Polityka kadrowa

Szef szefów zadzwonił z rana

I powiedział, że jeżeli

Sam się nie złożę rezygnacji,

No to i tak mnie ustrzeli.

Spreparuje takie haki,

Że starczą na odwołanie.

W całej branży rozpowszechni,

A smród na zawsze zostanie.

 

Przemyślałem na spokojnie,

Co mam w tym przypadku zrobić.

Najlepszym wyjściem by było

Nie dopuścić do obmowy!

Zadzwoniłem więc do niego

Prosząc o zmianę decyzji.

Żeby nie wymuszał na mnie

Podania się do dymisji.

Chcąc się przed nim zabezpieczyć

Włączyłem też nagrywanie

Licząc, że dla Sądu Pracy

Ten tekst dowodem się stanie.

 

Lecz on przejrzał me zamiary

I mówił całkiem odwrotnie,

Że nie ma do mnie zastrzeżeń

I… popiera mnie najmocniej!

On dwie pieczenie upiekł,

A ja jestem w czarnej d**ie!

Nie wszystko złoto…

Mam mały sklep jubilerski.

Zawsze witam, gdy ktoś wchodzi.

Nie ważne, czy u mnie kupi.

Grzeczność nikomu nie szkodzi.

 

Dziś powitałem klientkę:

„Dzień dobry, w czym pomóc Pani”?

Nagle oberwałem w mordę,

Kto mi tak mocno przywalił?

 

To nie „pani” tylko facet.

Każdy by się tak pomylił,

Bo miał suknię i makijaż;

Zauważyłem po chwili…

Stylowa przegrana

W mojej firmie, gdzie pracuję

Jest wakat na menedżera.

Dyrektor oddziału oznajmił,

Że będziemy go wybierać.

Zagłosujemy na kogoś,

Kogo znamy, szanujemy.

Najlepszego spośród siebie

Menedżerem wybierzemy.

 

Koledzy mnie namówili,

Żebym ja też kandydował.

Długo się zastanawiałem,

W końcu wyzbyłem się obaw.

Chciałem wygrać w dobrym stylu.

Miałem swą kontrkandydatkę,

A więc bez żadnych oporów

Głos oddałem na Agatkę.

 

Wynik pocztą pantoflową

Jeszcze w nocy do mnie doszedł.

Nie zostanę menedżerem,

Gdyż przegrałem… jednym głosem.

Błazenek

Pracuję w firmie handlowej.

Jeden z naszych pracowników

Dostał rybki – trzy błazenki

W upominku od Anglików.

To nasi stali partnerzy

Import – Export z Manchesteru .

Zawarł z nimi duży kontrakt

Z wykorzystaniem barteru.

Postanowiliśmy z kumplami,

By rybki zostały u nas,

A ich domkiem będzie piękna

Akwarystyczna laguna.

Jeden z nich zaproponował,

By rybkom nadać imiona:

Sara, Pamela i Fabian –

Każda rybeczka ochrzczona!

Ja zrobiłem krzywą minę

Mówiąc, że są zbyt „nadęte”

I takie nowobogackie.

Polskie imiona są piękne!

Z min kolegów wyczytałem,

Że popełniam wielki nietakt.

Chyba jedyny nie znałem

Imion dzieci swego szefa!

Zguba

Pracuję w małej piekarni.

Dostaliśmy zamówienie

Na pokaźny tort weselny.

Bardzo poważne zlecenie!

 

Zawsze w pracy chowam włosy

Pod specjalną, białą chustą.

Nie maluję też paznokci.

Odmawiam pomadki ustom!

Dziś ten sam reżim jak zwykle.

Pracowałam kilka godzin.

Tort już jest prawie gotowy.

Urodziwy jest nad podziw!

 

Nagle zdałam sobie sprawę,

Że brak mi w uchu kolczyka.

Wyjątkowo ich nie zdjęłam.

Tylko jedno stąd wynika:

Trzeba „rozczłonkować” ciasto.

Znaleźć zagubiony kolczyk.

Zaraz zacząć piec od nowa,

Żeby do rana tort skończyć.

 

Kiedy tort był już w śmietniku,

Zobaczyłam na podłodze

Ten mój zagubiony kolczyk –

Powód moich niepowodzeń.

Tyle pracy zmarnowane.

Zła jestem na tę „obsuwę”.

Pierwszy raz cały dzień pracy

Nadawał się „psu na budę”.

Kto pierwszy?

Mieszkam na stałe w USA.

