Czy się mylę?

Od ponad roku wciąż jestem

Przemęczony z niedospania.

Zdarza się, że niespodzianie

Senność mnie nagła ogarnia.

 

Mam roczne bliźniaki w domu.

Częstokroć pół nocki nie śpię.

Wtedy nawet podczas pracy

Oczy mam bardzo „nierześkie”.

 

Niedawno się przydarzyło

Mamie, ze biodro złamała

I ode mnie, jedynaka,

Też pomocy wymagała.

 

W pracy właśnie ważny projekt

Ostatecznie dopinamy.

Z dnia na dzień czułem, że jestem

Coraz bardziej… wyczerpany.

 

W końcu nastąpił ten moment

W którym przestałem panować

Nad sobą i odruchami.

Mój organizm „zastrajkował”!

 

Zasnąłem w czasie ważnego

Spotkania z kontrahentami.

Nie wiedziałem nawet, kiedy

Odpłynąłem niedospany.

 

Jako że ja  jestem szefem,

Nikt z obecnych się nie kwapił,

Żeby jakoś mnie obudzić,

Bo może szef wczoraj „zapił”?

 

Dwadzieścia osób czekało

Przez prawie całą godzinę

I patrzyło na śpiącego…

 

A może jednak się mylę?

 

 

 

 

Jak po maśle…

Z mężem prowadzimy w domu

Małą firmę projektową.

Do opieki nad potomstwem

Zatrudniam siłę fachową.

 

W zeszłym tygodniu musiałam

Przez około pół godziny

Konferować na Facebooku,

Więc nie miałam wolnej chwili.

 

Dzieciaki mi przeszkadzały,

Gdyż niania poszła do domu.

Musiałam „zagonić” męża,

By przy maluchach mi pomógł.

 

Berbecie trochę zgłodniały,

Więc chciał im zrobić kanapki.

Ale, że nie było masła,

Więc wyjął je z zamrażarki.

 

Twardego masełka nie ruszył

Nawet najostrzejszy kozik,

Więc wsadził do piekarnika,

Żeby choć troszkę rozmrozić…

 

Zapomniał o nim zupełnie.

Gdy już skończyłam rozmowę

Poczułam zapachy z kuchni.

Weszłam i chwytam za głowę.

 

Nim stwierdziłam, co tak śmierdzi

Płomień buchnął z piekarnika.

Nie przytoczę swej reakcji.

Wolę te słowa… wypikać.

 

Biureczko

Dwóch kurierów przytargało

Sporą paczkę moim córkom.

Gdy spytałam, powiedziały,

Że to tylko małe biurko.

 

Jedno dla dwóch, więc podwójne.

Zostawili to w przedsionku.

Córki z  mężem obiecały,

Że wszystko będzie w porządku.

 

Okazało się, że w paczce

Spakowano wiele desek,

Płyt wiórowych, jakichś skrzynek.

Przejście  zapchali z kretesem!

 

Zaczęły razem z tatulkiem

Składać „biureczko” w… salonie,

Dlatego, gdyż jest przestrzeń i

Będzie im znacznie wygodniej.

 

Dwa razy się upewniałam,

Czy po złożeniu „mebelka”

Zdołają je przenieść do siebie.

„Przecież to sprawa niewielka”,

Trójka odpowiedziała zgodnie.

Mam się nie mieszać w „ich sprawy”.

Zrobią wszystko należycie,

Choć przecież nie mają wprawy.

 

Rzeczywiście po godzinie

Biurko zaraz po montażu

Przy wynoszeniu z salonu

Utknęło Im w korytarzu.

 

Chyba dwie godziny trwało,

Nim „biureczko” rozebrali

I już w pokoju córeczek

„Do kupy” znowu składali.

 

Awaria

Pracuję „w nieruchomościach”

I tak na życie zarabiam.

Na spotkania z klientami

W terminie muszę się stawiać.

 

Samochód jest mi potrzebny,

Żebym zawsze punktualnie

Odbył spotkanie z klientem –

Fachowo i kulturalnie.

 

Kiedyś jednak mój samochód

„Zbiesił” się i nie pojechał.

Laweta była potrzebna.

Do majstra zabrała rzęcha.

Mnie groziła trasa piesza.

Dostałem jednak w zastępstwie

Inne auto na czas robót.

Wziąłem je i pojechałem.

Zrzędzić nie miałem powodu.

 

Po trzech dniach się przekonałem,

Że mają „burdel” w papierach.

Zatrzymała mnie Policja

Jak najgorszego złodzieja!

 

Warsztat, skąd „dostałem” auto,

Nie odnotował w systemie,

Że volvo, jako zastępcze,

Jest użytkowane przeze mnie.

 

Zarzucili kradzież auta.

Nie mogłem nigdzie pojechać.

Na wyjaśnienie tej sprawy

Godziny musiałem czekać.

 

A miałem zawrzeć umowę

Z bardzo ważnym mi klientem.

Czas ucieka, klient czeka,

A ja z musu „gonię w piętkę”.

 

Wreszcie wszystko wyjaśniono,

Ale nie bez konsekwencji.

Słyszałem, że ten mój klient

Udał się do… konkurencji

Corpus delicti

Załatwiałem coś na mieście,

Więc zrobiłem sobie przerwę

I zjadłem niezły obiadek.

Myślałem: Głodny nie będę.

 

Jednakowoż mój żołądek

Bardzo źle zareagował.

Już w biurze mnie przeczyściło.

W „WC” musiałem się schować.

 

Co wam więcej będę gadał.

Zostawiłem tam po sobie

Smród, którego nie oceni

Nawet zagraniczny probierz.

 

Niedługo potem szef przyszedł

I powiedział, że w ustępie

Ktoś odpalił nie tak dawno

„Gaz bojowy” dość podstępnie.

