Jak dzieci…

Szef wymyśla innowacje.

Myśli, że jest postępowy.

A jak już coś postanowi,

To nie przyjmuje odmowy.

 

Zaczął ocenianie pracy

Przez pryzmat drobnych oznaczeń:

Uśmiechające się słońce

I chmurki je skrywające.

Kazał wykonać tablicę

Z nazwiskami, rubrykami.

Wszyscy pracownicy biura

Będą na niej oceniani.

 

Uważa, że jeśli ten sposób

Sprawdza się nawet w przedszkolu

To może nas zmotywuje

Dodając więcej wigoru.

Podwyżka

Od kilku już lat pracuję

W tej samej firmie bez przerwy.

Niedawno od konkurencji

Dostałem lepsze oferty.

Lecz nim podjąłem decyzję,

Zgłosiłem ten fakt szefowi

Z pytaniem, co w tym przypadku

On na mym miejscu by zrobił.

 

Dostałem sporą podwyżkę,

Więc w starej firmie zostałem.

Pod koniec tego miesiąca

„Nową” wypłatę mieć miałem.

Właśnie dostałem nagrodę

Za swą nadmierną lojalność.

Żadnych przelewów nie będzie,

Bo ogłoszono upadłość.

Szczegół

W mojej firmie większość ludzi

Ma służbowe telefony.

Przeważnie są to najnowsze

I wypasione smartfony.

 

Tak się zdarzyło, że wczoraj

Zginęły gdzieś dokumenty –

Ważny segregator umów,

Który zawsze był zamknięty.

 

Wszyscy w biurze go szukali,

Lecz niczego nie znaleźli.

Szef włosy wyrywał z głowy,

Tak tym faktem się rozeźlił.

 

Po dwóch godzinach szukania

Szef mi przysłał na smartfona

Ważny SMS: „Mam w reku

Poszukiwany eksponat.

Praktykantki przez pomylkę

Schowaly go w zlym pokoju.

Już mozecie isc do domu

Po tym dniu stresu i znoju”.

 

Pośpiesznie mu odpisałem:

„Dzieki” – tak się wydawało,

Ale w rzeczywistości

Inaczej to wyglądało.

Zamiast wpisać „e” literkę

Sąsiednie wcisnąłem „w”u.

Wyzwałem miłe dziewczyny

Przez jeden głupiutki szczegół!

Jak coś ma się stać…

Staram się o nową pracę.

Dzisiaj idę na rozmowę,

Ale pechowo zaspałem

I ogolić się nie mogę.

 

Zarost mam chyba trzydniowy.

Nie chcę wystąpić nieświeży.

Mógłbym przez to stracić szansę,

A tak bardzo mi zależy.

 

Wybiegłem natychmiast z domu.

Golarkę trzymam w kieszeni.

W tramwaju nią się ogolę,

Może mój pech się odmieni.

 

Pasażerowie zdumieni.

Niektórych to zszokowało.

Nie zważałem na nikogo,

Żeby tylko się udało!

 

Golę się jak najdokładniej.

Gładkie lico mi pomoże.

Nagle stop! Padła bateria.

Zarost pozostał. O Boże!

By uratować swą szansę

Wzywam Imienia Bożego,

Lecz niestety. Zadziałało

Wsławione „Prawo Murphy’ego”.

Stylowa przegrana

W mojej firmie, gdzie pracuję

Jest wakat na menedżera.

Dyrektor oddziału oznajmił,

Że będziemy go wybierać.

Zagłosujemy na kogoś,

Kogo znamy, szanujemy.

Najlepszego spośród siebie

Menedżerem wybierzemy.

 

Koledzy mnie namówili,

Żebym ja też kandydował.

Długo się zastanawiałem,

W końcu wyzbyłem się obaw.

Chciałem wygrać w dobrym stylu.

Miałem swą kontrkandydatkę,

A więc bez żadnych oporów

Głos oddałem na Agatkę.

 

Wynik pocztą pantoflową

Jeszcze w nocy do mnie doszedł.

Nie zostanę menedżerem,

Gdyż przegrałem… jednym głosem.

