Kocie drzewo…

Zamierzałam kupić kota

Bengalskiego, rasowego.

Znalazłam adres hodowli,

Wybrałam wytrzebionego.

 

Właścicielka pokazała

Kilka kotów do wyboru.

Wybrałam tego z cętkami

Jasnobrązowych kolorów.

 

Za kota miałam zapłacić

Dwa i pół tysiąca złotych.

Płatne natychmiast gotówką.

Nie miałam  tak dużej kwoty.

Zażądałam dokumentów

Miałam przecież ważny powód

I… przeżyłam szok. Dostałam

Kartkę z napisem „RODOWUT”

Z kocią genealogią

I zdjęciami wielu odmian.

To nie był żaden legalny

Dokument „Felis Polonia”.

 

Ja oczywiście zgłosiłam

Ten fakt do „Felis Polonia”.

Nie wiem, jak się zakończyła

Ta dosyć dziwna historia.

Moim zdaniem te kociaki

Na „bengalskie” wyglądały.

Więc czemu nie miały papierów?

Fakt dla mnie niezrozumiały.

Pomoc drogowa

Na drodze szybkiego ruchu

Potrąciłem małe zwierzę.

Była to niewielka sarna.

Wyszedłem, by ją obejrzeć,

Ale ofiara  „zderzenia”

Zaraz uciekła do lasu.

Ja stałem zdenerwowany

Wskutek tego ambarasu.

 

Choć niewielkie były szkody,

Wezwałem pomoc drogową,

Żeby sprawdzili stan auta

Rzetelnie, na miejscu, fachowo.

Przyjechali bardzo szybko

Z wielką gracją, na sygnale!

Byłem wielce zadziwiony,

Po co aż tak wielki alert!

 

Zdumienie moje dość szybko

Przeszło w szok, bo nieuważny

Kierowca z wielkim impetem

Wpadł lawetą w mój bagażnik!

Siła zderzenia natychmiast

Zrzuciła autko do rowu.

Nie czekałem chwili dłużej.

Zaraz wezwałem radiowóz.

 

Policjanci „przedmuchali”

Mnie i tego od „pomocy”.

U mnie stwierdzono „trzy zera”.

Ten drugi wszystkich zaskoczył:

Ponad dwa promile „dmuchnął”.

Teraz wiem skąd ten animusz.

To nie „pomocny” kierowca,

Ale tylko zwykły pijus!

Indeks

Studiuję na trzecim roku

Na zagranicznej uczelni.

Pierwszy termin letniej sesji

Wcale nie jest taki letni.

Nie dość, że przypada w kwietniu,

To jeszcze nie ma poprawek.

Jedno podejście niezdane

I dostajesz kopa w zadek.

 

Na pierwszy w sesji egzamin

Jechałem jak zwykle metrem.

Gdy wysiadałem z wagonu

Ktoś mi w łeb przywalił wściekle,

Wyrwał torbę i uciekł.

Miałem w niej indeks i piórnik.

Portfel zawsze mam w kieszeni;

Nie nacieszył się rozbójnik.

 

Oczywiście na egzamin

Nie wpuszczono mnie wogóle.

Całe zdarzenie Policja

Opisała w protokole.

Zaniosłem go na uczelnię

Z prośbą o nowe terminy

Egzaminów letniej sesji.

Lecz daremny mój optymizm.

 

Po dwóch tygodniach czekania

W napięciu nerwów do granic

Znalazłem w skrzynce na listy

Mój indeks oczekiwany.

Cieszyłem się przekonany,

Że już koniec mych przykrości.

Niestety wyrwano zdjęcie,

Oraz, chyba w wielkiej złości

Że w torbie nie było kasy,

Wewnątrz na każdej stronicy

Wysmarowano mazakiem

Wielkie, ohydne ku**sy

 

Teraz sam zniszczę ten indeks.

Nikomu go nie pokażę.

Poczekam na indeks nowy.

Do tego czuję odrazę.

Mucha

Ciężka jest praca kelnera.

Nie dość, że cały dzień chodzi,

To jeszcze niektórzy goście

Próbują go „za nos wodzić”.

