Zguba

Pracuję w małej piekarni.

Dostaliśmy zamówienie

Na pokaźny tort weselny.

Bardzo poważne zlecenie!

 

Zawsze w pracy chowam włosy

Pod specjalną, białą chustą.

Nie maluję też paznokci.

Odmawiam pomadki ustom!

Dziś ten sam reżim jak zwykle.

Pracowałam kilka godzin.

Tort już jest prawie gotowy.

Urodziwy jest nad podziw!

 

Nagle zdałam sobie sprawę,

Że brak mi w uchu kolczyka.

Wyjątkowo ich nie zdjęłam.

Tylko jedno stąd wynika:

Trzeba „rozczłonkować” ciasto.

Znaleźć zagubiony kolczyk.

Zaraz zacząć piec od nowa,

Żeby do rana tort skończyć.

 

Kiedy tort był już w śmietniku,

Zobaczyłam na podłodze

Ten mój zagubiony kolczyk –

Powód moich niepowodzeń.

Tyle pracy zmarnowane.

Zła jestem na tę „obsuwę”.

Pierwszy raz cały dzień pracy

Nadawał się „psu na budę”.

Kto pierwszy?

Mieszkam na stałe w USA.

Mam polski dyplom lekarza

I żonę Amerykankę,

Którą poznałem „w bandażach”.

Będąc w Polsce u rodziny

Miała dość groźny wypadek,

A nasze pierwsze spotkanie

W Izbie Przyjęć było „krwawe”.

 

Tak się stało, że po roku

Pobraliśmy się i wtedy

Pojechałem z Nią do Stanów,

Ale jako „były medyk”.

Zatrudniłem się w szpitalu

Na etacie ratownika,

A po pracy buszowałem

Po medycznych podręcznikach.

Pracowałem, żeby spełnić

Ustalone wymagania,

By dyplom nostryfikować

Bez nadmiernego zwlekania.

 

Będę wreszcie rezydentem

W dużym szpitalu stanowym.

Poznaję przyszłych kolegów,

Gdyż nie chciałbym być „tym nowym”.

Kiedyś byłem w restauracji,

Gdzie Polaka spotkasz rzadko,

Spotkałem się z koleżanką,

Która właśnie w tym szpitalu

Jest naczelną pielęgniarką.

Po posiłku, już na luzie,

Przy małym kufelku piwa

Rozmawialiśmy po polsku

Żeby nikt nie podsłuchiwał.

Zapytałem, czy zna nowe

Komunikaty prasowe,

W których piszą, że co drugi

Obywatel tego kraju

Na pewno dostanie raka.

To jest powód, by wznieść larum!

 

Zauważyłem cynicznie,

Że ujmując statystycznie,

Jedno z nas dwojga z na pewno

Niebawem go będzie mieć.

Na co ona prawie krzycząc

Zaprzecza: „Co to, to nie”!

I wskazuje na człowieka

Siedzącego nieopodal

Mówiąc „A może lepiej on”!

„Nie, dziękuję” odrzekł… rodak.

Egzamin “Bed Day”

Oblałem specjalizację,

Chociaż testy zaliczyłem.

Na teście było wręcz super.

Prawie sto punktów zdobyłem.

 

Na części ustnej dostałem

Dwa pytania z doktoratu

Mojej egzaminatorki.

I to jest przyczyna krachu.

 

Skąd ja znam takie szczegóły?

Sama mi to powiedziała.

Tak się składa, że na co dzień

Profesor to moja mama.

Ona mężczyznom przeszkadza,

(Taki rodzaj posłannictwa),

Żeby im bardzo utrudnić

Studiowanie położnictwa.

Germanista

Studiuję germanistykę

Pierwszy raz na pierwszym roku.

Jak to dalej ze mną będzie?

Nie wiem. Mam za dużo pokus.

Muszę ciągle jakoś godzić

Studiowanie i… naukę.

Dlatego zmuszony jestem

Prosić ludzi o przysługę.

 

Niedawno dostałem pracę

Do samodzielnego zrobienia.

Nie chciało mi się jej robić.

Po co mi jakieś ćwiczenia.

Mam dobrego kumpla – Niemca.

Jego właśnie poprosiłem

O odrobienie ćwiczenia.

Dla niego to nie wysiłek.

Żeby praca wyglądała,

Że to ja ją napisałem,

Jedno zdanie z dużym błędem

Jeszcze od siebie dodałem.

 

Wczoraj wykładowca oddał

Sprawdzone prace domowe.

