Co twoje, to…

Mieszkałam w jednym mieszkaniu,

Z koleżanką, która była

Bardzo serdeczną kobietą.

Niestety się pomyliłam.

 

Tydzień temu niespodzianie

Wyprowadziła się z domu

Wtedy, kiedy byłam w pracy.

Narzeczony jej w tym pomógł.

Podjechał autem dostawczym

I załadował do niego

Rzeczy, jakie ona miała

I część dobytku mojego.

 

Gdy wróciłam, zobaczyłam

Puste półki i szafeczki.

Brakowało mych talerzy,

Zniknęły srebrne łyżeczki.

Nie doliczyłam się garnków,

Mikrofalówki, pościeli.

Zabrali także suszarkę,

Mój odkurzacz też „zwinęli”.

 

Zaraz do niej zadzwoniłam

Z pretensją, o co jej chodzi.

Ona wielce zadziwiona,

Tak mi swe racje dowodzi:

„Mieszkałam z tobą trzy lata.

Ze wszystkiego korzystałam,

Więc to też jest mój dobytek,

I swą część z sobą zabrałam”.

 

Zgłosiłam kradzież policji,

Ale czarno wszystko widzę,

No bo nie mam żadnych faktur.

Jeśli zobaczę, to… figę!

Opłata za luksus

Cioteczka mnie poprosiła

O pilnowanie mieszkania

Przez dwa tygodnie, gdy ona

Przechodzić będzie badania.

Musi jechać do szpitala

Poza miejsce zamieszkania

I boi się, że w tym czasie

Będzie ofiarą włamania.

 

Z chęcią się zgodziłam na to,

Bo chatę ma na full wypas,

A ja mieszkam w kawalerce,

Więc dla mnie to jak rarytas.

Pomieszkam sobie w luksusie.

Chociaż mam dalej do pracy,

Ale za to tam nie muszę

Zmywać po sobie naczyń!

 

Gdy wróciłam do mej klitki

Nie mogłam oczom uwierzyć.

W mym mieszkaniu dokonano

Najpospolitszej kradzieży.

Niewiele rzeczy zginęło,

Ale to majątek dla mnie.

Mieszkanie ogołocono

Bardzo dokładnie, starannie.

 

Wyglądało, jakby było

Opróżnione dla malarzy.

Zastanawiam się, dlaczego

Nikt tego nie zauważył.

Była na prawie…

Trzy lata jestem mężatką.

Wiem, że mój mąż był wcześniej

W związku z inną dziewczyną

I żył z nią także cieleśnie.

 

Ona jest straszną świruską.

Nagabuje nas bez przerwy.

Trwa to od samego ślubu.

Ja mam już stargane nerwy!

 

Nowy adres nie przeszkoda.

Chyba ma wtykę w Policji.

Nie można się przed nią schować!

 

Lecz ostatnio, dziwnym trafem

Udało się nam zamieszkać

Na dłużej niż wszędzie dotychczas,

Ale znowu trwa groteska:

 

Znalazła nas i co więcej

Poszła nawet na wizytę

Do przychodni mego męża

Żeby mu pokazać „cipę”.

Postąpiła zgodnie z prawem,

A dlaczego? To wam powiem:

Ma prawo wybrać lekarza;

Mój mąż jest ginekologiem.

Związany

Mam fajnego psa – wilczura.

Jest młody, jeszcze „dziecinny”,

Ale go uczę, trenuję.

Z każdym dniem jest bardziej zwinny.

Nie ma jeszcze dokumentów:

Rodowodu, książki zdrowia.

Zamierzam je psu wyrobić.

Przecież to drobniutki drobiazg!

 

Przedwczoraj podczas spaceru

Zerwał mi się psiak ze smyczy.

Do dziś, choć się zastanawiam,

Nie mogę ustalić przyczyn.

Uciekł mi do lasu, gdzie go

Znalazł jeden z mych sąsiadów.

Zabrał do domu jak swego,

Choć to czyn przeciwko prawu!

 

Ubzdurał sobie, że zwierzak

Doznał ode mnie okrucieństw

I nie chcąc już dłużej cierpieć,

Postanowił w knieję uciec.

 

Wezwałem policję, lecz sąsiad

Skłamał, że ten pies jest jego,

A ja choruję psychicznie

I chcę go wziąć jak swojego.

Mundurowi ocenili,

Że pies faktycznie z sąsiadem

Wydaje się bardziej związany.

W sądzie rozwiążemy zwadę.

Dżentelmeni?

Zdobyłem się na wydatek

I kupiłem nowe felgi.

Tak mi się podobały, że

Mam zrobione z nimi… selfi!

 

Widać także wpadły w oko

Nie tylko właścicielowi,

Lecz  musiały odpowiadać

Nieznanemu złodziejowi.