 

Z kamienną twarzą odrzekłem,

Że nic na ten temat nie wiem,

Bo tu, gdzie jakiś czas jestem,

Nie czuć, żebym siedział w chlewie.

 

Szef z tajemniczym uśmiechem

Odrzekł: To jest Twoje przecież

I wręczył mi mój notatnik,

Który znalazł w… toalecie.

 

 

 

Ocena

Jestem pedagogiem, ale

Nie pracuję w żadnej szkole,

Bowiem na własny rachunek

Pracować po prostu wolę.

 

Mam „papier” od wojewody.

Różne kursy poprowadzę,

Szczególnie dla bezrobotnych

Starających się o pracę.

 

Finansują je fundusze

Nasze polskie lub unijne.

Nie ma zbyt dużo procedur.

Każdego chętnego przyjmę.

 

Właśnie rozpoczęłam pierwszy

Kurs dla bezrobotnych osób.

Po pierwszych trzech dniach szkolenia

Chciałam wysłuchać ich głosów

Na temat przeprowadzonych

Symulacji oraz ćwiczeń.

W skrytości ducha nieskromnie

Na dobre opinie liczę.

 

Było uznanie, pochwały,

Lecz najbardziej miłe słowa

Uzyskały… ciastka z kremem

I… czarna kawa. Darmowa!

 

 

Delikatny…

Już na trzeciej naszej randce

Powiedziałam chłopakowi,

Że dorabiam też dorywczo

W pewnym Domu Pogrzebowym.

 

Ale podczas ceremonii

Nie chodzę jako asysta,

Tylko talentu używam

Jako… szczególna artystka.

 

Żeby sprawa między nami

Była absolutnie czysta,

Przyznałam się, że „chałturzę”

Tam jako… makijażystka.

 

Po tym moim wynurzeniu

On też na szczerość się zdobył

I przyznał się, że ma żonę,

A i dzieci się dorobił.

 

Powiedział też, że docenia

Me zdolności artystyczne,

Lecz nie może mnie spotykać,

Bo to dlań jest… zbyt drastyczne!

 

 

Zdemaskowany

Rozpocząłem pracę w sklepie.

Cieszyłem się na tę fuchę.

Pierwszego dnia przyszedł klient

Mający problem ze słuchem.

 

Dobrze trafił. Ja akurat

Znam trochę język „migany”,

Bo moja siostra nie słyszy

I w ten sposób „gada” z nami.

 

Klient również znał podstawy,

Więc mógł mnie lepiej rozumieć,

Gdy pokazując rękami

To samo głośno mówiłem.

 

Wtem podbiegł do mnie kierownik

I zaczął na mnie jazgotać,

Że zachowuję się głupio

Jak jakiś handlowy profan!

 

Na klienta jego zdaniem

Ja krzyczałem, tak to ujął,

A takie wybryki wcale

Z uprzejmością nie licują.

To brak profesjonalizmu

I ogłady z mojej strony.

Powinienem dziś, natychmiast

Zostać przez zarząd zwolniony!

 

Szybko wszystko wyjaśniłem,

Lecz miałem problemy potem,

Bo kierownik mojej zmiany

Wyszedł na durnia, idiotę!

 

Debilem był znacznie wcześniej,

Tylko ja pomogłem innym

Dostrzec to, o czym uprzednio

Wszyscy już wiedzieć powinni.

 

Skomentował…

Tak się stało, że ostatnio

Dość często przebywam w barze,

Nie po to, żeby chlać piwo,

Ale… wkrótce się okaże.

 

Czynię tak, bo stać mnie na to,

Gdyż czasu mam nazbyt wiele.

Gawędzę o swej przyszłości

Z przyjaznym mi właścicielem.

 

To dla mnie dobra znajomość

Bo On, może już niedługo,

Będzie moim pryncypałem,

A ja jego płatnym sługą.

 

On też chyba mnie polubił

I obiecał, że mnie weźmie

Do pracy w tym swoim barze,

Lecz ponaglać Jego nie śmiem.

 

Dziś wpuścił mnie do kantorka,

A tam dużo zdjęć na ścianach.

Na jednym z wielu Właściciel –

Wyglądający jak amant.

 

Zauważyłem też inne

Zdjęcie troszeczkę głupawe,

I właśnie ono przez chwilę

Przykuło moją uwagę.

 

Skomentowałem, że kucharz

Wygląda jak transwestyta

Który choruje na hifa,

Albo co najmniej na syfa,

Bo zrobił kretyńską minę,

Kaczy dzióbek, buzię płaską.

W ogóle jest jakiś dziwny

I wygląda… dość pedalsko.

 

W odpowiedzi usłyszałem

Rozdrażniony głos zza biurka:

„Zamknij wreszcie swą jadaczkę,

Bo to właśnie… moja córka”!

 

Ani widu, ani słychu…

Klientka chciała mieć zniżkę,

Więc spytałem ją o kartę

Stałego klienta sklepu,

A ona poszła w zaparte

I przez ponad dziesięć minut

Musiałem jej słuchać grzecznie

Obelg pod moim adresem

I tego, że niedorzeczne

Jest to, że „jej nie poznałam,

Skoro od kilku lat dzień w dzień

Zawsze kupuje w tym sklepie

I…  ją o kartę prosić śmiem!

 

Powiedziała mej szefowej,

Że „złoży oficjalną skargę

Na tę nieuprzejmą panią

I… jej zachowanie harde”!

 

Powietrze totalnie z niej uszło,

Gdy szefowa wyjaśniła,

Że jestem pierwszy dzień w pracy,

A ona się „pomyliła”

Nie rozpoznając mężczyzny

Po głosie ani po twarzy.

 

Głucha i bez okularów

Nie wszystko dobrze kojarzy.