło się więc przysłowie:

„Nie łap naraz dwóch srok”, durniu.

 

Niespodzianka

Od dwóch tygodni pracuję

Na dziale mięsnym w „Stokrotce”.

To jest moja pierwsza praca.

Wszystko tutaj jest mi obce.

 

Szczególnie na tym stoisku,

Gdzie pełno różnych narzędzi:

Krajalnic, pił czy tasaków

Do cięcia mięsa i wędlin.

 

Od początku przeczuwałam,

Że to tylko kwestia czasu,

Kiedy się zatnę przy „walce”

Z boczkiem, szynką, czy kiełbasą.

 

Nie byłam przygotowana

Że „wyrok” będzie bezwzględny.

Skaleczyłam się… papierem

Podczas pakowania wędlin!

Umowa

Jestem swoim przedsiębiorcą.

Sam prowadzę mą działalność.

Wykonuję różne rzeczy.

Kowalstwo to moja specjalność.

 

Dla tej sprawy nieistotne

Co wykonuję  lub kiedy.

Najczęściej biorę przedpłatę,

Choć czasem robię na kredyt.

 

Właśnie chciałem opowiedzieć

O takiej transakcji właśnie.

Płatność była „za pobraniem”,

Szczegóły zaraz wyjaśnię.

 

Miałem zrobić dla klientki

Pewną rzecz i wysłać pocztą

Za pobraniem należności

Równej poniesionym kosztom.

 

Twierdziła, że dla Niej będzie

Wygodniejsze, niźli przyjazd.

Zresztą ta forma płatności

Coraz więcej się rozwija.

 

Zrobiłem zamówioną rzecz.

Do klientki napisałem

Prośbę o adres, gdzie wysłać

Wykonaną już rzecz dla Niej.

 

Jeszcze dwa razy prosiłem,

Oczywista, że listownie,

Żeby mi adres podała.

Żadnej odpowiedzi od Niej.

 

Przecież nie wywróżę z fusów,

Jaki jest adres odbiorcy

Zresztą tak się złożyło,

Że potrzebowałem forsy.

 

Czekałem ze dwa tygodnie.

Klientka się nie odzywa.

Postanowiłem rzecz sprzedać.

Zhandlowałem ją „w tri miga”.

 

Po trzech miesiącach klientka

Do mnie skargę napisała,

Że czeka już bardzo długo,

A tej rzeczy nie dostała.

 

Znów piszę, że Jej milczenie

Potraktowałem na serio,

I to Ona, nie wiem czemu,

Zerwała umowę ze mną.

 

Mam nauczkę, żeby nigdy

Na wysyłki się nie zgadzać.

Niech Klient u mnie odbiera..

Jak zapłaci, niech wymaga.

 

 

 

Powitanie Ojczyzny

Przez trzy lata pracowałam

W pewnym argentyńskim biurze.

Bardzo dobrze się tam czułam.

Ten kraj mnie po prostu… urzekł.

 

Byłam tam jedyną Polką,

Więc często z przyzwyczajenia,

Podśpiewywałam swobodnie

Po polsku „ludowe pienia”.

 

I nie były to piosneczki

Co na dożynkach się śpiewa,

Ani o cytrynie, która

Gdzieś tam spokojnie dojrzewa.

 

Ja znam wiele piosnek „z biglem”.

Mój dziadek był etnografem.

Zbierał także „te świntuszki” –

Mówią o nich też: „cycate”.

 

Często także układałam

Swoje słowa do piosenek.

Najczęściej bez sensu, składu –

Taki bezmyślny „refrenek”.

 

Właśnie idąc korytarzem

Podśpiewywałam swobodnie.

Nagle zatrzymał mnie facet

I po polsku mówi do mnie.

 

Zdziwiona bardzo, że tutaj

Polskie słowa usłyszałam

Stanęłam nagle jak wryta

I… dobrą chwilę milczałam.

 

W ten sposób poznałam… męża,

Śpiewając swój własny kuplet:

„Idę sobie do kibelka,

Żeby zrobić giga kupę.

 

,Jednak nie wiem, czy doniosę…”

Przerwałam, kiedy On spytał:

„Gdzie znajdę szefa tej budy”?

I to jest dosłowny cytat!

