Oj naiwna, naiwna…

Siostra nareszcie kupiła

Wymarzonego smartfona.

Radowała się z nabytku,

Jakby wygrała miliona!

 

Lecz niedługo się cieszyła,

Bo gdy wracała do domu,

Pożyczyła go na chwilę;

Nawet nie wiedziała komu!

 

Zatrzymał się tuż obok Niej

Młody facet na motorze

I zakrzyknął niecierpliwie:

„ Niechże pani mi pomoże

I użyczy telefonu,

Bo muszę pilnie zadzwonić,

Żeby przed utratą życia

Kogoś drogiego mi chronić!”

 

Siostrzyczka ma dobre serce.

Nowy smartfon mu podała.

On natychmiast odjechał i…

Tylko tyle go widziała.

 

Jeszcze do tego wszystkiego

Policjant palcem nie kiwnął.

Zamiast zająć się kradzieżą

Wyśmiał jej wielką naiwność.

Na własnych śmieciach…

Przez pół roku mnie nie było

W Naszym ukochanym Kraju,

Bo w tym czasie przebywałem

W naprawdę  realnym  Raju!

 

Gdzie szczere serce i umysł.

Nikt nie zamyka drzwi i bram.

Uczciwość i bezpieczeństwo.

Nieznane też pojęcie „cham”!

 

Przesiąknąłem tym klimatem.

Ale kiedy powróciłem

Do polskiej rzeczywistości,

To zaraz się otrzeźwiłem.

 

Nie zamknąłem małej szybki

Z prawej strony w samochodzie.

Zaraz ktoś zabrał telefon,

Aktówkę i starą odzież!

 

Stalking?

Świetnie mi się rozmawiało

Z nieznanym dotąd facetem

Na portalu… (tu zamilknę,

Bowiem mam ku temu pretekst).

 

Dwie próby randki na żywo

Nie powiodły się dlatego,

Że mnie po prostu wystawił.

On, to chyba nic dobrego!

 

Zablokowałam go, żeby

Nie mieć z nim żadnych kontaktów,

Lecz następnego dnia w pracy

Doszło do dziwnego faktu:

 

Na portierni czekał na mnie

Ze służbowymi kluczami

Bukiet kwiatów i bilecik

Z grzecznymi przeprosinami.

 

Teraz się go już naprawdę

Boję, bo nie podawałam,

Gdzie zawodowo pracuję.

Pseudo także przemilczałam.

 

Czuję, że zamiast na randki

Facet wybrał mnie na… stalking.

 

Prześladowca

Żeby żyć w miarę spokojnie,

Musiałem się przeprowadzić.

Ten manewr już powtarzałem

Od czterech lat kilka razy.

 

Nigdy pracy nie zmieniałem,

Ale zawsze  ten sam powód

Był bezpośrednią przyczyną,

Że wciąż to robiłem znowu!

 

Wszędzie, gdzie dotąd mieszkałem,

Ktoś drzwi do mego mieszkania

Cuchnącymi fekaliami

Co jakiś czas „przyozdabiał”.

 

Czasem sfajdał wycieraczkę.

Często brudna była klamka.

Regularnie się zdarzało,

Że paprano szyby auta.

 

Kto to robił? Nie wiadomo.

Sąsiedzi nic nie widzieli.

Ja też nikogo nie znałem,

Ktoś jednak popełniał delikt.

 

Dziesięć dni po mej ostatniej

Przeprowadzce „incognito”,

Znalazłem swą wycieraczkę

Smrodliwą mazią pokrytą.

 

To nękanie, zadręczanie,

Gnębienie, niepokojenie

Musi byś „dziełem” osoby,

Której na imię „szaleniec”.

 

estem spokojnym człowiekiem.

Nikomu chyba nie wadzę.

Zastanawiam się dziś  dokąd

Znowu mam się przeprowadzić.

 

Chyba muszą zmienić pracę.

Muszę też się wyprowadzić

Z miasta. Ale dokąd? Nigdy

Nie mogę nikomu zdradzić!!!

FE-ka(na)lie

 

Żeby żyć w miarę spokojnie,

Musiałem się przeprowadzić.

Ten manewr już powtarzałem

Od czterech lat kilka razy.

 

Nigdy pracy nie zmieniałem,

Ale zawsze  ten sam powód

Był bezpośrednią przyczyną,

Że wciąż to robiłem znowu!

 

Wszędzie, gdzie dotąd mieszkałem,

Ktoś drzwi do mego mieszkania

Cuchnącymi fekaliami

Co jakiś czas „przyozdabiał”.

 

Czasem sfajdał wycieraczkę.

Często brudna była klamka.

Regularnie się zdarzało,

Że paprano szyby auta.

 

Kto to robił? Nie wiadomo.

Sąsiedzi nic nie widzieli.

Ja też nikogo nie znałem,

Ktoś jednak popełniał delikt.

 

Dziesięć dni po mej ostatniej

Przeprowadzce „incognito”,

Znalazłem swą wycieraczkę

Smrodliwą mazią pokrytą.

 

To nękanie, zadręczanie,

Gnębienie, niepokojenie

Musi byś „dziełem” osoby,

Której na imię „szaleniec”.

 

Jestem spokojnym człowiekiem.

Nikomu chyba nie wadzę.

Zastanawiam się dziś  dokąd

Znowu mam się przeprowadzić.

 

Chyba muszą zmienić pracę.

