Taka pomoc…

Zauważyłem, jak facet

Próbuje okraść sąsiadkę.

Podbiegłem żeby jej pomóc,

Ale upadłem na… trawkę.

 

W chwili, kiedy złodziejowi

Wyrwałem skradzioną torbę,

Dostałem mocnego kopa;

W co, tego tutaj nie wspomnę.

 

Sąsiadka, młoda kobieta,

Przez stres i ciemność wieczora

Nie rozpoznała mnie myśląc,

Że właśnie kopie bandziora.

 

A złodziej skorzystał z tego.

Ponownie zabrał torebkę.

Pewnie po chwili miał ze mnie

Niczego sobie „polewkę”.

Alkoholowy potop

Studiuję na trzecim roku.

Mieszkam z dwoma z kolegami

W wynajętej kawalerce.

Przedwczoraj zdałem egzamin,

A potem, dla wypoczynku,

Pojechałem do dziewczyny,

Która właśnie obchodziła

Swe dwudzieste urodziny.

 

Dziś zadzwonił do mnie z rana

Właściciel tego mieszkania

I wymówił mi kwaterę,

Chociaż nie skończył się semestr!

Głos miał bardzo zagadkowy,

Nawet troszkę agresywny.

Nie podał żadnych szczegółów.

Dał na wyprowadzkę trzy dni!

 

Natychmiast byłem z powrotem.

Najbliższa nasza sąsiadka

Opowiedziała szczegóły,

Czego dotyczy zagadka.

 

Wtedy, kiedy mnie nie było,

Kumple się mocno zjarali.

Wkręcili się, że jest potop

I przed nim się ratowali.

 

Musieli zbudować arkę,

Żeby ratować swe życie.

Biblijny Noe w tej pracy

To ich wzór i nauczyciel.

 

Rozwalili wszystkie meble.

A gdy budulca zabrakło,

Rozebrali też podłogę.

A tego było już  nadto!

 

Każdy właściciel natychmiast

W takiej jak ta sytuacji

Bez żadnego tłumaczenia

Wyrzuciłby nas ze stancji.

 

Jedyne co dla mnie dobre

To to, że znalazł się świadek,

Że mnie tam wtedy nie było;

Więc nie płacę za naprawę.

Gorliwość?

Jechałem autem ulicą

Na obrzeżach mego miasta.

Tuż przede mną był wypadek;

Jezdnia ma tylko dwa pasma.

 

Wjechałem autem na chodnik,

Żeby ruchu nie hamować,

Bo w bezpośredniej bliskości

Trwała dość duża budowa.

Wezwałem natychmiast pomoc,

A inny świadek wypadku

Ratował poszkodowanych.

Nie widziałem innych świadków.

 

Kiedy przyjechał radiowóz,

Podałem funkcjonariuszom

Nagranie z mojej kamerki.

Przebieg wypadku znać muszą!

 

Za mą gorliwość nagroda.

Policjanci byli zgodni.

Ukarali mnie mandatem

Za… najechanie na chodnik.

Z automatem

Po kłótni moja dziewczyna

Wybiegła szybko z salonu

Z kluczykiem od samochodu,

Co stał na podjeździe domu.

 

Nigdy nim nie kierowała.

Dla Niej to doznanie nowe.

Tym pojazdem ja jeździłem,

To moje auto służbowe!

 

Nie ma pedału sprzęgła,

Bo biegi zmienia automat.

Fotel jest zbyt odsunięty.

Katastrofa jest bezsporna!!!

 

Krzyknąłem, by nie wsiadała,

Gdyż nigdy nim nie jechała.

Odrzekła, że go odstawi

Wtedy, kiedy się zabawi.

Wie, że brakuje pedału,

Więc będzie jeździć pomału!

 

Powiem tylko, że ta akcja

Miała brzemienne następstwa.

Staranowanie czterech aut

To przecież cztery przestępstwa!

Jubileusz

Ktoś okradł mnie na imprezie.

Zabrał kasę i telefon.

Zostawił mi kosmetyczkę,

A więc nie mógł być był kobietą.

 

Pewnikiem to moja wina,

Bo trzeba pilnować rzeczy.

Ale to „impra” zamknięta,

Nie proszono osób trzecich,

Bo to była uroczystość

Zarówno moja jak sprawcy.

Świętowaliśmy rodzinnie

Osiemdziesiątkę mej Babci!!!

Ścigacz

Ostatnio jeździ na drogach

Coraz więcej jednośladów.

Mam na myśli motocykle,

Bo to one „dają czadu”.

 

Wczoraj wracałem z pracy.

Jakiś pojazd wyprzedzałem,

A jednocześnie niechcący

Motocykl przyblokowałem.

Zająłem jego pas ruchu.

Omal do kraksy nie doszło,

Bo motocyklistę prawie

Na lewy chodnik wyniosło.

 

Właściwie on mnie zaskoczył,

Bo pędził nieomal dwieście.

