Mieszkałam w jednym mieszkaniu,
Z koleżanką, która była
Bardzo serdeczną kobietą.
Niestety się pomyliłam.
Tydzień temu niespodzianie
Wyprowadziła się z domu
Wtedy, kiedy byłam w pracy.
Narzeczony jej w tym pomógł.
Podjechał autem dostawczym
I załadował do niego
Rzeczy, jakie ona miała
I część dobytku mojego.
Gdy wróciłam, zobaczyłam
Puste półki i szafeczki.
Brakowało mych talerzy,
Zniknęły srebrne łyżeczki.
Nie doliczyłam się garnków,
Mikrofalówki, pościeli.
Zabrali także suszarkę,
Mój odkurzacz też „zwinęli”.
Zaraz do niej zadzwoniłam
Z pretensją, o co jej chodzi.
Ona wielce zadziwiona,
Tak mi swe racje dowodzi:
„Mieszkałam z tobą trzy lata.
Ze wszystkiego korzystałam,
Więc to też jest mój dobytek,
I swą część z sobą zabrałam”.
Zgłosiłam kradzież policji,
Ale czarno wszystko widzę,
No bo nie mam żadnych faktur.
Jeśli zobaczę, to… figę!