Rozpaczliwie…

Dziesięcioletnia córeczka

Miała niebywałą czelność

Spytać, gdzie się wyniesiemy,

Gdy osiągnie pełnoletność.

 

Nie zamierza mieszkać z nami

Dłużej, niż to jest konieczne.

Nasz domek Jej się podoba,

Ale nas ma dość serdecznie.

 

Skąd ten pomysł u dziewczynki?

Wyjaśniłam Jej z miłością,

Że tylko Ona w tym domku

Jest nam największą radością.

 

Wytłumaczyłam wraz z mężem,

Jak rzeczywiście wygląda

Dorastanie, dojrzewanie

I co przez to się osiąga.

 

Nie wiedzieliśmy, że problem

Bardzo dużo dla Niej znaczy

I nie było nam do śmiechu,

Widząc Ją w wielkiej… rozpaczy.

 

Zgryzota

Byłam w parku na spacerze.

Mąż był oczywiście przy mnie.

Spotkaliśmy znajomego.

Wyglądał… rewelacyjnie!

 

Sam w rozmowie z nami przyznał,

Że to dzięki… rozwodowi

Pokochał życie na nowo

I teraz co chce, to robi!

 

Opowiadał szczegółowo

O swej nowej życia wizji

I że jedynie żałuje…

Odwlekania tej decyzji.

 

Zadzwoniła do nas córka,

Więc odeszłam trochę na bok,

A mój mąż nadal go słuchał

Z bardzo zasępioną twarzą.

 

Gdy córka się rozłączyła,

Zdążyłam jeszcze usłyszeć:

„Stary, zostaw ją, mówię Ci;

Wiesz, że Tobie dobrze życzę”.

 

Od tego spotkania w parku

Minął bodajże już tydzień,

A mąż chodzi zamyślony…

Ciekawe, co Go tak gryzie?

 

Ryzykant

Leniwy, sobotni ranek.

Gdy tylko otwarłam oczy,

Zobaczyłam, że mój chłopak

Rozmyśla usilnie o czymś.

 

Zawsze miał wzrok marzycielski,

Ale dziś dziwnie zamglony.

Zauważyłam, że jeszcze

Był czymś bardzo poruszony.

 

Zapytałam  o czym myśli.

Dał mi odpowiedź w pytaniu:

„Czy pamiętasz, co mówiłem

Na myśl o naszym rozstaniu?

 

Z uśmiechem kiwnęłam głową

Potwierdzając, że pamiętam

Jak mi gadał, że beze mnie

Wolałby trafić na cmentarz.

 

Teraz patrząc w bok, nie w oczy,

Rzekł: „Inaczej to dziś czuję.

Właśnie doszedłem do wniosku,

Że jednak… zaryzykuję”.

Kominiarz

Zbliża się już sezon grzewczy,

Więc mus oczyścić kominy.

Sadza utrudnia spalanie.

Czadu się bardzo boimy.

 

Zamówiłem kominiarza

Do wyczyszczenia komina.

Przy pracy miał „zapewnioną”

Obecność córki i syna.

 

To dzieciaki, a ta praca

Pierwszy raz się odbywała,

Więc dla moich małych dzieci

Ciekawą się wydawała.

 

Zadawały wykonawcy

Masę różnorodnych pytań,

W tym to jedno najważniejsze:

Po co ta jego „wizyta”?

 

Odpowiedział Im poważnie:

„Ja to robię po to właśnie,

Żeby nasz święty Mikołaj

Ubrania sobie nie zbrudził,

Kiedy przynosi prezenty

Dla dzieci i innych ludzi”.

 

Dzieciaki dawno przestały

Wierzyć w mit o Mikołaju.

Wiedzą, że postać Świętego

To relikt dawnych zwyczajów.

 

Synek rzekł tonem eksperta,

Że prezenty dzieciom dają

Mama i tata, bo Oni

Potrzeby swych dzieci znają.

 

Dodał jeszcze, że „Mikołaj

Jest przecież tak bardzo gruby,

Że gdyby wlazł do komina,

Nie przeżyłby takiej próby”!

 

Kominiarz przez resztę pracy

Na przypomnienie swych bzdetów

Miał pięciokrotnie, co najmniej,

Potężne napady śmiechu.

 

 

Prezent

Mieszkam z siostrą i Jej mężem

W małym domku po rodzicach.

Małżonkowie mają córkę –

Ala to ma siostrzenica.

 

Mam z Nią kontakt nadzwyczajny.

Zawsze mi mówi, co myśli.

Ona umie obserwować.

Dostrzeże wszystko u wszystkich!

Ta sześcioletnia dziewczynka

Chyba w główce ma kalendarz.

Zawsze o mych imieninach,

Tak jak ja o jej, pamięta.

 

Jestem samotna, po przejściach.

Troszeczkę się zaniedbałam.

Ale o Jej imieninach

Rzecz jasna nie zapomniałam.