Przecież nie można tak jeździć

Po żadnej ulicy w mieście!

Prawo dopuszcza, że można

„Pięćdziesiątką” się poruszać.

On stanowił zagrożenie,

Innych reakcje wymuszał.

Jak przyjechał błyskawicznie,

Tak zniknął w oparach spalin.

Pokazał jedynie „faka”

Wszystkim, co za nim jechali.

 

Dziś przed pracą zobaczyłem

Na parkingu grupę ludzi.

Ciekaw byłem, kto tak duże

Zaciekawienie w nich wzbudził.

 

To nasz szef właśnie się chwalił

Nowym kupionym motorem.

Trzeba przyznać, że wywołał

Zamieszanie dosyć spore.

 

Gdy mnie ujrzał, podniósł rękę

W geście „faka” wczorajszego.

Nie przypuszczałem, że w szefie

Znajdę chama drogowego!

Akcja

Jechałem rano do pracy.

Tuż przede mną był wypadek.

Zatrzymałem swoje auto.

Tak zrobiłby każdy świadek.

 

Nie zgasiłem swego auta,

Nie włączyłem też migaczy.

Czy komuś potrzebna pomoc,

Usiłowałem zobaczyć.

Trzech pasażerów tam było.

Nie widziałem ich obrażeń.

Dość dziwnie patrzyli na mnie

Piętnastoletni gówniarze!

 

Zatrzymało się tuż za mną

Kolejne auto, a z niego

Wysiadł facet. Myślałem, że

Otrzymam pomoc od niego.

Zamiast pomóc, on bezczelnie

Wsiadł do mego samochodu

I natychmiast z piskiem opon

Wyrwał gwałtownie do przodu.

 

Cała ta dziwaczna akcja

Była chyba planowana.

Po prostu chciano mi ukraść

Srebrzystego minivana.

W następnym dniu już go miałem,

Gdyż od nowości samochód

Miał nadajnik GPS-a

Na wypadek takich oszustw.

 

Za pomoc w zlikwidowaniu

Groźnego gangu złodziei

Dostałem od Policjantów

TYSIĄC ZŁOTYCH POLSKICH premii!

I… piękny Dyplom Uznania

W imieniu obywateli…

Gapne – płatne

Dzisiaj, to znaczy w niedzielę,

Robiłem zakupy w Lidlu.

Przy kasie został mój portfel,

Dostrzegłem to na parkingu.

Wróciłem biegiem po niego.

Kasjerka zdziwiona mówi

                                                                                                      Że „znajoma zabrała to,

Co pan chwilę temu zgubił.

Zauważyłam po chwili,

Że pan nie zabrał portfela,

Lecz nie widziałam już pana.

W sklepie tłum ludzi. Niedziela… 

Miała panu oddać portfel.

Stwierdziła, że państwo razem

Zaraz po wyjściu ze sklepu

Jeszcze wstąpicie na kawę”.

 

Gapne – płatne. Tak przysłowie

Kwituje podobne sprawy.

Ja po tym zajściu nie miałem

Nawet za co wypić kawy!

Wtopa

Od ponad dwudziestu już lat

Pracuję jako kadrowa.

Chętni do pracy w firmie

W moich muszą stanąć progach.

 

Każdy kandydat przechodzi

Próbę kwalifikacyjną,

W zależności od potrzeby

Na każdą posadę inną.

Różnie próby przebiegają.

Pierwszą jest próba minimum,

Czyli  zaczynam od testu,

Który trwa trzydzieści minut.

 

Dziś przyszedł jeden aplikant.

Ponieważ w „ konferencyjnej”

Była jakaś nasiadówka.

Poszukałam sali innej.

Przyniosłam wolny komputer.

Wczytałam program testowy.

Wyjaśniłam mu co trzeba,

By zaliczyć ten test, zrobić.

 

Zostawiłam go samego

Mówiąc, że ma pół godziny,

Żeby zakończyć swą próbę.

Tak ustalono terminy.

Wróciłam, jak obiecałam.

Aplikanta nie zastałam.

Zniknął on razem z laptopem,

A ja zaliczyłam… wtopę!

Niezdrowy sen

Wracałem skonany z pracy

I zasnąłem twardo w metrze.

Było lato, mocne słońce,

Nagrzane było powietrze.

Nawet ciemnych okularów

Nie zdjąłem, gdy zasypiałem.

Co dalej działo się ze mną,

Od innych się dowiedziałem:

 

Naprzeciwko siadła para.

On – karczek przypakowany,

Ona – różowy koszmarek

Cekinami lamowany.

Koksik stwierdził, że ja ciągle

Gapię się na jego „Donię”.

Wnerwiony zapytał, czy mam

Jakiekolwiek wąty do niej.

 

Spałem, nie odpowiedziałem,

Więc się wkurzył dodatkowo.

Przyłożył mi pięścią w szczękę.

Zasnąłem po tym na nowo…