Muszę też się wyprowadzić

Z miasta. Ale dokąd? Nigdy

Nie mogę nikomu zdradzić!!!

 

Co twoje, to…

Mieszkałam w jednym mieszkaniu,

Z koleżanką, która była

Bardzo serdeczną kobietą.

Niestety się pomyliłam.

 

Tydzień temu niespodzianie

Wyprowadziła się z domu

Wtedy, kiedy byłam w pracy.

Narzeczony jej w tym pomógł.

Podjechał autem dostawczym

I załadował do niego

Rzeczy, jakie ona miała

I część dobytku mojego.

 

Gdy wróciłam, zobaczyłam

Puste półki i szafeczki.

Brakowało mych talerzy,

Zniknęły srebrne łyżeczki.

Nie doliczyłam się garnków,

Mikrofalówki, pościeli.

Zabrali także suszarkę,

Mój odkurzacz też „zwinęli”.

 

Zaraz do niej zadzwoniłam

Z pretensją, o co jej chodzi.

Ona wielce zadziwiona,

Tak mi swe racje dowodzi:

„Mieszkałam z tobą trzy lata.

Ze wszystkiego korzystałam,

Więc to też jest mój dobytek,

I swą część z sobą zabrałam”.

 

Zgłosiłam kradzież policji,

Ale czarno wszystko widzę,

No bo nie mam żadnych faktur.

Jeśli zobaczę, to… figę!

Opłata za luksus

Cioteczka mnie poprosiła

O pilnowanie mieszkania

Przez dwa tygodnie, gdy ona

Przechodzić będzie badania.

Musi jechać do szpitala

Poza miejsce zamieszkania

I boi się, że w tym czasie

Będzie ofiarą włamania.

 

Z chęcią się zgodziłam na to,

Bo chatę ma na full wypas,

A ja mieszkam w kawalerce,

Więc dla mnie to jak rarytas.

Pomieszkam sobie w luksusie.

Chociaż mam dalej do pracy,

Ale za to tam nie muszę

Zmywać po sobie naczyń!

 

Gdy wróciłam do mej klitki

Nie mogłam oczom uwierzyć.

W mym mieszkaniu dokonano

Najpospolitszej kradzieży.

Niewiele rzeczy zginęło,

Ale to majątek dla mnie.

Mieszkanie ogołocono

Bardzo dokładnie, starannie.

 

Wyglądało, jakby było

Opróżnione dla malarzy.

Zastanawiam się, dlaczego

Nikt tego nie zauważył.

Była na prawie…

Trzy lata jestem mężatką.

Wiem, że mój mąż był wcześniej

W związku z inną dziewczyną

I żył z nią także cieleśnie.

 

Ona jest straszną świruską.

Nagabuje nas bez przerwy.

Trwa to od samego ślubu.

Ja mam już stargane nerwy!

 

Nowy adres nie przeszkoda.

Chyba ma wtykę w Policji.

Nie można się przed nią schować!

 

Lecz ostatnio, dziwnym trafem

Udało się nam zamieszkać

Na dłużej niż wszędzie dotychczas,

Ale znowu trwa groteska:

 

Znalazła nas i co więcej

Poszła nawet na wizytę

Do przychodni mego męża

Żeby mu pokazać „cipę”.

Postąpiła zgodnie z prawem,

A dlaczego? To wam powiem:

Ma prawo wybrać lekarza;

Mój mąż jest ginekologiem.

Związany

Mam fajnego psa – wilczura.

Jest młody, jeszcze „dziecinny”,

Ale go uczę, trenuję.

Z każdym dniem jest bardziej zwinny.

Nie ma jeszcze dokumentów:

Rodowodu, książki zdrowia.

Zamierzam je psu wyrobić.

Przecież to drobniutki drobiazg!

 

Przedwczoraj podczas spaceru

Zerwał mi się psiak ze smyczy.

Do dziś, choć się zastanawiam,

Nie mogę ustalić przyczyn.

Uciekł mi do lasu, gdzie go

Znalazł jeden z mych sąsiadów.

Zabrał do domu jak swego,

Choć to czyn przeciwko prawu!

 

Ubzdurał sobie, że zwierzak

Doznał ode mnie okrucieństw

I nie chcąc już dłużej cierpieć,

Postanowił w knieję uciec.

 

Wezwałem policję, lecz sąsiad

Skłamał, że ten pies jest jego,

A ja choruję psychicznie

I chcę go wziąć jak swojego.

Mundurowi ocenili,

Że pies faktycznie z sąsiadem

Wydaje się bardziej związany.

W sądzie rozwiążemy zwadę.

Dżentelmeni?

Zdobyłem się na wydatek

I kupiłem nowe felgi.

Tak mi się podobały, że

Mam zrobione z nimi… selfi!

 

Widać także wpadły w oko

Nie tylko właścicielowi,

Lecz  musiały odpowiadać

Nieznanemu złodziejowi.

A właściwie całej szajce,

Bo jeden nie dałby rady

Ukraść wszystkich czterech kół i

Auta na cegłach postawić.

Na karoserii nie było

Żadnej rysy, zadrapania.

Winien jestem tym złodziejom

Słowa dużego uznania.

Poza tym za wycieraczką

Znalazłem… bilet miesięczny

  Na autobus.

                                  Szefie szajki!

            Jestem Ci niezmiernie wdzięczny!!!