Mam polski dyplom lekarza

I żonę Amerykankę,

Którą poznałem „w bandażach”.

Będąc w Polsce u rodziny

Miała dość groźny wypadek,

A nasze pierwsze spotkanie

W Izbie Przyjęć było „krwawe”.

 

Tak się stało, że po roku

Pobraliśmy się i wtedy

Pojechałem z Nią do Stanów,

Ale jako „były medyk”.

Zatrudniłem się w szpitalu

Na etacie ratownika,

A po pracy buszowałem

Po medycznych podręcznikach.

Pracowałem, żeby spełnić

Ustalone wymagania,

By dyplom nostryfikować

Bez nadmiernego zwlekania.

 

Będę wreszcie rezydentem

W dużym szpitalu stanowym.

Poznaję przyszłych kolegów,

Gdyż nie chciałbym być „tym nowym”.

Kiedyś byłem w restauracji,

Gdzie Polaka spotkasz rzadko,

Spotkałem się z koleżanką,

Która właśnie w tym szpitalu

Jest naczelną pielęgniarką.

Po posiłku, już na luzie,

Przy małym kufelku piwa

Rozmawialiśmy po polsku

Żeby nikt nie podsłuchiwał.

Zapytałem, czy zna nowe

Komunikaty prasowe,

W których piszą, że co drugi

Obywatel tego kraju

Na pewno dostanie raka.

To jest powód, by wznieść larum!

 

Zauważyłem cynicznie,

Że ujmując statystycznie,

Jedno z nas dwojga z na pewno

Niebawem go będzie mieć.

Na co ona prawie krzycząc

Zaprzecza: „Co to, to nie”!

I wskazuje na człowieka

Siedzącego nieopodal

Mówiąc „A może lepiej on”!

„Nie, dziękuję” odrzekł… rodak.

Egzamin “Bed Day”

Oblałem specjalizację,

Chociaż testy zaliczyłem.

Na teście było wręcz super.

Prawie sto punktów zdobyłem.

 

Na części ustnej dostałem

Dwa pytania z doktoratu

Mojej egzaminatorki.

I to jest przyczyna krachu.

 

Skąd ja znam takie szczegóły?

Sama mi to powiedziała.

Tak się składa, że na co dzień

Profesor to moja mama.

Ona mężczyznom przeszkadza,

(Taki rodzaj posłannictwa),

Żeby im bardzo utrudnić

Studiowanie położnictwa.

Germanista

Studiuję germanistykę

Pierwszy raz na pierwszym roku.

Jak to dalej ze mną będzie?

Nie wiem. Mam za dużo pokus.

Muszę ciągle jakoś godzić

Studiowanie i… naukę.

Dlatego zmuszony jestem

Prosić ludzi o przysługę.

 

Niedawno dostałem pracę

Do samodzielnego zrobienia.

Nie chciało mi się jej robić.

Po co mi jakieś ćwiczenia.

Mam dobrego kumpla – Niemca.

Jego właśnie poprosiłem

O odrobienie ćwiczenia.

Dla niego to nie wysiłek.

Żeby praca wyglądała,

Że to ja ją napisałem,

Jedno zdanie z dużym błędem

Jeszcze od siebie dodałem.

 

Wczoraj wykładowca oddał

Sprawdzone prace domowe.

Moja cała pokreślona

Od góry słowo za słowem.

Ostatnie zdanie, to moje,

Jest uznane za poprawne.

Czyżby mój błąd nie był błędem?

Niemiec nie zdał! Jestem błaznem!

Z prądem

Do baru, w którym pracuję

Wszedł facet z samego rana.

Myśląc, że to pierwszy klient

Zapytałam: „Co dla pana”?

 

Odpowiedział krótko, zwięźle,

Że „energetyka z prądem”.

Bez zbytnich słów go rozumiem.

Zaraz mu drinka przyrządzę.

 

Po chwili stawiam szklaneczkę

I podaję cenę trunku.

Na to on: „Chcę spisać licznik

Przed wystawieniem rachunku”.

 

Savoir vivre

Trochę nudziłem się w pracy

Więc przeglądałem Facebooka.

W pewnej chwili usłyszałem

Że moja komórka „stuka”.

 

Kumpel podał mi wiadomość,

Że do sieci weszło zdjęcie,

Na którym szef mnie pokazał

Pracującego zawzięcie.

 

Na nim widać moje plecy

Na tle „kompa” i napisu:

„Stoję za tobą dziesięć minut,

Więc odkłoń mi się grzecznie, Zdzisiu”!