 

Tym pytaniem tak mnie ujął,

Że poczułam bratnią duszę.

Co potem się działo z nami,

Chyba rozwijać nie muszę.

 

Wróciliśmy do Ojczyzny

Jako para narzeczonych.

Już po tygodniu wiedziałem,

Że nie był to dobry pomysł.

 

 

Rachmistrz

Pracuję w sklepie na kasie.

Różnie mi się tam układa.

Najczęściej jednak spokojnie,

Ale czasem… szkoda gadać.

 

Kiedyś z winy pracowników

Na półkach zmylono ceny.

Odchyłki nie były zbyt duże,

Lecz ja miewałam problemy.

 

Większość klientów spokojnie

Przyjmowała tłumaczenie,

Że to jest zwykła pomyłka,

A kasowe wyliczenie

Zawiera prawdziwe ceny,

Te zgodne z rzeczywistością.

Jednak nie zawsze to starcza

Bardziej „nakręconym” gościom,

 

Zdarzyło się raz, że klient

Nie dał wytłumaczyć sobie

I wkręcał się coraz bardziej…

A był dosyć biegły w mowie.

 

Najzabawniejsze jest jednak

To, że on się dobrze bawił

I nie walczył o pieniądze,

Lecz spierał się dla zasady!!!

Niestety

Niespodzianie dla siebie

Otrzymałam duży awans.

Oczywiście też podwyżkę,

A to dla mnie ważna sprawa.

 

Bo ostatnio wraz z partnerem

Mieliśmy kłopoty z kasą.

Byłam pewna, że mój facet

Bardzo ucieszy się na to.

 

Nie mogłam się już doczekać

Jego reakcji, jak powiem,

Że już od następnej pensji

O wiele więcej zarobię.

 

Zupełnie nie przeczuwałam

Że On tak zareaguje

Na to, że „jakaś kobieta”

Swego chłopa utrzymuje!

 

Duma Jemu nie pozwala

Być na stałym utrzymaniu

kobiety.

Wyprowadził się, choć dotąd

U mnie darmo zamieszkiwał…

Niestety!

 

Weryfikacja

Czekałem na zaproszenie

Siedząc w pustej poczekalni.

Staram się właśnie o pracę.

Chyba będę dziś ostatni.

 

Wreszcie drzwi się otworzyły.

Wychodzącego kadrowy

Żegnał miło i serdecznie

Takimi mniej więcej słowy:

 

„Na dwieście procent pan ją ma”…

(W domyśle tę nową posadę.)

A zresztą  w sprawie szczegółów

Zadzwonimy już niebawem”.

 

Gdy już wyszedł, to kadrowy

Zaprosił mnie na rozmowę.

Tak mnie to zdenerwowało,

Że wyszedłem „na niemowę”.

 

Kończąc spotkanie kadrowy

Podając uprzejmie rękę

Powiedział do mnie, że chciałby

Ponownie „odegrać tę scenkę”,

Mówiąc mi, że mam tę pracę

Jak w banku, tak na pewniaka,

By zobaczyć, jak to wpłynie

Na nowego kandydata.

 

Mówił to dotąd każdemu,

By sprawdzić, kto mimo wszystko

Nie spasuje i znów będzie

Walczyć o to stanowisko.

 

Podwyżka

Przedwczoraj z przyczyn losowych

Zabrałem do pracy… córkę.

Miałem na mieście spotkanie,

Mam zostawić Ją za biurkiem?

 

Szef udzielił mi pomocy.

Mała została u Niego.

Gdy wróciłem, mina szefa

Nie wróżyła nic dobrego.

 

Patrzył wzrokiem Bazyliszka.

Okazało się, że Mała

Ulubioną „piosnkę taty”

Memu szefowi śpiewała.

 

Sam ją kiedyś napisałem

I często podśpiewywałem.

Uczyć się jej nie musiała,

Bo sama w uszy wpadała.

 

Nie byłoby nic w tym złego,

Gdyby tam nie było tego

Dwuwiersza: „Mój szef to pedał,

A podwyżki znów mi nie dał”.

 

Wczoraj, gdy do biura wszedłem,

Spodziewałem się… wendety,

A spotkała mnie podwyżka…

Lecz obowiązków, niestety.