Zostałam trafiona…

Po dłuższym okresie „postu”

Poznałam super faceta.

Po kilku randkach myślałam,

Że już koniec mego pecha.

 

Dotychczas nie miałam szczęścia

Do wartościowych chłopaków.

Trafiałam bądź na ofermy,

Bądź chamów albo pijaków.

 

Nie wątpiłam choć przez chwilę,

Że szczęście mi dopisało.

Zaiskrzyło między nami.

Zostałam trafiona strzałą…

 

Wczoraj wieczorem po kinie,

Gdy mnie do domu odwoził,

Zatrzymała nas Policja.

Nie mówili, o co chodzi.

 

Do północy mnie trzymali

Wypytując o Miłego.

Nawet gdy mnie wypuścili

Nie powiedzieli – dlaczego?

 

Po tygodniu już wiedziałam.

A mogło być ze mną marnie.

Ten samochód był kradziony.

On winę chciał zrzucić na… mnie!

Wymarzone… sąsiedztwo

Przed tygodniem objęliśmy

W posiadanie swe mieszkanie.

Wzięliśmy dość duży kredyt,

Żeby móc zapłacić za nie.

 

Okolica całkiem miła.

Dosyć spokojna dzielnica.

Dom sąsiaduje z ogrodem.

Otoczenie mnie zachwyca.

 

Wczoraj przyszedł dzielnicowy.

Miał zgłoszenie alarmowe,

Że: „ zażywam narkotyki

Nawet dwa razy na dobę.

Wstrzykuję je sama sobie,

Choć w wysokiej ciąży jestem”.

To sąsiadka na Policję

Zgłosiła rejestr mych „przestępstw”.

 

W ogóle nie jestem w ciąży.

Jestem dość gruba po prostu.

Lubię zjeść i nigdy dotąd

Nie zachowywałam postu.

Nie zażywam narkotyków,

Tylko biorę insulinę.

Mam cukrzycę, więc uważam

To oskarżenie za kpinę.

 

Nie zarzucam policjantom

Działania przeciwko prawu.

Mam wreszcie wymarzony dom,

A z nim, niestety, sąsiadów.

Wisiorek

Zgubiłam w szkole łańcuszek

Z fajną przywieszką z topazu.

Znalazł się na… obcej szyi.

Rozpoznałam go od razu!

 

W czasie lekcji zobaczyłam

Go u jednej uczennicy,

Którą właśnie przepytywał

Nauczyciel przy tablicy.

Normalnie nie był widoczny.

Lecz gdy kredą coś pisała,

To rozciągana bluzeczka

Dekolt lekko odsłaniała.

 

W słońcu błyskał na niebiesko

Pełen niebiańskiej energii.

Poznałam, że to mój wisior.

Ledwo doczekałam przerwy

I wtedy ją zapytałam,

Czy zupełnie przypadkowo

Nie znalazła go dziś w szkole…

A ona wpadła mi w słowo

Bardzo wrogo nastawiona

Wyzwała mnie od najgorszych

I stwierdziła, że dostała

Go na swoje imieniny,

A ja jestem zbyt zuchwała

I to co mówię, to kpiny!

 

Wtedy jej powiedziałam, że

Sama zrobiłam ten wisior

Ze szklanych guzików babci.

Rodzina to może przysiąc!

Takich jak ten nie ma w sklepach,

Bo skrywa je babci kufer.

Wtedy z wahaniem oddała…

Ludzie potrafią mieć tupet!

Brafitter

Moja siostra poszła kiedyś

Kupić sobie nowy stanik.

Młoda jest i moje rady

Zawsze miała sobie za nic.

Potem jednak żałowała,

Że wtedy nie poszła ze mną,

Bo nie spotkała by Jej tam

Dosyć wątpliwa przyjemność.

 

Gdy tylko weszła do sklepu,

To uprzejmy pan z obsługi

Natychmiast zaproponował

Swoje fachowe usługi.

 

O rozmiar jej biustonosza

Zadał pytanie życzliwe.

Znała, więc mu powiedziała,

Że „osiemdziesiąt cztery B”.

Spytał znów: „Czy jesteś pewna,

Że nie zaszły jakieś zmiany”?