 

Gdy tylko wróciłam z pracy,

Weszłam do Jej pokoiku,

Żeby stówkę dać w prezencie.

Niech je wyda w KMPiK-u.

 

Odmówiła mówiąc „Ciociu,

Jak Cię kocham, nie chcę gderać,

Lecz lepiej byś te pieniążki

Przeznaczyła na… fryzjera”!

Wywieszczył…

Mam mieszkanie  na strzeżonym

Osiedlu z monitoringiem.

Jest ochrona, więc bezpieczniej

Winno być niźli gdzie indziej.

 

Pomimo tych zabezpieczeń

Jednak memu sąsiadowi

Podprowadzono motocykl.

Jak to możliwe?, się głowił.

 

Też trzymam tam swą „pyrkawkę”

I teraz ją zawsze  parkuję

W ten sposób, że moim autem

Wyjazd motoru blokuję.

 

Chciałem być mądry przed szkodą.

I miałem taką nadzieję

Do czasu, gdy mnie okradli

Bezczelni, sprytni złodzieje.

 

Stało się to wszystko w nocy

Z tej soboty na niedzielę.

Ochrona nic nie widziała,

Bo ktoś przysłonił kamerę!

 

Okazało się że można

Wyjechać mym jednośladem,

Tylko trzeba staranować

Zastawiającą blokadę.

 

Nie dość, że skradli motocykl,

To jeszcze auto zniszczyli.

Gdy to wszystko zobaczyłem,

To wspomniałem w jednej chwili,

Co powiedział Kochanowski

Przedromantyczny wieszcz polski.

 

Tak owa sentencja brzmiała,

Do dziś się nie zestarzała:

„Nową przypowieść Polak sobie kupi,

Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi” .

 

 

Kolej losu

Odwiedziłam mego dziadka,

Gdy akurat się szykował

Na pogrzeb swego kolegi.

Słowem u „dziadzi” żałoba!

 

Ale wbrew okolicznościom

Dziadek był opanowany,

Spokojny, zrównoważony

I troszkę… uradowany.

 

Zdziwiona tym stanem rzeczy

Zapytałam dziadka o to.

Dziadziuś znowu się uśmiechnął

I odpowiedział z prostotą:

 

„Wy młodzi się spotykacie

Z  okazji czyichś urodzin,

A my starzy tylko wtedy,

Kiedy któryś z nas odchodzi.

A ja po prostu się cieszę

I dziękuję za to niebu,

Że jeszcze za mego życia

Spotkałem kilku kolegów,

Z którymi się nie widziałem

Od… poprzedniego pogrzebu”.

 

Kulturalnie

Dziś dostałam od chłopaka

SMS-a takiej treści:

„Odchodzę, lecz chcę to zrobić

Inaczej niż większość mężczyzn.

Dlatego chciałbym się spotkać

I powiedzieć prosto w oczy,

Że, co było między nami,

Właśnie zamierzam zakończyć”.

 

Nie chciałam się z nim rozwodzić,

Ale nie mam wyjścia. Muszę!

Aż żal będzie się rozstawać

Z takim „bon tonu” geniuszem!

 

Wygląd

Spotykałam się z kolesiem

Co miał zakład pogrzebowy.

Znajomi go nie „trawili”,

Ja… wpuściłam do alkowy.

 

Jego specyficzna praca

Do trudniejszych się zalicza.

Wymaga taktu, spokoju.

Główny atrybut to cisza.

 

Facet był naprawdę fajny,

Zrównoważony, poważny.

Nie taki jak moi „byli” –

Wesołkowaci, rubaszni.

 

Tak uważałam, więc  kiedyś

Zostałam u Niego na noc.

Było wspaniale! Tylko my,

A między nami był…Amor!

 

Obudził mnie wcześnie rano.

Długo się we mnie wpatrywał.

Dziwnym wzrokiem patrzył na mnie,

Choć w mroku nie wiele widać.

 

Zaczął głaskać mnie po twarzy

Mówiąc z zachwytem: „Najdroższa

Jesteś taka piękna! Gdy śpisz,

Masz oblicze jak… nieboszczka”!

 

Od tego dnia wciąż uciekam

Od facetów zbyt poważnych.

Gdy mam wybierać, to wolę

Tych wesołych i rubasznych.

 

Dlaczego?

Mój czteroletni synulek

Zagaił mnie dość niewinnie

W trakcie jedzenia obiadu

Na dużej bibce rodzinnej:

 

„Faceci to mają wąsy,

A kobiety piersi, prawda?”

Przytaknęłam, bo tym przecież

Płcie się różnią już od dawna!

To jest wszakże oczywistość

Jak najbardziej oczywista.

Ale tych różnic jest więcej,

Jest ich przecież cała lista!

 

A synuś kontynuował:

„To powiedz kochana mamusiu,

Dlaczego ciocia Marysia

Ma wąsy, a nie ma cycusiów”?