Błazenek

Pracuję w firmie handlowej.

Jeden z naszych pracowników

Dostał rybki – trzy błazenki

W upominku od Anglików.

To nasi stali partnerzy

Import – Export z Manchesteru .

Zawarł z nimi duży kontrakt

Z wykorzystaniem barteru.

Postanowiliśmy z kumplami,

By rybki zostały u nas,

A ich domkiem będzie piękna

Akwarystyczna laguna.

Jeden z nich zaproponował,

By rybkom nadać imiona:

Sara, Pamela i Fabian –

Każda rybeczka ochrzczona!

Ja zrobiłem krzywą minę

Mówiąc, że są zbyt „nadęte”

I takie nowobogackie.

Polskie imiona są piękne!

Z min kolegów wyczytałem,

Że popełniam wielki nietakt.

Chyba jedyny nie znałem

Imion dzieci swego szefa!

Zastępstwo

Mam zaplanowany urlop

Na Mazurach z mym chłopakiem.

Miesiąc temu kupiliśmy

Spływ po Krutyni kajakiem.

W pracy nie mam zaległości.

Zastępstwo też załatwione.

Niecierpliwie czekam, kiedy

Przepłynę pierwszy kilometr.

 

Dwa dni przed moim urlopem

Wszystko mi się zawaliło.

Nie mogę nigdzie wyjechać,

Bo mej zmienniczki nie było.

Właśnie się rozchorowała

I przebywa na zwolnieniu.

Nie może niczego robić,

Bo boli ją w przedramieniu.

 

Szczęśliwa nie byłam, ale

Chciałam ograniczyć straty,

Więc sprzedałam swoje wczasy

Za pół ceny i… na raty.

Gdy przelew wszedł na me konto,

Ze zdziwieniem odczytałam,

Że pieniądze zapłaciła

Ta, co mnie zastąpić miała.

Drobna nieścisłość

Mój szef to chyba choleryk.

Dzisiaj prawie dziesięć minut

Wymyślał mi od najgorszych

Ten wymuskany ordynus.

Zagroził, że jak jeszcze raz

Nie okażę mu respektu,

To wywali mnie z roboty

Bez najmniejszego pretekstu.

 

Co ja takiego zrobiłem?

Czym się aż tak naraziłem?

Zwróciłem uwagę, że w mailu

Wysyłanym do klienta

Pewne dane szef zapisał

Nie w promilach, a w procentach.

Miano

Wychodząc z domu widziałam,

Że przy windzie facet leży.

Myślałam, że jest pijany,

Lub może ktoś go uderzył.

Kopnęłam go lekko w nogę,

By sprawdzić, czy reaguje.

On poderwał się natychmiast

I krzyczał, że tu pracuje

I męczy się za psie grosze

Przy konserwacji tej windy,

A ja go kopię po nogach…

I zwyzywał mnie od… pindy.

Na wolności

Moja żona od lat kilku

Jest kuratorem sądowym.

Odwiedza swych podopiecznych

Nie tylko w zaciszu domowym.

W melinach także nich szuka.

O wszystkich musi pamiętać.

Bywa także tam, gdzie ludzie

Wegetują jak zwierzęta.

Dla ochrony ja z nią jeżdżę

Do tych bardziej niebezpiecznych.

Nie uczestniczę w czynnościach.

Jestem po prostu obecny.

 

Raz zdarzyło się, że żona

Bezpośrednio od sędziego

Dostała pod kuratelę

Nowego podopiecznego.

Miała przeprowadzić wywiad

I odpowiedzieć sędziemu,

Czy ten więzień na przepustce

Nie stwarza jakichś problemów.

 

Na miejscu poczuliśmy, że

Śmierdziało strasznie padliną.

Myśleliśmy, że być może,

Ktoś niedawno tutaj zginął.

Nie wchodziliśmy do środka,

Lecz wezwaliśmy radiowóz.

Policjanci bardzo szybko

Wyjaśnili smrodu powód.

 

Okazało się, że facet,

Który właśnie wyszedł z paki,

Gotował sobie na obiad

Dawno niejedzone flaki.