Nie była zbyt przekonana,

Bo ma stanik z… fiszbinami…

 

Wtedy pan przyłożył ręce

Do jej piersi (nie najkrócej)

I eksperckim tonem orzekł,

„Miseczka jest rozmiaru C”!

 

Taki właśnie wzięła z półki

I weszła z nim za kotarę.

Nie pasował. Był za luźny.

Ten facet, to jakiś frajer!

 

Była tam pani z obsługi,

Więc poprosiła ją siostra,

Żeby poprosiła pana,

By podał jej mniejszy rozmiar.

Ona na nią popatrzyła

Wzrokiem bardzo zadziwionym.

Bo w tym sklepie żaden facet

Nigdy nie był zatrudniony.

Szkoła życia

Jestem rozwódką od roku.

Ma córka dziesięciolatka

W każdy weekend jest u taty.

Do dla niej jest fajna gratka.

 

Bardzo chwali sobie chwile

Spędzone u swego ojca.

Jest tam wolna, bo jej tata

Nie pilnuje jak nadzorca.

 

W ostatni weekend została

Przyłapana na kradzieży.

Myślałam, że to pomyłka.

Nie umiałam w to uwierzyć!

 

Kradła w sklepie kosmetycznym,

Choć nic nie potrzebowała.

Byłam bardzo zaskoczona.

Ja nie tak ją wychowałam.

 

Wyjaśniła mi, że ojciec

Sam ją przyuczył do tego,

Żeby kradła, ale zawsze

Coś małego i… taniego.

Mówił, że do dwustu złotych

To jeszcze nie jest nic złego!

 

Zadzwoniłam do byłego

Żeby go za to opie***yć.

Usłyszałam, że niestety

Ja nie zrobię świata lepszym,

A nasz jeszcze Mały Kiciuś

Musi sobie radzić w życiu!

Podziękowanie

Mam modny salon fryzjerski,

Jak to mówią „pełny wypas”.

Dziś sam byłem po południu,

Bo kumpla „złapała” grypa.

 

Ostatnią klientką była

Atrakcyjna nastolatka.

Z karnacji wywnioskowałem,

Że mogła to być mulatka.

Miała długie, czarne włosy

Pokręcone jak pierścionki.

Chciała, bym je wyprostował

Tak, jak czeszą się Japonki.

 

Oczywiście się zgodziłem.

Mam najlepsze kosmetyki.

Prostowałem „na jedwabiu”,

Bo z nim najlepsze wyniki.

Dużo czasu to zajęło,

Lecz efekt był znakomity.

Ona też zadowolona,

Ja liczyłem na profity…

 

Ale gdy się odwróciłem,

Złapała torbę i… zwiała!

Niestety nie zapłaciła…

Ale mi podziękowała!!!

Toy story

Wszystkie imprezy masowe

Za free, czy też za bilety,

Muszą być zabezpieczone

Przede wszystkim w toalety.

+Częste są mecze piłkarskie.

Poszedłem kiedyś na derby.

Musiałem użyć tojtojki,

Poszedłem tam w czasie przerwy.

 

Byłem świadkiem pewnej scenki.

Właśnie przed toaletami

W kolejce stali kibice

Ci zwykli, nie chuligani.

 

W pewnym momencie w to miejsce

Przybiegła grupa kiboli.

Każdy gniewny i podpity

Na wszystko sobie pozwoli.

Ich herszt był chyba najbardziej

Pijany i agresywny.

Nie był nazbyt wielkim „koksem”,

Ale jednak dość masywny.

 

Ten „gościu” zaczepiał wszystkich,

Wyzywał ich i popychał,

A kumple mu wtórowali.

Typowy przykład oprycha.

 

Rozochocony faktem, że

Nikt mu się nie przeciwstawił

Podszedł do którejś kabiny

Żeby przy niej się zabawić.

Walił w drzwi pięściami krzycząc:

„Ty! Jak długo możesz tam srać.

Podciągnij gacie i wyłaź,

Bo  ci dziś muszę wp**rdol dać”!

 

Człowiek, który był w tojojce

Otwarł drzwi z takim rozmachem,,

Że krzykacz upadł na ziemię

Z gębą utytłaną piachem.

 

Z kabiny wyszedł ogromny,

Prawie dwumetrowy drągal.

Popatrzył, by znaleźć tego,

Kto te hałasy urządzał

I zakłócił mu bezczelnie

Proces oddawania moczu.