A właściwie całej szajce,

Bo jeden nie dałby rady

Ukraść wszystkich czterech kół i

Auta na cegłach postawić.

Na karoserii nie było

Żadnej rysy, zadrapania.

Winien jestem tym złodziejom

Słowa dużego uznania.

Poza tym za wycieraczką

Znalazłem… bilet miesięczny

  Na autobus.

                                  Szefie szajki!

            Jestem Ci niezmiernie wdzięczny!!!

Taka pomoc…

Zauważyłem, jak facet

Próbuje okraść sąsiadkę.

Podbiegłem żeby jej pomóc,

Ale upadłem na… trawkę.

 

W chwili, kiedy złodziejowi

Wyrwałem skradzioną torbę,

Dostałem mocnego kopa;

W co, tego tutaj nie wspomnę.

 

Sąsiadka, młoda kobieta,

Przez stres i ciemność wieczora

Nie rozpoznała mnie myśląc,

Że właśnie kopie bandziora.

 

A złodziej skorzystał z tego.

Ponownie zabrał torebkę.

Pewnie po chwili miał ze mnie

Niczego sobie „polewkę”.

Alkoholowy potop

Studiuję na trzecim roku.

Mieszkam z dwoma z kolegami

W wynajętej kawalerce.

Przedwczoraj zdałem egzamin,

A potem, dla wypoczynku,

Pojechałem do dziewczyny,

Która właśnie obchodziła

Swe dwudzieste urodziny.

 

Dziś zadzwonił do mnie z rana

Właściciel tego mieszkania

I wymówił mi kwaterę,

Chociaż nie skończył się semestr!

Głos miał bardzo zagadkowy,

Nawet troszkę agresywny.

Nie podał żadnych szczegółów.

Dał na wyprowadzkę trzy dni!

 

Natychmiast byłem z powrotem.

Najbliższa nasza sąsiadka

Opowiedziała szczegóły,

Czego dotyczy zagadka.

 

Wtedy, kiedy mnie nie było,

Kumple się mocno zjarali.

Wkręcili się, że jest potop

I przed nim się ratowali.

 

Musieli zbudować arkę,

Żeby ratować swe życie.

Biblijny Noe w tej pracy

To ich wzór i nauczyciel.

 

Rozwalili wszystkie meble.

A gdy budulca zabrakło,

Rozebrali też podłogę.

A tego było już  nadto!

 

Każdy właściciel natychmiast

W takiej jak ta sytuacji

Bez żadnego tłumaczenia

Wyrzuciłby nas ze stancji.

 

Jedyne co dla mnie dobre

To to, że znalazł się świadek,

Że mnie tam wtedy nie było;

Więc nie płacę za naprawę.

Gorliwość?

Jechałem autem ulicą

Na obrzeżach mego miasta.

Tuż przede mną był wypadek;

Jezdnia ma tylko dwa pasma.

 

Wjechałem autem na chodnik,

Żeby ruchu nie hamować,

Bo w bezpośredniej bliskości

Trwała dość duża budowa.

Wezwałem natychmiast pomoc,

A inny świadek wypadku

Ratował poszkodowanych.

Nie widziałem innych świadków.

 

Kiedy przyjechał radiowóz,

Podałem funkcjonariuszom

Nagranie z mojej kamerki.

Przebieg wypadku znać muszą!

 

Za mą gorliwość nagroda.

Policjanci byli zgodni.

Ukarali mnie mandatem

Za… najechanie na chodnik.

Z automatem

Po kłótni moja dziewczyna

Wybiegła szybko z salonu

Z kluczykiem od samochodu,

Co stał na podjeździe domu.

 

Nigdy nim nie kierowała.

Dla Niej to doznanie nowe.

Tym pojazdem ja jeździłem,

To moje auto służbowe!

 

Nie ma pedału sprzęgła,

Bo biegi zmienia automat.

Fotel jest zbyt odsunięty.

Katastrofa jest bezsporna!!!

 

Krzyknąłem, by nie wsiadała,

Gdyż nigdy nim nie jechała.

Odrzekła, że go odstawi

Wtedy, kiedy się zabawi.

Wie, że brakuje pedału,

Więc będzie jeździć pomału!

 

Powiem tylko, że ta akcja

Miała brzemienne następstwa.

Staranowanie czterech aut

To przecież cztery przestępstwa!

Jubileusz

Ktoś okradł mnie na imprezie.

Zabrał kasę i telefon.

Zostawił mi kosmetyczkę,

A więc nie mógł być był kobietą.

 

Pewnikiem to moja wina,

Bo trzeba pilnować rzeczy.

Ale to „impra” zamknięta,

Nie proszono osób trzecich,

Bo to była uroczystość

Zarówno moja jak sprawcy.

Świętowaliśmy rodzinnie

Osiemdziesiątkę mej Babci!!!