Moja cała pokreślona

Od góry słowo za słowem.

Ostatnie zdanie, to moje,

Jest uznane za poprawne.

Czyżby mój błąd nie był błędem?

Niemiec nie zdał! Jestem błaznem!

Z prądem

Do baru, w którym pracuję

Wszedł facet z samego rana.

Myśląc, że to pierwszy klient

Zapytałam: „Co dla pana”?

 

Odpowiedział krótko, zwięźle,

Że „energetyka z prądem”.

Bez zbytnich słów go rozumiem.

Zaraz mu drinka przyrządzę.

 

Po chwili stawiam szklaneczkę

I podaję cenę trunku.

Na to on: „Chcę spisać licznik

Przed wystawieniem rachunku”.

 

Savoir vivre

Trochę nudziłem się w pracy

Więc przeglądałem Facebooka.

W pewnej chwili usłyszałem

Że moja komórka „stuka”.

 

Kumpel podał mi wiadomość,

Że do sieci weszło zdjęcie,

Na którym szef mnie pokazał

Pracującego zawzięcie.

 

Na nim widać moje plecy

Na tle „kompa” i napisu:

„Stoję za tobą dziesięć minut,

Więc odkłoń mi się grzecznie, Zdzisiu”!

Jak dzieci…

Szef wymyśla innowacje.

Myśli, że jest postępowy.

A jak już coś postanowi,

To nie przyjmuje odmowy.

 

Zaczął ocenianie pracy

Przez pryzmat drobnych oznaczeń:

Uśmiechające się słońce

I chmurki je skrywające.

Kazał wykonać tablicę

Z nazwiskami, rubrykami.

Wszyscy pracownicy biura

Będą na niej oceniani.

 

Uważa, że jeśli ten sposób

Sprawdza się nawet w przedszkolu

To może nas zmotywuje

Dodając więcej wigoru.

Podwyżka

Od kilku już lat pracuję

W tej samej firmie bez przerwy.

Niedawno od konkurencji

Dostałem lepsze oferty.

Lecz nim podjąłem decyzję,

Zgłosiłem ten fakt szefowi

Z pytaniem, co w tym przypadku

On na mym miejscu by zrobił.

 

Dostałem sporą podwyżkę,

Więc w starej firmie zostałem.

Pod koniec tego miesiąca

„Nową” wypłatę mieć miałem.

Właśnie dostałem nagrodę

Za swą nadmierną lojalność.

Żadnych przelewów nie będzie,

Bo ogłoszono upadłość.

Szczegół

W mojej firmie większość ludzi

Ma służbowe telefony.

Przeważnie są to najnowsze

I wypasione smartfony.

 

Tak się zdarzyło, że wczoraj

Zginęły gdzieś dokumenty –

Ważny segregator umów,

Który zawsze był zamknięty.

 

Wszyscy w biurze go szukali,

Lecz niczego nie znaleźli.

Szef włosy wyrywał z głowy,

Tak tym faktem się rozeźlił.

 

Po dwóch godzinach szukania

Szef mi przysłał na smartfona

Ważny SMS: „Mam w reku

Poszukiwany eksponat.

Praktykantki przez pomylkę

Schowaly go w zlym pokoju.

Już mozecie isc do domu

Po tym dniu stresu i znoju”.

 

Pośpiesznie mu odpisałem:

„Dzieki” – tak się wydawało,

Ale w rzeczywistości

Inaczej to wyglądało.

Zamiast wpisać „e” literkę

Sąsiednie wcisnąłem „w”u.

Wyzwałem miłe dziewczyny

Przez jeden głupiutki szczegół!

Jak coś ma się stać…

Staram się o nową pracę.

Dzisiaj idę na rozmowę,

Ale pechowo zaspałem

I ogolić się nie mogę.

 

Zarost mam chyba trzydniowy.

Nie chcę wystąpić nieświeży.

Mógłbym przez to stracić szansę,

A tak bardzo mi zależy.

 

Wybiegłem natychmiast z domu.

Golarkę trzymam w kieszeni.

W tramwaju nią się ogolę,

Może mój pech się odmieni.

 

Pasażerowie zdumieni.

Niektórych to zszokowało.

Nie zważałem na nikogo,

Żeby tylko się udało!

 

Golę się jak najdokładniej.

Gładkie lico mi pomoże.

Nagle stop! Padła bateria.

Zarost pozostał. O Boże!

By uratować swą szansę

Wzywam Imienia Bożego,

Lecz niestety. Zadziałało

Wsławione „Prawo Murphy’ego”.