Ryknął: „Kogo poj**ało”?

I zapiął spodnie przy kroczu.

 

Dopiero po chwili spostrzegł

Leżącego przeciwnika.

Pochylił się tylko nad nim,

A ten „heros” się… posikał!

Bez paragonu

Jechałem wraz z ukochaną

Do dość fajnej restauracji.

Zamierzałem się oświadczyć

Podczas dzisiejszej kolacji.

Trzymałem to w tajemnicy.

Pierścionek miałem w kieszeni.

Byłem pewien, że z Nią właśnie

Chcę się szczęśliwie ożenić.

 

Bardzo się denerwowałem,

Czy dzisiaj sobie dam radę.

Nie wiem nawet jak wjechałem

Na policyjną obławę.

Policja nas zatrzymała,

Gdyż w okolicy był napad.

Ten teren był otoczony,

Żeby bandytów wyłapać.

 

Podczas  kontroli musiałem

Pokazać co mam w kieszeni.

Policjant sprawdził etui,

A tam… brylancik się mienił.

 

Dziewczyna go zobaczyła.

Radością błyszczą Jej oczy.

Jednak policja go wzięła,

Choć nie dałem „po dobroci”.

Moja wina, bo nie miałem

Paragonu na pierścionek.

Że nie pochodził z kradzieży

Nie było udowodnione.

Auto z alufelgami

Mieszkam w podwarszawskiej gminie.

Adres nie ma nic do rzeczy.

Kiedyś była tutaj wioska.

Obecnie nie ma tu kmieci.

 

Dziś z przerażeniem odkryłam,

Że ktoś skradł z mojego auta

Komplet kół z alufelgami

O oryginalnych kształtach .

 

Auto stało na podjeździe.

Bramę sama zamykałam.

Wszystko stało się po cichu.

Nawet alarm nie zadziałał.

 

Na Policję fakt zgłosiłam,

Przyjechali, popatrzyli.

Kół już nie było, więc żadnych

Fotografii nie zrobili.

 

Miałam dzisiaj uczestniczyć

W bardzo ważnej konferencji,

Na którą nie dojechałam

Z winy taksówkarza – zdziercy.

 

Do pracy mam kawał drogi,

Bo ponad godzinę jazdy.

Żaden taksiarz nie przyjechał.

Ponad trzy stówy chciał każdy.

 

Autobusu też nie było.

Następny za dwie godziny.

U sąsiadów także pusto.

Nie wiedziałam, co mam czynić.

 

Zadzwoniłam do małżonka.

Zdziwił się, że koła skradli.

On tego nie zauważył.

Zdenerwował się jak diabli.

 

Przyjechał, jak mógł najszybciej.

Pojechaliśmy na giełdę.

By kupić prowizoryczne,

Nim swoje wreszcie zdobędę.

 

Znalazłam tam identyczne

Cztery piękne alu – koła.

To bez żadnej wątpliwości

Moje! – zaraz  męża wołam.

 

Powiadomiłam Policję.

Szybko do nas przyjechali

Ci sami funkcjonariusze,

Którzy z rana sprawę znali.

 

Jak się sprawa zakończyła?

Policjanci uznali, że

Nie ma dowodów na kradzież

I sprawie przyjrzą się bliżej.

Ale tych kół nie zabrali,

Bo nie posiadam dowodu,

Że te koła rzeczywiście

Są z mojego samochodu.

Od złodziei nie żądali

Faktury lub paragonu,

Że te koła gdzieś kupili,

Chociażby w składnicy złomu.

Wykolegowana

Zadzwonił do mnie kolega,

Z którym randkowałam czasem.

Zapytał, czy go pamiętam

I czy pójdę z nim na spacer.

 

Właśnie szukałam prezentu

Dla taty na urodziny.

Powiedziałam, że możemy

Spotkać się za dwie godziny.

 

Chodziliśmy dosyć długo

W poszukiwaniu prezentu.

Należę do dość wybrednych

I upierdliwych klientów.

 

W końcu kupiłam dla ojca

Zegarek, który wyszukał

Towarzyszący kolega.

A był to model od „Kruka”.

 

Potrzebowałam  „na stronę”.

Gdy wróciłam z toalety

Kolegi nigdzie nie było.

Zegarka także, niestety!