 

Pracuję w niewielkiej knajpie.

Dzisiaj miałem incydencik,

Który często wywołują

Niezbyt uczciwi klienci.

Pewna pani jedząc obiad

Muchę do zupy wrzuciła.

Próbowała wszystkim wmówić,

Że ta mucha już tam była.

Sam widziałem sytuację,

Ale mamy trzy kamerki,

Co nagrywają dokładnie

Każde nieuczciwe gierki.

 

Mój szef pokazał klientce

Jak „sprawa muchy” się miała.

Na to ona z oburzeniem

Od kapusiów nas wyzwała.

 Na pożegnanie wylała

Resztę zupy na podłogę

A duży wazon z kwiatami

Zrzuciła na szefa nogę.

Substytut

Od nagłej śmierci mej żony

Prowadzę życie ascety.

Nawet nie czułem potrzeby,

By zbliżyć się do kobiety.

Żona zmarła bardzo młodo,

Miała tylko lat  czterdzieści.

Marzyłem, bym jeszcze choć raz

Mógł jak dawniej ją popieścić.

 

Żeby to było możliwe,

Grasowałem w Internecie

W poszukiwaniu filmików

Pomagających podniecie.

Znalazłem, bo to nietrudne,

Takie dla dorosłych strony.

Szukałem filmiku z panią

Podobną do mojej żony.

Polowałem na blondynkę.

Najlepiej, by była Polką.

Znalazłem ją! Identyczną!

Taką samą jak Me Słonko!

 

Tak trafiłem na nagranie

Z udziałem starej rajfurki,

Która zachwalała wdzięki

Mej piętnastoletniej… córki!

Życie bez początku

Mój wujek mnie molestował,

Odkąd siedem lat skończyłam.

Zagroził mi karą piekła,

Bym nikomu nie mówiła.

Rodziców nie obchodziłam.

To przecież alkoholicy.

Wujek wódkę im przynosił.

Tylko on się dla nich liczył.

 

Jednak w końcu we mnie pękło.

Księdzu o tym powiedziałam.

Wujka zaaresztowano,

Przypuszczam, że ksiądz zadziałał.

Dostał karę w zawieszeniu,

Bo na rozprawie żałował

I publicznie się popłakał.

Na ofiarę się kreował.

Poza tym nie był karany

I „był człowiekiem porządnym”;

Urząd sołtysa sprawował!

Wspierał ubogich i głodnych…

 

Trzynaście lat wtedy miałam

I psychikę roztrzęsioną.

Pięć lat w specjalnym ośrodku

Psychikę moją leczono.

 

Dziś mam dwadzieścia dwa lata.

Choć wiele krzywd doświadczyłam,

Odwiedziłam wieś rodzinną,

Gdzie dziesięć już lat nie byłam.

 

Dowiedziałam się, że jestem

Dla całej wioski legendą.

Niebawem się okazało,

Że to dla mnie żaden splendor.

Ja, wyrodna siostrzenica,

Zazdrosna byłam jak żmija,

Że wujek biednych wspomagał,

A mnie bezczelnie pomijał.

Za to biednego staruszka

W molestowanie wrobiłam,

A swoich chorych rodziców

Bez wahania opuściłam.

 

 Byłam taka zatwardziała,

Że milczałam całe lata.

Matka z ojcem jeszcze żyją,

Ale bieda ich przygniata.

Podobno wuj bardzo długo

Przeżywał horror przeze mnie

Na skutek podłych oskarżeń

Złożonych w sądzie nikczemnie.

To ja na jego pieniądze

Byłam na tyle łapczywa,

Że zawróciłam mu w głowie;

To ku**stwem się nazywa!

 

Tak mnie ma wieś przywitała.

A zdarzyło się po tym,

Jak zapijaczona matka

Znowu mnie z domu wygnała.

Dla niej córką już nie byłam,

Bo jej brata rodzonego

O podły grzech oskarżyłam,

A ją, kochaną mateńkę,

Ohydną hańbą okryłam.

 

Dziś zerwałam z mą przeszłością.

Jestem jak nowo rodzona.

Nie mam już żadnej rodziny.

Ta historie jest skończona!

