…nie kradnij!

W zeszłym roku, gdy pandemia

Była w Polsce wszechobecna,

Szedłem do sklepu, gdy nagle

Stała się sprawa dość hecna.

 

Wtedy to niespodziewanie

Na ulicy przed marketem

Zostałem „obrabowany”

Przez faceta „pod czterdziechę”.

 

Co mi skradziono? Pytacie.

Nie z zakupami siateczkę,

Nie zegarek albo portfel.

Ukradziono mi maseczkę!

 

Jakiś podrażniony koleś

Zerwał mi ją nagle z twarzy!

Nie myślałem, że mi kiedyś

Coś takiego się przydarzy.

 

Uciekł krzycząc, że bez maski

Go do sklepu wpuścić nie chcą.

Ale ludzie go złapali

I wrócili z nim do Tesco!

 

Jeszcze tego samego dnia

Zadzwonił do mnie Sanepid

I zarządził kwarantannę,

Bo tak nakazuje przepis.

 

Następnego dnia, już z rana

Miałem objawy zarazy.

Przeszedłem covid łagodnie,

Choć mogło się gorzej zdarzyć.

 

Lecz przez cały czas choroby

Śniłem mściwie, tak jak prostak,

Że złodziej mojej maseczki

Chociaż do sklepu się dostał,

Złapał ode mnie choróbsko

W niespodziewanym bonusie,

I kradzież mojej maseczki

Nie kalkulowała mu się.

 

 

 

Obcy ojciec

Moja mama jeszcze w szkole

Poznała super studenta.

Rzucił Ją, gdy zaszła w ciążę.

Ja – tej znajomości pointa.

 

Mama mnie wychowywała.

Ojca wcale nie poznałam.

Była bardzo honorowa.

Wszystko dla mnie by oddała.

 

Teraz chodzę do liceum.

Mam chłopaka, się kochamy.

Sytuacja jest podobna,

Jak przed laty u mej Mamy.

 

Wiem to, bo moja Mateczka

Powiedziała prawdę wreszcie.

Mój ojciec żyje, ma dzieci.

Jest znanym prawnikiem w mieście.

 

W końcu poznałem „tatusia”.

I to nie przez sentymenty,

Tylko na sali sądowej

W procesie o… alimenty.