Szczęściarz

Postaram się wam przedstawić

Karczucha Pospolitucha.

Ma ponad sto kilo wagi

Oraz imadło w paluchach.

Pije tylko złoty trunek

Czyli piwo, ale jasne!

Nosi dres tylko w „trzy paski”,

Bo te inne są za ciasne.

Kiedy go tylko usłyszysz,

Zaraz po głosie rozpoznasz.

Uciekaj wtedy daleko,

Żeby cię czasem nie okradł.

 

Ja miałem wątpliwe szczęście

Napotkać trzech na swojej drodze.

Chcieli komórkę i forsę.

W łeb mi dali ku przestrodze.

Dziś mogłem mówić o szczęściu,

Bo zostawiłem w mieszkaniu

Komóreczkę i portfelik.

Poddałem się przeszukaniu

I zamarłem z przerażenia.

W kieszeni miałem pierścionek.

Szedłem właśnie się oświadczyć.

Miał być mój szczęśliwy dzionek…

 

Każdy z resztą się domyśli,

Że mych oświadczyn nie było

Nie tylko z braku pierścionka.

Jej także mocno odbiło.

W dniu zaręczyn, gdy mnie bili

Ona mnie z innym zdradziła.

Ja wiłem się, ale z bólu.

Ona z rozkoszy się wiła…

Pomoc sąsiedzka

Od jakiegoś czasu bardzo

Wzrosło mi zużycie wody.

Myślałem, że mam przecieki.

Sprawdziłem wszystkie przewody.

Cała instalacja szczelna,

Lecz woda gdzieś mi ucieka.

Wodomierze mają plomby;

Innej przyczyny dociekam.

 

Chciałem sprawdzić mego pieska,

Że może on coś dziwnego

Robi pod mą nieobecność.

Jest technologia do tego…

Zamontowałem w mym domu

Podgląd z kamer i czekałem.

Po dwóch dniach obserwowania

Wszystko dokładnie wiedziałem.

Wyobraźcie sobie mój szok.

Jak wkrótce się okazało,

To nie mój piesek jest winny

Temu, co tutaj się działo.

 

Kiedy byłem w pracy, sąsiad

 „Odwiedzał” mnie regularnie.

Korzystał z mego jacuzzi,

A potem… brał kąpiel w wannie!

Nie wiem, po co mu ta kąpiel,

Bo jacuzzi to też wanna.

Może mu się wydawało,

Że to jedynie fontanna?

 

Kiedyś nagle wyjechałem.

Na dwa dni mu zostawiłem

Klucze od mojego domu,

Bo o pieska się martwiłem.

Jednoznacznie stąd wynika;

On zrobił sobie duplikat!

Zło powodem dobra

Tydzień temu jakiś „rakarz”

Ukradł mego labradora.

Szukałem go i znalazłem,

Niestety dopiero wczoraj,

Gdyż złodziej zdążył go sprzedać

Rodzinie dziecka z autyzmem.

Chyba zrobił na mym Pucku

Całkiem niezły kyno – biznes.

 

Teraz chłopczyk poza pieskiem

Nie widzi innego świata.

Jeśli można tak powiedzieć:

Po prostu się z nim pobratał.

W ciągu zaledwie kilku dni

On duże postępy zrobił;

Do komunikacji z pieskiem

Zaczął już używać… mowy!

 

Pucek był już w mej rodzinie

Przez trzy lata, od szczeniaka.

Moim psem jest zgodnie z prawem,

Ale żal mi jest dzieciaka.

Zniszczyłbym życie chłopczyka,

Gdybym go zabrał do domu.

Nie ujawnię się. W ten sposób

Będę mógł mu chociaż pomóc.

Dowcip?

Moje dwie współlokatorki

Dokładnie w Prima Aprilis

Odstawiły mi psikusa;

Obie się wyprowadziły!

 

Bez żadnego uprzedzenia

I czynszu za dwa miesiące

Wpadły na taki genialny

I unikalny koncept.

 

Żeby było jeszcze śmieszniej

Zostawiły mi… cukierek,

A zabrały moją wieżę,

Laptopa oraz… rowerek!